Drużyna piłkarzy ręcznych PSG, z którą Kamil Syprzak podpisał właśnie dwuletni kontrakt (obowiązujący od 1.7.2019), ma od dawna dokładnie ten sam cel, co zespół futbolistów – wygrać Ligę Mistrzów. Szczypiorniści, podobnie jak Neymar i spółka, nie potrafią go zrealizować, choć trzeba im przyznać, że w sezonie 2016/17 byli blisko sukcesu. Wówczas w epickim finale okazali się gorsi od Vardaru Skopje (23:24), a tamto spotkanie wspominane jest ze smutkiem w klubie do dziś.
W PSG nie brakuje oczywiście wielkich nazwisk, takich jak Thierry Omeyer (najlepszy bramkarz w historii dyscypliny, w czerwcu kończy jednak karierę), Nikola Karabatić (zdaniem wielu piłkarz ręczny wszech czasów), Sander Sagosen (prawdopodobnie najzdolniejszy gracz młodego pokolenia na świecie) czy Mikkel Hansen (fenomenalny lewy rozgrywający). A to tylko kilku z fantastycznych szczypiornistów, jacy na co dzień występują w paryskim klubie. Kamil Syprzak trafi więc do szatni, w której – choć ciężko to sobie wyobrazić – będzie jeszcze więcej gwiazd niż w Barcelonie. Dla Polaka nie powinien to być jednak wielki problem, z dwóch powodów. Po pierwsze nie jest to typ zawodnika, który siedziałby cicho w kącie i bał się odezwać. Nie, „Sypa” to otwarty gość, potrafiący odnaleźć się w każdym miejscu. Po drugie, wejście do nowej drużyny będzie o tyle łatwiejsze, że Kamil zna w niej bardzo dobrze przynajmniej dwóch zawodników – bramkarza Rodrigo Corralesa (grali razem w Wiśle Płock) i rutynowanego obrońcę Virana Morrosa (zakumplowali się w Dumie Katalonii).
Tu rodzi się jednak ważne pytanie: czy Syprzak poradzi sobie w PSG pod kątem czysto sportowym? Pamiętajmy, że przez większość tego sezonu zdecydowanie nie zachwycał, nie brakowało nawet głosów, że był to jego najgorszy czas w klubie od 2015, kiedy trafił do Barcelony. W obecnych rozgrywkach płocczanin często przegrał rywalizację o skład ze znakomitymi Francuzami: Ludovicem Fabregasem i Cedricem Sorhaindo, w efekcie czego w najważniejszych spotkaniach Barcy w Lidze Mistrzów nie otrzymywał zbyt wielu szans. Pomni tego faktu eksperci wietrzyli więc transfer Kamila z klubu po tym sezonie, prawie nikt nie spodziewał się jednak, że „Sypa” zamieni jednego potentata na drugiego. Z tego, że tak się stało, trzeba być zadowolonym, ale po chwili radości należy sobie zadać pytanie: czy Polak wygra w Paryżu rywalizację o siódemkę, czy też będzie, podobnie jak w Dumie Katalonii, jedynie rezerwowym?
Obrotowymi PSG są obecnie Henrik Toft Hansen (kontrakt do 30.6.2020) i Luka Karabatić (30.6.2022). Duńczyk to doświadczony, 33-letni gracz, którego mecze wielokrotnie komentowałem na antenie Sportklubu kiedy występował w HSV Hamburg i Flensburgu Handewitt. Uważam, że Kamil jest w stanie „wysiodłać” go ze składu w ataku, oczywiście pod warunkiem, że nawiąże do swojej życiowej formy.
Drugi kołowy to Luka Karabatić, brat Nikoli. To facet, który całe życie gra we Francji, więc kapitalnie zna tamtejsze realia. W liczbie medali ten gość nakrywa Kamila czapką: dwukrotnie był mistrzem świata, raz mistrzem Europy, poznał też smak olimpijskiego podium (srebro w Rio de Janeiro). Na szczęście różnica pomiędzy oboma panami w ofensywnych umiejętnościach nie jest tak duża, jak w dokonaniach reprezentacji Trójkolorowych i Polaków.
Oczywiście w obronie wygląda to gorzej, tu Polak odstaje zarówno od Francuza, jak i Skandynawa, ale też nie sądzę, by paryżanie tego nie wiedzieli. Kamil został sprowadzony, by głównie grać w ataku i – podkreślam raz jeszcze – z przodu jest w stanie podjąć rywalizację ze wspomnianymi zawodnikami.
Podsumowując – mimo że PSG ma w mojej opinii mocniejszy skład od Barcelony, to akurat koło paryskiego klubu nie jest tak znakomicie obsadzone, jak to w katalońskiej drużynie. Dlatego też potrafię sobie wyobrazić, że Kamil w nowym zespole będzie grał więcej. Będzie też występował, co ważne, w dużo lepszej lidze. Hiszpańska ASOBAL to obecnie Barcelona i długo, długo nic, francuska ekstraklasa to z kolei w tej chwili numer dwa na świecie, zaraz po Bundeslidze, do której zresztą zbliża się coraz mocniej. Poza paryżanami liczą się tam też takie drużyny, jak Montpellier i Nantes (te ekipy mierzyły się ze sobą w ostatnim finale Champions League!), oraz Nimes i Chambery, prezentujące solidny, europejski poziom.
Jestem tylko ciekaw, czy Syprzak trafi latem do zespołu nadal marzącego o triumfie w Lidze Mistrzów, czy też do drużyny, która właśnie wygrała te rozgrywki pierwszy raz w historii. Na dziś ten sukces jest możliwy – paryżanie prezentują się chyba najlepiej ze wszystkich ekipw stawce. Ich największym rywalem wydaje się być… Barcelona, w której głód wygrania LM również jest wielki – Xavi Pascual i jego chłopcy czekają na ten sukces od 2015 roku.
Syprzak odchodzi z Dumy Katalonii po niezwykłym finale z PSG, w którym przyczynił się do wygranej Hiszpanów nad Francuzami – wyobrażacie sobie, jak niesamowity byłby to scenariusz?!
KAMIL GAPIŃSKI
Fot. Newspix.pl