Reklama

Starcie uśpionych gigantów w finale. Murray wraca na salony

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

19 października 2019, 21:51 • 3 min czytania 0 komentarzy

Fani tenisa nauczyli się przez lata, że nie należy lekceważyć starych wyjadaczy. W niedzielnym finale turnieju ATP w Antwerpii zmierzą się nieco zapomniani Stan Wawrinka i Andy Murray. Utytułowani zawodnicy w ostatnich latach wypadli poza światową czołówkę, ale swego czasu jako jedyni stanowili zagrożenie dla “wielkiej trójki” Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovica.

Starcie uśpionych gigantów w finale. Murray wraca na salony

Rozgrywane w połowie października zawody nie przyciągnęły do udziału największych gwiazd. Pula nagród wynosząca 635 750 euro stanęła więc otworem przed tenisistami spoza światowego topu. Wśród nich znaleźli się zawodnicy, którzy mając dobry dzień, potrafili kiedyś pokonać każdego. Trzykrotni triumfatorzy turniejów wielkoszlemowych − Murray i Wawrinka, mimo wieku i nieustających w ostatnich latach kontuzji, postanowili pokazać rywalom, że ryby i młodzieńcy głosu nie mają.

Szwajcar na drodze do finału spotkał 18-letniego Jannika Sinnera. W przeciwieństwie do poprzedniego pojedynku z Gilesem Simonem, tym razem Wawrinka nie napotkał większego oporu ze strony rywala, wygrywając 6:2, 6:3. Taki wynik mógł uchodzić za drobną niespodziankę, ponieważ Sinner we wcześniejszej części turnieju pokonał rozstawionego z jedynką, Gaëla Monfilsa. Tym razem nie wykorzystał jednak dobrego startu (2:0 w pierwszym secie) i szybko zaczął słabnąć w oczach.

− Jestem bardzo szczęśliwy. To mój pierwszy turniej od zakończenia US Open, więc awans do finału nie może nie cieszyć. Najważniejsze jest jednak, że moja gra stoi na wysokim poziomie. Czuję się świetnie na korcie − mówił po meczu Wawrinka.

W drugim półfinale po raz kolejny byliśmy świadkami starcia doświadczenia z młodością. Po pięciosetowym pojedynku Murray pokonał 21-letniego Francuza Ugo Humberta 3:6, 7:5, 6:2. Młodemu zawodnikowi trudno odmówić talentu, a tym bardziej dobrych warunków fizycznych. Gdybyśmy jednak powiedzieli mu w 2016 roku, że za trzy lata będzie grał jak równy z równym z dwukrotnym mistrzem olimpijskim, będąc dodatkowo wyżej w rankingu ATP, kazałby nam puknąć się w czoło.   

Reklama

Zgadza się, Andy Murray nie należy już do śmietanki światowego tenisa. Jak do tego doszło? Problemy Szkota zaczęły się w 2017 roku, kiedy zmagał się z kontuzją biodra. W styczniu 2018 roku przeszedł operację, po której nie był w stanie wrócić do dawnej dyspozycji. Podczas konferencji prasowej na tegorocznym Australian Open, narzekał na nieustający ból i wydawał się pogodzony z perspektywą zakończenia kariery. Niedługo później zdecydował się na kolejną operację biodra.

Najgorsze czasy Brytyjczyk wydaje się mieć już za sobą. W niedzielę powalczy o swój pierwszy triumf w turnieju z cyklu ATP od dwóch lat i ośmiu miesięcy.

− Wszystko idzie w dobrym kierunku. Czuję, że coraz lepiej odgrywam z dalszych odległości. Teraz muszę skupić się nad poprawie zagrywki. To będzie kluczowe w moim powrocie do wysokiej formy − mówił Andy Murray na konferencji po ćwierćfinałach.

Wawrinka i Murray w Antwerpii zmierzą się po raz dwudziesty. Dotychczasowo lepszym bilansem może pochwalić się Brytyjczyk − 11 zwycięstw i 8 porażek. Ze względu na małe ogranie zawodników w ostatnich miesiącach, trudno odważyć się wytypowaniu faworyta.

Fot. Newspix.pl

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...