Nic nas tak nie wnerwia jak agresja i brutalność w amatorskim futbolu, przez którą co i rusz kolejni sympatycy piłki nożnej lądują w szpitalach i gabinetach ortopedycznych. Od zawsze piętnujemy i zawsze będziemy piętnować również rękoczyny, do których na amatorskich murawach dochodzi nagminnie. Ręce opadają jednak do samej ziemi, gdy mamy do czynienia z brutalnością (dwie żółte kartki), rzuceniem się z pięściami na zawodników rywali, a po chwili również na sędziego (!) w wykonaniu jednego zawodnika.
Majdi Moumni, bo tak nazywa się nasz Gattuso, Cantona i Connor McGregor w jednym, gra w zespole Tarpan Mrocza walczącym na poziomie B-klasy. Podczas meczu z TKP Tuchola puściły mu nerwy i w 80. minucie zszedł z boiska z czerwoną kartką, po drodze szukając jeszcze możliwości bokserskiej puenty do jego piłkarskiego występu. Uchwyciły to oczy kamer, udostępnił z kolei fanpage Zawód – Sędzia.
Na razie jeszcze nie doszło do niczego strasznego, ot, trochę fikania kogucika, które w sumie zdarza się nawet w nieco bardziej profesjonalnym futbolu. Sęk w tym, że chwilę później Tarpan stracił gola, co rozbudziło w naszym wojowniku nowe pokłady agresji.
Rety, ale patologia. Gość wbiegł na boisko kilka minut po swojej kartce, gdy w teorii emocje powinny już przestać buzować, po czym dalej odstawiał galę Fame MMA. Żenada, totalna, a jak się okazało – to był dopiero przedsmak buractwa, jakie zafundowali wspólnie klub oraz zawodnik. Gdy sprawa trafiła na wspomniany fanpage, najpierw deprecjonować całe zdarzenie z oficjalnego konta zaczął klub, a następnie sam zawodnik, szczerze przyznając swoją łamaną polszczyzną, że sędzia “otrzymał to, co mu przyszło”.
Jeden z naszych czytelników zdążył zrobić screeny, wpisy już zostały usunięte.
Majdi twierdzi: nie zrobiłem nic złego. Fanpage publikuje dwa przykłady jego skrajnego idiotyzmu, bo fikanie do kogokolwiek z łapami podczas meczu B-klasy to zawsze skrajny idiotyzm. Mamy nadzieję, że organy dyscyplinarne zrobią swoje i uwzględniając całokształt zachowania tego zapaśnika, odeślą go do jakiegoś sportu bardziej adekwatnego do jego zainteresowań. Najlepiej dożywotnio.