Kiedyś Maciej Iwański tłumaczył, że rzadko trafia z rzutów wolnych z powodu zbyt ciężkich piłek, a cała Polska ryła ze śmiechu. Wydawało się, że tego rodzaju opowieści są domeną wyłącznie naszych kopaczy – piłkarsko mocno ograniczonych – którzy uwielbiają barwnie tłumaczyć swoje niepowodzenia. Jak się okazuje, nic bardziej mylnego.
Wesley Sneijder wyżalił się ostatnio holenderskim mediom, że odpowiednie wykonywanie stałych fragmentów gry na mundialu uniemożliwia mu… używany przez sędziów spray:
Może używanie sprayu jest korzystne dla arbitrów, ale z pewnością nie pomaga piłkarzom. To tylko utrudnia nam wykonywanie pracy. Linia narysowana tuż przed piłką wywołuje pewien niepokój, blokadę psychiczną. Przed wykonaniem rzutu wolnego ma się wrażenie, że przed piłką stoi ściana.
Sami przyznacie, że porównanie piankowej linii do stojącej tuż przed piłką ścianą jest nieco ekscentryczne. Zastanawiamy się, co czułby Sneijder wykonując rzut wolny na pokrytych śniegiem polskich kartofliskach. Chociaż z tego co pamiętamy, to w grudniu zeszłego roku w Stambule warunki też były koszmarne, a Holender czuł się jak ryba w wodzie. Wtedy w meczu na błocie Galatasaray wyrzucił z Ligi Mistrzów Juventus właśnie po akcji Sneijdera. A teraz miałaby mu przeszkadzać pianka do golenia?
Ciekawe co jeszcze wywołuje u Sneijdera blokadę psychiczną? Przelatujące obok piłki motyle i ważki? A może silniejsze podmuchy wiatru? Niepokoje i lęki to oczywiście sprawa bardzo indywidualna, co zresztą widać na boisku – inni nie podzielają obaw Holendra. W meczu z Nigerią Lionel Messi chyba nie miał wrażenia, że przed piłką stoi ściana, bo w świetnym stylu pokonał Enyeamę.
A może genialny Argentyńczyk trafił pomimo ściany?
Co możemy Sneijderowi doradzić? Może spróbować uderzać z zamkniętymi oczami lub, śladami legendarnego Siary, spróbować przepędzić pana ze sprayem.