Na bramce Marian Kelemen. W obronie Joao Nunes, Aleksandar Sedlar, Nemanja Mitrović i Adam Hlousek. Dalej Luka Zarandia, Javi Hernandez, Petteri Forsell i Joel Valencia. Z przodu hiszpański duet Carlitos i Airam Cabrera. Przy mądrym trenerze jedenastka złożona z obcokrajowców, którzy latem opuścili naszą ligę, mogłaby powalczyć o mistrzostwo Polski. Może niekoniecznie właśnie w tym zestawieniu personalnym, bo w linii pomocy ewidentnie brakuje gości od dźwigania fortepianu, ale nie zmienia to faktu, że w świat ruszyło wielu przyzwoitych w naszych warunkach graczy. Czasami lubimy sprawdzać, co u nich słychać i właśnie tak się w tym sprawdzaniu rozpędziliśmy, że postanowiliśmy przygotować dla was całe zestawienie.
Niestety bynajmniej nie dlatego, że okazało się, iż Ekstraklasa jest trampoliną, dzięki której kariery nabierają rozpędu. Wręcz przeciwnie – mamy wrażenie, że wygląda to nie najlepiej. Ci, którzy u nas coś znaczyli, gdzieś indziej dość często weryfikowani są negatywnie. Mogliście już słyszeć, że nasz najlepszy gracz poprzedniego sezonu, Joel Valencia, nie podbija boisk Championship, ale przykładów nieudanych początków po wyjeździe znajdziemy więcej.
Czy są odwrotne historie? Trafiają się niespodzianki – tak jak zawsze zdarzają się goście, którzy u nas nie znaczyli nic lub znaczyli mało, a po zmianie otoczenia okazują się przynajmniej solidnymi graczami.
Dobra, bez przedłużenia. Wszystkich piłkarzy, którzy jeszcze wiosną byli w kadrach ekstraklasowych klubów, a latem opuścili nasz kraj, podzieliliśmy na trzy grupy. Sprawdźcie, co słychać u naszych byłych gwiazd, solidnych ligowców i tych, którzy uchodzili za szrociowo, połączonych z tzw. resztą świata.
“GWIAZDY”
Cudzysłów wziął się stąd, że słówko gwiazda w kontekście naszej ligi to zawsze lekkie nadużycie – to po prostu goście, którzy czymś na tle mizernej ligi potrafili się wyróżnić. Oczywiście to najmniej liczna grupa.
Joel Valencia (Brentford FC, 2. liga angielska) – 2 mecze/0 goli/0 asyst
Aleksandar Sedlar (RCD Mallorca, liga hiszpańska) – 0/0/0
Airam Cabrera (Extremadura UD, 2. liga hiszpańska) – 2/0/0
Cartlios (Al-Wahda, liga emiracka) – 3/2/0
Petteri Forsell (HJK, liga fińska) – 10/2/6
Luka Zarandia (Zulte Waregem, liga belgijska) – 10/0/4
Javi Hernandez (ATK, liga indyjska) – rozgrywki jeszcze nie wystartowały
Nie wiedzie się przede wszystkim mistrzom Polski, bo do grzejącego ławkę Valencii trzeba dorzucić Aleksandara “obrońcę sezonu” Sedlara. Dla Serba chyba byłoby lepiej, gdyby Mallorca nie awansowała po barażach do La Liga, bo w najwyższej klasie rozgrywkowej dwa razy usiadł na ławce i tyle go widzieli. Choć niżej pewnie też nie miałby pewnego placu, o czym przekonuje się Airam Cabrera, który na tamtejszym zapleczu rozegrał zawrotne 28 minut. U nas był gwarancją goli i wyróżniał się boiskową inteligencją, u siebie jest jednym z wielu.
Z Carlitosa szejkowie powinni być zadowoleni, bo późno dołączył do zespołu, ale od razu wskoczył do pierwszego składu i strzela bramki. Obiecująco zaczyna się też przygoda Zarandii w Belgii, Forsell również robi swoje. Co prawda nie awansował z Finami do Ligi Europy, ale z Legnicy wyjechał przecież głównie po to, by utrzymać miejsce w reprezentacji. A to, choć w zmierzającej na Euro kadrze jest rezerwowym, się udaje.
SOLIDNI LIGOWCY
I nie tylko. Dorzuciliśmy do tej grupy także zawodników, którzy wcześniej w tej lidze coś znaczyli, niektórzy nawet odcisnęli na niej wielkie piętno, choć może w ostatnim sezonie nie było tego widać. No po prostu nie wypadało Radovicia, Stilicia czy Hamalainena umieszczać niżej.
