Widzieliśmy już w życiu wiele absurdalnych karnych. Przed erą VAR-u w Ekstraklasie właściwie co dwie-trzy kolejki sędziowie wskazywali na wapno w sytuacjach, w których gwizdek powinni schować głęboko do kieszeni. Ale to, co odwaliło się we wczorajszym meczu rezerw Lecha Poznań, przechodzi ludzkie pojęcie. Powiedzmy sobie wprost – sędzia Korpalski przeszedł grę.
Jeśli mieliście jakieś wątpliwości przy wapnie odgwizdanym dla Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów, to jesteśmy ciekawi co powiecie na to:
Pewnie jakoś zrozumielibyśmy werdykt sędziego, gdyby to piłkarz w niebieskiej koszulce atakował rywala we własnym polu karnym. Sęk w tym, że to Lech II Poznań grał w białych koszulkach, a arbiter odgwizdał przewinienie na zawodniku Kotwicy Kołobrzeg.
– Nikt z nas nie spodziewał się, że sędzia może w tej sytuacji podyktować rzut karny. Jeśli było przewinienie, to w naszą stronę na Kubie Kamińskim. Na ławce myśleliśmy wszyscy, że to faul odgwizdany dla nas i doliczaliśmy sobie kolejne sekundy, które przybliżały nas do tego, by dotrzymać to prowadzenie – mówił po meczu Rafał Ulatowski, trener Lecha.
Jeśli na powtórce jeszcze tego nie widzicie, to polecamy tę stop-klatkę. Brutalny atak plecami, bezpardonowy cios łopatką, ewidentny cios mięśniem najszerszym grzbietu:
A nadmieńmy, że tu nie chodzi o jakiegoś karnego w 55. minucie przy stanie 3:0 dla rezerw Kolejorza, a o jedenastkę odgwizdaną na chwilę przed końcem meczu przy stanie 3:2 dla poznaniaków. Karny został wykorzystany, mecz zakończył się remisem. Dodajmy też, że też nie chodziło o starcie bez stawki, bo drugi zespół Lecha idzie na awans do II ligi. Na dwie kolejki przed końcem ma trzy punkty przewagi nad KKS-em Kalisz i jeszcze mecz zaległy w odwodzie. Zasadniczo do awansu wystarczy im jedno zwycięstwo w tych trzech spotkaniach, bo od ekipy z Kalisza ma lepszy bilans meczów bezpośrednich. Lechitów może wyprzedzić jeszcze Radunia Stężyca, ale tutaj wchodzimy już na wyższą matmę z liczeniem goli w meczu bezpośrednim. Generalnie cztery punkty w trzech meczach na 100% dadzą rezerwom awans, jedna wygrana to awans na 99%. A że Lech II mierzy się jeszcze między innymi z Wierzycą Pełplin, czyli outsiderem ligi, no to sami wiecie. Awans jest praktycznie pewny.
Ale mamy nadzieję, że sędzia Korpalski żadnego awansu nie dostanie. A przecież to nie jest żółtodziób, który III ligą poprowadził w ramach nagrody – dla niego to była raczej zsyłka, bo w tym sezonie prowadził piętnaście meczów w I lidze i w ostatnich latach regularnie sędziował właśnie na zapleczu Ekstraklasy. A tu w III lidze dyktuje najbardziej absurdalnego karnego sezonu i to w ostatnich minutach ważnego meczu dla losów tabeli.
Gdybyśmy mieli porównać ten wyczyn sędziowski do występu piłkarskiego, to Korpalski popisał się swojakiem strzelonym przewrotką. Albo wolejem w okienko własnej bramki a’la Adrian Mrowiec. Jeśli wypaczać gwizdkiem wyniki meczów, to właśnie z taką finezją! Gdyby w III lidze był VAR, to panowie z wozu udusiliby się ze śmiechu.