Reklama

Łukasz Załuska po losowaniu: Najpierw niech Legia pokona Irlandczyków…

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2014, 15:53 • 5 min czytania 0 komentarzy

W Polsce jest naprawdę specyficzny klimat do piłki. Rzutem na taśmę mistrz Polski remisuje z półprofesjonalną, wesołą ekipką Irlandczyków pod wezwaniem świętego Patryka, by dziś, po ogłoszeniu wyników losowania następnej fazy, cieszyć się z trafienia na Celtic. Tamtych amatorów ogramy na lajcie w rewanżu, a porządną Szkoci to mają tylko markę, znaną w całej Europie, bo piłkarze raczej słabi. Cóż, takie podejście nas szokuje. Jak się okazało, naszego rozmówcę – rezerwowego golkipera Celtiku, Łukasza Załuskę – również…

Łukasz Załuska po losowaniu: Najpierw niech Legia pokona Irlandczyków…

No to po losowaniu. Jest pan zadowolony? To teraz wygodne rozwiązanie, żeby wpaść na Legię…
Przyznam szczerze, że jeszcze się z tą myślą nie oswoiłem. Z prostej przyczyny: dopiero na dobrą sprawę skończyliśmy trening, a jak chłopaki dowiedzieli się, na kogo wpadliśmy w eliminacjach, to od razu do mnie. Dla nas to nie jest najlepsze losowanie, mieć Legię, natomiast i tak to my będziemy faworytem.

Czyli wychodzi na to, że piłkarzom Celtiku nazwa “Legia” coś jednak mówi.
Mówi, mówi. Wiedzą, że to największy polski klub i wiedzą, ale póki co nie pytali mnie o jakichś konkretnych zawodników, tylko o stadion, o kibiców, bo to o nich słyszeli, że fanatyków nie brakuje. Jesteśmy na lotnisku, niedługo wylatujemy do Niemiec na sparing, więc w czasie podróży będzie trochę czasu, żeby odpalić na Youtube kilka filmików i pokazać chłopakom, co być może nas czeka. Przekażę im te linki (śmiech)…

Właśnie, być może.
Ja w żadnym wypadku nie sugeruję, że Legia wygra z Irlandczykami, bo w tej chwili jest w gorszej sytuacji od nich, straciła bramkę u siebie. Oglądałem mecz w Warszawie i byłem naprawdę bardzo zdziwiony grą legionistów, sposobem, w jaki budowali akcje. We wtorek na sto procent będziemy wiedzieli, z kim przyjdzie nam zagrać w kolejnej fazie i wtedy na pewno nasz sztab dokładniej przybliży styl rywala.

Ale po głosie słyszę, że Legia byłaby dla was lepsza.
Ciekawsza. Teraz graliśmy na Islandii, na takim małym stadioniku, dziwnie było i niefajnie. Wolelibyśmy co innego.

Reklama

A pan, osobiście, w ogóle wierzy w to, że przyjdzie wam zmierzyć się z St. Patrick’s?
Uważam, że najprawdopodobniej awansuje Legia, natomiast nie może drugi raz z rzędu zagrać tak słabego meczu.

Rozmawiamy o atmosferze na Legii, ale kibice Celtiku również słyną z tego, że potrafią zrobić wspaniałą otoczkę. Tyle że ze względu na Igrzyska Wspólnoty Narodów, odbywające się na Celtic Park, z Legią lub Irlandczykami, podobnie jak wcześniej z Islandczykami, przyjdzie wam zagrać w Edynburgu.
I to jest bardzo duże osłabienie, bo nie wiem, czy się tym interesowałeś, ale my na swoim stadionie praktycznie nie przygrywamy, w pucharach również. Dosłownie przed chwilą dzwoni do mnie “Szamo” i zaczyna się:

– Ty, dobrze, że my z wami na tym Koloseum nie gramy…
– Dla was dobrze, tylko dla was, no i żebyśmy to akurat z wami zagrali… – odpowiadam mu.

Grzesiek sam grał w Szkocji i nasz stadion nazwał Koloseum, bo jak przyjdzie te 60 tysięcy i zrobi hałas, to człowiek czuje się jak na jakimś antycznym stadionie, to zupełnie coś innego niż granie takie, jakie mieliśmy na Islandii. Starcie Celtiku z Legią to byłoby dla kibiców prawdziwe święto, bo i jedni, i drudzy licznie stawią się na wyjazdach. Jestem przekonany, że w Edynburgu też będzie super.

Ilu kibiców Celtiku należy się spodziewać w Edynburgu?
Oj, bardzo ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ z Islandczykami czeka nas pierwszy mecz pucharowy w całej historii klubu, który nie odbędzie się na stadionie Celtiku. Nie wiem też, czy frekwencję na Islandczykach w kontekście przyjazdu Legii można będzie traktować wymiernie. Raczej nie. Gdyby mieli przyjechać mistrzowie Polski i ich fani, kilkadziesiąt tysięcy kibiców od nas jak nic zjawi się w Edynburgu. Tak sądzę.

Dobra, odrobinę zmieńmy temat. Wy zaczynacie ligę dopiero 9 sierpnia. W Polsce właśnie szykowano by ten fakt jako wyjątkowo wygodne wytłumaczenie, na wypadek porażki.
To nie ma znaczenia, jeśli gralibyśmy z Legią. Bo co, oni tych meczów mieliby więcej? Dwa pucharowe i jeden ligowy, a my dwa pucharowe i dwa sparingi w Niemczech… Gramy w zasadzie co trzy dni, dlatego nie ma o czym mówić, nie szukajmy tanich wymówek.

Reklama

Ile prawdy jest w tym, co u nas utarło się wśród ekspertów i kibiców, że z Celtiku to została głównie sama nazwa, która robi wrażenie? Że piłkarze i ich jakość w porównaniu do tych – dajmy na to – sprzed pięciu laty, są na niższym poziomie.
Ale dalej gramy w Lidze Mistrzów. Odchodzą znane nazwiska, lecz w ich miejsce przychodzą następni zawodnicy, którzy po roku-dwóch osiągają podobny pułap. Trzymamy naprawdę porządny poziom, mam nadzieję, że wkrótce wszyscy w Polsce się o tym przekonają.

Scott Brown, wasz najlepszy piłkarz, leczy kontuzję i w ewentualnym dwumeczu z Legią nie wystąpi. Potwierdza pan?
Potwierdzam.

A że jest najlepszy, też pan potwierdza?
Czy najlepszy? Myślę, że po prostu najbardziej znany w Polsce, bo kilka miesięcy temu, grając w kadrze, strzelił nam gola i zdominował środek pola. Spokojnie, mamy jeszcze trochę czasu, aby go zastąpić i jakoś musimy sobie poradzić.

Czyli kogo konkretnie Legia powinna się obawiać w pierwszej kolejności?
Najpierw to Irlandczyków… (śmiech) My stanowimy silny zespół jako całość. Nikt nie odstawia nogi, wszyscy idziemy w jednym kierunku i doskonale wiemy, co i jak chcemy osiągnąć. Takie scalenie grupy w pucharach jest bardzo ważne, gwarantuje poczucie komfortu.

Rozmawiał PIOTR JÓŹWIAK

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...