Po wczorajszej masakrze dokonanej przez Niemców na absolutnie bezbronnych Brazylijczykach dzisiaj podjęcie próby jakiegokolwiek przewidywania wyniku to wyczyn wyjątkowo karkołomny. Holandia podejmuje Argentynę i ponownie nie mamy złudzeń – wszelkie typowania to wyłącznie zgadywanka. Holandia w formie z meczu z Hiszpanią kontra Argentyńczycy męczący się ze Szwajcarią? A może Argentyna, która kontroluje spotkanie z Belgami kontra katorga “Oranje” z Kostaryką? Oba zespoły zdążyły już pokazać, że stać ich na wszystko – od prostopadłych podań przez pół boiska i strzałów po widłach (Messi…), przez męczenie buły ze słabeuszami, po rajdy z mijaniem całej linii defensywnej (Robben). Nie zdziwi nas nawet over 8,5. Tak samo jak rzuty karne po bezbarwnym 0:0. Tak czy owak – bądźcie z nami. Zostajemy z wami przy relacji LIVE aż do końcowego gwizdka, a pewnie i dłużej, gdy zbierzemy dla was reakcje świata. Zapraszamy!
UWAGA! NIE MUSICIE ODŚWIEŻAĆ, LIVE ZROBI TO ZA WAS PRZY NOWYCH WPISACH (SAMI NIE DO KOŃCA W TO WIERZYMY, ALE DZIAŁA)
00.55
I po krzyku. Argentyna brzydka, ale skuteczna. Holendrzy jeśli chodzi o karne wystrzelali się na Kostarykę, gdzie nie dali najmniejszych szans Navasowi, dzisiaj jednak mylili się jak nie oni. Argentyna w finale, ugrała chyba więcej, niż się po nich spodziewano. Zagra na Maracanie, ale wszyscy jak tu stoimy zgadzamy się, że będą rzuceni Niemcom na pożarcie. Nie tylko jest wielka różnica w poziomie gry, ale też Albicelestes są po 120 minutach w nogach. Może i piłkarskich szachów, ale na tym etapie turnieju też wycieńczających. Do przeczytania na kolejnych Live, dzięki, że byliście z nami.
00.40
00.34
No i… Karne. W dodatku bez Krula. Inna sprawa, że nie możemy się oprzeć wrażeniu, że van Gaal rozpisał Cillessenowi w jaki sposób strzelali karne wszyscy Argentyńczycy w ostatnich trzech sezonach, a Sabella poprzestanie na poklepaniu Romero po ramieniu z hasłem “powodzenia”.
00.31
Dwie świetne sytuacje Argentyny, ale dwukrotnie na posterunku Cillessen. Ciekawe tylko, jak broni karne… A tu jeszcze Kuyt…
00.25
Jakieś wątpliwości, kto tu rządzi? Nie zdziwimy się, jeśli to on stanie między słupkami na karne.
00.16
Koniec pierwszej części dogrywki. Plus? Holandia oddała celny strzał. Ale poza tym raczej padlina pod względem sytuacji, delicje pod względem gry obronnej i thriller pod względem emocji.
00.07
Na murawie Huntelaar, więc nie pojawi się Krul. Holandia liczy na rozwiązanie w 120 minutach? Biorąc pod uwagę, że nie oddała do tej pory ani jednego celnego strzału, odważne założenie.
23.57
Statystyki po 90 minutach dość bezlitosne.
23.52
Znakomita okazja Arjena Robbena w doliczonym czasie gry. W jakiś tajemniczy sposób przepchnął się środkiem w potężnych chaosie w sam środek “szesnastki” Argentny, ale zablokował go Mascherano. Piłka meczowa? Może za dużo powiedziane, ale z pewnością najlepsza (jedyna?) okazja Holandii w regulaminowym czasie gry.
23.55
Robben…
23.46 23.42 A na murawie Aguero za Higuaina i Palacio w miejsce Pereza. Najciekawszy nadal wślizg głową Vlaara. 23.37 Vlaar na razie najlepszy. Nie tylko klasyczne wślizgi, teraz dodatkowo wślizgi głową.
23.30
Ustawienie teoretyczne sobie, a praktycznie sobie. Tak to wygląda, gdy faktycznie “uśrednić” pozycje piłkarzy na boisku. Argentyna zdecydowana na akcje prawą stroną.
23.28
A tu ciekawostka. Jak potoczyły się losy każdego z piłkarzy, których widzieliśmy w przedmundialowej reklamie NIKE? Wymowne.
