Marek Świerczewski, brat Piotra, został po karierze w Wiedniu. Może nie dorównał sukcesom swojego brata, ale również ma za sobą bogatą karierę piłkarską – zaczynał od gry w Wiśle Kraków z Andrzejem Iwanem, był w Sturmie Graz, Austrii Wiedeń, sześć razy wystąpił w reprezentacji. W krótkiej ankiecie odpowiada nam na kilka palących pytań związanych z krajem, w którym zagra reprezentacja. Gdzie są ładniejsze kobiety? Gdzie się więcej pije? Czy gej w szatni dziwi austriacką drużynę?
GDZIE SĄ ŁADNIEJSZE KOBIETY?
W Polsce, zdecydowanie. Jeśli miałbym porównać w skali liczbowej, Polki dostałyby osiem punktów na dziesięć, Austriaczki maksimum trzy. Tu najładniejsze są te Austriaczki, które się pomieszały z Jugolkami czy Turkami. Mało widziałem ładnych kobiet z typową, austriacką urodą.
GDZIE SIĘ PIJE WIĘCEJ?
Nauczyłem się w Austrii pić wina. Ja wiem? Nie jestem znawcą, czasami się napiję. U nas na pewno wódka jest lepsza, bo Austriacy nie mają wódki. Mają te swoje śliwowice, ale ja za tym nie przepadam. Nie powiedziałbym, że Austriacy piją mniej niż Polacy. Jak pójdziecie na deptak, też zobaczycie emerytów, którzy od rana piją winko. W Polsce pije się zdecydowanie więcej mocniejszych trunków. Ale tu piwo czy wino to normalka.
W szatni trenerzy bardziej pozwalali na alkohol w Austrii. Nikogo nie interesowało, czy piję piwo czy mineralną. W Sturmie Graz mieliśmy autokar z lodówką pełną piwa. Po meczu podchodziłeś, brałeś jedno albo dwa, niektórzy brali więcej. Nigdy nie zabrakło. Na początku się krępowałem, ale później też korzystałem. Mieliśmy piłkarza, który na obozie wracał z pierwszego treningu, brał sobie do obiadu małe piwko, po obiedzie szedł spać, a później znowu na trening. Taka siesta. Żadnego problemu. Trener też pił piwo. Na drugi dzień był trening o dziesiątej i tylko to go interesowało. Każdy, kto nie miał urwanej nogi, musiał uczestniczyć.
W Polsce po powrocie z wyjazdu zawsze szło się na piwo na miasto albo do któregoś z kolegów, wspólne wygłupy. Dziś to nie do pomyślenia. Zaraz by paparazzi siedzieli za rogiem i wszystko nagrali.
GEJ W AUSTRIACKIEJ SZATNI?
W szatniach spotkałem co najmniej trzech gejów. Jeden nawet był dobrym reprezentantem kraju. Nikt im nie mówił „ty to jesteś pedał”, bo co kogo to obchodzi? Zero docinek. Przez dwadzieścia lat nie spotkałem się ani razu, że ktoś zrobił z tego nieprzyjemność. Nawet w kłótni nie padało słowo „pedał”. Słyszałem raczej to na polskich imprezach, gdy Polacy grali ze sobą w piłkę. Nie mieli problemu, by się do tego przyznać, ale ja nie wypytywałem, bo po co mam pytać? Co mnie obchodzi, czy ktoś ma żonę, nie ma żony czy ma kogoś innego?
W czerwcu jest organizowana w Wiedniu love parade. To taka atrakcja turystyczna. Mnóstwo poprzebieranych ludzi, nie wiem czy tak lubią, czy tak specjalnie. Nikt nie robi z tego żadnej afery.
KTÓRA KUCHNIA JEST LEPSZA?
Polska. Austriacka jest trochę podobna. My mamy przynajmniej siedem zup, oni mają może dwie. Mają słynny sznycel wiedeński, coś jak nasz kotlet schabowy, tylko że robiony z cielęciny. Ostatnio byłem na otwarciu knajpy, która specjalizuje się w dobrym, czeskim piwie i golonce, która jest pieczona. Polski Lidl jest o niebo lepszy. W Austrii wiem co gdzie jest i nic mnie nie zaskoczy. W Polsce musiałem wszystko kupić – tyle tego było.
W KTÓRYM KRAJU ŻYJE SIĘ ŁATWIEJ?