Nemanja Mitrović (NK Maribor, liga słoweńska) – 7/0/0
Dani Suarez (Asteras Tripolis, liga grecka) – 2/1/0
Elia Soriano (VVV-Venlo, liga holenderska) – 9/1/0
Marko Kolar (FC Emmen, liga holenderska) – 4/1/0
Jasmin Burić (Hapoel Hajfa, liga izraelska) – 6 meczów, 6 puszczonych, 3 czyste konta
Joao Nunes (Panathinaikos AO, liga grecka) – 1/0/0
Adam Hlousek (Viktoria Pilzno, liga czeska) – 10/0/1
Matthias Hamrol (FC Emmen, liga holenderska) – 0/0/0
Spas Delew (Arda Kyrdżali, liga bułgarska) – 5/1/0
Semir Stilić (FK Zeljeznicar, liga bośniacka) – 8/1/3
Nico Varela (Enosis Neon Paralimni, liga cypryjska) – 3/0/1
Kasper Hamalainen (FK Jablonec, liga czeska) – 2/0/0
Djordje Cotra (bez klubu)
Miroslav Radović (bez klubu)
Marian Kelemen (bez klubu)
Zacznijmy od usprawiedliwień. Po pierwsze: Hamrol i Kolar, którzy trafili do tego samego klubu Eredivisie, odnieśli kontuzje. Po drugie – niektórzy dołączyli do nowych klubów w końcówce okienka, gdy rozgrywki już trwały lub nawet po jego zamknięciu (Hamalainen podpisał kontrakt 6 września). Po trzecie – zawodnicy, którzy nie znaleźli do tej pory klubów, prawdopodobnie po prostu kończą kariery, choć na jednoznaczne deklaracje nie natrafiliśmy.
Poza tym… nie za bardzo jest tu o czym gadać. Fajną perspektywę po transferze miał na przykład Adam Hlousek, bowiem całkiem realny wydawał się scenariusz, w którym lewy obrońca gra w europejskich pucharach w przeciwieństwie do klubu, który nie chciał przedłużyć z nim umowy. Tymczasem niespodziewanie okazało się, że Legia wytrzymała w Europie dłużej od Viktorii – wicemistrzowie Czech (po czterech latach z rzędu w fazach grupowych) najpierw wypadli za burtę w Lidze Mistrzów przez Olympiakos, a następnie Royal Antwerp wybił im z głowy Ligę Europy. Hlousek zagrał tylko w pierwszym dwumeczu. Apetyt na europejskie granie mógł mieć także Nemanja Mitrović, który wrócił do ojczyzny dwa dni przed rewanżem z Łudogorcem, którego stawką była grupa LE (0-0 w pierwszym meczu). Były obrońca Jagi do składu się jednak nie załapał, a na domiar złego jego koledzy tylko zremisowali u siebie 2-2 i odpadli przez gorszy bilans goli strzelonych na wyjeździe.
Małą rzeczą, która cieszy, jest to, że do świata żywych wraca u siebie Semir Stilić – jakkolwiek patrzeć to jeden z najlepszych obcokrajowców w historii naszej ligi, a w Płocku sprawiał wrażenie gościa, któremu piłka już nie w głowie.
“SZROCIWO I RESZTA ŚWIATA”
Najliczniejsza grupa, są tu goście z bardzo różnych parafii. Ci, którzy byli po prostu beznadziejni i cieszymy się, że wyjechali. Ci, którzy z różnych względów, nawet niekoniecznie ze swojej winy, nie mieli okazji, by nas do siebie przekonać. Ci, którzy po prostu wpadli na chwilę, coś tam pograli, ale tak naprawdę nie wyrobiliśmy sobie na ich temat zdania. Czasami granice są tu tak zatarte, że nie chcieliśmy nikogo skrzywdzić jednoznacznym sądem.
Iuri Medeiros (FC Nurnberg, druga liga niemiecka) – 6/0/0
Sandro Kulenović (Dinamo Zagrzeb, liga chorwacka) – 1/0/0
Sosłan Dżanajew (PFK Soczi, liga rosyjska) – 9 meczów, 9 puszczonych, 4 czyste konta
Vernon De Marco (Slovan Bratysława, liga słowacka) – 13/2/0
Justas Lasickas (FK Vozdovac, liga serbska) – 10/0/2
Igors Tarasovs (Spartaks Jurmala, liga łotewska) – 7/2/2
Oliver Petrak (NK Lokomotiva, liga chorwacka) – 6/1/0
Dimitris Goutas (Atromitos Ateny, liga grecka) – 10/1/1
Jakub Mares (FK Teplice, liga czeska) – 11/7/1
Steven Vitoria (Moreirense FC, liga portugalska) – 8/0/0
Joan Roman (Panetolikos GFS, liga grecka) – 3/0/0
Nikola Vujadinović (NK Domzale, liga słoweńska) – 0/0/0
Mihai Radut (Astra Giurgiu, liga rumuńska) – 10/0/1
Farshad Ahmadzadeh (Persepolis FC, liga irańska) – 2/0/0
Gerard Oliva (Gimnastic Tarragona, 3. liga hiszpańska) – 1/0/0
Patrik Mraz (MSK Puchov, 2. liga słowacka) – 0/0/0
