Pogoń Szczecin może dzisiaj wrócić na fotel lidera Ekstraklasy. Wczoraj “Portowcy” zostali wprawdzie strąceni z piedestału przez Lechię Gdańsk, ale w tej chwili tracą do biało-zielonych tylko jedno oczko, więc wszystko jest do odwrócenia. O ich grze trudno jednak mówić w tym sezonie w samych superlatywach – szczecinianie, delikatnie rzecz ujmując, nieszczególnie imponują skutecznością i ofensywnym rozmachem. Dziesięć goli w dziewięciu meczach to dorobek budzący politowanie. Statystyka godna ligowego średniaka, a nie ekipy celującej w pierwsze miejsce w tabeli.
Tym bardziej, że jest komu w Szczecinie pakować futbolówkę do sieci. Adam Buksa ma jednak na razie tylko trzy gole na koncie, co i tak czyni go najpotężniejszą armatą w zespole. Zaraz za nim plasują się (dwa gole w sześciu występach) i (dwa gole w ośmiu występach). No nie są to, cholera, wyniki zwalające z nóg. Sam Paweł Brożek ma tyle samo bramek w dorobku, co cała ta ferajna razem wzięta.
Trener Kosta Runjaić wyglądał podczas przedmeczowej konferencji na gościa lekko poirytowanego, gdy dopytywano go o dość kiepski styl gry Pogoni i jej kłopoty z wbijaniem piłki do siatki przeciwnika. – Ja jestem w Szczecinie zadowolony, każdego dnia. Ale słyszę, że nie wszyscy są zadowoleni. Może w takim razie trzeba wrócić pamięcią do tego, skąd zaczynaliśmy naszą drogę? Jakie mamy warunki, skąd się wzięliśmy? Może faktycznie atmosfera była fajniejsza, kiedy wydostawaliśmy się z dołów tabeli i pięliśmy w górę. Chcemy oczywiście wszystkich uszczęśliwić, ale na dół tabeli wracać w tym celu nie będziemy – mówił trener. Co jest oczywiście sprawnym chwytem retorycznym, ale chyba trochę nieuczciwym. Pogoń ma oczywiście swoje kłopoty z kontuzjami, przeszła pod wodzą Niemca długą drogę, ale to jednak lekka przesada, że tylko w dwóch meczach lipcowych udało się “Portowcom” zdobyć więcej niż jedną bramkę. Potencjał w tej ekipie jest większy.
A trzeba też wziąć pod uwagę, z kim szczecinianie grali. Starcie z rozklekotaną Koroną Kielce? 1:0, mniej strzałów na bramkę od przeciwnika. Mecz z dziurawą jak ser szwajcarski Wisłą Kraków? Znowu ledwie 1:0, choć wtedy szans na podwyższenie rezultatu było sporo. Spotkanie z ŁKS-em? Wszyscy w lidze leją łodzian i patrzą, czy równo puchnie, a Pogoń wymęczyła skromniutkie zwycięstwo, w dodatku po strzale oddanym prosto w mur. Tylko jednego gola udało się też strzelić Górnikowi Zabrze (1:1), Wiśle Płock (1:2) i Stali Rzeszów w Pucharze Polski.
Cienizna. Jeżeli chodzi o zespoły znajdujące się obecnie w dolnej połówce tabeli, Pogoń nie rywalizowała jeszcze tylko z Zagłębiem Lubin i Rakowem Częstochowa. Najlepsze okazje, żeby sobie postrzelać są już zatem w tej rundzie za nimi.
Można się zastanawiać, z czego ta strzelecka mizeria wynika. Jest klasowy napastnik, są przyzwoite skrzydła, jest Kożulj, są również obrońcy, którzy potrafią się odnaleźć w polu karnym przeciwnika. Oczywiście kiepski dorobek goli zdobytych Pogoń rekompensuje skuteczną defensywą – pięć straconych bramek to zdecydowanie najlepszy wynik w całej lidze. Ale na ten moment sytuacja w tabeli wygląda tak, że więcej trafień niż “Portowcy” ma aż dziesięć drużyn. A przecież Dante Stipica wszystkiego nie wybroni, prędzej czy później szczecinianie – jeżeli marzą o europejskich pucharach – będą musieli dołożyć jakieś ofensywne akcenty do swojej gry. Zwłaszcza, że ich defensywa to nie jest mur niemożliwy do sforsowania. Więcej tam często szczęścia i kapitalnych interwencji bramkarza, niż perfekcyjnej organizacji gry.
Na pewno problemem szczecińskiej drużyny jest mała ilość konkretów, gwarantowanych przez zawodników hasających w bocznych sektorach boiska. Do tego dochodzi też często zbyt zachowawcza gra w środkowej strefie, skoncentrowanej przede wszystkim na grze w destrukcji, na asekurowaniu się i powolnym rozgrywaniu piłki. Nie ma tam jakiegoś elementu przyspieszenia, brakuje kreatywności. No i sam Adam Buksa, choć często ciągnie ofensywę Pogoni, mógłby pewnie nieco lepiej nastawić celownik.
W sumie Pogoń notuje średnio 53% posiadania piłki, ale jakoś można odnieść wrażenie, że nie zawsze podopieczni Runjaicia mają pomysł, co z tą piłką pożytecznego zrobić. Grają bezpiecznie, z dala od pola karnego rywala, o czym świadczy choćby to, jak rzadko udaje im się wywalczyć rzut rożny. Zresztą – “Portowcy” z ostatnich czterech ligowych spotkań wygrali tylko jedno, co też mówi wiele o aktualnej dyspozycji tego zespołu. Wyszarpać trzy punkty można w jednym, drugim, a jak dobrze pójdzie to jeszcze w trzecim meczu. W końcu jednak znajdzie się rywal, który powie sprawdzam. Być może będzie nim dzisiaj Jagiellonia Białystok.
fot. FotoPyk