W Sosnowcu grają na „Udo” i to się udaje. Żałosna Korona

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2019, 18:31 • 3 min czytania

Zawodnicy Korony Kielce zagrali w Sosnowcu tak słabo, że nie powinni być obrażeni, gdyby otrzymali rozkaz wracania do domu na piechotę. A i tak mogliby czuć wdzięczność, że wściekły Gino Lettieri niczego im z dupy nie powyrywał i mają na czym wracać. Złocisto-krwiści skompromitowali się na stadionie beniaminka, który cieszył się z najwyższego zwycięstwa w tym sezonie.

W Sosnowcu grają na „Udo” i to się udaje. Żałosna Korona
Reklama

Zagłębie przez sporą część meczu też kopało się po czole niczego wielkiego nie grało, ale miało w swoich szeregach dwóch piłkarzy, którzy ponownie zrobili różnicę: Żarko Udovicicia i Szymona Pawłowskiego. Wojciech Łazarek mawiał „Gramy na typowe udo. Albo się udo, albo się nie udo”. No to z takim „Udo” uda się naprawdę wiele, o ile jest on ustawiony jako skrzydłowy, a nie boczny obrońca. Tak zagrał na inaugurację wiosny we Wrocławiu i wyszło gorzej niż źle. Ale Serb występujący wyżej to już zupełnie inna para kaloszy. Z Arką strzelił na 1:1 i wypracował bramkę na 2:1. Przed tygodniem trafił do siatki w Zabrzu. Dziś był najlepszy na boisku, dopisując sobie gola i dwie asysty.

Udovicić zaczął od wypieszczonego podania do Olafa Nowaka, który uciekł Ivanowi Marquezowi i wykorzystał lekkie zawahania wychodzącego Michała Miśkiewicza. Wypożyczony z Zagłębia Lubin napastnik przerzucił piłkę nad bramkarzem i mógł się cieszyć z premierowego gola w Ekstraklasie. To był jedyny jakościowy moment w pierwszej połowie, która okazała się festiwalem piłkarskiej nieporadności we wszelakim wydaniu. Nawet rzut karny dający Koronie wyrównanie nie został podyktowany w normalnych okolicznościach. Wato Arweładze za mocno wypuścił sobie piłkę, zapewne byłoby po wszystkim, ale jednocześnie Lukas Gressak (ponownie ocierał się o sabotaż) kopnął go w stopę, co spowodowało upadek Gruzina. Goście dostali prezent i go wykorzystali, a konkretnie Elia Soriano.

Reklama

Miało to miejsce w 35. minucie. Okres od tego momentu do gwizdka na przerwę to chyba najgorszy ekstraklasowy fragment w całym sezonie. Parodia już nie tyle samej piłki, ale nawet Ekstraklasy.

Na szczęście w drugiej połowie do poziomu Udovicicia dostosował się Pawłowski. Opanował piłkę między krążącymi we mgle obrońcami i wystawił ją Serbowi na sam na sam, a ten spokojnie zajął się egzekucją. Po chwili krótko rozegrany rzut rożny. Pawłowski do Udovicicia, który dośrodkowuje w pole karne. Piłka przeleciała nad wyskakującym Cichockim i spadła pod nogi niepilnowanego Giorgosa Mygasa. Dobre przyjęcie, dobry strzał, dziękujemy bardzo.

Dopiero wtedy na boisko weszli Jakub Żubrowski i Marcin Cebula. Odrobinę rozruszali towarzystwo, oddali po jednym groźnym strzale. Zwłaszcza po bombie Żubrowskiego Lukas Hrosso musiał się wysilić. Wcześniej w wyjściowej jedenastce Korony mieliśmy zaledwie dwóch Polaków. Przewidywano trzech, Łukasz Kosakiewicz został już wpisany do meczowej grafiki ze składem, ale Lettieri w ostatniej chwili zmienił zdanie, desygnując na lewą obronę dopiero co pozyskanego Aleksandara Bjelicę. Podobno chodziło o to, że nowy Serb jest lewonożony. Rozumiemy, że wcześniej trener kielczan o tym nie wiedział? Tak czy siak, Bjelica nie pomógł, dostosował się do marnego poziomu kolegów. Może nie zawalał najbardziej w obronie, lecz też nie nadrabiał za innych, w ofensywie w zasadzie nic nie pokazał.

Co do tych zawalających. Jeżeli jakiś skaut oglądał w Sosnowcu Ivana Marqueza, chyba wykreślił jego nazwisko z notesu. Hiszpański stoper niczego nie ogarniał, nawet dopiero wchodzący do ligi Nowak uciekał mu jak chciał, a na koniec Marquez wyleciał za drugą żółtą kartkę. Faulowanym Udovicić.

Zagłębie dobiło Koronę w samej końcówce. Sebastian Milewski zanotował dziś dużo strat, nie był to jego wielki mecz, ale tym razem przepchnął Soriano i oddał mocny strzał. Miśkiewicz odbił piłkę, tyle że z dobitką czekał już Patrik Mraz. Boczni obrońcy beniaminka mieli dobry dzień: bez większych wpadek w tyłach, a obaj dołożyli po golu.

Sosnowiczanie dzięki temu zwycięstwu nadal mają realne szanse na utrzymanie. Korona natomiast z meczu na mecz jest coraz gorsza. Wiosnę zaczęła jeszcze od zwycięstwa w Gdyni, później szczęśliwie remisowała z Lechią i Pogonią, a teraz się po prostu skompromitowała.

[event_results 565248]

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama