Reklama

Panie Jacku, nie da się ukryć, liczyliśmy na więcej…

red6

Autor:red6

03 czerwca 2019, 20:44 • 8 min czytania 0 komentarzy

Gdy ogłaszaliśmy na łamach Weszło, że Polacy zorganizują finały mistrzostw świata do lat 20, a na stanowisko selekcjonera naszej kadry przymierzany jest Jacek Magiera, pozwoliliśmy sobie na opinię, że to wybór bardzo logiczny, a co za tym idzie – dobry. Mowa była przecież o trenerze, który coś już w piłce osiągnął, i to w tej seniorskiej (w przeciwieństwie na przykład do Marcina Dorny), a jednocześnie zewsząd chwalony był za podejście do młodych piłkarzy. Ta kombinacja autorytetu i cech dobrego wychowawcy miała był gwarancją tego, że turniej na naszych ziemiach będziemy kończyć – niezależnie od fazy, w której odpadniemy – z wysoko podniesionymi czołami. I cóż możemy wam teraz powiedzieć? Na początek tyle, że po raz kolejny przekonaliśmy się, iż w piłce gwarancji nie ma żadnych. 

Panie Jacku, nie da się ukryć, liczyliśmy na więcej…

Dziś rozliczamy za zakończony wczoraj przez nas turniej piłkarzy, na stronie znajdziecie duży tekst z oceną dla każdego uczestnika, więc kilka słów wypada poświęcić również selekcjonerowi. W tym przypadku nie będziemy porywać się na konkretną notę, bo jednak trochę trudniej ocenia się pracę wykonaną przede wszystkim poza okiem kamery, w dużej mierze niedostępną dla mediów w ogóle, a ograniczanie się do efektu końcowego może być w przypadku piłki młodzieżowej bardzo mylące.

Nie będziemy jednak kryć, że gdybyśmy już musieli to zrobić, to selekcjoner na pewno nie wylądowałby ze swoją oceną w tej samej okolicy, co najlepszy w naszym obozie Radosław Majecki (nota 6/10). Więcej – zabawę raczej skończyłby z podobną cenzurką do tych swoich graczy, których uznajemy za rozczarowania.

Ale zacznijmy od trochę innej strony, a mianowicie – od okoliczności łagodzących. Jacek Magiera selekcjonerem kadry do lat 20 został ogłoszony 19 marca poprzedniego roku. Oczywiście pracę w Polskim Związku Piłki Nożnej zaczął trochę wcześniej – niby w innym charakterze, jako zastępcą dyrektora sportowego ds. rozwoju piłki młodzieżowej, ale nie czarujmy się, że o powrocie na ławkę trenerską dowiedział się w ostatniej chwili. Nie zmienia to oczywiście faktu, że czasu na pracę miał bardzo mało.

Reklama

LODZ 23.05.2019 MECZ GRUPA A MISTRZOSTWA SWIATA U20 W PILCE NOZNEJ 2019: POLSKA - KOLUMBIA --- 2019 FIFA U-20 WORLD CUP MATCH: POLAND - COLOMBIA JACEK MAGIERA TOMASZ LUCZYWEK PAWEL KOZUB FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Budowa drużyny, którą oglądaliśmy przez ostatnie dni, zaczęła się trochę później. Pierwsze powołania i zgrupowanie? Maj, ledwie dwa dni spędzone w Bydgoszczy. Pierwszy oficjalny mecz? Dopiero wrzesień i spotkanie z Włochami. Łącznie tych gier kontrolnych było tylko osiem, liczba dni na spokojną pracę (również przed samym turniejem) też nie powalała. A nie dość, że kadra klecona była naprędce, to jeszcze z materiału niekoniecznie najwyższej jakości. Może trochę brakuje nam odpowiednich narzędzi, by to obiektywnie ocenić, ale z wielu zaufanych stron słyszymy, że rocznik 1999, na którym ta kadra się opiera, do najmocniejszych nie należy, w dodatku jego dwie gwiazdy – Sebastian Szymański i Kamil Grabara – to już część kadry Czesława Michniewicza.

