Ruch – może. Lech – musi. Wybór miejsca, w którym obejrzymy dzisiejsze mecze był więc oczywisty, nie tylko dlatego, że do Poznania jest jednak “nieco” bliżej. Dziś znów stawka meczu to nie tylko punkty w rankingach UEFA, nie tylko awans do kolejnej rundy Ligi Europy, ale też głowa Mariusza Rumaka. Tradycyjnie już przy okazji tak doniosłych wydarzeń będziemy przeżywać wszystko razem z wami podczas relacji LIVE. Mamy ludzi na Bułgarskiej, ale mamy też ludzi śledzących duńską telewizję i mecz Ruchu, mamy wreszcie ogromny apetyt na sukcesy Polaków w europejskich pucharach, najlepiej równie spektakularne jak wczoraj. Jesteśmy gotowi na kolejne triumfy – w Danii i Poznaniu. Bądźcie z nami!
20.58 Kończymy dzisiejszą relację LIVE, w której od euforii po zwycięstwie Ruchu przeszliśmy do żałoby po ścięciu głowy Rumaka przez islandzkich kelnerów. Tradycyjny eurowpierdol zaliczony, ale w dodatku bardzo śmierdząca sprawa walkowera za Legię… To może być iście czarny czwartek dla dwóch najlepszych polskich klubów. My się żegnamy, kolejny LIVE już w sobotę.
20.52
Koniec. Brak słów, Lech odpada z Ligi Europy, a Islandczycy dziękują “Kotłowi” za fenomenalną atmosferę. Ba, przed momentem świętują wraz z trybuną za bramką… Lech w rozsypce, zdewastowany, dobity jeszcze przyśpiewką “wy jesteście frajerami, odpadliście z kelnerami”.
20.42
Czyżby ostatnie pięć minut Rumaka w Lechu? Nawet część z nas sądziła, że znów ucieknie spod topora, ale remis w dzisiejszym meczu, gra w dzisiejszym meczu chyba definitywnie kończy jego 2,5-letnią przygodę…
20.35
“Kurwa mać, Kolejorz grać”. Pozostaje przyklasnąć kibicom… Dziesięć minut do końca.
20.31
Kownacki za Kędziorę. Jeśli nie teraz… Jejku, jakie to byłyby dwa potężne ciosy w naszą piłkę, walkower dla Celtiku i odpadnięcie Lecha z Islandią… Na murawie tymczasem pięćdziesiąty trzeci drybling Pawłowskiego i po raz pięćdziesiąty trzeci Stjarnan wychodzi ze wszystkiego obronną ręką.
20.21
O losie, jakie… No właśnie? Szczęście? Islandczycy wychodzą dwa na jeden, potem Punyed wychodzi sam na sam z Kotorowskim i chyba jedynie perspektywa stanięcia oko w oko z rozwścieczonym “Kotłem” powstrzymuje go od zdobycia gola. Fatalny strzał, bramkarz Lecha spokojnie broni, ale dopuszczenie do takiej kontry to jakaś parodia. Dwadzieścia minut do końca…
20.17
Ostatnie pół godziny gry przy Bułgarskiej, podczas którego drżymy o los dwóch najlepszych polskich klubów. Walkower dla Celtiku coraz bardziej prawdopodobny, remis Lecha – przy tej grze – również. Jeśli z trójki naszych pucharowiczów W TAKICH okolicznościach awansuje tylko Ruch… Nie, wolimy nie dopuszczać do siebie takich myśli, choć przecież polski futbol tysiąc raz uczył nas, że… Ech, szkoda pisać.
20.15
UEFA wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie udziału w nim Bartosza Bereszyńskiego. Klub przygotowuje stosowne informacje i wyjaśnienia, które zostaną przesłane do UEFA w dniu dzisiejszym. O wyniku postępowania poinformujemy niezwłocznie po jego zakończeniu. Jak stanowi regulamin UEFA, zawodnik karę zawieszenia może odbyć jedynie będąc zarejestrowanym na poszczególne rundy. Jeśli Bereszyński nie został zgłoszony do drugiej rundy, to znaczy to, że nie powinien wystąpić w drugim spotkaniu z Celtikiem.
Czyli Legii grozi walkower 0:3 i odpadnięcie. To realne, coraz bardziej realne zagrożenie. Przypomnijmy – “Bereś” zagrał końcówkę, a nawet przy walkowerze wynik dwumeczu to 4:4, czyli liczą się – o zgrozo – gole na wyjeździe. Solidarne odpadnięcie Lecha i Legii w takich okolicznościach… 7. sierpnia zyskałby w polskiej piłce przydomek “czarnego czwartku”.
