Ostatnie kolejki mają to do siebie, że czasami są bardzo nudne, ponieważ piłkarze zamiast skupić się na meczu, zastanawiają się, jakie klapki spakować na wakacje. Bywa też jednak tak, że na finiszu rozgrywek spotykają się drużyny, które grają o chwałę i życie. Taki mecz trafił się właśnie w Toruniu, gdyż tamtejsza Elana walczyła o awans, a przyjezdna Olimpia Elbląg o utrzymanie.
W Toruniu unosił się zapach fety z domieszką niepewności. Kibice wyglądali na spokojnych o swoją drużynę, ale obawiali się o wynik meczu Błękitni Stargard – GKS Bełchatów. Gospodarze tamtego starcia musieli choćby zremisować, by Elana – w przypadku wygranej – mogła się cieszyć z awansu.
– Chodzę na Elanę od wielu lat i właściwie nigdy nie widziałem tak dobrej drużyny w Toruniu. Chłopaki przez cały sezon mieli wzloty i upadki, ale co dało się zauważyć, to jedność w szatni. Wydawało się już nawet, że nie będziemy do końca w walce o awans, ale spotkanie z Bełchatowem zagraliśmy koncertowo. Trochę szkoda, że w Grudziądzu nie udało się zdobyć jednego punktu, bo dziś bylibyśmy zależni tylko od siebie. Wierzę jednak, że Błękitni postawią się drużynie z Bełchatowa, a tym samym pomogą nam awansować. Jasne, sami też musimy wygrać, ale o to jestem wyjątkowo spokojny. Jedynie stres może sprawić, że chłopcy nie będą w stanie pokonać jednej z najgorszych drużyn w lidze – powiedział nam jeden z kibiców Elany Toruń.
– Plan jest taki, że mamy awansować na zaplecze Ekstraklasy do 2021 roku. Tak przynajmniej mówiły osoby odpowiedzialne za klubu. Ten sezon podobno miał być przetarciem, ale właściwie od kilku tygodni wszyscy marzą o awansie. Pojawiła się świetna okazja, a takie trzeba wykorzystywać. Bardzo szkoda tego meczu w Grudziądzu, bo już nie jesteśmy zależni od siebie, ale myślę, że Bełchatów może zgubić punkty. A nawet jeśli nie, to powinniśmy zrobić dziś wszystko, by później nie pluć sobie w brodę, że nadarzyła się okazja, a my zabawiliśmy się w frajerów – dodał inny fan Elany.
O jakim planie mówił kibic? Otóż włodarze klubu, gdy toruńska drużyna grała w III lidze, optymistycznie założyli, że do 2021 Elana awansuje na zaplecze Ekstraklasy.
– Patrząc na przygotowania, które rozpoczęliśmy po zakończeniu poprzedniego sezonu, a także biorąc pod uwagę zimowe wzmocnienia, jesteśmy nastawieni na awans w tym sezonie do ligi centralnej. A II liga również nie będzie dla nas celem ostatecznym. Wydaje mi się, że w kolejnych dwóch sezonach powinniśmy powalczyć o awans do zaplecza ekstraklasy. Czyli cel jest taki, że dajemy sobie 2,5 sezonu, by zameldować się w I lidze. Ważną sprawą jest również zbudowanie podstaw, czyli akademii, w którą cały czas inwestujemy. Chcemy wychowywać chłopców z Torunia od najmłodszych lat, ale wyszukujemy również ciekawych, młodych chłopaków, którzy trafiają do nas na ostatnie lata piłkarskiej edukacji. Na podstawie tych chłopców chcielibyśmy budować siłę zespołu. Oczywiście ambicje będziemy mieli, by być jak najwyżej, ale projekt jest długofalowy. Będziemy starali się, by piłka w Toruniu była popularna – powiedział nam ponad rok temu współwłaściciel klubu, Adam Krużyński [CAŁOŚĆ].
Może więc za rok uda się spełnić założenia, bo dziś zabrakło skuteczności, szczęścia, lepszej gry – wszystkiego po trochu. Co prawda podopieczni Rafała Góraka przeważali, ale w kluczowych momentach prawie zawsze brakowało im zimnej krwi.Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, a pierwszy raz blisko zdobycia bramki byli, gdy dobry strzał z dystansu oddał Maciej Stefanowicz. Jeszcze lepszą interwencją popisał się jednak Sebastian Madejski. Wówczas wydawało się, że Elana jeszcze bardziej przyciśnie drużynę z Elbląga, ale chwilę później stadion ucichł na dłuższą chwilę. Wojciech Jurek dograł do Jakuba Bojasa, a ten z bliska skierował piłkę do siatki.
Elana przegrywała, ale w żadnym wypadku nie złożyła broni. Sytuacja nie była najlepsza, ale trudno też było nazwać ją fatalną. Tym bardziej że Bełchatów remisował z Błękitnymi. Podopieczni Góraka nadal prowadzili swoją grę, co wreszcie przyniosło efekt. Wojciech Onsorge znalazł się w polu karnym, a następnie precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Fani zgromadzeni na stadionie eksplodowali z radości, a Elana ponownie potrzebowała tylko bramki, by wywalczyć awans.