W Austrii. Teraz może te sprawy się wyrównały, ale gdy kiedyś mieszkałem na Woli Duchackiej i spadł śnieg, żona wracała z dziećmi do domu dwie godziny. Autobusy nie kursowały. Tego zasypało, ten nie zapalił. Taką Polskę pamiętam, choć wiadomo, że się bardzo pozmieniało.
Tutaj ludzie mają dofinansowanie dla dzieci. U nas też jest 500+, ja już powoli mogę być dziadkiem, więc może się na coś załapię. Ale jest wiele form zapomogi. Dofinansowanie do szkół, do mieszkań, do głupiego prądu czy telewizji. Bywa, że ktoś jest zwolniony z opłat. Ja z tego nie korzystam, ale znam Polaków, którzy dopiero co przyjechali i już korzystają.
Dostępność do sportu – w każdej dzielnicy jest kryty basen. Boisk jest mnóstwo. Byliście na Praterze? Za Praterem jest chyba dziesięć boisk obok siebie, wszystko oświetlone. W każdej dzielnicy są boiska.
Konglomerat jest bardzo duży – Jugole, Czesi, Turcy, Araby. Wiedeń jest regularnie wybierany jednym z najbezpieczniejszych miast na świecie. Wszędzie blisko. Wsiadam w samochód i pięć godzin jadę nad morze do Chorwacji. I to nad morze, do którego można wejść, a nie jak u nas zimna woda albo sinice. Włochy, Udine – też pięć godzin. Niedaleko mam do domu w Polsce, jak jest potrzeba to wsiadam i jadę.
KTÓRZY PIŁKARZE BYLI BARDZIEJ SKORZY DO ŻARTÓW?
Polscy. Może to wynikało z tej szarości, z potrzeby rozweselenia sobie życia? Codziennie były śmiechy. W Austrii Wiedeń było drętwo. W Sturmie było OK. W Admirze była nas piątka, więc prym wiedli Polacy, było wesoło. Raz zasiedzieliśmy się na stadionie z naszym gospodarzem i śp. Adam Ledwoń poprosił, by włączyć mu o drugiej w nocy światła na stadionie. Włączył. Ale nie graliśmy, wszyscy byli zmęczeni. Z Adamem było dużo historii, zdarzało się, że przegiął, ale Adama już nie ma, więc nie ma co gadać.
JEST PAN PREZESEM FEDERACJI IZRAELA I MUSI ZATRUDNIĆ SELEKCJONERA. JERZY BRZĘCZEK CZY FRANCO FODA?
Wziąłbym Brzęczka. Nie dlatego, że jest Polak czy kolega. Obaj są dopiero na początku kariery reprezentacyjnej, więc trudno powiedzieć. Za dwa lata może się okaże, że się bardzo pomyliłem. Brzęczek zawsze miał cechy przywódcze. W Górniku był zawsze wodzirejem. W Tirolu również był centralną postacią. Foda do Sturmu przyszedł na emeryturę, taki dziadzio. Brzęczek dorobił się ksywki „Papież”, ale co, Wojtka Kowalczyka miał brać za ucho i ciągnąć do hotelu? Może starał się czasami wyperswadować, że jest mecz i trzeba wracać, a Wojtek po cichu gdzieś wyszedł. Tworzyli zgraną paczkę. Ta ksywka „Papież” wynikała raczej z tego, że pochodził z Częstochowy.
GDZIE SIĘ CIĘŻEJ TRENOWAŁO?
W Polsce było ciężko, w Austrii ciężej. Za trenera Osima trenowaliśmy codziennie. Nie było, że niedziela. Odnowy w ogóle nie było. Gdy zgłosiłem mu, że chcę jechać na Wielkanoc do Polski, odpowiedział: – Nie możesz.
Jest sparing i koniec. Poprosiłem o wolne. Nie było mnie w domu rok, u nas jest taka tradycja, musiałem mu tłumaczyć. Trenowałby jak Nawałka, codziennie. Potem miałem trenera Wolfganga Franka, który uczył zawodu Kloppa. Super facet, ale goniłby od rana do wieczora. Ważyłem przy nim jak w juniorach 78 kilogramów. Rano już biegaliśmy, ćwiczenia na matach, śniadanie, trening, obiad, trening. To była masakra. Pojechaliśmy kiedyś na obóz do jednego kurortu z Amiką. Zaczynaliśmy trening razem i gdy oni już schodzili, my mieliśmy jeszcze 45 minut biegania bez piłki. Długa, gaz, truchcik.
W Polsce biegało się bez sensu. Dolina Pięciu Stawów, dopóki miałem kondycję biegłem za chłopakami, ale zostałem w lesie. Akurat jechał PKS, to mnie wziął. Trenerzy się wtedy nie interesowali: jest sztuka, jest dobrze. Były wąskie ścieżki, szlaki oblodzone. Już nie chodzi nawet o to, że można było sobie skręcić nogę, ale zwyczajnie można było spaść. Trochę bez sensu, ale z drugiej strony nogi były przygotowane do twardej gry. Odżywki po takim treningu? Trener robił garnek herbaty, wlewał tam pół butelki rumu i tak wyglądały ówczesne kulki mocy.
STEREOTYP O POLSCE?
Że kradną samochody. U mnie w pracy nawet pozwalają sobie czasami na żarty. Ale mają o Polakach generalnie dobre zdanie. Mówią, że dobrze pracują. A te auta będą się za nami ciągnąć do końca życia.
KTO SIĘ BARDZIEJ NAPINA PRZED MECZEM?
Oni myślą, że nie przegrają. Z Brazylią przegrali 1:2 w tamtym roku, ale bardzo dobrze grają. W tamtych eliminacjach też było nieźle. Mało jest młodych, wszyscy są dwa lata starsi. Pamiętacie ten mecz na Euro 2008? Austriacy byli ze dwa razy lepsi od nas, a skład mieli gorszy. Na pewno będą przygotowani taktycznie i fizycznie na 200%. Nasi piłkarsko są na pewno lepsi, ale czy będzie to team? Nie wiem.
GDYBY MÓGŁ PAN ODDAĆ AUSTRIAKOM LEWEGO I WZIĄĆ W ZAMIAN DWÓCH DOWOLNYCH PIŁKARZY, POSZEDŁBY PAN NA TAKI UKŁAD?
Mógłby być to dobry układ. Myślę jako trener – wziąłbym Alabę na lewą obronę i Arnautovicia, który grałby jako lewy skrzydłowy. Nie wiem, co Arnautović ma z głową, ale czasami gra naprawdę super. A czasami jest irytujący, nawet Austriaków denerwuje swoim zachowaniem. Można go łatwo na boisku sprowokować. Wiemy, na co stać Lewandowskiego, wiemy jak będzie grał dziś czy za tydzień. A Arnautović może przestać 70 minut, a potem nagle okiwać czterech i wyłożyć do pustaka. Na atak wtedy postawiłbym u nas Piątka. Mają wielu młodych chłopaków. Salzburg to jedna z najlepszych akademii w Europie. Dwa lata temu wygrali młodzieżową Ligę Mistrzów. Mane wyszedł z Salzburga. Keita tak samo.
CZYM SIĘ AUSTRIACY RÓŻNIĄ OD NIEMCÓW?
Są bardziej rozrywkowi, luźni. Niemcy od linijki do linijki, nie przeszkadzać, bo on jest zajęty, telefony wyłączone. Austriacy luźniej podchodzą do tych wszystkich spraw.
ZA CO PAN NIE CIERPI AUSTRII?
Nie mam powodu, dla którego bym narzekał. Może tylko za to, że wydali na świat tego z wąsem.
ZA CO PAN KOCHA AUSTRIĘ?
Nie kocham, ja po prostu tu żyję i jest mi przyjemnie. Nikt mi nie przeszkadza, ja nikomu nie przeszkadzam. Normalnie jest.
CZEGO MOGLIBYŚMY SIĘ NAUCZYĆ OD AUSTRIAKÓW?
Kiedyś tak było, że jak się umawialiśmy i podaliśmy sobie rękę, tak zostawało. Nie musieliśmy nic spisywać. Słowo, przybite, koniec.
CZEGO AUSTRIACY MOGLIBY SIĘ NAUCZYĆ OD POLAKÓW?
Polacy mają większą fantazję, są bardziej spontaniczni. Austriacy są bardziej poukładani. Aczkolwiek obydwie te cechy są pozytywne.
Z WIEDNIA JAKUB BIAŁEK I WOJCIECH PIELA