Reklama

Krychowiak zadowolony jak Jurek Mordel

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2019, 14:43 • 4 min czytania 0 komentarzy

O tym, jaki był ten wczorajszy mecz z Łotwą, lepiej niż wynik świadczy zachowanie Roberta Lewandowskiego. Po trzeciej bramce zamiast wybuchu radości – intensywne rozmowy z kolegami, po meczu – przemknięcie przez strefę mieszaną bez słowa komentarza. Podobny odbiór występu biało-czerwonych mieli też Kamil Glik i Kamil Grosicki – obaj przyznali przed kamerami, że w szatni padło parę mocnych słów, a największym rozczarowaniem dla doświadczonych reprezentantów był totalny brak koncentracji po zdobyciu drugiej bramki. 

Krychowiak zadowolony jak Jurek Mordel

Atmosfera była ciężka, co zresztą było czuć w każdym ruchu i geście większości zespołu – Grosicki schodził z boiska ewidentnie wkurzony, Brzęczek też nie wyglądał, jakby wygrał los na loterii.

I w ten cały smutnawy obrazek nagle wbija się Grzegorz Krychowiak, cały na różowo, w okularach, które tak mocno zakrzywiły mu obraz rzeczywistości, że oczekiwaliśmy jedynie pochwał dla Grosickiego za wyjątkowy przegląd pola przy jego drugiej “asyście”.

– Bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, wygraliśmy 3:0, pokazaliśmy bardzo wysoką koncentrację od pierwszej do ostatniej minuty – przekonywał dziennikarzy w strefie mieszanej nasz pomocnik, a my zastanawialiśmy się, czy Krychowiak na pewno był na tym samym orlikowym boisku, co reszta reprezentacji. Rozumiemy: często po meczu piłkarze sprzedają wypowiedzi rodem z jakiegoś automatycznego generatora: “skupiamy się już na kolejnym spotkaniu”, “najważniejsze są trzy punkty”, “cieszy czyste konto”. Ale to chyba nie ten przypadek. Przecież Krychowiak literalnie nawiązuje do najważniejszego zarzutu wobec Polaków: po drugim golu uznali, że czas na fajrant, przez resztę meczu można już się wylegiwać i wypoczywać przed Macedonią Północną.

Wysoka koncentracja? Wtedy, gdy Zieliński odpuszczał piłki po stracie? Gdy kolejni kadrowicze wikłali się w niepotrzebne dryblingi? Gdy obrońcy nie nadążali z podłączaniem się do akcji ofensywnych? Kurczę, przecież każdy widz piłki nożnej widział, że jeśli Polska potrzebowałaby w Rydze zwycięstwa 5:0, to pewnie jeszcze przed przerwą miałaby 5:0. Z jakichś przyczyn postanowiła jednak kompletnie stanąć po zabezpieczeniu wyniku, za co słusznie wściekli się chorobliwie ambitni Lewandowski czy Glik.

Reklama

Wojtek Piela dopytał Krychowiaka o sytuację z obrońcą Monaco, który miał po meczu ochrzanić kolegów.

– Nie, nie mam takiego wrażenia, w szatni była dobra atmosfera, wygraliśmy 3:0, każdy powinien być zadowolony.

Każdy powinien być zadowolony?! Po zwycięstwie 3:0 nad składem węgla i papy z zawodnikiem 8. drużyny polskiej I ligi w wyjściowej jedenastce? Zadowoleni to mogą być Belgowie po 9:0 z San Marino, zadowolony może być ewentualnie Lewandowski, który wziął zespół na plecy i praktycznie w pojedynkę poprowadził do zwycięstwa. A w praktyce – i on nie był zachwycony tym, co prezentowała reprezentacja podczas tego sennego spotkania. Każdy dostrzegał, że nie idzie nam konstruowanie akcji, że nie idzie nam wychodzenie spod pressingu, że generalnie nawet z tak słabiutkim rywalem potrafimy grać źle.

A Krychowiak dalej gadał swoje: najważniejsze z Macedonią będzie to, by pokazać koncentrację jak z Łotwą, ona nie spadła dzisiaj w ogóle poniżej określonego poziomu.

No kurczę, jak pamiętny Jurek Mordel. Zadowolony, zadowolony, koledzy w klubie też zadowoleni, żona w domu także.

Może i by nas to aż tak mocno nie ukłuło, gdyby nie wieloletnia obserwacja Lewandowskiego. Gość, na którym opiera się obecnie reprezentacja Polski, jest z każdym sezonem głodniejszy – pokazuje to zarówno w Bayernie, gdzie zabiera głos nawet w kwestii polityki transferowej klubu, jak i w kadrze. Pamiętacie jeszcze obrazki sprzed mistrzostw świata? Wszyscy się cieszą i świętują, a Lewandowski rozmawia z Adamem Nawałką z miną, jakby właśnie przegrał z Senegalem. A to przecież był nasz wielki triumf, 4:2 z Czarnogórą, szampany i śpiewy. Potem w strefie mieszanej “Lewy” mówił tak:

Reklama

– Z awansu jesteśmy zadowoleni, ale musimy patrzeć jakie błędy popełniliśmy, dzisiaj popełniliśmy ich dużo, szczególnie w drugiej połowie. One będą na mistrzostwach wykorzystywane, a pamiętajmy, że graliśmy z osłabioną Czarnogórą, przy mocniejszym przeciwniku to mogło się inaczej potoczyć. Wolę stąpać twardo po ziemi. (…) Nie potrafimy się skoncentrować przez pełne 90 minut, sami stwarzamy sobie sytuację, w której martwimy się o wynik.

I tak dalej. A to było 15 minut po wywalczeniu awansu na mundial, po zwycięstwie nad rywalem o klasę silniejszym od Łotwy.

Aż szkoda, że wczoraj nie zdecydował się wypowiedzieć, albo jeszcze lepiej – nie stanął do rozmowy u boku Krychowiaka. Mamy wrażenie, że słysząc o koncentracji od pierwszej do ostatniej minuty i tym, że “każdy powinien być zadowolony”, mógłby komuś strzelić po raz czwarty tego dnia.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...