Druga połowa – naparzanka. Obie drużyny miały świadomość co dzieje się na innych boiskach, a więc postanowiły postawić wszystko na jedną kartę. Zwłaszcza torunianie, którzy wraz z biegiem czasu coraz bardziej ryzykowali. Mało brakowało, a zostaliby za to skarceni po raz drugi, ponieważ futbolówka wpadła do ich siatki, ale arbiter dopatrzył się faulu Kamila Wengera na bramkarzu Elany. Reakcja widowni – cisza, pomrukiwanie, euforia, dopingi – “Jazda z nimi”. I to też starali się robić gospodarze, ale raz Kościelniak minimalnie chybił, innym razem Madejski zatrzymał strzał Stryjewskiego. A jak już bramkarz Olimpii nie był w stanie ochronić bramki, zrobił to Wenger.
Momentami na stadionie można było poczuć się jak w Tokio, ponieważ praktycznie każdy oglądał mecze ze smartfonem w dłoni. Zarówno kibice Elany, jak i Olimpii sprawdzali wyniki w kluczowych meczach, a te nie były najlepsze. Zwłaszcza dla Olimpii, ponieważ Siarka prowadziła ze Skrą Częstochowa, a to oznaczało, że drużyna z Elbląga musiała wygrać w Toruniu. Podopieczni Adama Noconia nie wyglądali jednak na osoby, które wiedzą, co dzieje się w Tarnobrzegu. I może to był klucz do sukcesu? Torunianie o wyniku Bełchatowa wiedzieli (0:0), ponieważ poinformował o tym spiker. Nic więc dziwnego, że w ostatnich minutach postawili wszystko na jedną kartę, a to wiązało się również z kontrami dla przyjezdnych. Jedna z nich – w doliczonym czasie gry – zakończyła się bramką Oleksija Prytuliaka. Tego samego Prytuliaka, który latem został zawodnikiem Elany. Nie był nim jednak długo, ponieważ nie otrzymał pozwolenia na pracę w Polsce. Kontrakt został rozwiązany za porozumieniem strony, a gdy Ukrainiec załatwił wszystkie formalności, trafił właśnie do Olimpii.
Utrzymanie w lidze uratowane w doliczonym czasie gry – radość zrozumiała. Nawet rezerwowi, którzy wbiegli na boisko, także nikomu nie przeszkadzali. Kompletnie jednak nie rozumiemy, po co niektórzy zawodnicy krzyczeli coś w stronę kibiców Elany. Prowokacja początkowo zebrała żniwo, ponieważ kilku kibiców toruńskiej drużyny ruszyło w stronę jednego z zawodników Olimpii. Ten zdołał uciec do szatni, ale wtedy grupka fanów z Elbląga postanowiła ruszyć na płot. Nie gorsi byli torunianie – przez moment zrobiło się gorąco. Na szczęście miejscowi w porę się opamiętali i wrócili na swoje miejsca.
Po ostatnim gwizdku sędziego piłkarze Elany padli na murawę. Były smutek, żal i łzy. Czyli zupełnie inne nastroje, niż w obozie Bełchatowa. Trener GKS-u, Artur Derbin na konferencji prasowej był w tak dobrym humorze, że postanowił… zaśpiewać: – Po raz pierwszy na konferencji prasowej będę śpiewał. Taki jeden utwór ostatnio chodził za mną. Oczywiście mógłbym zaśpiewać “We are the champions”, bo to co na przestrzeni całego sezonu chłopcy zrobili, to jak najbardziej moglibyśmy powiedzieć “jesteśmy mistrzami świata”. Natomiast mam nadzieję, że grupa Lady Pank się nie obrazi jak zaśpiewam “To nie do wiary, że się ziścił taki piękny plan”. Więcej nie będę śpiewał, dziękuje (śmiech)… Ogromne podziękowania należą się przede wszystkim naszej drużynie, która w tym sezonie pokazała mega charakter i ogrom serducha. Dodałbym również, że przez pewien okres, do tej pory, chodzą bez pieniędzy, a na dobrą sprawę ani razu nikt z nich nie przyszedł i nie upomniał się. To jest coś niesamowitego. Ja wiem, że to zostanie uregulowane.
https://twitter.com/S_Sobczak/status/1130103358533058561
Cóż, gratulujemy więc awansu i życzymy uregulowania płatności, bo jak wiadomo w Bełchatowie kolorowo nie jest już od wielu miesięcy [KLIK]. Miejmy więc nadzieję, że awans na zaplecze Ekstraklasy sprawi, że znajdzie się inwestor.
BB
Fot Główne. NewsPix
Pozostałe zdjęcia. Własne
Zapis z konferencji prasowej: gksbelchatow.com
Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!