20.10
Teodorczyk za Hamalainena, a my coraz bardziej nerwowo spoglądamy na zegarki. 55 minut za nami…
Tuż po wejściu kolejne dwie okazje Lecha, liczymy je już w dziesiątkach, ale wciąż bez gola…
20.06
Dość niepokojące wieści ze stolicy – trwa dyskusja, czy Bereszyński, który nie został w ogóle zgłoszony do II rundy el. LM mógł w tym czasie odsiedzieć swoją pauzę. Jeśli nie – czy był uprawniony do gry w rewanżowym meczu z Celtikiem…
Lech bez błysku w pierwszych akcjach drugiej połowy… Kiepsko się zaczyna to drugie czterdzieści pięć minut. Pozostaje pocieszać się Ruchem.
20.01
Sędzia nie dał Duńczykom już nawet przeprowadzić akcji. Koniec, Ruch może czekać na rywala, nieprawdopodobne!
Tymczasem lechitów wita okrzyk z “Kotła” – “dość już tych żartów, Kolejorz, dość już tych żartów”.
19.56
Cud w Danii! Rzut rożny, ostatnie sekundy meczu, Surma strzela na 2:2! Ruch w następnej rundzie, chyba już tego nie zepsują.
19.55
Ruch zdecydowanie za głęboko się cofnął. Obrona – owszem, tak należało grać. Ale i kontrować, tak jak w pierwszej połowie. Tymczasem chorzowianie bili po autach, wybijali byle dalej, przekroczyli połówkę bodaj raz czy dwa. Zemściła się stara piłkarska prawda: grasz na remis, to przegrywasz 0:1, tak też wyglądała druga połowa. Szkoda, bo Duńczycy pokazali, że w obronie monolitem nie są, można było to wykorzystać.
19.48
Koniec pierwszej połowy przy Bułgarskiej, Lech po wykonaniu ośmiuset czterdziestu dwóch rzutów rożnych i pięćdziesięciu ośmiu podań do Pawłowskiego na skrzydła schodzi bez gola, czyli de facto przegrywając w dwumeczu 0:1. Ciężko ich ganić za grę, przynajmniej na początku i w końcówce, ale Islandczycy bronią się tak rozpaczliwie, że nie wygrać tutaj to nie klęska, to hańba.
19.45
No i stało się, 2:1 dla Duńczyków. Śmierdziało bramką straszliwie, wreszcie padła. Trzeci raz Pusić z paru metrów nie spudłował. Chyba pozamiatane.
19.40
Wymowna statystyka strzałów. Pierwsza połowa, Esjberg – Ruch 9-7. Druga: 11:1. Ta jedynka dodana dopiero przed sekundą, bo sobie tylko znanym sposobem Starzyński znalazł się pod bramką rywali i oddał kąśliwy strzał.
19.36
Hokejowy zamek. Ruch broni się coraz głębiej. Wcześniej był to trzydziesty metr, teraz już linia pola karnego. Przed chwilą tylko fantastyczna parada Kamińskiego uratowała “Niebieskich”. Nie pamiętamy kiedy ostatnio Ruch wymienił dwa podania.
Lech bez zmian – przed momentem zakopał się Keita, a niezbyt mocny strzał sprzed pola karnego z łatwością obronił Jonsson. “Setki” się skończyły…
19.31
Pusić drugi raz nie trafia do pustaka, tym razem nie sięgnął piłki. Ten facet potrzebny jest w Ekstraklasie, parodysta aż miło. Ruch ostatni raz miał piłkę w 1979.
Lech – tak, tak – ciągle w okolicach szesnastki Stjarnanu. przed momentem jednak… Pawłowski się zakopał. Serio, na murawie jest obecnie dołek, w który spokojnie można by schować futbolówkę. Islandczycy mniej więcej w tym okresie oddają dwa pierwsze celne strzały na bramkę, ale bez grozą tu na pewno nie zawiało.
19.27
Pusta bramka, pięć metrów, Pusić bez obstawy. I nie trafia! Ruch miał nieprawdopodobne szczęście. Tymczasem Kuświka zmienia Efir.
Lech tymczasem pogubił gdzieś entuzjazm z pierwszych minut, choć momentami siedzi całą jedenastką na połowie podopiecznych trenera Sigmundssona.