23.18
Rzeczy, które zrobiły na nas największe wrażenie w pierwszym kwadransie drugiej połowy:
– wślizg Vlaara
– wszędobylskość Kutya
To wystarczy jako recenzja, choć cały czas czuć to olbrzymie napięcie. I tylko to sprawia, że mecz ogląda się znośnie.
23.10
Dla tych, którzy nie doceniają walorów piłkarskich szachów.
Sucharek:
Najciekawsza akcja pierwszej połowy:
23.03 Zagłębiamy się w statystyki, Messi ma pięć odbiorów, cała Holandia dwa. Generalnie szachy, ale każdy, kto czuje choćby cień sympatii do którejkolwiek z drużyn pełne czterdzieści pięć minut siedział jak na szpilkach podziwiając wyjątkową koncentrację obu zespołów. To duży plus w tym dość nieciekawym widowisku. 22.55 Naprawdę nie wiemy jak podsumować te pierwsze czterdzieści pięć minut. Chyba tyle wystarczy. 22.53 Statystyki za Whoscored.com. 22.46 Trzy strzały, jeden celny. Bez komentarza. 22.42 Holandia, jak trzeba to 6-3-1. 22.39 Kontaktujemy się ze stadionem. Na razie lepszy pojedynek na trybunach niż na boisku. Pojedynek Argentyna vs reszta świata, w którym jak na razie prowadzą rodacy Messiego. Szczególnie, gdy odliczają do siedmiu, krzyczą “sieeeete” lub – biorąc przykład z Brazylijczyków – wrzeszczą “hexacampeao” (sześciokrotny mistrz świata). Jest tu dość zabawnie, mniej zabawnie może być na ulicach, jeśli Argentyna awansuje do finału na Maracanie. A my dodamy, że w Internecie natknęliśmy się już na kilka fotek z (rzekomo) dzisiejszych walk na ulicach między Argentyńczykami a Brazylijczykami, ale mniejsze starcia towarzyszą każdemu meczowi Messiego i spółki. 22.35 Latający Holender. 22.32 Niedługo ruszą poszukiwania Robbena w szatni, przed stadionem i w hotelu. Messiego już ruszyły po tym wolnym. Źródło: squawka.com. 22.26 Może to ten wczorajszy mecz Niemców, a może po prostu jesteśmy malkontentami, ale początek spotkania raczej nas nie zachwycił. Argentyna przeważa, ale na ten moment ani strzał Messiego z wolnego, ani sytuacja po rzucie rożnym nie przyniosły gola. Najlepsze wrażenie robi Cillessen, który najpierw złapał z łatwością piłkę po huknięciu Messiego, a potem kiwnął jednego z Argentyńczyków. 22.16 Udane podania Messiego jak do tej pory (Squawka.com), wymowne. Najważniejsi zawodnicy? De Jong i Mascherano, którzy już zaczęli nękanie Messiego i Robbena. 22.10 Kapitalny kupon podrzucił nam w komentarzach pod LIVE Przemysław Zomerfeld. Co do meczu – Robben odwiedził już pole karne Argentny, a mimo to nie było “jedenastki”, ba, nawet nie było wywrotki. To może być naprawdę ciekawe spotkanie. 22.05 No to co, tym razem Messi znowu ukłuje? Kursy na Robbena i Van Persiego też atrakcyjne. Tutaj znajdziecie ofertę Come On 22.02 A skoro już przy pieśniach… Jeszcze raz, nawet “holenderska” część redakcji nuci pod nosem. 22.00 Wspomniana minuta ciszy dla di Stefano. O 24 godziny za późno… 21.57 A, jeszcze jeden klip od Argentyńczyków. 21.52 Jeszcze tuż przed startem, mały raport od Tomka Ćwiąkały. Do tego kilka mistrzowskich okładek, wszystko w tym miejscu. 18 osób zatrzymanych w Rio, bunt w FanFest na Copacabanie, 8 albo 13 spalonych autobusów, zamknięta ulica przy faweli Niteroi i obrabowany sklep na peryferiach w Sao Paulo. Wiadomo już też, że na finał trzeba będzie wzmocnić ochronę na Maracanie. Obecna liczba funkcjonariuszy nie wystarczy, zakładając, że do Brazylijczyków raczej jeszcze nie dotarło, co się wydarzyło, a do Brasilii, na mecz o pietruszkę, raczej im niespieszno. Dopiero może zacząć być gorąco. Nawet pani prezydent jest tego świadoma i powoli zaczyna zmieniać swój front. Dilma Rousseff zdała sobie sprawę, że od wyniku reprezentacji zależy jej wynik w nadchodzących wyborach i można się spodziewać, że podczas kampanii większą uwagę skupi na samej organizacji. – Dziękuję Brazylio! Pokazujmy wciąż światu, że nawet bez selecao w finale, rządzimy także poza boiskiem. Przegraliśmy mundial, ale #copadascopas jest nasza – napisała na jednym ze swoich portali społecznościowych. Copa das copas to jedno z jej głównych haseł. W dosłownym tłumaczeniu – puchar pucharów. 21.48 Tomek Ćwiąkała jest już na stadionie.
