Kogo można by ściągnąć do klubu za roczne zarobki Damiana Dukata i Marzeny Sarapaty? Na pensje ilu graczy i jakiej klasy wystarczyłby pieniądze, które co miesiąc z klubowej kasy pobierali Dukat i Sarapata? Czy Jagiellonia zrobiła dobry interes kupując od Wisły Kostala i Imaza? Ile w normalnych warunkach kosztowałby Kostal? Czy transfer Sławomira Peszki do Wisły Kraków jest sensowny? Czy był zdziwiony, że Widzew Łódź złożył ofertę Peszce? O co jego zdaniem Wisła Kraków powalczy w tym sezonie? Na te pytanie odpowiedział nam piłkarski pośrednik transakcyjny z agencji I-N-I Music & Sport Agency, Marcin Matuszewski znany również jako raper Duże Pe. Zapraszamy.
Damian Dukat i Marzena Sarapata od sierpnia 2017 przez 12 miesięcy pobrali łącznie pensję wysokości 1 269 995 zł brutto. Jakiej klasy i ilu zawodników można kupić za takie pieniądze?
Po szybkim przeliczeniu wychodzi, że mówimy mniej więcej o kwocie 300 000 euro brutto, czyli 225 000 euro netto. Za takie pieniądze można kupić naprawdę solidnego zawodnika europejskiej klasy z występami w reprezentacji, która grała ostatnio na wielkich turniejach. Albo dwóch “solidnych ligowców” z Europy Centralnej. Albo pięćdziesięciu wyróżniających się młodych zawodników z polskich niższych lig. Nie podam konkretnych nazwisk, żeby nie łamać poufności umów – ale przelicznik wypada mniej więcej tak.
Średnia miesięczna pensja Damiana Dukata z tego okresu wyniosła 58 749 zł brutto. Z kolei Marzeny Sarapaty 47 083 zł brutto. Na pensje ilu graczy i jakiej klasy wystarczyłby takie pieniądze?
Podobnie – po zsumowaniu – wystarczyłoby to na pensje dwóch solidnych zawodników, albo na jednego bardzo dobrego.
Jagiellonia zrobiła dobry interes kupując od Wisły Kostala i Imaza za 650 000 euro?
Na pewno Jagiellonia dała w ten sposób fajny “pokaz siły” na lokalnym rynku – bo wiadomo, że nie tylko ona miała na nich chrapkę. A wizerunek czy “samoocena” klubu to też bardzo ważna kwestia, np. w kwestii mentalności zespołu czy przy późniejszych negocjacjach z zagranicznymi klubami w sprawie sprzedaży zawodników Jagi. Jeśli chodzi o samą kwotę, to nie jest ona ani tak powalająca, by mdleć z wrażenia, ani tak niska, żeby ją zignorować. Realnie patrząc, moim zdaniem przy umiejętnym poprowadzeniu Kostal jest do sprzedania za pieniądze, które przekroczą kwotę transferu obu tych graczy.
Reasumując – Jagiellonia zrobiła dobry interes, ponieważ kupiła dwóch zawodników poniżej ich rynkowej wartości, z czego na jednym z nich może wkrótce zarobić kilka razy więcej. Gdyby Wisła nie miała problemów finansowych, oczekiwana kwota transferu na pewno byłaby wyższa, albo kontrakty zawodników dawno byłyby przedłużone. Pamiętajmy również o tym, że Jagiellonia kupiła zawodników, którzy znają ligę, a to dużo mniejsze ryzyko. Jak kupuje się gracza z innej ligi, istnieje ryzyko, że aklimatyzacja chwilę potrwa, zanim delikwent odruchowo będzie szukał kosza pod zlewem i kapci w korytarzu (śmiech). Tutaj natomiast Jagiellonia ma piłkarzy, których nic w lokalnej specyfice nie zaskoczy.
Istotny też jest fakt, że Kostalowi i Imazowi kontrakty kończyły się w czerwcu.
Dokładnie. Wisła nie miała szans przedłużyć tych umów z wiadomych względów. Moim zdaniem mamy tutaj klasyczną sytuację win-win, gdyż Wisła nie może czuć się pokrzywdzona. Pieniądze za Kostala i Imaza były dobre, jeśli weźmiemy pod uwagę kończące się kontrakty i problemy finansowe Wisły.
Dodatkowo Wisła dostała Klemenza i Burligę.
Idealnie dopełnienie transferu. Zawodnicy, którzy nie mieliby szans na grę w Jagiellonii, zostają dołączeni do transakcji, by podwyższyć jej wartość… Piłkarze dalej są w Ekstraklasie, przenoszą się do klubu, w którym będą mieli szansę na grę. Cóż, wilk syty i owca cała.
Mówisz, że na Kostalu Wisła może jeszcze zarobić, ale 29-letni Imaz raczej pieniędzy do klubowej kasy już nie przyniesie.
