Dlaczego nie wystąpił w ostatnim spotkaniu ligowym? Czy dalej dolega mu uraz pachwiny? Jak zapatruje się na spotkanie z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów? Co spowodowało, że Grzegorz Krychowiak strzelił już cztery bramki w lidze rosyjskiej i nie zamierza na tym poprzestać? W jaki sposób Wojciech Szczęsny prowokował swoich polskich kolegów z Lokomotiwu Moskwa? Jak zapatruje się na swoją sytuację w reprezentacji Polski i dlaczego stara się rozumieć niekorzystne dla siebie decyzje Jerzego Brzęczka? Na te i na inne pytania odpowiedział Maciej Rybus w audycji Stranieri na antenie Weszło FM.
W ostatniej kolejce ligi rosyjskiej Lokomotiw Moskwa wygrał z PFK Soczi 1:0, ale całe spotkanie przesiedziałeś na ławce rezerwowych. Decyzja trenera czy przytrafił ci się jakiś uraz?
Wróciłem do klubu po zgrupowaniu kadry, ćwiczyłem normalnie cztery dni, ale już na treningach taktycznych zauważyłem, że trener umieszcza mnie w drugim składzie. Konkretnych powodów takiej decyzji nie znam, mogę tylko wysnuwać przypuszczania. Niewykluczone, że było to spowodowane brakiem gry w reprezentacji. Jeśli chodzi o zdrowie, to cały czas odczuwam skutki urazu pachwiny, ale nie przeszkadza mi to w zwykłym funkcjonowaniu i nie sądzę, żeby to miało wpływ na to, że nie otrzymałem szansy w sobotę.
A jak wygląda perspektywa twojego występu w meczu z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów?
Ciężko mi powiedzieć. Mamy sporo kontuzji w zespole, ale tak naprawdę nic nie jest pewne. Sam czuję konieczność zrobienia rezonansu pachwiny, bo od roku się z tym męczę, a chcę wreszcie wiedzieć na czym stoję. Raz ból jest mniejszy, raz większy i ta niestabilność trochę mnie niepokoi. Jeżelibym wystąpił z Bayerem, to na pewno na zastrzykach przeciwbólowych. Innej opcji na razie nie widzę.
Mimo to początek sezonu w twoim wykonaniu nie wygląda tak źle. Do tej pory grałeś regularnie.
Nie zachwycam się, ale nie jest źle. Jestem zadowolony ze swojego początku rozgrywek. Zaliczyłem dwie asysty, z Rostowem powinienem dołożyć kolejną, ale obrońca wybił piłkę z linii bramkowej. To już jednak przeszłość. Od nowa muszę walczyć o pierwszy skład. Najgorsze co teraz mógłbym zrobić, to się załamać, choć przyznam, że mam świadomość tego, iż wyjazd na kadrę w niczym mi nie pomógł. Kiedy ja siedziałem na reprezentacyjnej ławce, moi koledzy w Moskwie trenowali dwa razy dziennie, rozegrali sparing i trener miał prawo uznać, że w lidze, ktoś inny dostanie szanse i zaprezentuje się lepiej ode mnie.
Inaugurujecie też ten sezon w Lidze Mistrzów i wydaje się, że nie stoicie na straconej pozycji w starciu z Bayerem.
Bayer jest silniejszy niż jakikolwiek nasz przeciwnik z ligi rosyjskiej. Poprzeczka będzie postawiona wyżej, nawet jeśli przegrali ostatnio z Borussią Dortmund 0:4. To jest jednak Liga Mistrzów, która rządzi się zupełnie innymi prawami i tam nie liczą się kryzysy ligowe. Ponadto my też mamy swoje problemy. Kilku naszych najlepszych zawodników boryka się z kontuzjami, więc też nie jest jeszcze powiedziane, jakim wyjdziemy ustawieniem. Zazwyczaj z silniejszymi rywalami gramy piątką obrońców i niewykluczone, że właśnie tak będzie w środowy wieczór w Leverkusen.
Macie takie poczucie, że dwa mecze z Leverkusen zdefiniują trochę wasz z sezon na europejskiej arenie? Jeśli je wygracie będziecie mieli szansę na grę na wiosnę w Lidze Europy, bo Atletico i Juventus wydają się być poza waszym zasięgiem.
Nie da się temu zaprzeczyć. Zdajemy sobie sprawę z tego, w jakiej grupie się znaleźliśmy i nikt nie mówi o jakimkolwiek awansie do dalszej fazy Ligi Mistrzów. Oczywiście, fantastycznie byłoby sprawić niespodziankę i postraszyć faworytów, ale myślimy realistycznie. Dla nas sukcesem będzie trzecie miejsce w grupie i awans do fazy pucharowej Ligi Europy, dlatego też dwumecz z Leverkusen będzie kluczowy pod tym kątem.
Poznajesz Grześka Krychowiaka? Sezon zaczął od kilku bramek i snajperskich aspiracji.