21.44
Dużo zebrało się dzisiaj pochwał dla FIFA za decyzję o uhonorowaniu Di Stefano. Tymczasem prawda wygląda trochę inaczej:
21.41
Wykop jak zwykle wokół papieża (papieżów). Swoją drogą, doliczając Chrystusa z Rio i holenderski klimat… W półfinałach 3:1 dla wierzących?
21.38
Na szczęście (niestety?) dzisiaj Laskowski.
21.35
TVP przypomniało słowa Davida Luiza, zresztą naprawdę wzruszające. Poniżej całość, możecie pokombinować z tłumaczeniem napisów.
21.30
Dla równowagi propozycja od fanów Holandii.
21.27
Trochę finansowego ujęcia obu drużyn. Źródło: Sports Business Institute.
21.23
Kibice Argentyny mają swoje argumenty.
21.20
Razem z Fakenem skończyliśmy już obserwowanie Niemców, mamy pełną wiedzę na temat tej reprezentacji oraz gotowy plan taktyczny na oba spotkania. Do Niemiec nie jedziemy, u siebie powtarzamy trik z Basenem Narodowym, szukamy punktów na Gibraltarze i murowaniem przed Gruzją.
21.17
Do składu wraca Nigel de Jong. Pierwsze poważniejsze wyzwanie dla środka pola Argentyny? Ci z kolei zastępują Di Marię atakując tercetem Lavezzi, Higuain, Messi. Na ławce zostaje Aguero.
Pełne składy:
Holandia: Cillessen – Vlaar, De Vrij, Martins Indi, Blind – De Jong, Kuyt, Wijnaldum – Sneijder, Robben, Van Persie.
Argentyna: Romero – Zabaleta, Garay, Rojo, Demichelis – Biglia, Mascherano, Perez – Lavezzi, Higuain, Messi.
21.13
Wiadomo, że mecz z 1998 to gol Bergkampa i nie ulega wątpliwości, że warto go przypominać. Z drugiej strony z historii bojów holendersko-argentyńskich warto wyciągnąć też mistrzostwa z 1978 roku.
21.08
Messi kontra Robben na grafice Adidasa. Wszystkie mundialowe staty obu panów jak na dłoni:
21.04
Holenderska prasa w formie. Genialna okładka:
21.00
Tu jeszcze obszerniejszy skrót tamtego pamiętnego meczu Holandii z Argentyną. Ależ tamci “Oranje” mieli gaz. Prawdziwe koty. Pierwsza bramka też zresztą kozacka, de Boer wjeżdża między dwóch, potem zagrywa świetną piłkę na pole karne, odegranie do Kluiverta… Fajnie, naprawdę fajnie sobie to przypomnieć.
20.57
A tymczasem w alternatywnej, niemundialowej rzeczywistości…
Wahan się nie zawahał, wkręcił młodego Bartczaka w ziemię (drugi zawalony dziś gol) i Zawisza wygrywa Superpuchar. I chyba zasłużenie, choćby z tego powodu, że klub z Bydgoszczy potraktował te rozgrywki poważnie.
20.53
Nie obrazilibyśmy się, gdyby dziś któryś z Holendrów pokazał, że Bergkamp ma godnych następców. Warunek: tylko w tym stylu, albo lepiej!
20.45
Jak zwykle w przypadku argentyńskich piosenek możemy liczyć na Sebastiana Freja. Tym razem podrzucił nam to:
A Krzysztof Cuber w komentarzach pod LIVE dał cynk, że na TVP leci powtórka wczorajszego meczu. Dla zwolenników morderstw z zimną krwią i znęcania się nad piłkarzami – zapraszamy.
20.41
A tu jeszcze z wczoraj. Scrolling, którego naprawdę nikt się nie spodziewał.
