Liga Mistrzów pięknieje z tygodnia na tydzień. Ajax olśnił wszystkich i w roli kopciuszka zawitał na półfinałowe salony. Czy dzisiaj doświadczymy powtórki? Zależy jak postrzegać niespodzianki. Bo czy kolejna wtopa Manchesteru City w Champions League będzie sensacją? No, nie będzie, bo już się przyzwyczailiśmy do tego, że The Citizens w Europie dają ciała. To może Porto narobi problemów Liverpoolowi? Cóż, Portugalczycy mają swoje argumenty, ale kurs na awans ekipy Kloppa wynosi… 1,01. Wymowne.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
Portugalczycy wierzą, że jeszcze nie wszystko stracone. Że skoro Liverpool u siebie potrafiła skarcić Crvena zvezda, to dlaczego nie miałoby zrobić tego Porto? Wyjazdy dla ekipy Kloppa są traumą w tej edycji Ligi Mistrzów. Wspomniani Serbowie ograli liverpoolczyków 2:0, Napoli – skromnie bo skromnie – ale wygrało na włoskiej ziemi 1:0, także Paris Saint-Germain w fazie grupowej zdołało pokonać Salaha i spółkę 2:1. Jeśli Liverpool jest do ugryzienia, to właśnie wtedy, gdy musi opuścić mury twierdzy Anfield, przekroczyć kanał La Manche i rzucić się w bój na obcym terytorium.
Porto podtrzyma passę zwycięstw u siebie? W tej edycji LM jest niepokonane na własnym terenie. Kurs w Totolotku – 3,65
I chyba tylko w tym tkwi nadzieja portugalskich kibiców, że w rewanżu zdołają odrobić straty. No, może jeszcze w tym, że tego wieczora sędziowie jednak będą nieomylni. Bo dziś z retoryki portugalskiej prasy momentami przebija się żal, że „gdyby nie sędzia…”, to do rewanżu Liverpool nie podchodziłby z dwubramkową zaliczką. Ale bądźmy poważni – Anglicy w pierwszym meczu byli lepsi. Wyraźnie lepsi od zespołu Conceicao. – Lubię ich sposób grania. Chwilami są najlepszym zespołem na świecie. Nie jest trudno analizować ich grę, ale jest trudno tej grze przeciwdziałać. Dlaczego? Bo mają tyle indywidualności i kolektywnej jakości – zachwalał rywali trener Porto.
Ale historia nie jest po stronie dzisiejszych gospodarzy. Pamiętamy przecież doskonale manto, które Liverpool sprawił im w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, gdy u siebie sprał ich 5:0, a na rewanż pojechał bez ciśnienia i padł wówczas bezbramkowy remis. W rywalizacji tych drużyn Portugalczycy strzelili tylko dwa gole, zawodnicy Liverpoolu aż czternaście. – To 5:0 sprzed roku było… dziwne. Nie podobało mi się pod względem organizacji gry. Dopóki nie strzeliliśmy gola na 2:0, to był naprawdę otwarty mecz, z szansami strzeleckimi dla obu drużyn. Tego się nie pamięta, w głowie został tylko wynik 5:0, prawda? – tonuje nastroje Klopp.
Liverpool uspokoi grę i nie pozwoli Porto na strzelanie? Kurs na poniżej 2,5 gola – 1,95 w Totolotku
Na miejscu niemieckiego trenera też bylibyśmy ostrożni. Szczególnie, że mówimy o TEJ edycji Ligi Mistrzów, w której dzieją się prawdziwe cuda. I dlatego, że mówimy o tym Estadio de Dragao, które lubi witać gości z Champions League:
O zaszczyt gry z wielkim i pięknym Ajaksem zagrają dziś w Manchesterze. I jeśli jesteście wielbicielami emocji, to pewnie wybierzecie to starcie, bo o ile w Porto faworyt jest wyraźny i awans Portugalczyków będzie mimo wszystko sporą niespodzianką, o tyle w spotkaniu Citizens ze Spurs wyraźnego faworyta nie widać. Choć Tottenham ma skromną jednobramkową zaliczkę z pierwszego meczu, to nie ma zawodnika, który miał być kluczowy w walce o awans.
Harry Kane, najlepszy strzelec Tottenhamu w rozgrywkach ligowych i najlepszy strzelec Tottenhamu w Lidze Mistrzów. Facet, który miał udział przy 30 golach londyńczyków w tym sezonie. Fundament, na którym stoi obecnie zespół Pochettino. Anglika zabraknie nie tylko w starciu z Manchesterem City, ale i niewykluczone, że zabraknie go też do końca sezonu z uwagi na uraz więzadeł. Spurs już w tym sezonie potrafili sobie radzić bez swojego snajpera, bo np. w spotkaniu wygranym 3:0 z Borussią też nie mógł zagrać. Ale gdzie BVB, a gdzie Manchester City.
Aha, pod znakiem zapytania stoi też występ Dellego Ali, z kolei nie w pełni sił po stronie City mogą być Aguero, Sterling, Fernandinho, a Zinczenko raczej nie zagra.
Tottenham bez Kane’a nie strzeli gola na Etihad? Kurs w Totolotku na czyste konto City – 2,15
Pochettino oczywiście zaznacza, że do Manchesteru jego zespół nie pojedzie tylko po to, by zaparkować autobus i by przetrwać półtorej godziny (a może i dłużej) naporu maszynki Guardioli. Niemniej między wierszami z wypowiedzi jego zawodników można wyczytać, że plan na to starcie będzie jasny – przeszkadzać, utrudniać, a przy okazji być może coś strzelić. Najpewniej po kontrze, czekając na zryw Heung Min-Sona. – Jesteśmy gotowi na cierpienie – przyznaje Hugo Lloris.
Dla Tottenhamu to szansa na największy sukces w historii Ligi Mistrzów. Półfinał jeszcze nigdy nie był tak blisko. To znaczy Spurs byli przecież osiem lat temu w ćwierćfinale, ale wówczas już po pierwszym meczu było jasne, że z TOP4 Champions League nici. Nie ma bowiem szans na awans, gdy w pierwszym meczu dostajesz bęcki 0:4 od Realu Madryt. Teraz sprawa wygląda zgoła inaczej. Lekka zaliczka, zdecydowanie lepiej zbilansowany zespół i przede wszystkim rywal na musiku.
Manchester nie wytrzyma presji i to Tottenham awansuje? Kurs w Totolotku – 2,20 na awans Spurs
Manchester gra bowiem z nożem na gardle. Sami jesteśmy ciekawi jak Guardiola będzie zarządzał zespołem w tych kolejnych tygodniach, gdy presja na każdym froncie jest ogromna. W lidze trwa chory wyścig z Liverpoolem, w którym nie ma marginesu błędów – właściwie każda wtopa może być jak nadepnięcie na sznurówkę w biegu na 100 metrów. Jeden fałszywy krok i po tytule. Liga Mistrzów? To coś, co kręci Guardiolę. On przecież doskonale zdaje sobie sprawę, że nie po to dostał od szejków czas i gigantyczne pieniądze, by demolować w lidze Huddersfield czy Cardiff. Tymczasem ostatni raz w półfinale Champions League Citizens grali w sezonie 2015/16, czyli jeszcze przed erą Pepa. Od tamtego czasu wpadka w 1/16 finału i odpadnięcie z Monaco, a następnie uznanie wyższości Liverpoolu w ćwierćfinale.
Nie tak to miało wyglądać, panie Guardiola.
fot. NewsPix