Copa America, czyli wielka gratka dla fanów futbolu południowoamerykańskiego, rozpoczyna się już za niecałe 24 godziny. W tym roku odbędzie się już czterdziesta szósta edycja najstarszego turnieju w historii futbolu. Z całą pewnością emocji nie zabraknie, a my z tej okazji porozmawialiśmy z Bartłomiejem Rabijem, redaktorem naczelnym i współwłaścicielem wydawnictwa Mandioca, dziennikarzem sportowym, komentatorem piłkarskim, a przede wszystkim znawcą futbolu południowoamerykańskiego.
Brazylia nie przegrywa Copa America u siebie. Cztery razy była gospodarzem tego turnieju i cztery razy wygrała. Istnieje duża szansa, że podtrzymają dobrą passę?
Jeszcze kilka lat temu powiedziałbym, że podtrzyma passę, ponieważ na własnym terenie jest niezwykle mocna. Teraz tak jednak nie powiem, ponieważ na własne oczy widziałem klęskę z Niemcami w 2014 roku. Owszem, Brazylia jest wielkim faworytem Copa America, bo gra na własnym terenie i posiada w składzie znakomitych piłkarzy, ale tamten mundial pokazał, że wydarzyć może się dosłownie wszystko.
Tym bardziej że znowu nie będzie Neymara.
Tak naprawdę Neymar w żaden sposób nie pomógł Brazylii na czterech ostatnich turniejach.
2014 – Kontuzja i blamaż w półfinale mistrzostw świata.
2015 – Czerwona kartka przeciwko Kolumbii i porażka w kolejnej rundzie Copa America.
2016 – Nie pojechał na Copa America Centenario, a Brazylia nie wyszła z grupy.
2018 – Przyjechał na kadrę po kontuzji, a Canarinhos doszli tylko do ćwierćfinału, co trzeba uznać za porażkę.
Wychodzi więc na to, że Brazylia powinna przyzwyczaić się do gry bez gwiazdy PSG. Ten chłopak nigdy jeszcze nie pomógł kadrze w decydującym momencie. Teraz również nie pomoże, bo złapał kolejną kontuzję.
Selekcjoner na zastępców akurat nie powinien narzekać.
Jasne, świadczy o tym choćby fakt, że Douglas Costa i Vinicius Junior nie załapali się do kadry. Oczywiście Tite posiada znakomitych napastników, ale mimo wszystko Neymar jest piłkarzem z najwyższej półki. Takiego gościa trudno zastąpić, ale tak jak wspomniałem, Brazylia powinna być przyzwyczajona, że w najważniejszych momentach musi radzić sobie bez niego.
Paradoksalnie brak Neymara może pomoże Brazylii, bo nie wydaje mi się, by potrafił skupić się na piłce, po tym co ostatnio go spotkało.
Wrak człowieka. Oglądałem ostatnio program, w którym eksperci oszacowali, że wartość rynkowa Neymara spadła o 100 milionów dolarów. Wizerunkowo Brazylijczyk jest na dnie, o czym świadczy też fakt, że reklamodawcy chcą rozwiązywać kontrakty. Ba, nie zgłaszają się kolejni, a to duży cios dla Neymara, ponieważ do tej pory był słupem reklamowym.
Brazylia wygra Copa America? Kurs w Etoto 2,10
Ewidentnie gdzieś się w tym wszystkim pogubił.
Umówmy się, Neymar otacza się ludźmi, którzy wszystko za niego załatwiają. Chce przelecieć fajną laskę z Instagrama? Proszę bardzo, ściągamy do willi w Paryżu laskę z Instagrama. Chce zrobić cokolwiek innego? Sprawa będzie załatwiona. Szczerze mówiąc, Neyemar coraz bardziej przypomina mi Michaela Jacksona, który był tak oderwany od świata, że skończył jako osoba kompletnie zdeprawowana. Mam jednak nadzieję, że historia brazylijskiego wirtuoza futbolu potoczy się inaczej. Może nawróci się jak Romario, który także był wiecznym dzieckiem, a gdy urodziło mu się ciężko chore dziecko, przeszedł przemianę mentalną. Szybko dorósł i stał się zupełnie innym człowiekiem.