Okej, to tyle jeśli chodzi o trudności, bo w dodatku nie można zapominać o tym, że Magiera w momencie przyjęcia posady był ich w pełni świadomy, nic nie wysypało się nagle. Może zaczniemy od personaliów, skoro już o nich wspomnieliśmy. Nie zdziwimy się nic a nic, jeśli największą karierę ze wszystkich polskich graczy urodzonych w lub po 1999 roku zrobi… Marcin Bułka, dla którego w kadrze Magiery zabrakło miejsca. Był członkiem tej reprezentacji, zaczynał między słupkami pierwszy jej mecz, ale z czasem został poinformowany, że jeśli nie będzie grał choćby w drużynie u-23, to status piłkarza Chelsea (którego widziałyby u siebie też inne wielkie kluby) mu nie pomoże.

Magiera był tu konsekwentny i w sumie trudno robić z nieobecności bramkarza wielki zarzut – jak już wspominaliśmy, Majecki był naszym najpewniejszym punktem.

Dlatego miano największego nieobecnego chyba należy przyznać Tymoteuszowi Klupsiowi z Lecha Poznań. Słyszeliśmy, że nawet drużyna (a już szczególnie koledzy wychowani w Lechu Poznań) była zdziwiona tym, że został pominięty. Co prawda Klupś od początku nie należał do faworytów Magiery, ale mówimy o chłopaku, który wiosną regularnie grał w Ekstraklasie, sporo meczów zaczynał w pierwszym składzie – koledzy z kadry doświadczenia, które zebrał w tym i w poprzednim sezonie, mogą mu jedynie zazdrościć. No i tu – inaczej niż w przypadku bramkarzy – ci, którzy na turniej pojechali zamiast Klupsia zawiedli na całej linii.

Przyczyna? Plotka głosi, że Klupś został pominięty, bo Magierze nie spodobało się jego zaangażowanie w meczu rezerw, na który selekcjoner wybrał się incognito, ale dość trudno w nią uwierzyć. A skoro już o Lechu mowa, to trzeba też przypomnieć, że w minionym sezonie błysnął również Filip Marchwiński, kolejny pominięty. Tego samego choćby o Benedyczaku powiedzieć nie potrafimy, a jednak dla piłkarza Pogoni miejsca w kadrze nie zabrakło.

Reklama

W dalszej kolejności chyba wypada zwrócić uwagę na to, jak w ogóle przebiegała selekcja, bo choć czasu było mało, to trzon zespołu można było, a nawet wypadało stworzyć. Z tej perspektywy za pewnego rodzaju jego marnotrawstwo uchodzić może stawianie na Adama Chrzanowskiego (5 występów, w tym w ostatnich meczach przed MŚ, niektóre z opaską), Jakuba Modera (6 występów) czy Sebastiana Strózika (6 występów). Nie twierdzimy, że gracze, którzy mieli miejsce w pierwszoligowych klubach czy zawodnik, który 21 razy zagrał w tym sezonie w Cracovii, zbawiliby tę kadrę, ale trochę czasu Magierze zajęło jednak dojście do wniosku, że tak nie będzie. Czasu, którego – jak już kilka razy wspominaliśmy – nie miał. W ich sytuacji zmieniło się w międzyczasie niewiele, Chrzanowski nawet specjalnie poszedł z Lechii do Wigier, żeby się optymalnie przygotować.

Inna kwestia – czołową postacią tej drużyny w trakcie roku przygotowań był też Łyszczarz, który w reprezentacji się znalazł, ale na samym turnieju potrzebny był tylko na zrobienie ogórkowej w meczu z Tahiti. Trochę dziwne. A – tak swoją drogą – wrzucenie do grupy w ostatniej chwili Zalewskiego czy Nawrockiego atmosfery raczej nie poprawiło.

Olbrzymim zaufaniem Magiera obdarzył natomiast tych, którzy wychowali się poza naszym systemem i terminują na Zachodzie. Oczywiście to nic złego, bo warto wyławiać najzdolniejszych, żeby nie powtórzyła się historia z Podolskim, który kiedyś odbił się od drzwi w PZPN-ie, ale wydaje nam się, że niektórzy zostali po prostu przecenieni. Taki Stanilewicz – abstrahując od tego, że w sparingach sprawdzany był głównie na innej pozycji – może i dostał nagrodę w postaci debiutu w pierwszej drużynie Bayeru Leverkusen, ale poza tymi trzema minutami przeciwko Larnace w Lidze Europy, chłopak na co dzień grał tylko i wyłącznie w juniorach. Niby jeszcze ma czas, ale nie myli się ten, kto skontruje, że w Niemczech 19-letni piłkarze z potencjałem już zdecydowanie głośniej pukają do drzwi w pierwszej drużynie.

