Ten tydzień zdecydowanie stał pod znakiem 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, a także potyczki Legii z Celtikiem. Mało kto dziś już pamięta, ale szkocki zespół oraz Polacy walczący podczas II wojny światowej mają wspólny mianownik, a jest nim (a właściwie już był) Konrad Kapler. Myśląc o naszych rodakach w Celtiku, przede wszystkim na myśl przychodzą solidny Wdowczyk, rozrywkowy “Jackie” Dziekanowski, czy z nowszej historii “Holy Goalie” Boruc i “Magic” Żurawski. Tymczasem to właśnie Kapler był pierwszym Polakiem w barwach “The Bhoys”, a grał tam w latach 1947-49. Jak zatem trafił do Szkocji?
Kapler urodził się w 1925 roku w Tychach, a do Szkocji przybył wraz z polską armią. Podczas wojny grał amatorsko w piłkę, występował w klubie Third Lanark, a później w Forres Mechanics. Był już rok 1946, a Polak postanowił pozostać na stałe na Wyspach. Kamasze raz na zawsze zamienił na piłkarskie obuwie, a obok niego w Forres grało kilku innych rodaków. Konrad szybko wpadł w oko wielu piłkarskim skautom. Grał w pomocy, a jego znakiem rozpoznawczym były silne strzały z dystansu. Podczas jednego z towarzyskich spotkań w 1947 roku, kiedy reprezentował drużynę Polskiej Armii, bardzo spodobał się ludziom z Celtiku. Menedżer Jimmy McGrory zadziałał szybko i pojawiła się oferta nie do odrzucenia – szansa gry dla “The Bhoys”.
Pomocnik niestety wielkiej kariery w barwach Celtiku nie zrobił, przed dwa lata występując łącznie w zaledwie ośmiu spotkaniach (siedem w lidze i jedno w Pucharze Szkocji). Popularny “Kon” nie zdołał wywalczyć stałego miejsca w składzie i pod koniec sezonu 1948/49 dołączył do Rochdale, gdzie także nie zrobił furory. Przełom nastąpił w 1950 roku, kiedy dołączył do Morecambe. Tam zagrał już w sumie w 47 meczach, zdobywając dwa gole. Następnie był krótki pobyt w Congleton, po nim Kapler dołączył do ekipy Altrinchan. Był to strzał w dziesiątkę – Polak zagrał aż w 258 meczach, stając się legendą tego klubu. Później występował jeszcze w dwóch innych drużynach, ale zapamiętano go głównie ze względu na Celtic i Altrincham.
Do dzisiaj wspomina się Kaplera w Altrincham FC, który występuje obecnie w jednej z niższych lig angielskich, mianowicie Conference Premier. Sylwetka Polaka opisana jest w kategorii “Legendy Klubu”, a “Kon” strzelił w sumie 30 ligowych bramek dla “Robins”. Występował na lewym skrzydle, a bardzo dobry miał zwłaszcza pierwszy sezon (1951/52), kiedy zabrakło mu ledwie jednego trafienia do okrągłej dziesiątki. Mając na uwadze jego wojenną przeszłość, opisywano go często terminologią wojskową: “Nigdy nie był typem ciężkiego strzelca, ale dostarczał amunicję do snajperów Altrincham, zwłaszcza do Waltera Jonesa”.
Kapler nie zdobył wielu goli, ale wertując stare artykuły można natrafić na informacje o jego charakterystycznym stylu jego gry: „Uwielbiał strzelać na bramkę rywali (…) Z każdego kąta, z każdej odległości”. Wracając do czasów Celtiku, także natrafimy na kilka ciekawostek. Debiut w barwach „The Bhoys” Polak zaliczył przeciwko… swojej byłej drużynie, mianowicie Third Lanark. Nie był to udany start, ponieważ Celtic przegrał 1:3. Dokładnie 58 lat później Celtic grał u siebie z Aberdeen, a była to 20 rocznica śmierci legendarnego trenera „Jocka” Steina, a tego samego dnia swojego pierwszego gola na Celtic Park zdobył niejaki Maciej Żurawski.
“Kon” karierę zawodniczą zakończył w roku 1960, osiadając na stałe w Rochdale, gdzie zmarł 23 października 1991 roku. Piłka była jego przepustką do lepszego życia na Wyspach, ale targało nim wiele dylematów, zwłaszcza w kwestii powrotu do kraju. Przeglądając źródła związane z Celtkiem można znaleźć informację, iż Kapler ostatecznie uznał, że nie chce wracać do komunistycznej Polski i była to zrozumiała decyzja. Wielu jego kompanów, którzy wrócili do domu, padło ofiarą śledztw i prześladowań ze strony nowej władzy, ślepo poddanej decyzjom Moskwy. W marcu 1948 roku piłkarz zrzekł się polskiego obywatelstwa, a po kilu latach w Szkocji przeprowadził się do Anglii, gdzie spędził resztę swojego życia.
Kuba Machowina