Jeśli Brazylia nic nie wygra w najbliższych latach, Neymar będzie twarzą przegranego pokolenia?
Na pewno będzie szczególnie utożsamiany z porażką tego pokolenia, ale tak naprawdę przegranych będzie więcej osób. Weźmy takiego Daniego Alvesa, który w Europie na koncie ma najwięcej trofeów, a z reprezentacją z poważnych turniejów wygrał jedynie Copa America 11 lat temu. Poza tym są jeszcze Thiago Silva czy Felipe Luis, którzy także będą pluli sobie w brodę.
Trudno jednak powiedzieć, że Brazylia nadal jest w ogromnym kryzysie.
Najlepiej świadczy o tym fakt, że nie ma już w reprezentacji takich wyrobników jak: Jo, Diego Tardelli czy Fred. Drużyna jest zbilansowana, ponieważ z tyłu ma doświadczonych graczy, a z przodu młodych i nadal bardzo perspektywicznych. Do tego jest znakomicie obsadzona pozycja bramkarza, a kolejni zawodnicy czekają już w kolejce.
Nieco inaczej budowana jest reprezentacja Argentyny.
Po kompletnej klęsce w Rosji wycofali się doświadczeni piłkarze. Na cztery spotkania zatrudniono Lionela Scaloniego, który wziął nowych graczy i zaczął coś budować. Nie grali pięknie, ale mimo wszystko najgorzej też nie było, dlatego dostał jeszcze dwa spotkania. Po sześciu meczach prezes federacji powiedział, żeby został do Copa America. I niby coś tam sobie ukształtował, ale do kadry wrócił Leo Messi. Jak teraz gra Argentyna? No znowu wszystkie uzależnione jest od zawodnika Barcelony.
Coś jednak zmieniło, bo ze starej gwardii zostali jedynie Angel Di Maria, Leo Messi i Kun Aguero.
Problem był taki, że nawet jak była stara gwardia, każdy piłkarz przy Messim zachowywał się jak dziecko. Dobrym przykładem jest Higuain, który w Europie wyczyniał cuda, a grając w reprezentacji dawał ciała. Inna sprawa, że pięciu trenerów nie potrafiło stworzyć duetu Messi – Aguero, który mógłby być zabójczy. Argentyna naprawdę nie miała złych trenerów, a żaden z nich nie miał nawet pół pomysłu na Messiego i Aguero.
Jak rozumiem nie uznajesz ich za faworytów?
Szczerze mówiąc, nie wiem, co o nich myśleć, gdyż może zaskoczą pozytywnie, ale nie zdziwię się również jak zaliczą totalny blamaż. Z całą pewnością Argentyna – nie tylko dla mnie – jest jedną wielką zagadką.
Argentyna wygra Copa America? Etoto kursi kursem 4,40
Gdyby ktoś nie interesował się piłką, mógłby pomyśleć, że Argentyna w ostatnich latach tylko się kompromitowała. Tymczasem w większości turniejów dochodziła do finałów.
Kibice Argentyny są niezwykle wymagający. Wyobraź sobie, że Polska przegrywa trzy finały z rzędu na wielkich imprezach. Co by się działo w kraju?
Zapewne uznalibyśmy taką drużynę za najlepszą w historii polskiego futbolu.
No właśnie, a Argentyńczycy uznali swoich piłkarzy za nieudaczników. Generalnie Brazylia i Argentyna uznają zasadę – wszystko albo nic. Wiesz, które mundiale w Brazylii są najgorzej wspominane?
Ten z 2014 roku i pewnie przegrane finały z 1998 roku i Maracanazo?
Najgorzej wspominają mundiale, na których przegrali finały. Jeśli odpadają wcześniej, mniej boli.
Di Maria, Messi i Aguero mówią w wywiadach o fantastycznej atmosferze w szatni. Twoim zdaniem ile w tym PR-u, a ile prawdy?
Być może mówią prawdę, gdyż wreszcie trafili na trenera bez wybujałego ego. Oczywiście był również Martino, który wielkiego ego może nie miał, ale z drugiej strony nie miał żadnych relacji z piłkarzami. Moim zdaniem Argentyńczycy mają największe rezerwy w głowie. Jeśli zawodnicy cały czas są rozpieprzeni mentalnie, nie mają paliwa, które napędzi ich do wygrywania.
