– To absolutny top, bez rozróżniania, który jest lepszy, jest na tej samej półce co aktualny selekcjoner czeskiej reprezentacji Jaroslav Šilhavy lub twórca sukcesów Viktorii Pilzno Pavel Vrba – charakteryzuje na łamach “Przeglądu Sportowego” najbardziej prawdopodobnego nowego trenera Śląska Wrocław Vitezslava Lavičkę były szkoleniowiec wrocławian Luboš Kubik.
GAZETA WYBORCZA
Michał Szadkowski pyta, jak wysoko wzleci Kosowo, a jak nisko upadnie Islandia.
Częścią opowieści o islandzkiej zapaści jest strata trenera. Po nieudanym mundialu zrezygnował selekcjoner Heimir Hallgrimsson (wspomniany dentysta), który od 2011 r. pomagał Larsowi Lagerbäckowi, samodzielnie podpisał się pod awansem na MŚ. Reprezentacja musiała to odczuć, w dodatku jesienią islandzką szatnię przetrzebiły kontuzje, przez co nowy trener Erik Hamrén ani razu nie mógł wystawić najmocniejszej jedenastki.
Dziś pytanie brzmi: gdzie jest dno reprezentacji Islandii? Powrotu do czasów, gdy kończyła eliminacje wielkich turniejów w okolicach San Marino, raczej nie będzie. Ale też mało prawdopodobne, by kraj, w którym zarejestrowanych jest ledwie 15 tys. piłkarzy, regularnie występował w fazie pucharowej mistrzostw kontynentu. Dużo powie nam najbliższy rok.
SUPER EXPRESS
Dwie strony „SE” poświęcone wyłącznie piłce, czy raczej: piłkarzom. Sporo o tym, że Peszko, Lewandowski i Szczęsny spędzili razem Sylwestra, nas jednak bardziej interesują dwa pozostałe materiały. Pierwszy – Kopczyński na końcu świata.
Zapierające dech w piersiach widoki z filmowej sagi „Władca Pierścieni”, to dla Michała Kopczyńskiego codzienny widok. Niechciany w Legii przez Romeo Jozaka piłkarz, który w Lidze Mistrzów był kapitanem drużyny z Łazienkowskiej, latem trafił na roczne wypożyczenie do nowozelandzkiego Wellington Phoenix. – Studio filmowe, gdzie ekranizowano trylogię Tolkiena mieści się w dzielnicy, w której mieszkam. Niedaleko ma swój dom reżyser sagi Peter Jackson. Żyjemy trochę jak w filmie. Teraz zaczyna się tu lato. W niedzielę było około 20 stopni Celsjusza, ale z powodu dziury ozonowej nad Nową Zelandią odczuwalna temperatura jest znacznie wyższa. Słońce jest tak intensywne, że czasami aż piecze skórę – mówi „Kopi”.
Drugi – „Grosik” na powitanie 2019 roku odpalił turbo. I to jak!
Nowy rok zaczął się wyśmienicie dla Kamila Grosickiego. Jego Hull City w 26. kolejce angielskiej Championship rozbiło Bolton 6:0, a reprezentant Polski zdobył dwie bramki i zaliczył asystę. Świetnie spisali się także Mateusz Klich (Leeds) i Paweł Wszołek (QPR), którzy również błysnęli formą.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Obcy biją naszych, czyli o zagranicznych trenerach, których w Polsce znów przybywa.
Liga nieufnie patrzy na doświadczonych trenerów z przeszłością w ekstraklasie, którzy w tej chwili są do wzięcia. Woli stawiać na szkoleniowców z obcym paszportem, jeśli nawet ich największe doświadczenie sprowadza się do roli asystenta… polskiego trenera (Kibu Vicuna) lub wieloletniej pracy z młodzieżą (Ben van Dael). W tym kontekście aż zadziwia pomijanie niektórych polskich szkoleniowców z Leszkiem Ojrzyńskim na czele. On umiał odcisnąć piętno na każdym zespole, z którym pracował, a najpoważniejszym i jednak dość dyskusyjnym zarzutem, jaki jest mu stawiany, to brak pokory w relacjach z przełożonymi. Okazuje się, że twardy i często bezkompromisowy charakter może być zaletą cudzoziemców (np. Stanisława Czerczesowa), a w przypadku Polaka staje się dyskwalifikującą wadą.
