21 meczów, 19 bez jakiejkolwiek zdobyczy, a więc bramki lub asysty. To nie statystyka jakiegoś kompletnego ligowego dżemiku, a najlepszego piłkarza jesieni 2018, Lukasa Haraslina.
Novikovas czy Haraslin, Haraslin czy Novikovas? To było najczęściej padające pytanie niecały rok temu, gdy trzeba było podsumować rundę jesienną naszej ligi w kontekście jej najlepszego piłkarza. Ci dwaj odjechali konkurencji na kilka długości, Słowak powiódł Lechię na fotel lidera przed zimową przerwą, Jaga Novikovasa była tuż za podium, punktowo na równi z Lechem Poznań.
Ostatecznie numerem jeden naszego rankingu 30 najlepszych ligowców został Lukas Haraslin i trudno się z tym było sprzeczać. Pisaliśmy wtedy o nim tak:
„Tak zwany „gejmczendżer”. Robi różnicę. Potrafi zaszaleć na skrzydle, potrafi dośrodkować, potrafi poderwać drużynę, gdy nie idzie, potrafi strze… Wróć! Tu ma najwięcej do poprawy, bo trzy gole to mizerny bilans, a takie pudło jak na przykład z Miedzią po prostu nie przystoi. Niemniej jednak mamy poczucie, że bez niego nie byłoby lidera dla Lechii. Pięć asyst (a chyba jest też rekordzistą, jeśli chodzi o świetne podania zmarnowane przez kolegów), wywalczone karne i mnóstwo radochy przy jego oglądaniu.”
Życzyliśmy też powodzenia w dalszej karierze, będąc niemal pewni, że po takiej rundzie po prostu musi zamienić klub na lepszy, a ligę na poważniejszą.
WYGRANA LECHII z JAGĄ? ZAGRAJ PO KURSIE 2,30!
Został. I nie wyszło mu to na dobre, Lechii też nie do końca. Nie jest tajemnicą, że Haraslin rwie się do wyjazdu. Gdyby gdańszczanie sprzedawali wtedy, negocjowaliby z pozycji siły. Dziś, gdyby klub z Gdańska chciał mocno negocjować cenę w górę, osoba siedząca po drugiej stronie stołu mogłaby natychmiast wyprowadzić kontrę. „No dobrze. To kiedy ostatnio Lukas asystował przy golu dla Lechii? W grudniu 2019? A ile meczów w tym roku zakończył bez gola lub asysty? Dziewiętnaście, czy tak?”.
Haraslin spuścił z tonu, w najważniejszych dla gracza ofensywnego statystykach za 2019 rok przy takim Damjanie Boharze czy Żarko Udoviciciu wygląda jakby postawić Agnieszkę Dygant przy Natalie Portman.
źródło: InStat
Dość powiedzieć, że Łukasz Broź w meczu z Lechem Poznań przebił dwukrotnie cały ligowy dorobek bramkowy Haraslina z 2019 roku. Ale okej, to była zawsze pięta Achillesowa Haraslina, jak widać – w tym względzie wielkiego postępu nie poczynił. Choćby w meczu z Broendby dostaliśmy raz jeszcze dowód, że oko w oko z golkiperem Słowak nie jest skuteczny jak Hitman.
Skończyło się tutaj na uderzeniu obok bramki – i to dość znacząco.
Niestety, Haraslin przestał też dopisywać sobie kolejne cyferki obsługując swoich partnerów. W liczbie ligowych asyst w trwającym roku Słowakowi nie ustępuje miś Kolargol, Tabaluga, pingwin Pok Pok, Jo Nesbo, Patryk Vega i ty, drogi czytelniku. W tym względzie Haraslin oczywiście może (powinien?) mieć nieco pretensji do kolegów. Bo to nie jest tak, że Słowak stał się produktywny jak Jakub Grić w swoim primie. Partnerom zdarzało się bowiem marnować jego świetne podania, w 21 meczach stworzył 20 okazji, żadnej koledzy na bramkę nie zamienili. Asystę ze statystyk odebrał mu też Artur Sobiech w spotkaniu z Rakowem Częstochowa w Pucharze Polski, gdy idealną wrzutkę kończył na dwa razy.
GOL LUKASA HARASLINA? ZAGRAJ PO KURSIE 3,65!
To jednak zaledwie okoliczność łagodząca. Lukasa Haraslina musimy bowiem uznać za winnego mocnego obniżenia lotów. O ile jednak wielu ekstraklasowiczów gra latami na podobnym poziomie, co Haraslin w tym roku, tak akurat u Słowaka widzimy wielkie pole do poprawy. Czas na to, jeśli Haraslin chce wyjechać będąc w gazie, a nie żegnany opiniami, że transfer przeprowadzono pomimo ostatniej formy.
fot. 400mm.pl