Reklama

“Sport i technologię trzeba będzie łączyć. Drużyna Energii to umożliwia”

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

08 kwietnia 2019, 19:47 • 7 min czytania 0 komentarzy

– Wie pan, ja pochodzę z małej wioski. Kiedy byłem młody, grałem w piłkę na pobliskim boisku. Dzień w dzień. Było nas – ja wiem? – co najmniej dziesięciu, a mówimy o niewielkiej miejscowości. Właśnie stamtąd wracam – boisko pozarastane, dzieci pochowane w domach, generalnie obraz nędzy i rozpaczy. I tutaj, w mieście, widzę to samo. Telefon ma każdy, a na orlikach czas spędzają pojedyncze osoby – mówił jakiś czas temu, z wyraźnym żalem w głosie, jeden z prezesów klubu ekstraklasy.

“Sport i technologię trzeba będzie łączyć. Drużyna Energii to umożliwia”

Niby wspominał o jednej wiosce i o jednym mieście, ale każdy zdaje sobie sprawę, że problem jest szerszy. Dotyka całej Polski, całego pokolenia młodych, którzy dziś – poza małymi wyjątkami – kiedy mają do wyboru spędzić czas w domu z komórką lub na dworze na orliku, to raczej w pierwszej kolejności nie sięgają po korki.

Jak wielki to problem? Ogromny. Badania wykazały, że ponad 60 procent mężczyzn i blisko połowa kobiet w naszym kraju cierpi na nadwagę lub otyłość. Jesteśmy w ścisłej, europejskiej czołówce.

– Co piąte dziecko w wieku szkolnym jest otyłe lub ma nadwagę. Młodzi ludzie nagminnie korzystają ze zwolnień z WF-u, mają złe nawyki żywieniowe i przede wszystkim za dużo czasu spędzają przed komputerem – ciągle słyszymy narzekania na ten temat. Postanowiliśmy nie przyglądać się temu bezczynnie, tylko działać – przyznaje Adam Kasprzyk, rzecznik prasowy Grupy Energa.

Dlatego tak ważne jest jakiekolwiek działanie. Aktywizowanie młodzieży. Próbuje wielu, ale zachęcić dzieci do aktywności fizycznej udaje się nielicznym.

Reklama

Nie mamy wątpliwości, że ta sztuka udała się Drużynie Energii.

Mechanizm działania jest prosty. Krzysztof Golonka, Bartosz Ignacik, Marek Citko oraz Krzysztof Ignaczak co miesiąc proponują uczniom VI i VII klas szkół podstawowych zestaw ćwiczeń. Młodzi, z pomocą nauczycieli, nagrywają materiały wideo ze swoich treningów i przesyłają je na platformę konkursową. Na koniec miesiąca do najaktywniejszej szkoły przyjeżdżali ambasadorzy, organizując niepowtarzalną rywalizację.

Jedną z takich szkół – obok Gdyni i Kętrzyna – okazała się Szkoła Podstawowa nr 13 im. Polskich Olimpijczyków

O całej akcji, ale przede wszystkim o problemie, jaki panuje wśród młodzieży porozmawialiśmy z nauczycielami wychowania fizycznego ze szkoły w Żorach – Arturem Brańczykiem i Martą Basek.

*

Artur Brańczyk: – Drużyna Energii? Fajna, ogólnopolska akcja, duża motywacja dla dzieci. Trzeba było wysłać krótki filmik o szkole, a że jesteśmy szkołą sportową – mamy piłkę nożną, piłkę ręczną i pływanie – to mieliśmy dobre zaplecze do przygotowania nagrania, które spodobało się ambasadorom. Włączyliśmy również do projektu klasy ogólne, więc docenialiśmy wszystkich, nie tylko sportowców.

Reklama

Widzieliście, że niektórych było trudniej zaangażować i do projektu, i w ogóle do aktywności fizycznej?

