Kibice Lecha mogą odetchnąć z ulgą – Christian Gytkjaer zostaje w Poznaniu. Kolejorz aktywował klauzulę przedłużenia o 12 miesięcy jego wygasającego w czerwcu kontraktu. Reprezentant Danii albo pozwoli latem poznaniakom zarobić kilka baniek euro, albo jeszcze przez przynajmniej rok będzie wartością dodaną dla całej ligi.
Czasami zastanawiamy się podczas oglądania meczów Lecha – gdzie by był w tej chwili Kolejorz, gdyby nie ten blondwłosy napastnik? No i do głowy przychodzą nam wyłącznie skojarzenia proktologiczne. Christian Gytkjaer jest tym piłkarzem, który nie potrzebował mitycznego pół roku na aklimatyzację i nie musiał przez długi czas poznawać specyfiki ligi. Po prostu wpadł do Poznania i wszedł do czołówki ligowych napastników. W zeszłym sezonie w samej Ekstraklasie strzelił 19 goli. W tym ma już trafień 12 i perspektywy na to, by dorobek sprzed roku jeszcze pobić.
W ciągu półtora roku rozegrał dla Lecha 73 spotkania, w których strzelił 38 goli i zaliczył 5 asyst. Duńczyk trafia do siatki rywali średnio co 146 minut. A nadmieńmy, że okoliczności są wyjątkowe, bo – umówmy się – mało który z pomocników Kolejorza jest w ostatnich miesiącach w formie. Zasadniczo Gytkjaer wyciąga zbliżone liczby do Artjomsa Rudnevsa (73 mecze, 45 goli, 4 asysty) przy relatywnie słabszym zespole. Różnica jest też taka, że mimo wszystko Łotysz strzelał w fazie grupowej europejskich pucharów, a nie wyłącznie w Ekstraklasie i eliminacjach do Ligi Europy.
No dobra, uściśliliśmy już, że Gytkjaer jest kozakiem. I dobrze się stało, że ten kozak w Ekstraklasie pozostał. Ryzyko, że latem odfrunie z Poznania za darmo było niewielkie, bowiem Lech podpisując z nim dwuletni kontrakt zagwarantował sobie opcję przedłużenia tej umowy. No i gdy nadszedł czas na aktywowanie tej klauzuli, wówczas Karol Klimczak złożył parafkę się gdzie trzeba i domysły stały się faktem – kontrakt Gytkjaera został prolongowany do czerwca 2020 roku.
Chcielibyśmy napisać, że “Gytkjaer zostanie w Poznaniu jeszcze przez ponad rok”, ale nie będziemy się oszukiwać. Wiemy jakimi pieniędzmi operują ligi lepsze od polskiej, wiemy jakie aspiracje mają zagraniczni piłkarze trafiający do Ekstraklasy. Wiemy też, że jeśli latem do stolicy Wielkopolski spłynie oferta opiewająca na kilka milionów euro, to Kolejorz nie będzie wiązał Duńczyka do mostu św. Rocha, tylko spróbuje nieco podbić cenę i zrobi kawał dobrego interesu, bo przecież Gytkjaer przychodził do Polski bez kwoty odstępnego po tym, jak TSV 1860 Monachium rozsypało się po degradacji.
Dla dobra ligi wolelibyśmy jednak, by Gytkjaer został jednak w Ekstraklasie przynajmniej jeszcze na ten kolejny rok. Im więcej dobrych piłkarzy w tej lidze, tym mniejsze ryzyko, że podczas któregoś z ekstraklasowych weekendów rzucimy się z balkonu.
fot. FotoPyk