Jakim trenerem jest Lionel Scaloni?
Trudno na razie ocenić, ponieważ od mundialu prowadził drużynę jedynie w meczach towarzyskich. Pierwszy sprawdzian – być może ostatni – zaczyna się dla niego za kilkadziesiąt godzin.
Mówimy o trenerze bez osiągnięć i dużego nazwiska w futbolu. Myślisz, że taka osoba jest odpowiednia na szatnię z problemami?
Argentyńczycy od 2008 roku przetestowali różnych trenerów, gdyż mieli Batistę, Martino, Bauzę, Maradonę, czy Sampaoliego. Czy któryś z nich sobie poradził? No żaden, więc reguły nie ma, ponieważ mieli selekcjonera spokojnego, furiata i szaleńca. Praktycznie każdy typ szkoleniowca.
Na pewno Scaloni jest teraz w lepszej sytuacji od Titego. Co prawda do Brazylijczyka nikt nie miał większych pretensji za przegrany mundial, ponieważ wszyscy wiedzieli w jakich okolicznościach przejął drużynę. Minęło już jednak sporo czasu od kiedy objął Brazylijczyków, a więc kibice chcą efektów. Wygranie Copa America na brazylijskiej ziemi należy do jego obowiązków. Z drugiej strony jest Scaloni, który nie musi, a może sprawić niespodziankę.
Jeśli Brazylia nie wygra, Tite straci pracę?
Kibice i dziennikarze uważają, że tak powinno się stać. Z drugiej strony prezydent federacji powiedział, że zależy im na tym, by Tite wypełnił cały kontrakt, który kończy się po mundialu w Katarze.
Twoim zdaniem Messi rozegra swój ostatni turniej z reprezentacją?
Mówimy o piłkarzu, który ma już 32 lata. Możliwe więc, że nie zagra w Katarze. Oczywiście federacja i kibice będą naciskać, ale czy jemu będzie się jeszcze chciało? Wiadomo, że Messi już nie gra dla pieniędzy. Opinii sponsorów i federacji także raczej się nie boi.
Nie chcę powiedzieć, że Messi oszalał na punkcie zwyciężenia z reprezentacją w wielkim turnieju, ale wydaje mi się, że szybko się nie podda. W każdym razie wątpię, by zabrakło mu motywacji.
Coś w tym jest, ponieważ wszystko inne już wygrał. Być może więc jeszcze zagra w Katarze, ale dużo chyba zależy od wyniku na tegorocznym Copa America. Gdyby po raz kolejny przegrał w finale, irytacja i zwątpienie mogłyby okazać się zbyt duże, by znowu się podnieść.
Leo Messi zostanie królem strzelców? Etoto proponuje kurs 3,90
Zresztą takie historie to nie tylko Messi, ponieważ w podobnej sytuacji – oczywiście na mniejszą skalę – jest reprezentacja Kolumbii. Tam również jest kilku świetnych piłkarzy, którzy zaraz zejdą ze sceny. Właściwie po Copa America za rok, które odbędzie się w Kolumbii, zapewne zakończą reprezentacyjne kariery. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ponieważ niedawno zmienili trenera na Carlosa Queiroza. Inna sprawa, że przy okazji ważnych turniejów, kontuzje dopadają Jamesa albo Falcao.
Jak wygląda sytuacja Chile?
Przegrana sprawa. Jak wygrali Copa America w 2015 roku, napisałem artykuł o tym, że to jest koniec Chile. Jasne, wygrali jeszcze Copa America Centenario rok później, ale od sześciu lat grali niemal tym samym składem. W każdym razie motorem napędowym byli Jara, Beausejour i Vidal. W tym czasie do trzydziestki dobili również Alexis Sanchez i Eduardo Vargas. Ten ostatni był próbowany w wielu klubach, a nigdzie nie odpalił. Wszyscy więc uwierzyli w jego wielki talent, a jednak nie wszystko zagrało u tego zawodnika. Trudno mi sobie wyobrazić, że ci zawodnicy czymś jeszcze nas zaskoczą.