20.37
Na Łazienkowskiej trwa gloryfikowany sparing, nazywany Superpucharem. Legia wystawiła w większości zawodników głodnych siedzenia na ławce rezerwowych, ale wynik póki co remisowy. Przed chwilą wyrównał Saganowski po wrzutce z rzutu rożnego, przypominając, że lepszych fachowców od uderzeń głową w Polsce ze świecą szukać. Warto zauważyć, że obu strzelców Legii dzieli gdzieś na oko 40 lat, bo pierwszą bramkę po ładnej akcji Vrdojlaka strzelił młody Ryczkowski (do pustaka z metra, ale zawsze). W Zawiszy Luis Carlos próbuje wybić portugalską piłkę z głowy Bereszyńskiemu, przy bramce na 2:1 zrobił go jak w FIFIE 96, a potem wystawił piłkę Alvarinho. Generalnie mecz dość wyrównany, sensacyjnego poziomu nie ma, ale i czasu nie straciliśmy oglądając ten mecz. Jak na pierwsze pomundialowe zderzenie z polską piłką – mogło być gorzej.
A, no i nie mogliśmy się powstrzymać.
20.32
A tutaj Fred oczami Opta i Whoscored.com. “Heat map” jednak bardziej wymowne.
20.26
Kolejny stały punkt programu. Gra Holandia, swój show musi dać Wołek!
20.22
Pewne rzeczy się nie zmieniają, gra Argentyna, my dajemy śpiewy Argentyńczyków. Tym razem niemal “live”, bo “prawie-że-na-żywo” z Brazylii nadaje Tomek Ćwiąkała. Sao Paulo, kilkadziesiąt minut temu.
20.16
Aha, wyleciało nam z głowy. O ile w fawelach było całkiem spokojnie, o tyle Copacabana, Sao Paulo i kilka innych miejsc delikatnie rzecz ujmując nie potrafiło godnie przyjąć niemieckiego batożenia.
20.11
Swoją drogą, sami nie wiemy co zdarza się rzadziej: tak niesamowita zgodność Stanowskiego z Olkiewiczem, czy tak wyraźne podzielenie naszych czytelników na zwolenników ich tez oraz zagorzałych przeciwników dopuszczania historii do oceny teraźniejszości.
A zostawiając już raczej wczorajszy mecz, komentarz eksperta “Weszło z Copa”, Marcina Krzywickiego.
20.08
Najbardziej rozgrzał was dzisiaj temat Niemców. Poza Krzysztofem Stanowskim, kibicowanie pierwszemu finaliście mistrzostw poruszył też w ostatniej odsłonie swojego mundialowego bloga Jakub Olkiewicz. Całość znajdziecie tutaj, poniżej fragment.
I gromy, które spadły na mnie okazały się łaskotkami. Ja z kolei zacząłem się zastanawiać – skąd w ludziach taka ohydna nienawiść do całkiem normalnych poglądów? Ja wiem, że polityki nie warto mieszać do sportu, jasne, piłka nożna powinna pod tym względem łączyć, a nie dzielić, ale dlaczego w imię politycznej poprawności mamy się wyzbywać absolutnie naturalnych odruchów? Nasze babcie opowiadały nam o okrucieństwach wyrządzanych przez Rosjan i Niemców, lekcje historii ubogaciły te obrazy o świadomość niewielkiego oporu tych narodów, a filmy „historyczne” pokroju „Nasze matki, nasi ojcowie” dokładnie pokazały jak gorący jest wciąż problem zdefiniowania naszych stosunków. Pomijając już takie oczywiste sprawy jak racja stanu, która dla kraju leżącego między dwiema potęgami jest niezmienna od lat, pomijając obecną sytuację geopolityczną i wątłość naszych sojuszy.
W imię czego mam się przekonywać, że akcent Muellera kojarzy mi się z muzyką Tokio Hotel, kiedy kojarzy mi się z czymś zupełnie innym? Po co mam się okłamywać, że rysy twarzy poszczególnych zawodników wywołują u mnie skojarzenia z Claudią Schiffer, skoro jest zupełnie inaczej? Czy mogę w jakikolwiek sposób odpowiadać za swoje skojarzenia? Czy są nieuzasadnione, skoro wiedzę o Niemcach czerpałem z książek, ustnych opowieści, filmów i czasopism, a obraz we wszystkich tych źródłach był dość spójny?
