Kryzys, światełko w tunelu, kryzys, światełko w tunelu, kryzys… No Real Madryt nie może wyjść na prostą, tak konkretnie rozpędzić się, by traktować go poważnie w tym sezonie. Wydawało się już, że luty jest momentem przełomowym, ponieważ piłkarze Solariego zaliczyli dobry występ na Camp Nou, rozjechali Atletico Madryt w debrach Madrytu, wygrali na wyjeździe z Ajaksem, ale na tym łańcuszek pozytywów się zakończył. Wraz z porażką w starciu z Gironą wróciły stare demony, które przyniosły ślamazarną grę z Levante i dwa przegrane Klasyki na Santiago Bernabeu.
Trudno więc przypuszczać, że Królewscy rozjadą dziś drużynę z Amsterdamu, a później spacerkiem dojdą na Wanda Metropolitano, gdzie zostanie rozegrany finał. Real Madryt w tym sezonie potrafi wskoczyć na wyższy poziom tylko na chwilę, co nie wróży niczego optymistycznego. Owszem, poprzednie sezony pokazały że Los Blancos w Champions League zamieniają się w bestię, ale wówczas ekipa Zizou była jednością. Teraz takiej nawet nie przypomina.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
– W Realu Madryt nie istnieje poczucie zespołu, które ma Barcelona. Próbował to zbudować Lopetegui, ale nie dostał czasu – powiedział Jorge Valdano w programu “El Transistor” w radiu “Onda Cero”.
– Sytuacja Isco? Miałem napięte sytuacje z zawodnikami, ale nie do tego stopnia, że z nimi nie rozmawiałem. To mi się nigdy nie zdarzyło. Jestem przekonany, że w sztabie szkoleniowym jest ktoś, kto rozmawia z Isco. Solari nie jest jednym z tych trenerów, którzy wyznają zasadę: „Albo jesteś ze mną, albo przeciwko mnie – dodał Valdano.
Już pal licho w to czy ktoś rozmawia z Isco, ponieważ problemów jest znacznie więcej. Największym jest chyba Gareth Bale, którego wszyscy zaczynają mieć dość. Walijczyk na boisku nie przekonuje, a poza nim irytuje. Przykład pierwszy z brzegu – spotkanie z Levante, w którym 29-latek zasiadł na ławce rezerwowych. Następnie wyszedł na rozgrzewkę wraz z Marco Asensio i Fede Valverde. Gdy argentyński szkoleniowiec w pierwszej kolejności zdecydował się wpuścić na boisko tego ostatniego, Bale postanowił ku zdziwieniu kolegów i sztabu trenerskiego usiąść na ławce rezerwowych. Koledzy i Antonio Pintus (asystent trenera) mówili do niego by dalej się rozgrzewał, ale ten nie reagował. Na boisku pojawił się po tym, jak na ławce rezerwowych przesiedział około pięciu minut. Oliwy do ognia dolał również swoim zachowaniem po strzeleniu bramki, gdyż odrzucił gratulacje od Lucasa Vazqueza. Madryckie media na tym jednak nie odpuściły i znalazły zdjęcia, na których widać, że 29-latek wchodząc na stadion oglądał mecz golfa.
Profesjonalizm Bale’a mogliśmy również zobaczyć w ligowym El Clasico. Walijczyk ku zdziwieniu dziennikarzy, kibiców i przede kolegów z drużyny rozpoczął mecz od pierwszej minuty. Na boisku nie pokazał jednak nic szczególnego, a zejście do szatni w 60 minucie zapamięta zapewne na długo. Dawno nie słyszeliśmy, by piłkarz Królewskich na Santiago Bernabeu został aż tak mocno wygwizdany. Bardziej dziwi jednak nie słaby występ reprezentanta Walii, a to że po zmianie udał się do domu. Zdaniem madryckiej “Marki” niesforny piłkarz najpierw zasiadł na ławce rezerwowych, a chwilę później udał się do szatni. Nie czekał tam jednak na koniec meczu, zbicie piątki z kolegami z drużyny… Po prostu pojechał do domu.
Zwycięstwo Realu Madryt w starciu z Ajaksem możecie obstawić w Totolotku po kursie 1,68
A żeby tego było mało, kreowany na następcę Cristiano Ronaldo, Asensio – łagodnie mówiąc – nie zalicza najlepszego sezonu. Do tej pory w lidze i Lidze Mistrzów strzelił tylko dwa gole i dorzucił do tego cztery asysty. Najgłośniej było o nim wtedy, gdy udzielił wywiadu telewizji “Movistar+“: – “Mój spadek formy? Nie uznaję tego za kryzys. Na końcu to nie ja muszę ciągnąć wózek w klubie. Są w nim zawodnicy, którzy grają tam dużo dłużej, którzy mają dużo większe doświadczenie i którzy mają dużo większy status. To oni muszą ciągnąć wózek”. Oczywiście po jakimś czasie Asensio stwierdził, że dziennikarz zmanipulował jego słowa, a tak naprawdę on na myśli miał coś zupełnie innego. Słowa jednak padły i łatka gościa, który nie do końca dorósł do wielkiego futbolu, pozostała.
Oczywiście problemów jest znacznie więcej, bo choćby forma Luki Modricia, który dopiero od kilku tygodni zaczyna wracać do swojej optymalnej dyspozycji. Odejście Cristiano Ronaldo również zrobiło swoje, gdyż tak naprawdę w buty Portugalczyka nikt nie wszedł. Jasne, Benzema stara się ciągnąć wózek, ale mimo wszystko gracz o takim profilu nie zastąpi maszynki do strzelania bramek.
Awans Ajaksu do kolejnej rundy możecie obstawić w Totolotku po kursie 7,05
Czy tak rozbity Real Madryt może sięgnąć po czwartą Ligę Mistrzów z rzędu? Raczej nie, ale może fakt, że europejskie rozgrywki pozostały ostatnią szansą na zmazanie plamy wstydu, zmobilizuje Królewskich do tego stopnia, że Bale zapomni o fochach, Marcelo przypomni sobie najlepsze czasy, Isco znowu będzie motorem napędowym wielu akcji, a Asensio weźmie na swoje barki odpowiedzialność lidera? Jeśli wydarzy się choć połowa tych rzeczy, Real może Ligi Mistrzów nie wygra, ale z całą pewnością wyeliminuje Ajaks i zajdzie całkiem daleko w rozgrywkach swojej ostatniej szansy.
Fot. NewsPix
Tłumaczenie cytatów: realmadryt.pl