Przepisy co do zagrania piłki ręką są generalnie mocno pogmatwane i naprawdę można się w nich pogubić, nawet starając się być na bieżąco ze wszystkimi zaleceniami, zmianami i nowymi interpretacjami. Od wczoraj mamy zatem totalny chaos w przestrzeni publicznej. Jedni twierdzą, że Daniel Stefański popełnił karygodny błąd w trzeciej minucie meczu Lechii z Legią. Inni dowodzą, że wręcz przeciwnie, arbiter doskonale wytrzymał ciśnienie i się nie pomylił. U kogo szukać wiążącej opinii? Rozsądek nakazuje szukać wyjaśnień u dwóch najważniejszych osób w kwestii sędziowania w Polsce – przewodniczącego Kolegium Sędziów PZPN-u oraz prezesa związku.
Prezes Zbigniew Boniek i przewodniczący Zbigniew Przesmycki. Dwa autorytety. Dwa wielkie nazwiska w polskiej piłce. Dwie osoby odpowiedzialne za kierunek, w którym podąża polskie sędziowanie.
Dwie skrajnie różne opinie na temat decyzji sędziego Stefańskiego.
Co powiedział Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego?
– W tej konkretnej sytuacji Artur Jędrzejczyk w trakcie próby zablokowania strzału na bramkę dostał piłką w okolice talii na wysokości żeber. Futbolówka została więc zatrzymana ciałem zawodnika, a nie ręką. Jeżeli nawet poruszała się to już w kierunku środka boiska. Ręka miała kontakt z piłką później, a stało to się, powtórzę, po wcześniejszym legalnym zatrzymaniu piłki ciałem i w kontakcie tym nie było nic z rozmyślności. Co innego byłoby, gdyby piłka po uderzeniu w ciało dalej poruszała się w kierunku bramki i wtedy zatrzymana byłaby ręką. Wtedy byłoby to przewinienie.
– Nie mam wątpliwości, że w tej sytuacji piłkę zatrzymało ciało zawodnika Legii i nie wykonał on żadnego dodatkowego ruchu ręką, która miała kontakt z piłką. Dodatkowego, to znaczy nie wynikającego ze sposobu interwencji zawodnika Legii. Dlatego takie dotknięcie piłki ręką nie było przewinieniem. Daniel Stefański to bardzo dobrze wyszkolony sędzia. Obejrzał sytuację z kilku ujęć pokazanych mu przez sędziego asystenta wideo (VAR) i podjął dobrą decyzję.
OPINIA PRZESMYCKIEGO: DOBRA DECYZJA STEFAŃSKIEGO.
Co powiedział Zbigniew Boniek, prezes PZPN, na kanale YouTube Prawda Futbolu?
– To ostatni raz, gdy komentuję decyzję sędziego, ale teraz zrobię to ze względu na ciężar wydarzeń. Była akcja: sędzia boczny nie podniósł chorągiewki, chociaż wydawało się, że jest spalony. Krzyknął do głównego – wiemy, bo mamy czarną skrzynkę, którą możemy odsłuchać. Krzyknął „opóźniam, opóźniam”. I do końca nic nie zrobił, a Stefański gwizdnął rzut karny. Słyszałem narrację, że Stefański podjął dobrą decyzję, bo piłka najpierw dotknęła klatki, a dopiero później ręki Jędrzejczyka i nie powinno być karnego. To są totalne głupoty, które wygadują ludzie!
– Gdyby tak było, to ja, jako piłkarz, stanąłbym na linii i bronił strzał: piłka odbiłaby się najpierw od mojej nogi, a później od dłoni i nic by nie było. W tym przypadku mówię jasno: Stefański popełnił błąd. Nie jest to błąd techniczny, ale interpretacyjny. Sędzia najpierw podyktował karnego, sędzia boczny podniósł chorągiewkę – więc Stefański powiedział, żeby sprawdzić spalonego i jeżeli go nie będzie, to podyktuje rzut karny. Wiem to. Wydawało mi się, że Stefański sprawdzi tylko jedno: czy dać Jędrzejczykowi żółtą czy czerwoną kartkę. Ale zrobił inaczej.
OPINIA BOŃKA: BŁĄD STEFAŃSKIEGO (A PRZESMYCKI WYGADUJE TOTALNE GŁUPOTY).
***
No i co, komu mamy wierzyć? Szefowi sędziów, czy szefowi szefa sędziów?
Tysiące kibiców polskiej piłki odświeża dzisiaj serwisy informacyjne i media społecznościowe w poszukiwaniu jakichś spójnych wyjaśnień. Udzielają ich – i bardzo dobrze – ludzie zasiadający na najwyższych stanowiskach w krajowym futbolu. Ostatecznie batalię Lechii z Legią można było wręcz określać starciem decydującym o mistrzostwie Polski, trudno w naszym kraju o mecz toczony pod jeszcze większą presją. Ale wyjaśnienia Bońka i Przesmyckiego są takie, że dalej nic nie wiadomo. Dalej tkwimy w jakimś totalnym galimatiasie sprzecznych ze sobą interpretacji, a w dodatku Boniek dość niewybrednie określa tłumaczenia Przesmyckiego “totalnymi głupotami” (zapewne nieświadomie).
Jedno z dwojga – albo prezes PZPN, albo przewodniczący Kolegium Sędziów kompromituje się, przedstawiając opinii publicznej błędną ocenę sytuacji. Mniejsza zresztą o to, który z nich, nasze zdanie wyraziliśmy już w poprzednich tekstach. Ale nawet jeśli PZPN chciałby iść w stronę przeprosin za błąd i twierdzeń, że Stefański się pomylił… Kurczę, wypadałoby to chyba jakoś ustalić z szefem sędziów, prawda?
Zwłaszcza, że przecież podobna sytuacja może się zdarzyć w kolejnym meczu. Arbiter oglądając powtórki z systemu VAR będzie miał w głowie słowa Przesmyckiego czy Bońka? Lepszą notę otrzyma za postępowanie zgodnie z wytycznymi Przesmyckiego czy Bońka? Będzie reprezentował linię PZPN-u czy… linię PZPN-u, tylko inną?
Panowie, na przyszłość – możemy pomóc wam się ze sobą skontaktować, znamy pewne sposoby, na przykład rozmowy telefoniczne. To naprawdę bywa pomocne.
Fot. FotoPyk