To był dzień dobrych wiadomości w Zabrzu. Wreszcie, bo dotychczas kibice Górnika tylko czytali o kolejnych nazwiskach łączonych z ich klubem, które ostatecznie trafiały gdzie indziej lub temat ucinano na starcie. W piątek coś się ruszyło. Przy Roosevelta ogłoszono dwa wzmocnienia oraz przedłużenie kontraktu z kluczowym zawodnikiem.
Najpierw umowę podpisał bramkarz Spartaka Trnawa, Martin Chudy. 29-latek to już czwarty zawodnik, który tej zimy odchodzi z tego klubu do Ekstraklasy. Pogromcy Legii Warszawa mają olbrzymie problemy finansowe, więc korzystają inni. Do Zagłębia Sosnowiec poszli Martin Toth i Lukas Gressak, a do Jagiellonii prawy obrońca Andrej Kadlec.
Chudy powinien zwiększyć rywalizację o miejsce między słupkami. Tomaszowi Losce porządny konkurent się przyda, bo jesienią obniżył loty, jak zresztą cały zespół. A w razie czego Słowak będzie zabezpieczeniem, gdyby ktoś się po Loskę zgłosił, ale większy ruch wokół tego piłkarza był latem niż teraz. Daniel Bielica, mający za jesień jeden ekstraklasowy mecz na koncie, wiosną ma się ogrywać w trzecioligowych rezerwach pod kątem nowego sezonu. Mógłby być w nim młodzieżowcem w składzie, jest z rocznika 1999.
CV Chudego jest dość… chude, ale najlepszy okres w jego karierze to właśnie minione pół roku, więc przychodzi gość będący w gazie. Był on numerem jeden w Spartaku (wygrał walkę z Dobrivojem Rusovem, odstrzelonym przez Piasta Gliwice) i na wszystkich frontach rozegrał łącznie 27 meczów. W słowackiej ekstraklasie chwilami go oszczędzano, za to w europejskich pucharach grał wszystko. Z jego udziałem wyeliminowano Legię – w Warszawie zaliczył nawet niespodziewaną asystę przy golu Jana Vlaski na 2:0 – a potem bronił zawsze w fazie grupowej Ligi Europy. Spartak wywalczył siedem punktów za domowe zwycięstwa nad Fenerbahce i Anderlechtem oraz wyjazdowy remis w Belgii.
Wcześniej Chudy jako pierwszy bramkarz rozegrał zaledwie jeden sezon – 2012/13 w FC Nitra. Oprócz tego wszędzie był zmiennikiem, występującym okresowo albo wcale. Fakty mało zachęcające, ale pamiętamy dobrze, że papiery Frantiska Placha – rok temu przychodzącego do Piasta Gliwice – również nie napawały optymizmem, a okazał się bardzo solidny w swoim fachu i posadził na ławce cenionego na krajowym podwórku Jakuba Szmatułę.
Na ciekawe wzmocnienie zapowiada się drugi z nowych. 19-krotny reprezentant Gruzji Walerian Gwilia został wypożyczony do końca sezonu z FC Luzern. Jeśli Górnik się utrzyma, będzie możliwość jego pozostania.
– To zdeterminowany piłkarz, który regularnie grał we wszystkich klubach i odgrywał w nich ważną rolę. Ostatnio trochę mniej grał w klubie, a bardzo zależy mu na regularnych występach, bo jest etatowym reprezentantem Gruzji. Chciał do nas przyjść, wierzymy, że wiosną będzie ważną postacią zespołu – pierwsze dwa zdania wypowiedzi Artura Płatka dla oficjalnej strony brzmią strasznie chaotycznie, ale niech będzie, że wiadomo, o co chodzi. Nie ulega wątpliwości, że to głównie dzięki znajomościom Płatka Gruzin zameldował się w Zabrzu.
