Gdyby zapytać w Polsce o skojarzenia Zielonej Góry ze sportem, to pewnie zdecydowana większość pytanych odpowiedziałaby “aaa, tak, żużlowy Falubaz!”. Część może skojarzyłaby Zieloną Górę z koszykówką. Ale piłka nożna? Może padłoby wspomnienie o jeszcze nie tak dawno drugoligowym UKP. Tymczasem dziś zielonogórski piłkarski Falubaz jest niemal pewnym awansu do III ligi, a osoby odpowiedzialne za odbudowę drużyny mówią “chcemy być w lubuskim jak Athletic Bilbao”.
Niewiele województw w kraju może pochwalić się tyloma zawodnikami w Ekstraklasie czy kadrach młodzieżowych co województwo lubuskie. Przecież tacy piłkarze jak Tomasz Kędziora, Dawid Kownacki, Kamil Jóźwiak czy Tymoteusz Puchacz wyemigrowali w regionu, by pracować w Lechu. Zatem talenty na zachodzie się rodzą. Pytanie – dlaczego wyjeżdżają?
ETOTO I WESZŁO PREZENTUJĄ: #POWIATBET – ZAKŁADY NA IV LIGĘ!
Wyjeżdżały przez ostatnie lata m.in. dlatego, że w ich miejscowościach nie było możliwości kontynuowania przygody z piłką na odpowiednim poziomie. Wspomniane nazwiska wskazują na to, że dobrze rozgryziony ten rynek miał Kolejorz, ale przecież aż prosi się o to, by Zielona Góra – największe miasto województwa – miało klub na szczeblu centralnym. Przez moment miało – UKP w II lidze mierzyło się chociażby z Wartą Poznań, ale ten twór nie utrzymał się na trzecim poziomie rozgrywkowym. Sam klub wielokrotnie zmieniał nazwę i ludziom spoza lubuskiego trudno było skojarzyć, czy drużyna z Zielonej Góry nazywa się aktualnie Stelmetem, UKP, UKP Stelmetem, Lechia, Zryw. A teraz? Teraz jest Falubazem. Prezesem sekcji piłkarskiej został Marcin Grygier, dyrektor marketingowy Falubazu.
Pod względem wyników Falubazowi po spadku z III ligi nikt nie może w regionie podskoczyć. 19 spotkań, 17 zwycięstw, u siebie komplet dziesięciu wygranych, bilans bramkowy +58, przewaga nad wiceliderem dwunastu punktów. Postawilibyśmy duże pieniądze na to, że do końca sezonu nic im się już nie stanie i w przyszłym roku wrócą do wyższej ligi. Natomiast gdy tak zerkamy po innych czwartoligowych grupach, to tacy dominatorzy też się zdarzają. Dlaczego zatem Falubaz jest wyjątkowy?
– Bo gramy inaczej niż wszyscy. Ta IV liga często jest oparta na fizyczności, silę, szybkości. A my chcemy grać zawsze atakiem pozycyjnym. Gramy ustawieniem 1-3-5-2, z dwoma dziesiątkami i wahadłowymi. Nasi obrońcy muszą otwierać grę i w konsekwencji naszym drugim najlepszym asystentem w drużynie jest lewy obrońca – mówi Maciej Murawski, doradca zarządu ds. sportu, ale i człowiek w dużej mierze odpowiedzialny za szkolenie w Falubazie. Były piłkarz m.in. Lecha i Legii prowadzi własną szkółkę (APMM Falubaz Zielona Góra), która ściśle współpracuje z Klubem Sportowym Falubaz. Chłopcy po ukończeniu 15 roku życia bezgotówkowo przechodzą z APMM do KSF, a w obu tych podmiotach obowiązuje identyczna metodologia treningu i model gry. – Bardzo często w starszych kategoriach wiekowych wystawiamy chłopców o rok, o dwa lata młodszych. Zwłaszcza tych najzdolniejszych. To jak z uczniami ponadprzeciętnymi w klasie – trzeba ich motywować, dostarczać nowych bodźców. Nawet jeśli przegrywają i nie wszystkim rodzicom to się podoba, to taka filozofia zaprocentuje w przyszłości – tłumaczy Murawski.
FALUBAZ WYGRYWA PIERWSZĄ POŁOWĘ MECZU Z KORONĄ KOŻUCHÓW? KURS 1,90 W ETOTO!
