Krakowska piłka. Rzucasz takim tekstem i wiadomo już o co chodzi – piłeczka chodzi, technika cycuś-glancuś, szybkie granie. Jakże brutalnie obeszły się z tym hasłem ostatnie derby Krakowa. Dusza cierpiała, oczy paliły, paznokcie swędziały. A nader wszystko piłkarzy bolały nogi.
Nie odkryjemy Ameryki, jeśli stwierdzimy, że istnieje korelacja między liczbą fauli w meczu, a tym, jakie wrażenia estetyczne spotkania pozostawiają nam w głowie. Podobnie jest z pojedynkami w powietrzu – im ich mniej, tym milej spędza się te niemal dwie godziny przed telewizorem czy na stadionie.
Derby sprowadzone do kopania się po nogach
I nie ma przypadku w tym, że starcie Wisły Kraków z Cracovią było spotkaniem, które w tej kolejce przyniosło najwięcej fauli i najwięcej pojedynków (czyli szeroko pojętych zdarzeń, w których piłkarze walczą o piłkę). Zerknijmy w liczby:
– Zagłębie Lubin – ŁKS: 158 pojedynków, 34 faule
– Wisła Kraków – Cracovia: 192 pojedynki, 39 fauli
– Jagiellonia Białystok – Pogoń Szczecin: 182 pojedynki, 27 fauli
– Arka Gdynia – Piast Gliwic: 188 pojedynków, 28 fauli
– Górnik Zabrze – Lech Poznań: 128 pojedynków, 27 fauli
– Legia Warszawa – Lechia Gdańsk: 156 pojedynków, 30 fauli
– Raków Częstochowa – Wisła Płock: 162 pojedynki, 29 fauli
– Korona Kielce – Śląsk Wrocław: 164 pojedynki, 30 fauli
To jedna z tych statystyk, która bardzo trafnie odwzorowuje to, co działo się na boisku. Szkiełko potwierdza to, co podpowiadało oko. Ponadto Wisła i Cracovia jako jedyne zespoły w tej kolejce miały wskaźnik intensywności pojedynków powyżej 10.0. Jedynie Arka w starciu z Piastem dobiła do dyszki – i to też było widać gołym okiem. Czym jest ta intensywność pojedynków? InStat definiuje go jako liczbę pojedynków i przechwytów drużyny broniącej w czasie posiadania piłki przez rywala w przeliczeniu na minutę. A przekładając to na język życiowy – to takie vukoviciowe zapierdalanie.
Moder zmieści się w składzie Lecha?
Mamy takie wrażenie, że to zwycięstwo Lecha z Górnikiem Zabrze jest dla poznaniaków cenne w dwóch kwestiach. Po pierwsze – czysta matma, trzy punkty, lechici wreszcie zgarnęli pełną pulę i to na terenie, z którego nikt w tym sezonie nie wywiózł do tej pory zwycięstwa. Ale po drugie (i być może nawet ważniejsze) – zespół pokazał, że i bez Tiby oraz Jevticia można grać ofensywnie, strzelić trzy gole i przeważać w środku pola.
O ile Jevtić był na przestrzeni ostatnich trzech-czterech kolejek kulą u nogi i wystawianie go w takiej formie było sabotażem, o tyle Tiba gwarantował pewien stały i przyzwoity poziom. Dlatego tez ciekaw byliśmy jak w jego buty wskoczy Jakub Moder, który ostatni rok spędził na wypożyczeniu w Odrze Opole. Rozmawialiśmy z ludźmi z pierwszoligowca i mówili, że w Lechu mogą mieć problem, by znaleźć dla tego 20-latka miejsce – u nich grywał na dziesiątce, początkowo też jako taki cofnięty napastnik.
W Zabrzu zagrał jako “ósemka” – obok na wskroś defensywnego Muhara i za plecami Amarala, który miał dużo zadań ofensywnych. I Moder wypadł bardzo dobrze. Raz, że asysta. Dwa, że kluczowe podanie. A trzy – zerknijcie na te statystyki:
– najwięcej wygranych pojedynków (w 17 brał udział, wygrał 12. Dla porównania Muhar – 5/4)
– najwięcej udanych prób odbiorów (5 prób, 4 udane. Muhar – 2/1, tylko Gumny podejmował tyle prób co Moder)
– najwięcej udanych prób dryblingów (5 prób, 4 udane – tyle samo Jóźwiak)
– najwięcej w Lechu podań kluczowych (w meczu przebił go tylko Janża)
– drugi najlepszy wynik w Lechu pod względem liczby celnych podań (o jedno więcej miał Kostewycz)
– największy pokonany dystans (12,28 km, nikt w tym sezonie w Lechu nie miał takiego wyniku, nikt nie przebił granicy 12 kilometrów)
– najwięcej sprintów w Lechu (13)
Być może to był tylko jeden tak bardzo udany mecz, bo i próba do oceny jest zbyt mała. W Głogowie w Pucharze Polski na przykład aż tak się nie wyróżniał, zagrał przeciętnie. Niemniej Moder zgłosił bardzo poważny akces do gry w wyjściowym składzie. Zwłaszcza, że na jego pozycjach zrobiło się nieco luźniej – Pedro Tiba wciąż ma problemy zdrowotne, a Darko Jevtić zaliczył mocno przeciętne wejście z ławki w miniony weekend. Wiele wskazuje na to, że przed Moderem kolejne szanse.
Kolejka nie dla napastników
Oj, mieliśmy poważny problem, by w najlepszej jedenastce kolejki według InStat Index pomieścić pomocników. Ale za to jeszcze większy problem był z wyborem najlepszego napastnika. Chociaż jednego. Jakimś tam typem był Schirtladze z Arki, ale on nie dobił nawet do granicy 300 puntów w algorytmie. Ostatecznie przesunęliśmy na dziewiątkę Sebastiana Kowalczyka z Pogoni, ale w tym ustawieniu wychowanek Portowców i tak uciekałby gdzieś do boku.
***
źródło danych: oficjalne statystyki Ekstraklasa S.A. (InStat + CyronHego)