Mówi się, że Copa America 2015 i 2016 były jednymi z najgorszych, jeśli chodzi o poziom sportowy. Można więc powiedzieć, że Chile było najlepsze wśród najgorszych?
W 2011 roku poziom także był żałosny. Generalnie piłka południowoamerykańska przeżywa kryzys. Dzieje się tak z prostej przyczyny: dobrych Latynosów już nie ma w ligach z Ameryki Południowej. Młodzi piłkarze z tych krajów marzą tylko o jednym – zagrać w reprezentacji i wyjechać do europejskiego klubu. Dysproporcje finansowe między klubami zachodnimi, a tymi z Ameryki Południowej są bardzo duże.
Chile sprawi niespodziankę i obronił tytuł? Kurs w Etoto wynosi 12,50
Wracając do Chile – mówimy o reprezentacji, która nie ma zaplecza. Młodzieżowe reprezentacje z tego kraju nie potrafią awansować na mundial. Ich kluby nie odnoszą żadnych sukcesów w Copa Libertadores i Copa Sudamericana. Najmłodszym piłkarzem tam jest chyba Eric Pulgar, który ma 25 lat. Reasumując – przyszłość Chile wygląda tragicznie.
Urugwaj wreszcie wróci na tron?
Bez wątpienia jeden z największych faworytów. Co prawda w Urugwaju także gwiazdami są piłkarze starsi, ale tam mądrze wprowadzana jest młodzież. Tabarez wkurza mnie tylko tym, że ciągle stawia na Nicolasa Lodeiro. Siłą Urugwaju jest jednak jedność i dyscyplina. Trudno wbić się do drużyny, ale jak już tam wejdziesz, szybko nie wypadniesz. El Maestro bardzo ufa swoim zawodnikom, a oni jemu. Najlepszym przykładem jest tutaj Martin Caceres, który totalnie gdzieś się pogubił, ale selekcjoner go nie skreślił. Było wręcz przeciwnie, bo odbudował go do tego stopnia, że ten był podstawowym zawodnikiem na ostatnim mundialu. Poza tym mówimy o Urugwaju, który już 15 razy wygrywał Copa America.
Wszystkie tytuły znaczyły tyle samo?
W żadnym wypadku, ponieważ prestiż tego turnieju pojawia się i znika. Przedwojenne edycje stały na strasznie niskim poziomie. Wówczas Urugwaj i Argentyna nie miały z kim grać i wygrywały kolejne edycje. Gdy Brazylia została mistrzem świata w 1962 roku, miała w nosie Copa America. Pamiętajmy również, że Canarinhos mecze państwowe rozgrywali czasami jako kluby. Po prostu piłkarze Cruzeiro ubierali koszulki Brazylii i grali jako reprezentacja. Po 1967 roku Copa America była zawieszona na osiem lat. Potrzeba było dekad, by ten turniej stał się prestiżowy.
Tym razem gościnnie zagrają Katar i Japonia. Myślisz, że mogą sprawić niespodziankę?
Nie sądzę, ponieważ dla nich to ważny sprawdzian, ale nic więcej. Budują swoje drużyny – zwłaszcza Katar – na mundial.
Których piłkarzy – mniej znanych w Europie – powinniśmy szczególnie obserwować?
Szczerze mówiąc nie ma takich zawodników. Jeśli w kraju z Ameryki Południowej występuje piłkarz, który ma powiedźmy 25 lat, a nie gra w europejskim klubie, to coś z nim jest nie tak. Albo nie ma zdrowia na poważny futbol, albo – co zdarza się rzadko – jego menadżer jest ciamajdą. Tym bardziej jeśli nie gra nawet w lidze meksykańskiej, w której można nieźle zarobić. Piłkarze z krajów południowoamerykańskich są dokładnie wyselekcjonowani. Nawet w drużynach U-20 wszystko jest już przebrane.
Owszem, zdarzają się wyjątki, bo przykładowo Renzo Saravia w wieku 25 lat trafił właśnie do FC Porto, ale transfery w tym wieku są niezwykle rzadkie. Inna sprawa, że o tym piłkarzu mówiło się od dłuższego czasu.
Wiele się mówi o transferach z Brazylii do Europy, a zdecydowanie mniej o tych z klubów argentyńskich. Transakcje przebiegają podobnie?