Falubaz liczy bowiem, że solidna podstawa piramidy pomoże klubowi w przyszłości i sprawi, że zawirowania organizacyjne sprzed lat już się nie powtórzą. Stąd po kilka drużyn młodzieżowych w każdym roczniku. Stąd też zaangażowanie samych piłkarzy pierwszej drużyny w pracę w akademii. Piętnastu członków pierwszej drużyny prowadzi treningi w strukturach młodzieżowych – niektórzy mają własne zespoły, inni pomagają przy prowadzeniu drużyn dwa razy w tygodniu. – To unikalny model, ale wiem, że nie jesteśmy jedyni w Polsce, którzy stawiają na coś takiego. Dla nas to też element budowania tożsamości, bo chłopcy i dziewczynki z grup dziecięcych widzą, że ten pan, który prowadzi dla nich zajęcia, później gra w seniorskim zespole. A jesteśmy z pracy trenerów-piłkarzy bardzo zadowoleni. Część jest po kursach, mają licencję, inni kończyli AWF. Widać, że odnajdują się w tej pracy. No i dla nas to też optymalny model do pracy, bo nie możemy płacić zawodnikom pierwszej drużyny niebotycznych kwot, ale możemy wesprzeć ich budżet domowy oferując prace w akademii. Nie muszą wtedy przed treningiem w IV-ligowym zespole pracować poza strukturami klubu, a mogą realizować się w pracy szkoleniowej – wyjaśnia były zawodnik Arminii Bielefeld.
“Tożsamość klubu” to slogan, którym ludzie polskiej piłki lubią się posługiwać. Ale rzadko idą za tym realne działania i na ładnych słowach się kończy. W Falubazie wygląda to zgoła inaczej – niemal wszyscy piłkarze pierwszego zespołu to “ludzie stąd” – wychowankowie, mieszkańcy Zielonej Góry lub okolicznych miejscowości. Trener Andrzej Sawicki od lat jest związany z miastem, jest piłkarskim wychowankiem Zrywu Zielona Góra, grał nawet ze wspomnianym Murawskim. – Naszym celem jest awans na szczebel centralny i gra tam wyłącznie wychowankami. Widzimy wielki potencjał w naszym regionie. Chcielibyśmy być takim Athletikiem Bilbao w skali mikro – mówi Murawski.
WOJCIECH OKIŃCZYC Z GOLEM DLA FALUBAZU? KURS W ETOTO TO 2,30!
Po tym sezonie ten szczebel centralny będzie już bliżej, bo Falubaz jest o krok od przyklepania sobie awansu do III ligi. Dwunastupunktowa przewaga nad wiceliderem jest już nie do zaprzepaszczenia i nie widać nawet w tej grupie zespołu, który mógłby Zielonej Górze przeszkodzić. Zresztą mówimy tu o zespole, który dominuje w tej lidze i to gdziekolwiek jedzie. – Mamy silną kadrę, która tworzy nam przewagę przy grze w takiej grupie. Problemem jest skuteczność, bo bywają mecze, które wygrywamy po 3:0, ale sytuacji mamy na zwycięstwo dwucyfrową liczbą bramek. Natomiast jesteśmy wierni temu modelowi gry, który obraliśmy i wydaje mi się, że on też daje nam przewagę. Dominujemy, tworzymy sobie mnóstwo okazji strzeleckich, angażujemy w rozgrywanie także bramkarza. Nasz najlepszy strzelec ma 25 goli na koncie. A mogłoby być lepiej, natomiast wcześniejszy lider klasyfikacji strzelców został zawieszony na pół roku za niefortunny faul – opowiada nasz rozmówca. Tym wcześniejszym najlepszym napastnikiem był Wojciech Okińczyc, w przeszłości zawodnik m.in. Cracovii, Rakowa, Podbeskidzia czy Floty.
Dużym atutem Falubazu jest fakt, że przechodzenie przez wychowanków kolejnych etapów szkolenia przechodzi relatywnie gładko, bo w każdym zespole obowiązuje taki sam model gry. Nie jest zatem tak, że jeśli młody chłopak trafia z trampkarzy do juniorów młodszych, to musi uczyć się gry na nowo. I dalej – jeśli z juniorów starszych trafia do IV-ligowej jeszcze drużyny, to również zna zachowania w danej taktyce. – Dzięki temu sukcesywnie wprowadzamy do pierwszej drużyny kolejnych zawodników. Oczywiście ci najlepsi prędzej czy później trafią do klubów z wyższej ligi, ale chcemy im zagwarantować ten pomost. By nie wyjeżdżali z Zielonej Góry do Poznania, Lubina czy Szczecina w wieku 14 lat, a już jako zawodnicy nieco starsi po epizodach nawet w pierwszej drużynie – zapowiada Murawski.
PRZYNAJMNIEJ DWA GOLE PRZED PRZERWĄ W MECZU KORONA – FALUBAZ? KURS 2,15!
Projektowi Falubazu warto się przyglądać, bo faktycznie – gdybyśmy spojrzeli na największe miasta w Polsce, to Zielona Góra przez lata byłaby ciemnym punktem na mapie. Tymczasem wygląda na to, że buduje się tu klub, który ma na siebie pomysł. Awans do III ligi? Jak dla nas – formalność. Ale aż sami jesteśmy ciekawi co będzie dalej.
fot. Facebook/Falubaz Zielona Góra