Reklama

Zła wiadomość dla Śląska – Arka już nie tonie

red6

Autor:red6

28 kwietnia 2019, 17:52 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie napiszemy, że nie rozpieszcza nas dziś ekstraklasa, bo byłoby to takie niedopowiedzenie, że prawie kłamstwo. Ekstraklasa się dziś nad nami znęca. Nie dość, że trzy mecze i pierwszy już o trzynastej, nie dość, że to wszystko tylko spotkania grupy spadkowej, to jeszcze starcie Korony z Arką odbywało się w prawie takich warunkach, jak widzicie na zdjęciu powyżej. Piłkarze w zasadzie mogli dziś wyjść na murawę w kąpielówkach. 

Zła wiadomość dla Śląska – Arka już nie tonie

To spotkanie samo w sobie zapowiadało się mniej więcej tak atrakcyjnie jak wizyta w Lidlu w sobotą poprzedzającą niedzielę niehandlową, a w takich warunkach szanse na zobaczenie atrakcyjnego futbolu jeszcze zmalały. Doszły akcenty humorystyczne – choćby wtedy, gdy Helstrup podał do Steinborsa, a ten widowiskowo się machnął, bo futbolówkę spowolniła kałuża – ale umówmy się, że i bez tej wody tych zazwyczaj nie brakuje. W końcu po długim wyrzucie z autu w piłkę nie trafił Pucko, akcję zamknął Vejinović i skończyło się tak, jak gra na takiej murawie skończyć się musiała.

Zażartowalibyśmy, że asystujący Kałuża był dziś najlepszy na placu, ale po pierwsze nie jest to żart wystarczająco wysokich lotów, a po drugie – w żadnym wypadku nie jest to prawdą. Arka Gdynia miała dziś dwóch bohaterów, dzięki którym zbliżyła się do utrzymania w lidze.

Po pierwsze: Marko Vejinovicia, który rządził w środku pola, dochodził do dobrych okazji strzeleckich i jedną wykorzystał, a także zaliczył ładną asystę z rzutu wolnego, gdy posłał piłkę na głowę Marciniaka. Pięknie wypalił Arce ten transfer, ostatnio przeciwko Miedzi też był bardzo dobry, jak zresztą w wielu meczach tej wiosny. CV miał oczywiście bardzo fajne jak na naszą ligę, no ale nie tacy kozacy się u nas nie sprawdzali.

Po drugie: Pavelsa Steinborsa, który znów zachował czyste konto, choć roboty miał naprawdę sporo. Łotysz obronił sześć strzałów, w tym przede wszystkim te bardzo groźne Felicio Browna Forbesa. Steinbors wyciągnął z szafy pelerynę i wrócił Superman z poprzedniego sezonu.

Reklama

Korona – jak to się mówi – miała więcej z gry, stworzyła sobie sporo okazji, ale co z tego, skoro Arka okazała się bardziej konkretna. Widać, że Jacek Zieliński tchnął w tę drużynę nowego ducha. Jego Arka przypomina trochę tę Leszka Ojrzyńskiego i chodzi nam nie tylko o tego gola po aucie – gra prostą, ale skuteczną i momentami szczęśliwą piłkę. Do utrzymania powinno to spokojnie wystarczyć. Gdy ten szkoleniowiec obejmował gdyńską drużynę, pisaliśmy o jego świetnych startach, bo zawsze gdy zaczynał pracę z nową drużyną, początki miał obfite w punkty. Trzeba powiedzieć, że ten też taki jest, choć przez moment, szczególnie w Zabrzu, się na to nie zanosiło. To bardzo zła wiadomość dla Śląska Wrocław.

[event_results 579483]

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...