Bednarczyk też zadebiutował u Aptekarzy, lecz na wypożyczeniu do Sankt Pauli od pierwszej drużyny się odbił, szanse dostając tylko w rezerwach klubu z zaplecza Bundesligi. Zylla? Kolejny junior. Wielkiego Bayernu Monachium, ale tylko junior. Dla Kopacza szczytowe osiągnięcie to również siedzenie na ławce w Bundeslidze. Nawrocki i Zalewski – kolejni juniorzy.

To po prostu nie wypaliło. Tak samo jak niespodziewane pojawienie się Bogusza w pierwszym składzie na Kolumbię, po którym do końca turnieju schowano go do szafy.

LODZ 23.05.2019 MECZ GRUPA A MISTRZOSTWA SWIATA U20 W PILCE NOZNEJ 2019: POLSKA - KOLUMBIA 0:2 --- 2019 FIFA U-20 WORLD CUP MATCH: POLAND - COLOMBIA 0:2 MARCEL ZYLLA JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Skupiając się już tylko na grupie, która została wyselekcjonowana, cholernie smutne były dwie rzeczy. Zresztą zapewne ze sobą powiązane. Po pierwsze raziło to, że jedynym naszym pomysłem na sforsowanie obrony rywali były długie piłki i chaotyczne, indywidualne zrywy. Oznacza to tyle, że albo w trakcie tego roku nie udało się z tą grupą wypracować na treningach żadnych schematów i automatyzmów, albo się udało, ale z jakiegoś powodu piłkarze nie potrafili przenieść tego na murawę. Możemy sobie mówić, że było coraz lepiej, że ekipa rozkręcała się z każdym kolejnym meczem, że momentami brakowało szczęścia, ale nie możemy pozbyć się wrażenia, że to zaklinanie rzeczywistości, a fakty są po prostu takie, że nie strzeliliśmy żadnego gola normalnym rywalom i nawet nie byliśmy szczególnie blisko. Tyczy się to również stałych fragmentów, które przecież mogły być naszą bronią, gdy z samej gry nie szło.

I tu dochodzimy do punktu numer dwa – nie wykluczamy, że ta boiskowa niemoc wynikała w dużej mierze z tego, iż nasi zawodnicy nie dźwignęli tego turnieju mentalnie. Mogą o tym świadczyć zarówno pełne portki u niektórych na murawie, jak i pomeczowe wypowiedzi, w których słuchaliśmy jakichś pierdół o dumie z tego, jak się zaprezentowali i tak dalej. A to już nie tyle kamyczek, co głaz do ogródka Magiery, bo przecież uchodzi za świetnego psychologa, który inspiruje swoim słowem, czynem czy lekturą.

W tym aspekcie coś nie zagrało. Zresztą, przy linii i przy decyzjach podejmowanych w trakcie meczu sam Magiera sprawiał wrażenie człowieka, który jest trochę zaskoczony tym, że wyglądało to wszystko aż tak źle.

Choć oczywiście na sali konferencyjnej trzymał fason. Jemu medialnego obycia odmówić nie można, a jest to też typ człowieka, który raczej unika publicznego mówienia o swoich błędach (przykład – wiemy, jakie błędy przy okazji kompromitacji Legii w pucharach popełnił Dariusz Mioduski, a dalej nie wiemy, co nie wyszło Magierze). Dlatego usłyszeliśmy wiele okrągłych słówek, trochę “nawałkizmów” i w zasadzie trudno się było do selekcjonera przyczepić.

I tu już nie o to chodzi, by na siłę to zrobić i łapać za słówka. To była ciekawa, niejednoznaczna, choć jednocześnie rozczarowująca (również dla niego) przygoda z kadrą do lat 20. Sami jesteśmy ciekawi, jak potoczą się teraz dalsze losy Magiery, ale w tym momencie kluczem jest chyba to, żeby o tym turnieju nie zapominać (choć chciałoby się!), a przekuć go w jakąś reformę, zmianę, w coś dobrego. Tak jak po dorosłym mundialu raport w PZPN-ie złożył Adam Nawałka, tak chyba to samo powinien zrobić teraz Magiera. W teorii jest to nawet bardziej na miejscu, bo wnioski powinny być bardzo pomocne w wychowywaniu kolejnych pokoleń piłkarzy. Takich, na których grę będzie dało się patrzeć. Oczywiście pod warunkiem, że taki raport tym razem nie będzie sporządzony na kolanie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...