– Jesteśmy przekonani, że nie ma nikogo, kto by to wszystko lepiej poukładał. Nie potrzebujemy osoby, która w czerwcu będzie uczyła się klubu i zawodników, musiałaby dostosować się kulturowo do nowego miejsca. Vuko to najbezpieczniejszy wybór. Może nie ma wielkiego doświadczenia w roli pierwszego trenera, ale najlepiej zna Legię – mówi w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” prezes Legii Dariusz Mioduski.
GAZETA WYBORCZA
Manchester City i ci drudzy. Rafał Stec podsumowuje jeden z najbardziej szalonych sezonów Premier League w historii.
Skądinąd wiadomo, że oglądali swoje mecze. Nawet pomimo zaleceń trenerów, by nie trwonić psychicznej energii. Nawzajem się napędzali, inspirowali, zmuszali do nieludzkiego wysiłku, skupienia, wytrwałości. Przypominało to strzelaninę, której indywidualnie oddawali się przez la- ta Leo Messi i Cristiano Ronaldo.
Być może dlatego obłędne tempo z minionego roku zdołał kontynuować Manchester City, który w obu mistrzowskich sezonach zdobył aż 198 z 228 punktów, pod tym względem również przebijając wszystkich gigantów z przeszłości – od sąsiadów z United pod wodzą Alexa Fergusona po Chelsea za rządów José Mourinho. I choć trener Pep Guardiola już w Barcelonie oraz Bayernie przyzwyczaił się do pożerania rywala za rywalem, to dopiero teraz, w lidze angielskiej, wylądował w środowisku samych bogaczy, w którym każdego stać na skompletowanie bardzo mocnej kadry piłkarzy. Tutaj o wygrywanie masowego rażenia trudniej, zresztą dotąd w bieżącej dekadzie tytułu nie obronił nikt.
SUPER EXPRESS
Piast idzie po mistrzostwo Polski. Jeśli wygra dwa pozostałe mecze, już nikt i nic nie odbierze mu tytułu.
Wyścig o mistrzostwo Polski robi się coraz bardziej szalony, a nowym liderem jest Piast Gliwice! 38-letni Jakub Szmatuła w doliczonym czasie gry obronił rzut karny wykonywany przez Jesusa Imaza z Jagiellonii i dzięki temu Piastunki wygrały 2:1. Grająca zaraz potem Legia tylko zremisowała z Pogonią 1:1, spadając na drugie miejsce!
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dariusz Mioduski tłumaczy decyzję o zatrudnieniu na kolejny sezon Aleksandara Vukovicia, podjętą już teraz.
– „Trenerze, byle do października, potem będzie z górki” – takie życzenia od kibiców usłyszał Aleksandar Vuković w dniu nominacji.
– Coś w tym jest… A nawet nie coś, tylko ogromna presja na wygrywanie. Mistrzostwo Polski pozostaje ważne – wierzę w tytuł, choć wcale nie jest oczywiste, że go obronimy, ale kluczowe są europejskie puchary. W ostatnich dwóch latach nie kwalifikowaliśmy się do rozgrywek grupowych i trenerzy płacili za to posadą. Tak się zdarza. Życzę Vuko, a nawet więcej – wierzę, że wytrwa na stanowisku znacznie dłużej niż do października.
– Co zdecydowało o wyborze trenera Vukovicia?
– Najpierw powiem, co nie zdecydowało: kwestie ekonomiczne. Pieniądze były sprawą trzeciorzędną. W obecnym momencie, a mam na myśli ligowy finisz i walkę o puchary oraz zmiany, które zajdą podczas letniej przebudowy drużyny, jesteśmy przekonani, że nie ma nikogo, kto by to wszystko lepiej poukładał. Nie potrzebujemy osoby, która w czerwcu będzie uczyła się klubu i zawodników, musiałaby dostosować się kulturowo do nowego miejsca. Vuko to najbezpieczniejszy wybór. Może nie ma wielkiego doświadczenia w roli pierwszego trenera, ale najlepiej zna Legię. Nie ma innej osoby, która miałaby większe rozeznanie w kwestiach klubu (…).
– Wrócił pan do tego, co zastał w Legii, kiedy przejmował ją w 2017 roku jako samodzielny właściciel. Trenerem był Jacek Magiera – inny zasłużony piłkarz klubu.
– Wtedy mieliśmy nieco inną sytuację, bo Jacek przychodził w pośpiechu, w trakcie sezonu musieliśmy zwolnić Besnika Hasiego. Teraz zmiana też była konieczna, ale pozostawienie Aleksandara na dłużej jest decyzją bardziej świadomą, popartą jego baczną obserwacją jako trenera i człowieka. Z Jackiem łączy go DNA Legii.
