Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że prędzej zobaczymy Wisłę na Netflixie niż na boiskach Ekstraklasy, nawet biorąc pod uwagę, że produkcja serialów to długa i karkołomna robota.
Wystarczyło stawiać zdrowy rozsądek i rozum nad życzeniowe myślenie, by zdać sobie sprawę, że Biała Gwiazda znajduje się w sytuacji katastrofalnej. Oczywiście, wiara jest potrzebne i kibice Wisły wiarę zachowywali, ale kto na początku stycznia mógł być pewny, że akcja ratunkowa zakończy się sukcesem?
Przypomnijmy. Poprzedni zarząd – zniknął wraz z pokaźnymi pensjami. Pieniądze – zniknęły. Piłkarze – powoli znikali. Nie było niczego i nikogo, nikt nie mógł podpisać jakiegokolwiek dokumentu.
Przeczytaj jak okradano i jak ratowano Wisłę Kraków
Ale wtedy w Wiśle pojawili się ludzie, którym na uratowaniu klubu cholernie zależało.
Ludzie, dzięki którym Wisła pokonała wiele zakrętów i nie wypadła z trasy, choć jeszcze jakiś czas temu wszystkie znaki na niebie i ziemi zapowiadały katastrofę.
Rafał Wisłocki, Jarosław Królewski, Piotr Obidziński, Bogusław Leśnodorski, Jakub Błaszczykowski i wielu, wielu innych. Gdybyśmy mieli wymieniać, kto w Krakowie powinien pić za darmo, zeszłoby nam jeszcze długo, a przecież grzechem byłoby zapomnieć o kibicach, skoro akcje klubu o wartości czterech milionów złotych rozeszły się w jeden dzień.
Kto w Krakowie powinien pić za darmo?
Dzięki nim wszystkim Wisła zamiast penetrować lokalny rynek w poszukiwaniu piłkarzy, którzy zechcieliby pokopać w następnym sezonie w czwartej lidze, może przygotowywać się do rundy wiosennej w Ekstraklasie.
Rundy wiosennej, której twarzą krakowskiego klubu będzie oczywiście Jakub Błaszczykowski.
Fenomen. Gość, który dał Wiśle nie tylko pieniądze, ale i rozgłos na cały świat, a przecież pomoc Błaszczykowskiego to nie tylko kasa – samo zaangażowanie takiej postaci w taki projekt dało bardzo wiele możliwości.
Tym bardziej że zagra za darmo, czyli tak jak zapowiadał. A żebyśmy byli bardziej precyzyjni – za 500 złotych miesięcznie, które Kuba w całości będzie przekazywał na bilety na mecze Wisły dla Domów Dziecka.
Krótko mówiąc – nic pod publiczkę. Jeżeli ktoś zastanawiał się, jak zyskać status legendy, rozgrywając w klubie tylko 62 spotkania, to właśnie w taki sposób.
Reportaż o Kubie z IV ligi, co został legendą.
Błaszczykowski udowodnił bezwarunkową miłość do Wisły. Pokazał, że jest Wiślakiem z krwi i kości, a więzy między nim a Białą Gwiazdą są nierozerwalne. Mimo że nie jest wychowankiem tego klubu, mimo że nie spędził w nim dziesięciu lat poprzedzonych wspinaniem się szczebel po szczebelku w drużynach juniorskich. Ale po prostu się w tej Wiśle zakochał, a teraz ją – wraz z wieloma zaangażowanymi osobami – uratował, gdy stała nad przepaścią.
Dzisiejszy debiut Kuby będzie zwieńczeniem ostatniego, wyczerpującego okresu ratowania Wisły. Ale i początkiem nowej, zupełnie innej drogi. Drogi przez wszystkich związanych z krakowskim klubem wyczekiwanej, bo drogi podczas której – wreszcie! – najważniejsze będzie boisko.
Dziś zobaczymy Wisłę zmienioną, ale z jednym, niezaprzeczalnym atutem – bez niepewności, czy uda się wyjść na kolejny mecz. Jasne, znamy przykłady drużyn – Polonia Warszawa chociażby – które w obliczu problemów organizacyjnych i finansowych zbierały się w sobie, wyzwalały dodatkową motywację, w efekcie osiągając wynik ponad stan. Ale nie oszukujmy się – na dłuższą metę takie funkcjonowanie nie ma sensu, na dłuższą metę tak funkcjonować się nie da, tym bardziej w sytuacji, gdy do zawodników dochodzą kwoty wypłacane przez klub dla członków zarządu czy dla kibiców, podczas gdy oni sami ostatnie pensje widzieli pół roku wcześniej.
W takich sytuacjach trudno wyczyścić głowę, ale dziś Wisła już tak nie funkcjonuje.
Dziś Wisła otwiera nowy rozdział.
*
O ostatnich tygodniach w Wiśle więcej przeczytasz tutaj:
Wywiad z Maciejem Stolarczykiem
Rozmowa z Jarosławem Królewskim
Konferencja Kuby Błaszczykowskiego
Wisła sprzedała wszystkie akcje. Pacjent wypisuje się do domu
Kwadrans za 150 złotych. Ile Wisłę kosztowali Dukat i Sarapata?
Jakub Błaszczykowski – Mr Wisła Kraków
Fot. FotoPyk