– Jak byłem szkolony w Polsce, zawsze było: nie kiwaj. Nie graj na ryzyku. A czy Dani Ceballos nie grał na ryzyku? Grał na bardzo dużym ryzyku, do tego jest przyzwyczajony. Sporo o tym rozmawialiśmy po meczu, dlaczego oni tak potrafią grać, a nie my. Czy Bartek Kapustka nie potrafiłby z piłką zrobić tego co hiszpańscy pomocnicy? Jestem pewien, że potrafi to samo. Problem jest w tym, że my nie czujemy tej gry, nie czujemy przestrzeni, nie wiemy jak ich otworzyć, kiedy w nie wbiegać, jaki ruch zrobić. Tu są największe problemy – 0powiada w rozmowie z Weszlo.fm Paweł Bochniewicz, młodzieżowy reprezentant Polski.
***
Paweł, jak kładziesz się spać i śni ci się młodzieżowe Euro, to są to koszmary czy raczej szczęśliwe sny?
Na pewno jest to słodko-gorzki smak, bo wiemy, że graliśmy fajnie, że zrobiliśmy coś pozytywnego, niestety nic z tego nie mamy, tylko jakieś wspomnienia. Na pewno chcieliśmy dużo, dużo więcej.
Po dwóch zwycięstwach temat Tokio był bardzo mocno grzany medialnie, do tego stopnia, że zastanawiano się kto mógłby pojechać. Wy też rozmawialiście, że Igrzyska są na wyciągnięcie ręki?
Na pewno po drugim meczu czuliśmy, że jesteśmy blisko osiągnięcia tego celu, że wystarczy zremisować, ale później się okazało, że Hiszpanie są na zupełnie innym poziomie. Wiadomo jakim stylem grają. Był żal, ale czy nam się należały te Igrzyska, jak się dostało 0:5?
Ten mecz nie układał się od początku po waszej myśli, mówiło się sporo, że to mogły być kwestie zmęczeniowe.
Ciężko mi się wypowiadać o meczu, w którym nie grałem. Nie chcę oceniać z pozycji siedzącej. Myślę, że Hiszpania była dużo, dużo, dużo lepszym zespołem i dlatego taki wynik. Oni też grali wcześniej dwa mecze po dziewięćdziesiąt minut. Na pewno gdyby to był pierwszy mecz, to byśmy lepiej biegali, ale tak jak mówię: Hiszpania nie zaczynała z nami turnieju, obie drużyny rozegrały po 180 minut, to że zabrakło nam paliwa nie jest wytłumaczeniem.
Jest taki fajny filmik na Łączy Nas Piłka, w którym Michniewicz opowiada przed Włochami, że czekają was zawody lekkoatletyczne, 10 km w szybkim tempie. Przyzwyczajał was, że na boisku trzeba cierpieć, do wysiłku przygotować się w głowie.
Mieliśmy na pewno bardzo, bardzo fajny zespół, stworzony z ludzi, którzy do siebie pasowali. Jeden za drugiego chciał skoczyć w ogień, to nie są puste słowa. Wiedzieliśmy z kim gramy i jak możemy osiągać wyniki, że wyniki zrobimy tylko determinacją, ciągłym przesuwaniem i precyzją w tym przesuwaniu co do metra. Tak staraliśmy się grać. Jesteśmy na tyle świadomymi zawodnikami, że wiedzieliśmy, że nie wejdziemy w małą grę z Hiszpanami, bo jesteśmy słabsi technicznie… Może nawet nie technicznie, ale po prostu nie potrafimy tak grać. Nie jesteśmy od małego uczeni gry takim stylem, jakim gra Hiszpania. Ja im zazdroszczę, że u nich szkolenie jest takie a nie inne. U nas każdy był świadomy, że musi zapieprzać, walczyć i to robiliśmy, każdy dał sto procent z siebie, zapewniam, nawet w tym 0:5, ale niestety nie wystarczyło.