Nie lubię udawania sympatii, a wydaje mi się, że dziś nienawidzić, nie znosić czy zwyczajnie mieć kiepskie skojarzenia można wyłącznie z Polakami, ewentualnie Amerykanami albo Francuzami, ale na pewno nie z naszymi „braćmi” z Rosji i Niemiec. Polityczna poprawność…
20.03
Gazeta Wyborcza sprawdziła u źródła. Operator Stadionu Narodowego zapewnia, że obiekt jest gotowy na dwucyfrowy wynik w meczu Polska – Niemcy. Odetchnęliśmy z ulgą.
To nie żaden dowcip, to prawdziwy artykuł z warszawskiego sport.pl.
20.00
Okej, pierwsze pół godziny testowaliśmy, teraz możemy ogłosić oficjalnie. LIVE nie wymaga odświeżania! Wreszcie udało nam się to dopiąć, mamy nadzieję, że działa bez zarzutu. Po nowych wpisach na pasku na górze przeglądarki pojawią się trzy wykrzykniki (!!!) sygnalizujące wam, że strona się odświeżyła i zachęca nowymi kapitalnymi refleksjami z naszej relacji. Fajne. Mamy nadzieję, że już się nie wysypie, to duże ułatwienie, także dla nas.
19.57
Tekst dnia? Wiadomo, Krzysztof Stanowski i jego refleksje na temat kibicowania Niemcom.
Żyję w kraju i w mieście szczególnie naznaczonym historią i nie rozumiem, dlaczego akurat w czasie oglądania meczu mam o niej zapominać. To jasne, że nie mam pretensji do Oezila czy Khediry, do Muellera też nie. Ale życząc komuś zwycięstwa lub porażki zazwyczaj kieruję się tym, kogo bym wolał zobaczyć cieszącego się. Wyobrażam sobie na przykład świętujących ludzi w Rio de Janeiro lub w Berlinie i zastanawiam się, który obrazek jest ładniejszy. No więc świętującego Berlina nie lubię, nie lubię tych powiewających flag. Niech sobie ci Niemcy żyją obok mnie, byle nie za blisko, ale nie ma powodu, bym miał im – jako narodowi, szarej rozlanej masie anonimowych ludzi w różnym wieku – życzyć radosnych futbolowych chwil. Niech chociaż w piłce nożnej zapłaczą.
Kibicować Niemcom – to jednak oznaczałoby całkowitą historyczną znieczulicę. I – trochę i tak to odbieram – brak szacunku wobec naszych poprzednich pokoleń. Nie umiem tak sobie zmieniać filmu w głowie, że raz staję nieruchomo gdy syreny oznajmiają godzinę „W”, a raz skaczę do góry, gdy Niemcy zdobywają bramkę. Jakoś mi się to ze sobą gryzie, albo-albo, trzeba decydować. No to decyduję, to zresztą łatwy wybór. Jeśli natomiast ktoś umie te dwie postawy połączyć, to jego sprawa.
Całość znajdziecie w tym miejscu.
19.54
Niestety, poza mistrzostwami istnieje jeszcze rodzimy futbol. O ile Superpucharu nie zamierzamy wam tutaj relacjonować (damy o tym osobny tekst), o tyle warto poświęcić trochę miejsca Katowicom. Cały nasz tekst znajdziecie tutaj, poniżej zaś fragment:
W skrócie wyglądała ona tak:
1. Mariusz, wieloletni karnetowicz GieKSy, a prywatnie właściciel sklepu monopolowego, wybrał się na mecz swojej drużyny z GKS-em Tychy.
2. Podczas kontroli przy wejściu na stadion okazało się, że w torbie zapodziała mu się próbka alkoholu (naparstek w zasadzie, 20 ml wódki), które dzień wcześniej otrzymał w hurtowni.
3. Wśród ochroniarzy zapanowała konsternacja, a Mariusz – chcąc obrócić sprawę w żart – przechylił buteleczkę, a jej zawartość wypluł na ziemię, co potwierdza nagranie z monitoringu. Ot, była wódka i jej nie ma. Jak mogłoby się wydawać, po kłopocie.
4. W drodze na sektor, kibic wdał się jeszcze w pyskówkę z panią pracującą w ochronie, która zażądała, by ten „nie kozaczył”, po czym zajął swoje miejsce.
5. Już na stadionie podeszli do niego smutni panowie z ochrony i poprosili o udanie się z nimi w pewne miejsce. Ich szef – zapewne najmądrzejszy z całej bandy- wezwał policję z powodu „wniesienia i spożycia”.
6. Mariusz został poddany badaniu alkomatem (wynik 0,00) i – tu fragment, którego za nic nie rozumiemy – zatrzymany w celu wyjaśnienia sprawy. Całą noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań.