24-latek jest kreatywnym środkowym pomocnikiem. Jesienią rozegrał 15 meczów dla Szwajcarów – z czego 11 ligowych – i strzelił dwa gole. W Super League znalazł drogę do bramki mistrza kraju Young Boys Berno, choć punktów to nie dało (2:3).
Gwilia w połowie października stracił miejsce w składzie i dlatego będzie teraz szukał miejsca w Polsce. Wcześniej grał w ukraińskiej ekstraklasie dla Metalurga Zaporoże i na Białorusi.
Na Ukrainie, gdzie zresztą… występował w młodzieżowych reprezentacjach, potrafił robić takie rzeczy:
Przez pół roku w FK Mińsk spisywał się na tyle dobrze, że w połowie sezonu 2016 wzięło go BATE Borysów. – Trafiając do Mińska od razu uzgodnił, że jeśli będzie okazja, to latem odejdzie. I tak też się stało. W BATE na początku wszystko szło dobrze. Strzelał i asystował, to właśnie w tamtym okresie po raz pierwszy dostał powołanie do reprezentacji. Zimą 2017 podobno miał nawet oferty z Herthy i RB Lipsk, ale na plotkach się skończyło – mówi nam Piotr Runge, dziennikarz portalu football.by.
Skoro było dobrze, to czemu potem przestało? – Na przedsezonowym treningu doznał kontuzji, a jak wyzdrowiał – stracił miejsce w składzie. Podobno już nie pasował do nowego schematu taktycznego z trzema stoperami, który wprowadzał trener Aleksander Jermakowicz. Wkrótce piłkarz zaczął mieć konflikty z prezydentem klubu Anatolijem Kapskim i samym Jermakowiczem. Po sezonie 2017 opuścił BATE i przeniósł się do Lucerny – tłumaczy nasz rozmówca.
Później Gwilia udzielił wywiadu, w którym żalił się na to, jak został potraktowany przez białoruskiego giganta. – Po meczu reprezentacji z Austrią [strzelił w nim pierwszego gola dla kadry, red] wróciłem do BATE z nadzieją, że wszystko się ułoży, ale tak się nie stało. Wszystko wyglądało tak jak poprzednio, była tylko jedna różnica – w ogóle nie było mnie w składzie. Nie rozumiem, dlaczego prezydent i trener to zrobili? Miałem możliwość wyjazdu do Polski, aby tam grać, a nie siedzieć na ławce w Borysowie. Mam wrażenie, że ze mnie zakpiono. W ciągu następnych sześciu miesięcy zagrałem tylko 15 minut przeciwko Slavii Mozyr. To wszystko. Trenowałem ciężko, ale nie dano mi szans – mówił rozgoryczony. A przy okazji dowiadujemy się, że do Ekstraklasy mógł przyjść już wcześniej.
Ostatecznie jego przygoda z BATE to 32 mecze, 6 goli i 5 asyst. W reprezentacji zdobył dotychczas dwie bramki – ze wspomnianą Austrią w eliminacjach do MŚ 2018 oraz niedawno w Lidze Narodów z Łotwą. Cały czas dostaje powołania, więc pewnie przy najbliższej okazji również zostanie wezwany na zgrupowanie.
Kibiców w Zabrzu być może najbardziej uradowała jednak wieść o nowym kontrakcie Łukasza Wolsztyńskiego (do czerwca 2020 roku). W ostatnich dniach negocjacje były bardzo nerwowe i w pewnym momencie pojawiły się nawet informacje, że może go zabraknąć w kadrze na cypryjski obóz. Wszystko jednak dobrze się skończyło. Nie wyjaśniła się jeszcze przyszłość jego brata bliźniaka Rafała, lecz biorąc pod uwagę status tego zawodnika, to znacznie mniejszy problem.
Trzecią nową twarzą w Górniku ma być Ariel Borysiuk, ale negocjacje z Lechią Gdańsk jeszcze trwają.
Fot. FotoPyk