Miał być Partizan Belgrad i gdyby nie aresztowanie osoby decyzyjnej, najpewniej to właśnie tam od kilku tygodni występowałby Wladimer Dwaliszwili. Ale co ma wisieć, nie utonie. Czas Gruzina w Legii Warszawa definitywnie dobiegł końca i obu stronom – zarówno samemu piłkarzowi, jak i klubowi opłacało się podać sobie ręce i rozstać w zgodzie. Koniec końców Dwaliszwili rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron, a w najbliższym czasie zwiąże się z duńskim Odense BK.
Nowy klub byłego już legionisty słabo rozpoczął sezon. Po czterech kolejkach zajmuje w lidze przedostatnie, 11. miejsce. Dlaczego więc Dwaliszwili wybrał ofertę z Danii? Najlepszą markę ma w Izraelu, jednak ten kierunek odpadł ze względu na bezpieczeństwo. Z kolei w duńskim średniaku zgarnie mniej więcej tyle, ile dostawał dotychczas w Warszawie. Mało tego, ma duże szanse, by dość szybko wskoczyć do wyjściowej jedenastki.
A jego pobyt w Legii? Wielu – nam także – pewnie będzie się kojarzył z postawnym człapakiem, dopychającym piłkę do pustej bramki. Tyle tylko, że bilans Lado w Ekstraklasie to 33 mecze i 15 goli, więc Gruzin na pewno nie musi się wstydzić. No i nie zapomnijmy o golu w pierwszym meczu z Molde, dającym remis 1:1. Bez niego fazy grupowej Ligi Europy pewnie by nie było.
Aktualizacja:
Jeszcze dziś Dwaliszwili wyleci do Danii i jeżeli tam mu się spodoba, podpisze dwuletni kontrakt.
Fot. FotoPyK