Kolejny zagraniczny ma zresztą zostać trenerem Śląska Wrocław. Grzegorz Rudynek wypytał więc o Vitezslava Lavičkę Luboša Kubika, byłego trenera wrocławian.
– Jakim trenerem jest Lavička?
– Bardzo sprawiedliwym wobec piłkarzy, on dużo rozmawia z zawodnikami. Nie będzie sytuacji, że kogokolwiek skreśli na starcie. Vitezslav lubi pracę długofalową, więc wierzę, że dostanie tam dość czasu, a klub na tym skorzysta.
– Czy spośród czeskich trenerów dostępnych na rynku Śląsk chce zatrudnić najlepszego?
– Tak. Obecnie jest kilku szkoleniowców bez kontraktu, wśród nich też dobrzy fachowcy, ale żaden nie może równać się do Vitezslava.
– W hierarchii wszystkich czeskich trenerów, gdzie umieściłby pan Lavičkę?
– To absolutny top, bez rozróżniania, który jest lepszy, jest na tej samej półce co aktualny selekcjoner czeskiej reprezentacji Jaroslav Šilhavy lub twórca sukcesów Viktorii Pilzno Pavel Vrba.
Dlaczego przedstawiciele TS Wisła uznali Vannę i Hartlinga za wiarygodnych? – pyta w swoim tekście Dariusz Faron.
Skoro aktywa Alelegi i NCP są tak niskie, a luksemburska firma nie ma siedziby i nie złożyła sprawozdania finansowego, należy postawić pytanie: z jakiego powodu przedstawiciele Towarzystwa Sportowego uznali inwestorów za wiarygodnych? Rafał Wisłocki z zarządu TS zaznacza, że nie może odpowiedzieć ze względu na klauzulę poufności. Twierdzi równocześnie, że działalność Ly i Hartlinga była weryfikowana. – Przytoczone dane były nam znane, tak jak inne, które panowie przedstawili na spotkaniu oraz w korespondencjach – mówi Wisłocki.
W składzie negocjującym była liczna grupa prawników, zaś w poszczególnych fragmentach negocjacji były prowadzone konsultacje zewnętrzne. Obecnie w gronie osób zajmujących się sprawą jest tylko jeden prawnik, który pozostał na placu boju. Gdzie jest reszta? Chyba każdy umie odpowiedzieć – komentuje Wisłocki.
Wisła Płock sięga na lewej obronie po wychowanka Realu Madryt.
Grał w jednym zespole z Danim Suarezem z Górnika Zabrze czy Danim Ramirezem, jednym z liderów ŁKS Łódź. Najdalej zaszedł Mariano Diaz, którego latem Real odkupił z Lyonu za 21,5 miliona euro. Do LaLiga trafili jeszcze jedynie Alvaro Medran (Rayo Vallecano) i Gonzalo Melero (Huesca), którzy grają w beniaminkach. Prowadził ich wtedy trener Manolo Diaz, który przez pewien czas był koordynatorem młodzieży w Realu. Aktualnie pracuje z rezerwami, po tym jak Santiago Solari odszedł do pierwszego zespołu.
Angel Garcia z Realu odszedł pięć lat temu. Od tamtej pory grał głównie w trzecioligowych rezerwach Realu Valladolid. Młodemu chłopakowi trudno było się przebić, choć w ostatnich dwóch sezonach był zmiennikiem w pierwszym zespole. Dopiero wiosną 2018 roku zaczął grać w Culturalu Leonesa.
Oprócz tego:
– Akhisarspor chce u siebie Roberta Picha;
– Miedź sięga po kolejnego zawodnika z byłej Jugosławii na środek obrony – do Serba i Chorwata dołącza 30-letni Bośniak Bożo Musa;
– Filip Piszczek z pierwszym golem w 2019 dla Cracovii (w Treningu Noworocznym);
– Piast chciałby pozostania Jodłowca, ale o pomocnika chce też powalczyć Górnik Zabrze.
