Są piłkarze, którzy zawodowo zajmują się bujaniem przez życie. Taki Maciej Sadlok – z czego aktualnie jest znany? No, podobno gdy debiutował w lidze, to dobrze się zapowiadał, ale słowo podobno jest bardzo istotne, ponieważ już nikt tego tak do końca nie pamięta. Czas szybko leci, a Sadlok do ligi to wchodził w 2007 roku, czyli siedem lat temu. Siedem lat!
W ciągu siedmiu lat rozegrał 118 meczów, czyli nie za dużo. Ile dobrych – tego już dokładnie nie policzymy, ale mało. Od pewnego czasu trudno było go postrzegać inaczej niż jako zawodnika, który najlepsze ma już za sobą. Albo był kontuzjowany, albo gruby, albo słaby. I nagle, nie wiedzieć czemu i z jakiej paki, bierze go Wisła Kraków.
OK, Wisła to nie jest dziś taki klub, jakim chciałaby być. Coraz biedniejsza i taka trochę coraz bardziej dziadowska. Sypie się ta niedawna potęga od środka, ale trudno przyzwyczaić się do myśli, że sypie się aż tak bardzo, by sprowadzać Sadloka. Sadloka, który przez ostatnie półtora roku rozegrał osiem spotkań. Nie chcemy chłopakowi (no, już 25-letniemu facetowi) odbierać szans na karierę, ale w normalnych okolicznościach powinna nastąpić weryfikacja jego umiejętności. Powinien na transfer zapracować roczną grą na równym poziomie, chociażby na niższym poziomie rozgrywkowym. Kiedyś na grę w Wiśle trzeba było zasłużyć, dzisiaj wystarczy mieć naładowaną komórkę i trzy kreski zasięgu.
Wisła jest w tak dramatycznym punkcie, że bierze każdego. Nawet Sadloka. Trudno się do tej myśli przyzwyczaić. Transfer obrońcy Ruchu Chorzów pokazuje, że definitywnie skończyła się pewna epoka.
Fot.FotoPyk