W Brazylii interesy idą bardzo szybko, a Argentyńczycy chyba mają kłopot z pogodzeniem się z faktem, że wartość ich piłkarzy jest coraz niższa. Tak naprawdę nie ma transferów powyżej 20 milionów euro z ligi argentyńskiej. W Brazylii natomiast takie pieniądze nie robią na nikim wrażenia.
Zapewne wynika to z faktu, że w ostatnich latach żaden młody Argentyńczyk nie pokazał kosmicznych umiejętności w Europie.
Dokładnie. Argentyńscy piłkarze urodzeni pod koniec lat 90. nie robią oszałamiających karier. Spójrzmy na Viniciusa Juniora w Realu Madryt i Lautaro Martineza z Interu Mediolan. Ten pierwszy wszedł do wielkiego klubu i pokazał niebywały potencjał, a drugi… No cóż, nie jest słaby, ale szału również nie zrobił.
Argentyńczycy wpadli również w pułapkę, w której kilka lat temu ugrzęźli Brazylijczycy. Otóż często młody argentyński piłkarz pochodzi z biednej rodziny, dlatego szybko jest wysyłany gdziekolwiek – liga chińska i inne wynalazki. Oczywiście chodzi o szybki zarobek, ale to złudne, ponieważ taki zawodnik traci potencjał. Ba, zamiast się rozwijać, cofa się w rozwoju, bo czego może nauczyć się w Chinach?
Kto może okazać się czarnym koniem Copa America?
Kolumbia, jeśli zaiskrzy na linii trener – zawodnicy, może zajść naprawdę daleko.
Mnie z kolei Peru kojarzy się zawsze z czarnym koniem. Co z nimi?
Nikt tak ładnie nie przegrywa jak Peru. Bardzo pechowa drużyna, ale trudno też powiedzieć, w którą stronę ten zespół zmierza. Oczywiście dobrą informacją jest fakt, że został trener Gareca, ale od mundialu najbardziej doświadczeni zawodnicy niczym się nie wyróżnili. Pytanie jest takie, czy ci piłkarze zmobilizują się na ten turniej?
Kolumbia faktycznie okaże się czarnym koniem i wygra turniej? Etoto na taką niespodziankę wystawiło kurs 9,50
Paolo Guerrero zapewne niebawem zakończy karierę.
Szczerze mówiąc nie jestem fanem długiego holowania gwiazd, które w reprezentacjach z Ameryki Południowej jest bardzo popularne. Taki problem miała Szwecja z Ibrahimoviciem. Ostatecznie Ibra nie pojechał do Rosji, co wyszło reprezentacji na dobre. Podobnie toksycznym zawodnikiem wydaje mi się Guerrero, który ma już 35 lat, wiele razy był zawieszany, a w lidze brazylijskiej wybitnego futbolu nie gra. Mówimy też o piłkarzu, który zawsze się sadzi, więc pytanie, czy on faktycznie może Peru pomóc? Moim zdaniem niekoniecznie – jego status jest mocno przesadzony, ponieważ Peruwiańczycy traktują go jak Messiego, a to gracz zdecydowanie inny i o wiele słabszy.
Podobna historia jest w Paragwaju. Inna sprawa, że nowy selekcjoner nie miał wielkiego wyboru. Paragwajczycy długo nie mogli się zdecydować na selekcjonera, aż wzięli Juana Carlosa Osorio, który na stanowisku wytrzymał tylko trzy miesiące. Następnie – znowu długo się zastanawiali – wybrali Eduardo Berizzo, który wcześniej trenował Sevillę. Swoją drogą Andaluzyjczycy zachowali się wobec tego trenera skandalicznie, bo wypieprzyli go za słabe wyniki, gdy facet miał raka. Co by było gdyby zmarł? No dobra, ale wracając do Paragwaju, to miał bardzo mało czasu i pozbierał piłkarzy ze starej gwardii. No sorry, ale grając 36-letnim Cardozo w ataku, raczej nikogo nie przestraszysz.
Boliwia?
Poza Boliwią nie istnieje. Nie sądzę, żeby sprawiła jakąkolwiek niespodziankę.
Ekwador?