19.25
Esjberg zdejmuje obrońcę, wpuszcza kolejnego napastnika. Ruch ostatni raz z piłką na połowie rywala był w pierwszej połowie. Ale niebieski autobus póki co trzyma się nieźle, z tej dominacji nie ma wielu sytuacji.
19.22
Kwadrans drugiej połowy w Danii za nami. Po słabym początku Ruch uporządkował grę obronną, choć zarazem nie wyszedł jeszcze za linię środkową. Wygląda na to, że Kocian zarządził grę na 1:1. Rywal gra piłką, drybluje, wymienia szybkie podania, ale prawie wszystko do trzydziestego metra. Prawie, bo tak grając musisz parę razy się przedrzeć, przed chwilą mocny strzał z ostrego kąta Kamiński sparował na róg.
Przy Bułgarskiej pierwsza zmiana w zespole gości – schodzi Toft, którego zastępuje Aegisson. Tak, da nas to też zmiana bliżej nieznanego Iksa przez równie anonimowego Igreka.
19.18
Prawdopodobnie najbliższe minuty zajmie nam wyszukiwanie synonimów do “cały czas w natarciu”, “bezustannie w ataku” i tym podobnych. Lechici nie schodzą z połowy Stjarnanu, ale na razie brakuje im albo ostatniego podania (przed momentem świetne otwarcie piętą Keity zmarnował Henriquez), albo wykończenia.
Dwadzieścia minut za nami, Islandczycy bez celnego strzału, ale ciągle z prowadzeniem 1:0 w tym dwumeczu.
19.11
Pierwsze minuty. Ruch nie wszedł za dobrze w drugą połowę, w obronie wygląda jeszcze bardziej chaotycznie, niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Stawarczyk w łatwej sytuacji stracił piłkę na szóstym metrze (!) i ratował się interwencją, po której niektórzy sędziowie pewnie by gwizdnęli karnego. Ten na szczęście tak aptekarskiego podejścia nie miał.
19.08
Lech cały czas w ataku, przed momentem po świetnym dograniu Pawłowskiego główkował Ubiparip, ale znów obok bramki. Jeśli mielibyśmy pokusić się o analizę analogiczną do wczorajszego meczu Legii i naszej “Bomba per bomba” – tak, Stjarnan to… nic ciekawego.
Tymczasem pod stadionem kolejki, kibice wciąż wchodzą na trybuny (a za nami dziesięć minut gry).
19.06
Ależ ten Lech zaczął! Po dwóch rzutach rożnych dwukrotnie “Kolejorz” bardzo bliski pokonania Jonssona. Znakomity refleks golkipera Stjarnan ratuje Islandczyków od straty gola (albo i dwóch).
Jeśli poznaniacy utrzymają tempo i dołożą nieco skuteczności (szczęścia?) – możemy mieć tu prawdziwy pogrom.
19.03
Od początku do ataków ruszyli piłkarze Lecha, oddając dwa strzały w pierwszych trzech minutach. Pawłowski jednak wprost w bramkarza, a po chwili kolejne uderzenie wędruje nad bramką. Powtórka z meczu z Nomme, w którym rywale mieli problemy z wyjściem z własnej połowy?
Jesteśmy też po sesji z duńskimi reklamami. Przed chwilą Samuel L. Jackson polecał obstawić 3:1 dla Esbjerga, tymczasem wracamy na murawę. Grają.
19.00
Na trybunach jeszcze szybkie przypomnienie oczekiwań: “chcemy awansu, Kolejorz, chcemy awansu” i możemy zaczynać. Przy piłce Stjarnan.
18.58
“Kocioł” w formie na Ligę Mistrzów, minimum ćwierćfinały. Zresztą, pod tym względem moglibyśmy mieć nawet polski finał.
18.55
Do przerwy w Danii 1:1. Najistotniejszy wniosek: obie drużyny mają problemy w obronie. Gdy Ruch przyciśnie, rywal się myli, ale to samo dzieje się po naszej stronie. Gospodarze lepsi, ale nie jakoś szczególnie wyraźnie, na pewno są zdolni do straty kolejnej bramki, albo nawet sprezentowania jej Polakom. Sęk w tym, iż wyglądają też chwilami na takich, dla których kolejny gol to tylko kwestia czasu.