7. Następnego dnia stanął przed sądem i wymierzona została mu kara za usiłowanie wniesienia butelki alkoholu na imprezę masową. Mariusz przyznał się do winy, ale zaznaczył – zgodnie z prawdą – że było to nieświadome.
8. Na podstawie notatek policyjnych z przesłuchania pracowników ochrony sędzia wydała wyrok: 2 lata zakazu stadionowego i 2 tysiące złotych grzywny.
19.50
“Heat map” Freda z wczorajszego meczu też niezła. Chyba nawet lepsza, niż memy z nim w roli głównej.
19.47
Skoro już jesteśmy przy naszych materiałach. Nie wypada nie podlinkować sprawdzianu wiedzy Warszawy o mistrzostwach.
19.43
Zastanawialiśmy się w jaki sposób dawkować wam w dzisiejszym LIVE rekordy, które pobili wczoraj Niemcy i Brazylijczycy. Uznaliśmy, że bez sensu bawić się w takie dzielenie i zwyczajnie zebraliśmy wszystkie do kupy. Całość znajdziecie tutaj, poniżej wstęp i kilka pierwszych pozycji.
Jeszcze chwilę temu mogło się wydawać, że tym najbardziej kuriozalnym, niespodziewanym, trudnym do wytłumaczenia, pod wieloma względami bezprecedensowym meczem tej edycji mistrzostw świata pozostanie spotkanie Holendrów z Hiszpanami. Ale gdzie tam – dzisiaj Niemcy zadziałali jak dobrze nasączona gąbka, która jednym ruchem zamazuje każdy znak kredy na tablicy. Co nastrzelali to ich. Ile rekordów pobili – również. Spróbowaliśmy za tym nadążyć, wyławiając z otchłani internetu te najbardziej soczyste ciekawostki. Brazylia – Niemcy 1:7, tylko w liczbach. Co się stało…?
1. Brazylia została dziś trzecią reprezentacją narodową obok… Haiti i Zairu, która w meczu mundialowym już do przerwy miała w sieci pięć straconych goli.
2. Niemcy stali się jedynym zespołem, któremu udało się tę piątkę wbić już w niespełna pół godziny.
3. Dokładnie 30 lat temu, 10 czerwca 1984 roku, Brazylia po raz ostatni przegrała na własnym terenie z europejską drużyną. Konkretnie 0:2 z Anglią. Rzadko grywali u siebie, ale to prawda.
4. Miroslav Klose zrównał się z Uwe Seelerem, stając się jednym z dwóch piłkarzy, którzy w czterech różnych mundialowych edycjach zdobywali przynajmniej po dwie bramki.
19.39
Kto najlepiej opisał reakcje Brazylii na wczorajszą porażkę? Naturalnie Tomasz Ćwiąkała, naturalnie na Weszło.
– Lepiej nie wychodź tam na górę. Niby jest bezpiecznie, ale nigdy nie wiadomo – ostrzega policjant Edilson po tym, jak przeszedłem kilkadziesiąt metrów. Wyżej nie ma jednak żadnego zagrożenia. Od 2010 roku, gdy Salgueiro zostało spacyfikowane, a handlarze narkotykami przepędzeni, w dzielnicy panuje spokój nawet po zmroku. Można zostawić otwarte mieszkanie i nikt niczego nie wyniesie. Przystaniesz na moment, by się rozejrzeć, zaraz znajdzie się kilkanaście osób skorych do pomocy. Szukasz baru? OK, jest tutaj, tam i tam dalej, na dole. Jak chcesz, to zaprowadzę. Kilka pięter wyżej zaczyna się oblężenie. Grupka kilkunastu dzieci podbiega zadając trzy pytania: Ingles? Hello? Do you speak English? Nie proszą o pieniądze. Po prostu cieszą się, że odwiedził ich ktoś z zewnątrz. Po kilku minutach wyłania się siedmiolatek w koszulce Flamengo i z bardzo poważną miną pyta, jak mam na imię.
– Tomas.
– Tomas, witaj w Morro do Salgueiro – wyciąga rękę na powitanie i wypowiada się takim tonem, jakby był królem dzielnicy, szefem lokalnych bandidos i czuł odpowiedzialność, by obcy czuli się u niego dobrze. A potem proponuje oprowadzenie po Morro.
Całość W TYM MIEJSCU.
19.35
Jak zawsze zaczynamy od reakcji na wczorajsze spotkanie. Przejrzeliśmy wykop, ujął nas wpis na FB Mesuta Ozila.