Nie było żadnej pozytywnej reakcji po mundialu, więc wątpię. Jedynie Kolumbia przychodzi mi do głowy jako czarny koń. Choć cieszyłbym się bardzo, gdyby Wenezuela doszła wysoko. Dwa lata temu ich drużyna U-20 doszła do finału mundialu w tej kategorii. I co najważniejsze selekcjoner pierwszej reprezentacji zaczął tych chłopców powoływać. Na tym turnieju będzie sporo piłkarzy z tamtej drużyny. Oczywiście będą ludzie ze starej gwardii, ale do tego będzie pięciu albo sześciu bardzo młodych graczy. Mają również świetnego bramkarza Farineza. Wielkim szokiem jest dla mnie, że ten chłopak dwa lata temu – po młodzieżowych mistrzostwach świata – nie trafił do Europy. Gra w Millonarios w lidze kolumbijskiej, gdzie jest najlepszym bramkarzem ligi. Chłopak ma niesamowity refleks i umiejętności, a ma dopiero 21 lat.
Jego problemem jest zapewne fakt, że nie jest Brazylijczykiem.
Dokładnie. Jak masz coś za darmo, nie będziesz tego szanował. Albo inaczej – jeśli Kia zrobi świetny samochód, nie będzie się sprzedawał tak dobrze i drogo, jak jakiś kicz od Mercedesa. Ludzie myślą, że w Wenezueli nie używają papieru toaletowego, jakim cudem więc mogli wychować świetnego bramkarza? Kompletnie tego nie rozumiem, bo chodzi przecież o sport.
W innych dziedzinach życia machina działa podobnie.
No tak – przykładowo sztuka. Francuzi w robieniu komiksów mają renomę, która pozwala im windować ceny. Do niedawna mało kto wiedział, że wybitni rysownicy z Włoch i Hiszpanii w latach 50. jeździli uczyć się rysować do Argentyny. Teraz jak ludzie to odkryli, to podniosły się notowania argentyńskich komiksów.
Wróćmy jeszcze do piłki, a konkretniej do Latynosów, którzy trafiają do nas przez ligę portugalską. Oczywiście nie przez Benficę albo Porto, gdyż kluby renomowane takiego gagatka skreśliły już parę lat temu. Taki gość w Polsce od razu ma łatkę super piłkarza, bo jest Brazylijczykiem, a to kolejna bzdura.
Wydałeś właśnie książkę „Podcięte skrzydła kanarka”.
W tej książce pokazuję, że jak Brazylia wygra Copa America, nie będzie to oznaczało definitywnego zakończenia kryzysu brazylijskiego futbolu. To będzie tylko wisienka na torcie, który został zrobiony ze złego masła.
W Brazylii kluby ledwo dyszą, a sprzedają piłkarzy za ogromne pieniądze. Przecież tam ciągle dochodzi do transferów do Barcelony, Realu, Juventusu… Teoretycznie brazylijskie drużyny powinny mieć napchane portfele, a w praktyce toną w długach. Jak oni to robią? Ten problem jest niesamowity, gdyż oni naprawdę robią globalne interesy, a gówno z tego mają.
Powyższe problemy opisuję na różnych przykładach, ponieważ piszę na przykład o kolei. Największy port Ameryki Południowej – Santos, sąsiaduje z największą metropolią Sao Paulo. Co to dla ciebie oznacza?
Znakomite połączenie między tymi miejscami i generalnie bardzo bogaty region.
No właśnie, a oni nie mają kolejki, ponieważ od 65 lat nie remontowali torów. Między tymi miastami przelatuje tyle kasy, że trudno to sobie wyobrazić. Z kilkudziesięciu miliardów dolarów nie skapnęło 100 milionów na remont torów? Przecież to jest tak absurdalne, że trudno w to uwierzyć. Wydaje mi się, że oni pewne rzeczy robią celowo.
Rozmawiał: Bartosz Burzyński
Obserwuj @Bartosza Burzyńskiego
Księgarnia Bartka Rabija – Mandioca.pl
Fot. NewsPix
Nadal jesteś spragniony wiedzy o południowoamerykańskiej piłce? Zapraszamy na wywiad Leszka Milewskiego z Bartłomiejem Rabijem [KLIK].
Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!