SPORT
W „Sporcie” doroczna klasyfikacja europejskich reprezentacji. Podium identyczne, jak na mundialu, Polska na 19. pozycji. Dopiero 17. miejsce najlepszych rok temu Niemców.
Nie ma wątpliwości, kto był największym przegranym roku. I to zupełnie nieoczekiwanym. Niemcy w 2017 roku byli bezdyskusyjnie najlepszą reprezentacją w Europie. Po raz pierwszy od 20 lat nie przegrali meczu. Strzelili 43 gole, stracili tylko 12. Na Puchar Konfederacji wysłali drugą reprezentację i zwyciężyli. Byli bezbłędni w eliminacjach mundialu. Teraz przeżyli kataklizm, który trudno racjonalnie wytłumaczyć. Doznali 6 porażek, najwięcej w historii. Bramek zdobyli 14, a stracili 17. Tylko 4 zwycięstwa: na mundialu ze Szwecją 2:1, dzięki bramce w 95 minucie, oraz w meczach towarzyskich z Arabią Saudyjską, Peru i Rosją. Każdy z tych sukcesów miał być zapowiedzią poprawy, ale tak nie było. – Myślę, że Niemcy nie powinni panikować. Za bardzo przyzwyczaili się wygrywać, ale wciąż mają dużo talentów i z czasem się podniosą – uważa Ronald Koeman. Będą to robić znów w towarzystwie Holandii, obie reprezentacje znalazły się w jednej grupie eliminacji Euro 2020.
Romelu Lukaku wskoczył na zajmowany od dwóch lat przez Cristiano Ronaldo tron. Belg najlepszym strzelcem europejskich reprezentacji.
Belgia była w 2018 Broku najskuteczniejszą reprezentacją Europy, a Romelu Lukaku jej najlepszym strzelcem. „Czerwone Diabły” zdobyły 41 bramek, z czego napastnik Manchesteru United 14. To jego życiowy rekord. Znakomitą dyspozycję pokazał już jesienią 2017 roku. Zdobył wtedy 7 bramek, podobnie Duńczyk Christian Eriksen i dołączyli do Roberta Lewandowskiego, dzieląc z nim 2. miejsce. Mieli po 9 trafień, dwa więcej uzyskał Cristiano Ronaldo.
Teraz tylko Belg trzymał poziom, a nawet jeszcze podniósł poprzeczkę. 9 bramek miał już po pierwszym półroczu. W okresie przygotowań do mundialu strzelił po dwie Arabii Saudyjskiej i Kostaryce, jedną Egiptowi. Na mundialu też zaczął z wysokiego pułapu – dwa gole z Panamą, dwa z Tunezją i… koniec. W pozostałych pięciu spotkaniach koledzy musieli radzić sobie sami.
Zagłębie Sosnowiec przegrało rundę w głowach – tak uważa Konrad Wrzesiński.
– W pierwszych tygodniach tłumaczono, że beniaminek płaci frycowe. Ale z czasem zaczęło to wyglądać jak haracz ściągany w biały dzień…
– Najpierw rzeczywiście płaciliśmy przede wszystkim za brak doświadczenia. Nasza gra nie wyglądała źle, ale w końcowym rozrachunku to zwykle drużyna przeciwna okazywała się lepsza. A potem… wyrósł przed nami problem mentalny. Traciliśmy pierwszą bramkę i pojawiał się strach, że to może być gol, który rozstrzyga losy spotkania. To nas usztywniało i nie pozwalało na skuteczne odrobienie strat. Jednocześnie cały czas mieliśmy świadomość, że przegrywamy „w głowach”.
Wisła Kraków znalazła się w najtrudniejszym momencie w całej swojej historii.
Wcześniej działalność klubu tak poważnie zagrożona była tylko z powodu pierwszej, a potem drugiej wojny światowej. Dziś nikt nie wytoczył dział, nie słychać terkotu czołgowych silników, a jednak fani Białej Gwiazdy muszą drżeć o przyszłość klubu. Szczęście Wisły polega na tym, że tak wiele osób ją wspiera. Ludzie z TS spotkali się w ostatnich dniach z szefem ekstraklasy, Marcinem Animuckim. Ekstraklasa jest gotowa do pomocy. Wedle prawników odzyskanie akcji też nie powinno być problemem. W innym wypadku działalność klubu zostanie sparaliżowana na co najmniej kilka dni.