Dużo się dyskutuje ostatnio o szkoleniu. Ty w młodym wieku wyjechałeś do Włoch. Powstają w Polsce bazy, coś drgnęło, czy nas też w przyszłości piłka nie będzie parzyć?
Myślę, że materiał ludzki do tego jest i zawsze był. Bardziej chodzi o sposób szkolenia tych młodych chłopaków. Jak byłem szkolony w Polsce, zawsze było: nie kiwaj. Nie graj na ryzyku. A czy Dani Ceballos nie grał na ryzyku? Grał na bardzo dużym ryzyku, do tego jest przyzwyczajony. Sporo o tym rozmawialiśmy po meczu, dlaczego oni tak potrafią grać, a nie my. Czy Bartek Kapustka nie potrafiłby z piłką zrobić tego co hiszpańscy pomocnicy? Jestem pewien, że potrafi to samo. Problem jest w tym, że my nie czujemy tej gry, nie czujemy przestrzeni, nie wiemy jak je otworzyć, kiedy w nie wbiegać, jaki ruch zrobić. Tu są największe problemy.
To nie piłka przy nodze przeszkadza, a to co bez piłki.
Tak, oczywiście. Czy Krystian Bielik był gorszym piłkarzem niż stoperzy z Hiszpanii? Moim zdaniem był nawet lepszy. Chodzi o to, że my jako drużyna nie potrafimy się tak poruszać. Skąd to się bierze, nie wiem. Może stąd, że od małego jest gra na wyniki? Nie wiem. Nie jestem zbawcą polskiego futbolu, mówię to tak jak czuję i wydaje mi się, że piłkarzy nie mamy słabych jeśli chodzi o umiejętności, tylko jak drużyny nie potrafimy się dobrze poruszać.
Rozegrałeś sezon w Górniku Zabrze, potem wyszedłeś w U21 na Włochów. Dużą czułeś różnicę?
Na pewno jest różnica. Jak Federico Chiesa dostawał piłkę, szedł jeden na jeden. Tak robili ich skrzydłowi, zawsze wchodzą w pojedynek. W Polsce nie ma czegoś takiego, że skrzydłowy bierze piłkę i jedzie z tobą jeden na jeden. Kilka razy w lidze wystąpiłem na lewej obronie, to nie miałem wiele pojedynków ze skrzydłowym. Zobaczył, że jest obrońca, zwijał do środka. Na wyższym poziomie nie boją się ryzyka, nie boją się konfrontacji. To wydaje mi się robi różnicę. Poza tym, cóż, są też po prostu bardzo dobrzy.
Na filmiku śpiewacie “Tu jest twoje miejsce, tu jest twój dom”. To gdzie dom twój?
Pomidor.
W Polsce masz opcje poza Górnikiem?
Mogę obiecać, że jeśli Polska, to tylko Górnik Zabrze. I nie mówię tego tak jak Vako, który poszedł do Legii.
Rozmawiałeś z nim po transferze?
Tak, to mój kolega. Życzyłem mu wszystkiego najlepszego, wybrał jak wybrał.
Który z zawodników waszej drużyny młodzieżowej zrobi największą karierę?
Dla mnie Krystian Bielik. Zrobi bardzo dużą karierę jeśli nie przeszkodzą mu kontuzje. To co on wyprawia na boisku… ławka nie uwiera, bo trudno mieć pretensje, że się na niej siedzi, gdy Krystian gra. Robi na mnie ogromne wrażenie.
Jakbyś miał umieścić Czesława Michniewicza w rankingu trenerów, z którymi pracowałeś, to gdzie by był?
Niezręcznie mi mówić czy pierwszy, drugi czy ostatni, na pewno bardzo dobrze nam się pracowało. Mogę powiedzieć, że analiza informacji była topowa. Aż później męcząca, ale wiedzieliśmy, że to trzeba zrobić, bo musimy wiedzieć o rywalach jak najwięcej. To ile informacji mieliśmy dostarczonych na temat rywali, każdego zawodnika… Myślę, że jakby zapytać trenera jak ma na imię babcia od strony taty lewego obrońcy Belgii, to by wiedział.