Bez wątpienia była to transakcja łączona, w której priorytetem był Kostal. Za samego Imaza Jagiellonia nie wyłożyłaby pewnie aż tak konkretnej kwoty, ponieważ nie byłby to zakup o charakterze inwestycyjnym.
W normalnej sytuacji ile kosztowałby Kostal?
Prawa ekonomii mówią, że piłkarz kosztuje tyle, ile ktoś za niego zapłaci. Możemy jednak spojrzeć na ostatnie okienka transferowe w Ekstraklasie, żeby zobaczyć za ile zawodnicy o uznanej renomie w przedziale wiekowym 20-25 lat byli sprzedawani do innych klubów. Wyjdzie nam wtedy, że było kilku takich graczy, za których trzeba było zapłacić około miliona euro… Oczywiście nie uwzględniam tu wygasającej umowy, ale tak jak wspomniałem – gdyby nie organizacyjna zawierucha, umowa pewnie byłaby już przedłużona.
Transfer Sławomira Peszki do Wisły Kraków jest sensowny?
Jak najbardziej. Przede wszystkim dlatego że Peszko, jak na poziom Ekstraklasy, cały czas jest wartościowym piłkarzem. Jasne, czasami miał “pozaboiskowe” problemy, ale nie zmienia to faktu, że nadal potrafi jednym zrywem “zrobić wynik”. Powiedziałbym, że Peszko w Ekstraklasie jest jak Grosicki w reprezentacji. Czyli raz jest lepiej, raz jest gorzej, wielu rzeczy można się spodziewać, ale sumując wszystkie plusy i minusy, warto takiego piłkarza mieć u siebie, nawet gdyby miał wchodzić z ławki na ostatnie pół godziny.
Pamiętajmy również, jaki jest teraz profil Wisły Kraków. W szatni znajduje się kilku graczy, których spokojnie można nazwać wielkimi profesjonalistami. Nie sądzę, żeby Peszko miał destrukcyjny wpływ na młodzież albo sam stwarzał problemy. On również wie, jaka ciągnie się za nim opinia, dlatego pewnie będzie chciał pokazać wszystkim, że mylili się odnośnie do jego osoby. W każdym razie mam nadzieję, że tak będzie.
Byłeś zdziwiony, że Widzew Łódź składał ofertę Peszce?
Jeśli faktycznie negocjował i złożył ofertę – brawa dla nich! Owszem, Widzew obecnie jest w II lidze, ale na 95% zaraz będzie poziom wyżej, a niewiele później w Ekstraklasie. Mowa o klubie, który jest wręcz europejskim zjawiskiem, jeśli chodzi o stosunek wielkości marki i aktywny “fanbase” względem poziomu rozgrywek na jakim obecnie występuje. Glasgow Rangers również płacił duże pieniądze piłkarzom i ściągał ex-reprezentantów, gdy przez podobne problemy grał na niższych poziomach w Szkocji.
Generalnie kluby w Polsce są nieśmiałe jeśli chodzi składanie ofert na zasadzie “a nuż się uda”. Wydaje mi się, że w wielu wypadkach jeśli oferta na połowę kwoty X zostałaby faktycznie zaproponowana “na papierze” przez klub A, mogłaby okazać się atrakcyjniejsza od pełnej kwoty X, o której w sferze domysłów przez kilka tygodni mówią kluby B, C i D. Kiedy klub działa odważnie – czasem mogą mu się udać nawet ruchy transferowe “z pogranicza fantazji”. Na moje oko czasem wystarczyłoby podjąć rozmowę, ale niejednokrotnie bardzo ciężko przeskoczyć ten stopień.
Twoim zdaniem Wisła Kraków z obecną kadrą o co powalczy w lidze?
Wydaje mi się, że jeśli do klubu faktycznie dołączy Błaszczykowski i nikt już nie odejdzie, to Wisła może powalczyć o czołowe lokaty w lidze – jak upadająca Polonia Warszawa za czasów Ireneusza Króla, tylko lepiej, bo w Wiśle najgorszy pożar został już chyba ugaszony, a w Polonii rozkład był postępujący aż do końca rozgrywek. W Polsce nie docenia się doświadczonych zawodników, a przecież klub z Krakowa, jak na problemy z którymi się boryka, posiadał będzie niezwykle utytułowaną grupę piłkarzy, często mentalnie związanych z klubem – Kuba Błaszczykowski, Sławomir Peszko, Paweł Brożek, Marcin Wasilewski. Już ta czwórka stanowi solidny szkielet drużyny, a nie zapominajmy również o tym, że zostali Basha, Kolar, Sadlok i kilku innych zawodników o uznanej renomie w Ekstraklasie. Młodzież Wisły kilkukrotnie w ostatnich latach była natomiast w czołówce juniorskich rozgrywek, więc i tu jest solidne zaplecze. Kto spisuje Wisłę na straty – może się mocno zdziwić.
Rozmawiał: Bartosz Burzyński