W tym jednak zasługa głównie obrony “Niebieskich”, dziś bardzo niepewnej. Trochę lepiej wyglądało to w końcowych minutach pierwszej połowy, jest więc nadzieja. Zobaczymy co po przerwie wymyśli Kocian, na pewno póki co ma taki wynik, jaki chciałby mieć. Bo tak czy siak biorąc pod uwagę to, co prezentował Ruch w weekend w Bielsku, trzeba być mile zaskoczonym jego postawą.
18.50
Dziesięć minut do meczu o głowę Rumaka, a my zastanawiamy się, który już raz Maciej Skorża siada przed telewizorem na spakowanej walizce. Tyle razy był o włos, o kilkanaście kilometrów od Poznania, o jedną porażkę Lecha. Wygląda na to, że dziś znowu Rumak ma przed sobą dziewięćdziesiąt minut, które może być jednocześnie jego ostatnimi.
Z drugiej strony, nie ma chyba obecnie w Ekstraklasie trenera, który byłby częściej “zwalniany” przez media. Trwa to jakieś… dwa i pół roku, od debiutu w marcu 2012 roku.
18.44
Jeszcze zanim Hamalainen, Ubiparip i spółka zagrają o głowę Rumaka – felieton Jakuba Olkiewicza z cyklu “Jak co czwartek” w obronie tego szkoleniowca. Całość tutaj, poniżej fragment.
W to wszystko wpadł Rumak i trudno tu bawić się słowem – nie wjechał raczej na białym koniu. Facet, który całe życie kopał się z młodzieżowcami w Poznaniu, bez żadnej kariery zawodniczej, bez doświadczenia, właściwie bez atutów, poza wspomnianą ceną oraz związkami z Poznaniem. To miał być gość, który podnosi z kryzysu giganta?
Może to wtedy mnie „kupił”? Może to wciągnięcie rzutem na taśmę do pucharów zawodzącego całą jesień Lecha zrobiło na mnie tak kolosalne wrażenie? Może to właśnie poznańskie świętowanie czwartego miejsca, momentami wyśmiewane w innych miastach, stanowiło moment przełomowy? Tak czy owak, Rumak od dłuższego czasu jest jednym z moich ulubionych trenerów.
18.40
Ruch powinien przegrywać. Znakomita sytuacja dla Esbjerga, Pusić wyszedł sam na sam, sprytnie uderzył obok Kamińskiego, ale bramkarza gości ratuje słupek. Niby “Niebiescy” potrafią pograć piłką, odważnie poczynają sobie momentami na połowie rywala, jednak w defensywie chaos.
Przyjrzeliśmy się jeszcze raz pierwszej bramce: gol po rykoszecie. Gdyby nie to, Kamiński złapałby piłkę w zęby. Pechowo.
18.34
1:1! Szczerze? Trochę niespodziewana bramka. Ruch naprawdę wyglądał coraz lepiej, chętniej zapędzał się pod pole karne rywali, rozgrywał, a przeciwnik popełniał szkolne błędy nawet we własnej szesnastce. Ale teraz zamieszanie pod bramką Kamińskiego wykorzystał Nielsen, bramkarz Ruchu bez szans, obrona natomiast mogła zachować się lepiej. Oby teraz Esbjerg nie złapał wiatru w żagle, tak jak złapał go w swoim czasie po golu polski zespół.
18.29
A tutaj wspomniany transparent Lecha.
18.26
Duńczycy przeważają, ale Ruch potrafi skontrować, tak jak choćby przed chwilą, gdy rajd zakończony strzałem przeprowadził Dziwniel. Nie bawił się w kombinacje, nie czekał na kolegów, uderzył. Niecelnie, ale to nie był zły wybór. Chorzowianie o wiele lepiej wyglądają po bramce, widać, ile dała im ona mentalnie. Przed chwilą łatwo odebrali piłkę na połowie rywala, a potem strzał Kuświka wylądował na nodze obrońcy. Jest nieźle, a na trybunach – jeszcze lepiej. Tu Ruch dominuje już bez żadnych wątpliwości. Po stronie rywali na plus komentator. Nie ma najmniejszych problemów z polskimi nazwiskami, facet z CelticTV od “Rzezniaka” i “Kuczaczyka” na korepetycje.
18.22
Składy na mecz Lecha.
Lech: Kotorowski – Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Pawłowski, Jevtić, Trałka, Hamalainen, Keita – Ubiparip.
Stjarnan: Jonsson – Vemmelund, Rauschenberg, Laxdal, Amason – Praest, Johannson – Bjorgvinsson, Punyed, Finsen – Toft.
18.19
Kibice Lecha z prostym przekazem na transparencie: