Reklama

Zagłębie i Arka piją karniaki

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2019, 15:42 • 4 min czytania 0 komentarzy

Z jednej strony nie była to szczególnie zła kolejka, bo dostaliśmy choćby znakomite derby Krakowa czy dobry mecz w Poznaniu ze strony Górnika, ale z drugiej… Na niezłą imprezę weszły ekipy Zagłębia Lubin i Arki, robiąc tragiczną stypę. Tak się, panowie, po prostu nie godzi.

Zagłębie i Arka piją karniaki

k1

Jeśli chodzi o hasło „powtarzalność”, to w ekstraklasie kojarzy się ono raczej negatywnie. Piłkarze powtarzalnie kopią niecelnie, mecze są powtarzalnie słabe, na spotkania chodzi powtarzalnie mało ludzi. I tak dalej. Ale, ale: są wyjątki, a takim jest z pewnością Piast Gliwice. Zespół Fornalika gra co kolejkę właściwie to samo, co jednak nie znaczy, że nudzi widza czy go rozczarowuje. Nie, ta ekipa gra to samo dobrze. Swoje rajdy przeprowadza Konczkowski, bardzo solidny jest Kirkeskov, Plach nie puszcza szmat, środek pola należy do Dziczka i Hateleya, Parzyszek wygrywa główki, Valencia czaruje. To się potwierdziło w starciu z Miedzią (no, poza tym ostatnim, bo Valencia nie grał). I to znów dało Piastowi wygraną. Uwaga – piątą z rzędu. Pięć oczek straty do Legii, siedem do Lechii. Jeśli macie odwagę skreślać gliwiczan w tej walce, prosimy bardzo. My nie, bo w tej lidze solidność wystarczy do dużych wyników.

k3

Mecz Zagłębia z Arką. Szczerze mówiąc, porównując to spotkanie do tamtego pamiętnego w sezonie 16/17, kiedy Zagłębie się podłożyło, tamto było wręcz widowiskowe. Przynajmniej oglądaliśmy jakieś bramki. A tutaj nie działo się w zasadzie nic. No, słupek Starzyńskiego z wolnego i delikatny wzrost temperatury w samej końcówce, kiedy dupę gdynianom musiał ratować Steinbors. A tak? Nuda, hobby futbol, kopanie w takim tempie, że mecz orlikowy wygląda przy tym, jak wyścig Formuły 1 porównany do scen z Maluch Racer. Żenada. Odzwyczailiśmy się od takich 0:0 w ekstraklasie, niestety obie drużyny skutecznie nam przypomniały, jak to jest umierać przed telewizorem.

Reklama

I słówko o Arce. Jeżeli kogoś cieszy ten punkt, to gratulujemy poczucia humoru. Nic to oczko właściwie gdynianom nie daje, zwycięstwa jak nie było, tak nie ma. A gra jest tak samo beznadziejna, jak była. Tyle że rywal był sympatyczniejszy niż poprzedni przeciwnicy.

k2Igors Tarasovs. Łotysz jest tak słabym piłkarzem, że aż brakuje cenzuralnych słów. Szymański z Legii, gdy wykonuje korner, podnosi rękę, co jest durne, bo przy jednym geście wybija te piłki na sto różnych sposobów. No, ale podnoszenie tak samo ręki w polu karnym, gdzie można wykonać jedynie pozę cymbała… To już inny poziom wtajemniczenia. Najwyraźniej Tarasovs je zna, ale szef zakonu dzbanów powinien takie umiejętności posiadać. Ciekawe tylko, kiedy Śląsk go odpali? Z takim gościem rzeczywiście, można grać o tytuł dzbana roku, ale nie o ósemkę, czy co tam sobie wymarzyli szefowie wrocławian.

Jedyny plus? Bardzo prawdopodobne, że Tarasovs zagra z nami w niedzielę na Narodowym. Choć w sumie szkoda, że musimy takich parodystów wpuszczać na ten stadion.

kom

Mecz w Lubinie był fatalny, tak jak napisaliśmy, ale jednak Steinbors w końcówce zrobił robotę. Za interwencję przy strzale Szysza należą mu się wielkie brawa, potem zrobił też swoje przy rzucie rożnym. Tak więc: i brawa, i rękawice od Wojtka Małeckiego. ps

k4

Reklama

Igor Angulo, zdecydowanie. W przeciągu ostatnich dwóch sezonów to chyba on jest najlepszym napastnikiem tej ligi, a nie Carlitos. Hiszpan z Legii ma wyraźne przestoje po transferze do Warszawy, Hiszpan z Górnika też miewał swoje problemy, ale:

– ciągnął Górnika, gdy temu szło fatalnie,
– ciągnie go, gdy zabrzanie wracają na dobre tory.

W Poznaniu dał koncert, strzelając dwa gole i dorzucając asystę. W ogóle w tej rundzie nie zaliczył konkretu tylko raz, z Piastem – wcześniej albo ładował, albo zaliczał ostatnie podanie. Dziś ma w sumie 17 bramek, trzy asysty i trzy kluczowe podania. Udział przy 23 trafieniach Górnika, kiedy cały zespół ma w sumie 33 gole. Szokująca i kapitalna statystyka.

k5

Rzadka to sprawa, ale w dwóch kategoriach musi wygrać jeden piłkarz, czyli Tarasovs. Ten poziom słabości musi być zaznaczony, po prostu.

k6

Przemysław Wiśniewski. Po zmianie pozycji jest trzy razy lepszy, a może inaczej: w końcu zaczął grać w piłkę, na prawej obronie robił inne rzeczy. Widać to po naszych notach. Jesienią tylko raz (!) dojechał do czwórki, wiosną tylko dwukrotnie ma notę cztery, bądź niższą. Teraz zagrał w Poznaniu występ ocierający się o profesurę. Brawo.

k7

Angulo na właściwie pustą bramkę z Lechem. Nie dlatego, że tak cenimy kopanie na pustaka, ale ta kontra i podanie Jimeneza… Coś pięknego.

magici


k8

Cafu umie grać, ale nie umie pluć. Teraz trochę grać nie będzie, więc może się nauczy w tym czasie pluć. Ale jak się nauczy pluć, to znów nie będzie grał. Trudna sprawa.

k10

Właściwie ta rubryka powinna się nazywać Pinto kolejki. – Mamy w tej chwili sześć punktów więcej niż w poprzednim sezonie – stwierdził rezolutny szkoleniowiec. Po pierwsze macie trzy punkty więcej. Po drugie porównuje się pan do zwolnionego Jozaka, który zresztą nie odpadł z Pucharu Polski. Pogratulować wzorców!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...