Artur Brańczyk: – Nie było problemu, żeby zachęcić naszych uczniów, choć zgadzam się – młodzież jest zdominowana przez komórki. Przez gry, przez portale społecznościowe. Bardzo rzadko zdarza się, żeby uczniowie uczestniczyli w zabawach rekreacyjnych na podwórku czy przed blokiem. Siedzą w domach, tam mają telefony i komputery. Trudno się temu przeciwstawić. Oczywiście, są alternatywy. W Drużynie Energii wartościowe było to, że uczniowie musieli wykorzystywać komórki, jasne, ale w dobrych celach. Żeby nagrać filmik, a w dalszej kolejności osiągnąć sukces. W nagrodę 40 osób jechało do Gdańska.

Jednak zgadzam się – komórki, tak samo jak nieświadomość rodziców, są największych zagrożeniem.

Marta Basek: – Przez komórki dzieciom brakuje kontaktu bezpośredniego. To widać, choć muszę przyznać, że nasi uczniowie chcą ćwiczyć. Ot, zdarzają się jednostkowe przypadki, że ktoś ma całoroczne zwolnienie, ale tylko tyle.

Artur Brańczyk: – Myślę, że dajemy dzieciom dobry przykład. Każdy nauczyciel wychowania fizycznego coś robi. Stanowimy indywidualne przykłady w swoich działkach. O aktywności fizycznej mówimy na lekcjach, uświadamiamy. Choć jest trudno – rodzice nie traktują telefonów jak komputery, a tak to dziś niestety wygląda. Komórka to komputer kieszonkowy. I dzieci dostają ograniczenia na komputer, ale nie na telefon, co mija się z celem.

Marta Basek: – Można zauważyć, że dzieci są mniej sprawne. Kiedyś dużo więcej biegały, a dziś widzimy 4-latki z komórkami. Później nie jest lepiej, mówię z perspektywy wychowania fizycznego, którego uczymy od czwartej klasy. Nauczycielki w klasach 1-3 starają się robić przewroty i tego typu ćwiczenia, ale niestety – dzieci nie są już tak sprawne, jak kiedyś.

Cóż, najważniejszy jest przykład dorosłych. Nie tylko nauczycieli, ale i rodziców. Robiliśmy ostatnio bieg na orientację dookoła szkoły, generalnie staramy się uatrakcyjniać zajęcia. I widać, że dzieci chcą czegoś nowego, wtedy ćwiczą. To pokazuje, że musimy cały czas być „na czasie”. Nierzadko zdarza się, że młodzież potrafi nas zagiąć, już nawet nie chodzi o to, że ma lepsze telefony (śmiech).

Moim zdaniem niektórzy do wychowania fizycznego w szkołach podchodzą trochę lekceważąco.

Marta Basek: – My mamy klasy sportowe, więc nie jest to zbytnio zauważalne. W ogóle mam wrażenie, że wychowanie fizyczne – tym bardziej w dzisiejszych czasach – powinno stać się jednym z ważniejszych przedmiotów w szkole.

Artur Brańczyk: – Jeżeli się nie stanie, będziemy mieli społeczeństwo podobne do tych zachodnich.

Marta Basek: – Otyłe… Fajne jest to, że coraz więcej rodziców zaczyna ćwiczyć. Mówimy o osobach w wieku 40-50 lat. To dobry przykład dla młodych.

Artur Brańczyk: – Moda na zdrowy styl życia.

Marta Basek: – Babcie czy dziadkowie dają przykład wnukom, niektórzy rodzice tak samo. I to jest fajne. Bo jak społeczeństwo nie będzie nic robić, to pojawi się problem.

Wy, jako szkoła, zgłosiliście się do projektu Drużyny Energii i chyba nie żałujecie.

Artur Brańczyk: – W ogóle nie żałujemy! Wygraliśmy w styczniu, w drugim miesiącu rywalizacji. Rywalizowaliśmy z Gdańskiem. Wymyśliliśmy, że w styczniu użyjemy do nagrywania telefony komórkowe, żeby pokazać dzieciakom, jak można je w pozytywny sposób wykorzystać. Robiliśmy to jako nauczyciele wychowania fizycznego. Fajnie było to, że dane ćwiczenie mogli wykonywać wszyscy uczniowie. Zadania były i trudne, i nietypowe. Na sali gimnastycznej ćwiczyli wszyscy, my wyłapywaliśmy osoby, które wykonywały dane ćwiczenie najlepiej. Nie było tak, że klasa siedziała, a my nagrywaliśmy trzech uczniów. To byłoby bez sensu, nie miałoby nic wspólnego z aktywizacją dzieci.