Nasz szkoleniowiec, Jurij Siomin od dłuższego czasu nakazywał mu częstsze podłączanie się do ofensywy, czekanie na sytuacje w polu karnym przeciwników i to zaprocentowało, bo Grzesiek strzelił cztery bramki. Wspaniale, ale inna sprawa, że nie sądzę, żeby powiększył swój dorobek akurat w meczu z Leverkusen, gdzie będziemy potrzebowali zupełnie innej gry. Na pewno nie będziemy mogli się otworzyć i napierać całym zespołem. Zamierzamy zagęścić środek pola, włożyć kij w szprychy zawodnikom Bayeru, którzy lubią przeprowadzać akcje przez swój kreatywny środek pola, a warto zwrócić uwagę na to, że kiedy Grzesiek u nas w lidze podchodzi wysoko, to zostawia za sobą dziurę, którą co sprawniejszy przeciwnik może wykorzystać przy przeprowadzaniu kontrataku. Dlatego też wydaje mi się, że Siomin tym razem przewiduje dla niego więcej zadań w obronie i możemy być spokojni, bo w tym Grzesiek też świetnie się odnajduje.
Żartowaliście sobie z Wojtkiem Szczęsnym po losowaniu, że postraszycie ten jego Juventus?
„Szczena” mówił Krychowiakowi, że jak już będzie 3:0 dla nich, to żeby ten nie bał się strzelić nawet z połowy, bo Wojtek mu pomoże i w tej jednej sytuacji odpuści sobie bronienie. Zobaczymy. Do Juventusu jeszcze daleko, na razie skupiamy się na Bayerze, choć trener w szatni ostatnio przytoczył nam ciekawą statystykę, że ze wszystkich zespołów w naszej grupie tylko my wygraliśmy swoje spotkanie ligowe. Liga Mistrzów będzie weryfikacją naszego poziomu i tego czy możemy aspirować do najlepszych.
Od niedawna mamy w Moskwie jeszcze jednego Polaka, Sebastiana Szymańskiego. Konsultował się z tobą, spotykaliście się, pokazywałeś mu stolicę Rosji?
Jego transfer do ligi rosyjskiej przeprowadzał Mariusz Piekarski, ale on nie powiedział mi o tym ani słowa. O wszystkim dowiedziałem się właśnie od samego Sebastiana na czerwcowym zgrupowaniu reprezentacji. Miał standardowe pytania o miasto i klub. W samej Moskwie spotkaliśmy się dwa razy. Jest zadowolony, wszystko mu się podoba, gra regularnie i nie musi żałować transferu. Dynamo to bardzo ułożony klub, bogaty, przyszło wielu nowych zawodników i choć na razie w tabeli ich sytuacja nie wygląda najlepiej, to jestem spokojny o przyszłość Szymańskiego.
Zostawiając tematy klubowe: czujesz niedosyt, że na razie praktycznie w ogóle nie dostajesz szans w reprezentacji, a trener Brzęczek woli wystawiać na twojej pozycji zawodnika prawonożnego?
Wiadomo, że wolałbym grać. Rozmawiałem na ten temat z trenerem Brzęczkiem i powiedział mi jasno, że nie chciał zmieniać dobrze funkcjonującej linii obrony. Staram się to zrozumieć, bo faktycznie na kadrę pierwszy raz przyjechałem dopiero w czerwcu, kiedy już drużyna miała rozegrane kilka spotkań, to wszystko nieźle funkcjonowało, nie traciliśmy bramek, więc nie było większych powodów, żeby jakieś zmiany przeprowadzać. Selekcjoner do końca wahał się, czy nie postawić na mnie w meczach ze Słowenią i Austrią, wybrał Bartka, jest pewne rozczarowanie, ale nie załamuję głowy i walczę o swoje.
Co musisz zrobić, żeby zacząć grać w kadrze?
Nie jest tak, że trener nie widzi mnie w zespole. Wprost przeciwnie. Mówił mi, że jest ze mnie zadowolony, nie skreśla mnie, widzi moje staranie, ale nie miał czasu wcześniej mnie sprawdzić, więc stawiał na znane sobie ustawienie. I to jest główny powód, dla którego nie grałem.
Robert Lewandowski po meczu z Austrią wspomniał, że kadra męczy się w rozegraniu. Jak oglądałeś te spotkania z ławki, to odnosiłeś podobne wrażenie?
Ja się nie męczyłem, bo siedziałem na ławce (śmiech).
Ale czy męczyły się oczy?
Niespecjalnie. Wiemy, że mamy problem w ataku pozycyjnym, który nigdy nie był naszą domeną. Zawsze najlepiej czuliśmy się w kontrze. Tak czy inaczej, musimy poprawić kreację, bo stwarzamy za mało sytuacji, a mamy do tego zawodników. Świadczy o tym chociażby fakt, że chłopaki wrócili do swoich klubów i od razu posypały się bramki i asysty Polaków w zagranicznych ligach. Trzeba to teraz wszystko skleić, poskładać do kupy i pozwolić temu funkcjonować. Uważam, że mamy lepszych zawodników niż Słowenia czy Austria. I myślę, że w kolejnych meczach pokażemy siłę.
ROZMAWIAŁ: WOJCIECH PIELA
Fot. Fotopyk