Rodowity legniczanin spuści Miedź z ekstraklasy? Robak może wpędzić swój były klub w poważne kłopoty, jeśli z kolegami wygra w Legnicy.
Robak jest rodowitym legniczaninem. Zaczynał co prawda w Konfeksie, ale to właśnie w Miedzi jego kariera nabrała rozpędu. W niej zagrał w drugiej lidze i z niej w 2005 roku przeszedł do ekstraklasowego klubu, czyli Korony Kielce. W maju 2018 roku przyjechał do Legnicy jako kibic na mecz z I-ligową Chojniczanką (5:1) i cieszył się, jakby sam awansował. Przybijał „piątki” z piłkarzami Miedzi, a potem świętował sukces w legnickim rynku.
Zagłębie Sosnowiec ani myśli sprzedawać Szymona Pawłowskiego. Pomocnik ma być autorytetem dla innych zawodników podczas I-ligowego sezonu.
Radio Kielce poinformowało, że Korona chciałaby sprowadzić Pawłowskiego. Kilka innych klubów także jest zainteresowanych pomocnikiem, który w tym sezonie strzelił pięć goli i miał cztery asysty. W kwietniu 32-letni gracz przedłużył jednak umowę z Zagłębiem Sosnowiec, które w przyszłym sezonie grać będzie w pierwszej lidze (…).
– Budujemy drużynę na pierwszą ligę, a to piłkarski autorytet, od którego młodzi zawodnicy mogą bardzo wiele się nauczyć. Liczymy na to, że Szymon wróci do ekstraklasy, ale razem z Zagłębiem i będzie już grał na nowym stadionie w Sosnowcu – mówi „PS” prezes Marcin Jaroszewski.
Witold Lis jest koordynatorem akademii Zagłębia, a od jesieni pomaga Benowi van Daelowi w pierwszej drużynie. W rozmowie z „PS” mówi o szkoleniu w Holandii i jak Holendrzy szukają sobie znów miejsca wśród najmocniejszych po niepowodzeniach reprezentacji w poprzednich eliminacjach.
– Holendrzy szukają dla siebie teraz miejsce wśród tych najmocniejszych?
– W kadrze narodowej porządki zaczął Ronald Koeman, pojawiły się nowe twarze. Francję, Niemcy czy Anglię trudno będzie wyprzedzić choćby z powodu populacji, ale jeśli w reprezentacyjnym rankingu Holendrzy znajdą się w pierwszej dziesiątce, powinni być zadowoleni.
– Obecnie są na szesnastym miejscu.
– Zostają jeszcze kluby. Mogłyby pójść w kierunku sprzedaży szejkom, ale Ajax nigdy tego nie zrobi. Trudno im będzie gonić bogaczy z Anglii
– Raczej ich nie dogonią.
– Wierzą w szkolenie. W mistrzostwach Europy do lat 17 reprezentacja Holandii właśnie rozniosła 5:2 silną Anglię. 50 procent piłkarzy w składzie to gracze Ajaxu, a pozostali są z Chelsea czy PSG. Idzie nowe pokolenie. Zarządzający klubami muszą się jednak zmierzyć z nowym problemem. Największe talenty w wieku 16-17 lat zabierają im bogatsze kluby. Młodzieżową Ligę Mistrzów wygrało Porto, w finale pokonali Chelsea, w której w pierwszym składzie wyszło trzech Holendrów (Juan Castillo – 19 lat, Daishawn Redan – 18, Ian Maatsen – 17). Każdy liczący się klub angielski ma skauta w Holandii. Zresztą szef skautingu europejskiego Manchesteru City mieszka tutaj, podobnie jak ten z Evertonu. Obserwują Holandię i Belgię, łatwiej im z powodu małych odległości.
Pep Guardiola jeszcze w tak wyrównanym sezonie, gdy do zdobycia mistrzostwa potrzebny byłby tak okazały dorobek punktowy, nie uczestniczył.
