Reklama

AWANS, AWANS, AWANS! KTS kończy sezon pogromem i wita A-klasę

redakcja

Autor:redakcja

08 czerwca 2019, 20:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Umówmy się – dla nas, dla zespołu z tak wysokim budżetem i z tak dobrą kadrą, to awans był rzeczą obowiązkową. Po prostu. Po kilku pierwszych spotkaniach wiedzieliśmy doskonale, że my trzecią grupę warszawskiej B-klasy rozniesiemy w pył. Nic więc dziwnego, że każdą stratę punktów traktowaliśmy z niedowierzaniem, a nawet z pewną dozą irytacji. Ale dzisiaj wszystkie nasze troski, wszystkie zmartwienia miały zostać załagodzone i puszczone w niepamięć przez fetę. Fetę, która na papierze wyglądała na przekozacką. A my naszym rezultatem ją rozkręciliśmy. Pokonaliśmy Jedność Warszawa 12:2 i zakończyliśmy sezon. A-klaso – witaj!

AWANS, AWANS, AWANS! KTS kończy sezon pogromem i wita A-klasę

Ten dzień mieliśmy zaznaczony w kalendarzu już od dawna. Gdy stało się pewne, że nasz ukochany KTS wywalczył awans do wyższej klasy rozgrywkowej, zaczęliśmy planować obchody tego ostatniego meczu w ostatniej lidze. W efekcie na przybyłych na Marymont kibiców czekały liczne atrakcje – malowanie twarzy (tu szczególnie dla dzieci, ale jeżeli ktoś chciał sobie walnąć na poliku inicjały Wojtka Pieli, to sobie walnął, a co), lody, piwo, kiełbasa, hostessy i wiele, wiele więcej. To wszystko zadziałało na ludzi jak w lipcu otwarty energetyk na muszki.

Rekord frekwencji. Absolutny kosmos. Spodziewaliśmy się sporej liczby fanów, ale to, co zobaczyliśmy około godziny piętnastej, przerosło nasze wszelkie oczekiwania. Kapitalny event, piknik, zwał jak zwał. Pogoda – na całe szczęście – dopisała, jedynie w ostatnich minutach meczu spadło na boisko kilka kropelek deszczu. Ale dobra, o tym będzie w jutrzejszym reportażu, my wrócimy do meczu.

Skład KTS-u:

Bartek Szczęśniak vel Mietczyński – Piotrek Poteraj, Maciek Joczys, Wojtek Kowalczyk, Wojtek Sekuła – Merveille Fundambu, Kacper Korona – Damian Sawicki, Michał Zdyb, Michał Kropiewnicki – Sebek Kęska

Reklama

Ławka: Olek Gęściak, Norbert Bormański, Wojtek Chorąży, Grzesiek Zaleski, Daniel Żórawski, Krzysiek Kondracki, Wojtek Piela (nie pytajcie).

Miał być pogrom i był. Graliśmy z jedną ze słabszych drużyn w całej Warszawie, zatem wysoki wynik wliczyliśmy w końcowy rachunek. Zaczęliśmy znakomicie. Już 60 sekund po pierwszych gwizdku sędziego, prawie sam na sam wyszedł Damian Sawicki, jednak jego uderzenie jeszcze zdołał sparować bramkarz. W szóstej minucie nie było co zbierać. Michał Zdyb wziął piłkę i w swoim stylu ją prowadził. I prowadził. I prowadził. I prowadził… aż w końcu, myk, i podanie do Sebastiana Kęski. Wykończenie i 1:0 dla KTS-u. Nie zdołaliśmy nalać sobie piwa, jeszcze nie osadziła się pianka, a tu już wskoczyła dwójka z przodu. Znów trafieniem popisał się Kęska, tym razem podawał „Bąbel”. Chwila przerwy? A po co to komu? No to hyc, Wojtek Sekuła w nieswoim stylu, po indywidualnym rajdzie, załadował do siatki i praktycznie skończył emocje w tym widowisku. Znów minął dosłownie moment, Fundambu kapitalnie wyłożył futbolówkę Sawickiemu, ten oddał Kęsce i były zawodnik Polonii zanotował hat-tricka.

Potem mieliśmy chwilę przestoju, aż nasi odblokowali się w końcówce. Najpierw obronę przeciwnika ośmieszył Merveille, później i „Zdybek” wpisał swoje nazwisko na listę strzelców. I na sam koniec bramkę życia, bo jedyną, zdobył Kacper Korona. Aha, w międzyczasie, goście pierdyknęli jedną sztukę i przegrywali tylko 1:7.

Druga połowa była jedynie formalnością, tak jak cały mecz zresztą. W przerwie weszli na boisko Daniel Żórawski oraz Olek Gęściak, zastępując Mietka i Kęskę. W 50. minucie drugiego gola strzelił Zdyb, następnie jednym trafieniem odpowiedzieli przeciwnicy, ale później trafienia notowali jedynie Weszlacy. Dublet od Zaleskiego, bramka Żórawskiego i druga Fundambu. Plus dla Olka Gęściaka – nasz bohater obronił karnego, popisując się znakomitą interwencją.

Nie ma sensu teraz się rozpisywać o tym, jak na boisko niemal z kiełbasą w ręką wchodził Piela, jak się bawiliśmy podczas przejazdu autokarem po stolicy i o tym, dlaczego woda nie jest lodowata, a kowalowata… Całe wydarzenie zostanie ładnie ujęte w jutrzejszym reportażu. Zrobiliśmy to, co nam się należało. To, na co pracowaliśmy cały sezon. Rundka honorowa wokół Warszawy, konfetti, szampan, świętowanie. A teraz – wybaczcie – walimy w melanż.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...