Borja Fernandez (Asteras Tripolis, liga grecka) – 5/0/0
Giannis Mystakidis (Volos NPS, liga grecka) – 6/0/0
Aleksandar Bjelica (ADO Den Haag, liga holenderska) – 0/0/0
Joonas Tamm (Lillestrom SK, liga norweska) – 9/0/0
Jin Izumisawa (Yokohama F. Marinos, liga japońska) – 1/0/0
Matej Palcić (Sheriff Tiraspol, liga mołdawska) – 5/0/0
Lukas Gressak (Sigma Ołomuniec, liga czeska) – 12/0/0
Michael Heinloth (FC Ingolstadt, 3. liga niemiecka) – 5/0/0
Justinas Marazas (Riteriai Wilno, liga litewska) – 4/0/0
Jake McGing (Brisbane Roar, liga australijska) – 3/0/1
Giorgi Gabedawa (FC Saburtalo, liga gruzińska) – 17/3/1
Tomislav Bozić (Slaven Belupo, liga chorwacka) – 4/0/0
Władisław Sirotow (Tiekstilszczik Iwanowo, 2. liga rosyjska) – 3/0/1
Aleksandar Miljković (Alaszkert Erywań, liga armeńska) – 5/0/0
Martin Toth (Zlate Moravce, liga słowacka) – 6/0/0
Martin Pribula (FK Zeleziarne Podbrezova, 2. liga słowacka) – 6/3/1
Elton Monteiro (Lausanne-Sports, 2. liga szwajcarska) – 6/1/0
Giorgi Iwaniszwili (Sioni Bolnisi, liga gruzińska) – 9/1/2
Denys Bałaniuk (bez klubu)
Augusto (bez klubu)
Goran Cvijanović (bez klubu)
Anton Kanibołocki (bez klubu)
Omar Santana (bez klubu)
Giorgos Mygas (bez klubu)
Może zacznijmy od końcówki – nie każdemu sam pobyt w Ekstraklasie zapewnił nowego pracodawcę, w przypadku kilku graczy okazało się, że to niekoniecznie najlepsza rekomendacja. Ciekawe jest to, że to wcale nie te największe ogórki, bo Cvijanović jeszcze w Kielcach udowodnił, że potrafi grać, a taki Augusto też coś w Śląsku kopał zarówno w środku, jak i na lewej obronie.
Ta lista byłaby dłuższa, ale niektórym udało się gdzieś zaczepić jeszcze w ciągu ostatniego miesiąca. Sirotow do jednej z najgorszych drużyn zaplecza rosyjskiej ekstraklasy trafił 25 września, Mraz wylądował na słowackim drugim poziomie rozgrywkowym na początku października, a Vujadinović kontrakt ze słoweńskim klubem podpisał ledwie pięć dni temu. Czy się dziwimy? No nie do końca.
Jedno na pewno trzeba podkreślić – jak trwoga, to z reguły powrót do ojczyzny.
Ale przejdźmy może jeszcze do ciekawostek i niespodzianek. Vernon De Marco, który w Lechu więcej grał w trzeciej lidze niż w Ekstraklasie, wprowadził Slovan do fazy grupowej LE, strzelając PAOK-owi bramkę na wagę awansu, a w grupie też zaliczył dwa pełne występy. Jakub Mares, który w poprzednim sezonie strzelił śmieszne dwa gole w Ekstraklasie, dziś z sześcioma trafieniami jest trzecim snajperem ligi czeskiej (do lidera traci dwie bramki), a jednego gola dorzucił też w pucharowym starciu. Sosłan Dżanajew nosi opaskę kapitańską w PFK Soczi, a w beniaminku rosyjskiej ekstraklasy podobno wylądował przy pomocy bardzo wpływowych kibiców klubu, choć o jego względy zabiegały też moskiewskie drużyny. Dodatkowo doświadczony bramkarz jest powoływany do kadry, więc prawdopodobnie pojedzie na Euro. 22-letni Litwin Lasickas, który praktycznie nie zaistniał w Jadze (1 mecz w lidzie, 1 w PP), ma pewne miejsce w solidnej serbskiej drużynie.
Ci, którzy mają z tej grupy największe papiery na granie, na razie jeszcze tego nie potwierdzili w nowych miejscach. Sandro Kulenović w grającym w Champions League Dinamie nie może liczyć na żaden parasol ochronny, więc Champions League ogląda w telewizji, a w lidze głównie siedzi na ławce (w jednym meczu dostał 19 minut). Z kolei Yuri Medeiros po raz pierwszy mierzy się z sytuacją, w której wie, że w Sportingu już nikt na niego nie czeka. Niemcy wyłożyli 2 miliony euro za transfer definitywny i na razie trudno powiedzieć, by mieli powody do zadowolenia. Najpierw Portugalczyk grał dość przeciętnie (Kicker oceniał jego występy na kolejno: 4, 5, 3), a później złapał uraz, który wykluczył go z trzech spotkań.
A no i jeszcze jedno – Tarasovs robi liczby jak zły!
Fot. newspix.pl