Tylko trzech menedżerów potrafiło w erze Premier League obronić mistrzostwo. Oprócz Guardioli i Fergusona był nim były trener Chelsea Jose Mourinho. Tyle że opiekun City zrobił coś, z czym tamci nie musieli się mierzyć. W tym roku Manchester City musiał stawić czoła zespołowi, który w całym sezonie wywalczył 97 punktów, co zasługuje na tym większe brawa. Wystarczy wspomnieć, że Liverpool został pierwszym zespołem w historii ligi angielskiej, który przegrywając w całym sezonie tylko jedno spotkanie, mimo wszystko nie został najlepszą ekipą ligi. Jego dorobek punktowy wystarczyłby do pozycji lidera na finiszu ligi w 116 ze 119 sezonów. Ale różnica polega na tym, że wówczas w Anglii nie pracował jeszcze Guardiola.
SPORT
Niemożliwe nie istnieje. Piast ograł Jagiellonię w dramatycznych okolicznościach.
Doświadczony bramkarz gliwiczan wrócił do gry niczym z „zaświatów”. Ostatni występ zaliczył w październiku 2018 roku, gdy Piast zgubił punkty w samej końców- ce meczu z Wisłą Płock. Piłkarski los bywa jednak sprawiedliwy i to, co wtedy „zabrał” ekipie z Okrzei, „oddał” w niedzielne popołudnie.
– Wygrałem z nim próbę nerwów, bo zauważyłem, że Imaz spojrzał w róg, w który po chwili strzelił – przyznał bramkarz Piasta. – Wiele różnych emocji przeżywałem przez lata w Piaście, ale takiego czegoś jeszcze nie. To był duży horror, ale najważniejsze, że z happy endem. Czujemy, że stać nas na bardzo dużo – dodał Szmatuła.
Kuba Błaszczykowski zadeklarował chęć pozostania w Wiśle na kolejny sezon.
To już praktycznie przesądzone. Jakub Błaszczykowski w przyszłym sezonie ma nadal występować w Wiśle! Taką deklarację złożył kilkunastu partnerom klubu. Jak czytamy na portalu TVP Sport, Kuba przed piątkowym meczem z Koroną (1:0) zapewnił, że „jest gotów pozostać w klubie do końca kariery, tak długo, jak tylko zdrowie mu pozwoli”. Teraz pora zatem czekać na dopełnienie formalności – 30 czerwca wygaśnie podpisany przez niego zimą kontrakt. Zapisano w nim pensję na poziomie… 500 zł miesięcznie, które i tak w całości przeznaczał na cele charytatywne. 33-letni skrzydłowy wiosną pomagał odbudować „Białą gwiazdę” – ale odbudował również swoją boiskową formę. W Lotto Ekstraklasie strzelił 5 goli i zanotował 2 asysty. Trener Maciej Stolarczyk nie ukrywał, że Błaszczykowski wrócił na poziom, który gwarantowałby mu duże zarobki, pisało się o zainteresowaniu choćby klubów z Turcji. Jak widać, to już jednak nieaktualne.
Raków miał ogromną przewagę, szybko awansował do ekstraklasy, ale ostatnia słaba seria sprawia, że może nawet stracić mistrzostwo I ligi.
Od momentu wywalczenia awansu do ekstraklasy, czyli od 24 kwietnia, Raków już nic nie musi. Ewidentnie w związku z tym w szeregi częstochowian wkradło się nieco rozluźnienia po osiągnięciu celu. W dodatku trener Marke Papszun wobec przymusowych absencji, ale i chęci przyjrzenia się kilku piłkarzom, dokonuje roszad w składzie (…).
Częstochowianie na kolejkę przed końcem mają dwa punkty przewagi nad ŁKS-em i będą musieli bronić tytułu zwycięzcy zaplecza ekstraklasy.
Krzysztof Piątek ma najgorszą serię na włoskich boiskach.
Krzysztof Piątek w 6. z kolei meczu nie zdobył bramki (5 w lidze, jeden w pucharze), co jest jego najgorszą serią w Italii. Grając w Genoi miał „pusty przelot” w 5 spotkaniach, na przełomie października i listopada, między dwoma zgrupowaniami reprezentacji Polski na mecze Ligi Narodów. Trener Gennaro Gattuso dał mu wsparcie Boriniego i Suso, których bramki w poprzedniej kolejce zapewniły sukces 2:1 z Bologną. W II połowie całą trójkę wymienił i pierwszy boisko opuścił Piątek, tradycyjnie zmieniony przez Patricka Cutrone. „La Gazzetta dello Sport” uznała Polaka za najgorszego zawodnika meczu. „Piątek stracił magiczny dotyk, który miał na początku pobytu w Milanie. Starał się być przydatny, ale otrzymał bardzo mało celnych podań w okolicach pola karnego. Gdy już je dostał, to ich nie wykorzystał” – piszą włoskie media.
fot. FotoPyK