Jakie korzyści wyniosły z całego projektu dzieci?

Artur Brańczyk: – Nauczyły się współpracy w grupie i dyscypliny. Dzieci motywowały się tym, że jeśli będą wykonywać ćwiczenia dobrze, to pojawią się na nagraniu.

Marta Basek: – Największą motywacją było to, że jak wygramy, to przyjadą do nas ambasadorzy.

Artur Brańczyk: – To było naszym głównym celem.

Marta Basek: – Chłopcy chcieli zobaczyć Marka Citkę czy Krzysztofa Golonkę, którego – szczerze mówiąc – jako nauczyciele nie znaliśmy. Ale dzieci owszem! No, i właśnie to było dla nich najważniejsze. Nie ma co ukrywać – jesteśmy szkołą sportową, ale trudno sprowadzić tutaj znanych sportowców. Tymczasem pojawiła się być może niepowtarzalna okazja. Gdy przyjechali, od razu zrobili show.

Wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze, jak będzie wyglądał finał. A interesował nas on o tyle, że nagrodą było wyposażenie sali gimnastycznej. Więc jak wygraliśmy jeden odcinek, to walczyliśmy dalej, w kolejnym miesiącach. Zawsze byliśmy w pierwszej trójce i udało się. Było warto.

5

*

Co o całej akcji sądzi Bożena Duda, dyrektor szkoły w Żorach? – Wzięliśmy udział w tym bardzo ciekawym projekcie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Cała szkoła tym żyła! Uczniowie nie traktowali tego jako rywalizację, bardziej cieszyli się, że mogą zaprezentować swoje umiejętności szerszemu gronu. A finał? Wielka przygoda! Zawiązały się relacje pomiędzy uczniami różnych klas, generalnie na plus. Szczególne święto. A sam projekt? Zainteresowało mnie przede wszystkim to, że mówimy o akcji łączącej sprawność fizyczną uczniów i technologię informacyjną. To był strzał w dziesiątkę. W ogóle, zmierzamy do tego, że sport i technologię trzeba będzie łączyć, właśnie tak jak tutaj. Niestety, środowisko wymusza komunikację, bycie cały czas pod prądem. Nie unikniemy tego, że dzieci bardzo często korzystają z telefonów czy komputerów, ale trzeba robić wszystko, by zachęcać młodzież do aktywności fizycznej.

*

– Zainteresowanie programem przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Po raz pierwszy, gdy zobaczyliśmy liczbę zgłoszeń – prawie 600 szkół chciało wziąć udział w programie. Potem każdy kolejny miesiąc i kolejne rekordy w liczbie nadesłanych filmów udowadniały nam, że przyjęta przez nas formuła łączenia sportu ze światem wirtualnym była strzałem w dziesiątkę – podsumowywał Grzegorz Ksepko, wiceprezes zarządu Energi SA.

Działalność Drużyny Energii została szybko dostrzeżona przez osoby, którym na sercu leży rozwój sportu i zdrowie najmłodszych. Swoim patronatem projekt objęli Minister Sportu i Turystyki Witold Bańka oraz Instytut Matki i Dziecka. Inicjatywa została też nominowana do nagrody na Gali Mistrzów Sportu w kategorii fundacji, które szczególnie przyczyniły się do rozwoju sportu oraz w kategorii „Aktywne społeczeństwo” przez Forum Sportu i Biznesu.

Innymi słowy: projekt okazał się sporym sukcesem i pokazał, że tego typu inicjatywy – w dzisiejszym świecie, pełnym mało aktywnej młodzieży – są bardzo, bardzo ważne.

W końcu podobno młodzież chce się ruszać, tylko trzeba ją do tego odpowiednio zachęcić.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...