Piast może już wkrótce stracić Aleksandara Sedlara. Serb od wczoraj może podpisać kontrakt z nowym pracodawcą i zawinąć się z Gliwic wraz z końcem sezonu.
Tak naprawdę przyszłość piłkarza w głównej mierze zależeć będzie od niego samego i od jego oczekiwań. Działacze gliwickiego klubu chcą usiąść do rozmów na temat nowego kontraktu, ale chcą racjonalnie wydawać pieniądze i gigantyczna podwyżka nie wchodzi w rachubę. Jeżeli agent zawodnika przedstawi wygórowane żądania, o porozumieniu mowy nie będzie. Poza tym nie wiadomo czy sam piłkarz, który w tym roku skończy 28 lat, nie będzie chciał zmienić otoczenia i podpisać tak naprawdę ostatni bardzo dobry kontrakt w karierze. Poza tym Aleks późno opuścił rodzinny kraj i pobyt w śląskiej drużynie jest jak na razie jego jedynym zagranicznym wyzwaniem. W Gliwicach Sedlar gra od lata 2016 roku i być może będzie chciał pójść w ślady np. Saszy Żivca czy Martina Bukaty, którzy po kilku sezonach spędzonych w Piaście postanowili spróbować swoich sił gdzie indziej. A że na tym nie wyszli najlepiej, to już zupełnie inna kwestia.
Miłość pomogła Jesusowi Jimenezowi. Gdy jego dziewczyna pojawiła się w Polsce, zaczął grać dużo lepiej.
Choć dostawał regularnie szanse, jako jeden z niewielu wystąpił we wszystkich 20 ligowych spotkaniach, w tym siedemnaście razy wybiegał na boisko w podstawowym składzie, to – przynajmniej na początku – zawodził (…). W końcówce rundy jesiennej zdołał się jednak rozkręcić. Bramki w pucharowych meczach z Unią Hrubieszów (9:0) i Rozwojem Katowice (4:1), kolejne dwa gole w lidze w starciach z Lechem (2:2) i Śląskiem (2:2), a przede wszystkim pięć asyst spowodowały, że jeśli chodzi o liczby, to w Górniku po pierwszej części sezonu lepszy od niego jest tylko Niesamowity Angulo.
Sandra Świerczewska, córka Marka, byłego piłkarza, kolekcjonowała medale w pływaniu. Ale nie dla Polski, dla Austrii.
O Polsce nie zapomnieli, choć mogli poczuć, że Polska zapomniała o nich. Krakowski trener Sandry Marian Tomanik (uczestnik igrzysk olimpijskich w Barcelonie) nie chciał jej puścić do Austrii. – Nalegał by została. Był bardzo rozczarowany i proponował nawet, że będzie u niego mieszkała – wspomina Świerczewski. Ale nic z tego. Sandra wyjechała wraz z rodziną, w Wiedniu szlifowała talent, a wkrótce w stylu klasycznym zaczęła osiągać świetne wyniki. – Gdy miałam 19 lat, uzyskałam czas lepszy od rekordu Polski, ale nawet wtedy Polacy się mną nie zainteresowali. To był chyba ostatni moment – mówi (…).
Sandra jako Austriaczka startowała w mistrzostwach Europy i na Uniwersjadzie. W 2010 podczas mistrzostw Austrii zdobyła dwa medale – złoty na dystansie 200 metrów i srebrny na setkę. Rok wcześniej była dziewiąta w mistrzostwach Europy w Stambule (200 metrów). Rok temu zakończyła karierę, a dziś prowadzi w Wiedniu szkółkę pływacką. – Ja zostałem prezesem, żona skarbniczką, a przyjaciółka jest sekretarzem. Postawiliśmy na zaufany krąg ludzi bo nie chcieliśmy, żeby ktoś nam się wtrącał, ale decyzje podejmuje Sandra – mówi pan Marek.
fot. NewsPix.pl