Derby Trójmiasta są coraz bliżej, derbowa gorączka udziela się wielu i nie ma co ukrywać, że również nam. Dlatego nim obie drużyny wybiegną na murawę, by walczyć o rządy w Trójmieście, zestawiliśmy je na papierze, porównując, kto dysponuje silniejszym składem. Ważna uwaga: nie bawiliśmy się w wyliczenia minutowe, tylko po prostu zestawiliśmy ludzi, których udział w sobotnim meczu jest najbardziej prawdopodobny.
Totolotek oferuje kod bonusowy za rejestrację dla nowych graczy!
ZLATAN ALOMEROVIĆ VS PAVELS STEINBORS
Gdyby wstawić w miejsce Alomerovicia Kuciaka, pewnie bramkarz Lechii wygrałby to starcie. Słowak bronił na początku sezonu świetnie i to jemu gdańszczanie zawdzięczają fakt, że tracili mało bramek, bo przecież nie obronie złożonej z Augustyna i Nalepy. Kuciak po dwóch meczach, kiedy puścił jednak osiem goli, nie podniósł się z ławki i gra za niego Alomerović. Nie gra w sumie niczego wielkiego, w każdym ze spotkań traci bramkę i nie daje tego czegoś ekstra, co dawał Słowak. No, ale były golkiper Korony znajduje uznanie u Stokowca i wygląda na to, że w derbach też je odszuka. A Steinbors? Ten jak zwykle jest solidny, odbija 77,6% strzałów, co daje mu drugie miejsce w lidze wśród bramkarzy, którzy rozegrali pięć i więcej meczów (za Ekstrastats). Zestawiając go z Alomeroviciem, wygrywa więc Łotysz.
1:0 dla Arki.
JOAO NUNES VS DAMIAN ZBOZIEŃ
Nunes to trochę taka zapchajdziura. Obsadzi środek pola, środek obrony, jej prawą i nawet lewą stronę, ale wszędzie jest taki sam. Przyzwoity albo przeciętny, ale nic ponadto, raczej specjalnie meczu nie zawali, jednak cudów też nie zaprezentuje. Ze Zbozienia to też żaden Dani Alves za najlepszych lat, lecz w naszej drużynie wolelibyśmy mieć Polaka i to nie dlatego, bo jest sympatyczny i dobrze gra na skrzypcach. Po prostu Zbozień od czasu do czasu da cokolwiek z przodu, czy to bramkę, czy asystę, o tyły też zadba przeważnie na odpowiednim poziomie. Mając do wyboru gościa przeciętnego i gościa ponad tę przeciętność co jakiś czas wystającego, naturalnie wybieramy tego drugiego.
2:0 dla Arki.
FILIP MLADENOVIĆ VS ADAM MARCINIAK
Przejdźmy od razu na drugą stronę defensywy: obaj piłkarze, choć są obrońcami, często w pierwszej kolejności myślą o szarży w strefę defensywną przeciwnika. Pójść na obieg, dorzucić, zrobić trochę szumu. Jeśli natomiast chodzi o podstawową rolę obu panów, no, to z tym jest różnie, bo i jeden, i drugi potrafi swoje skrzydło zostawić bez opieki. Natomiast jeśli spojrzeć na postawę Mladenovicia i Marciniaka szerzej, zbierając wszystkie atuty i przywary do kupy, to nie ma większych wątpliwości, że lepszym piłkarzem jest ten pierwszy. Na przykład w naszych notach piłkarz Lechii wykręcił średnią 5,0 – czyli bez szału, ale i bez wstydu, natomiast Marciniak me ledwie 4,17. Głos musi paść na Serba.
2:1 dla Arki.
BŁAŻEJ AUGUSTYN/MICHAŁ NALEPA VS FREDERIK HELSTRUP/LUKA MARIĆ
Przy okazji stoperów porównamy ze sobą dwie pary, by uniknąć zarzutów, że ten zestawiony z tym wygrałby, ale z tym już by przegrał i podliczanie nie ma sensu. Przechodząc do meritum: Arka straciła najmniej goli w lidze, 12, Lechia niewiele więcej, bo 14. Czy jednak to w największym stopniu zasługa stoperów? Niezbyt, bo Steinbors odbił aż 40 piłek (to trzeci wynik w lidze), a Alomerović i Kuciak zsumowani dokładnie tyle samo. Gdyby więc za plecami obrońców stał jakiś fajtłapa, bilans co w sieci byłby dużo gorszy.
Marić nie grał ze Śląskiem, ale ostatnio normalnie trenował, więc zanosi się na to, że zagra. W każdym razie ogłaszamy tutaj remis.
3:2 dla Arki.
LECHIA WYGRA Z ARKĄ? KURS W TOTOLOTKU 2,0
DANIEL ŁUKASIK VS ADAM DEJA
Trzeba przyznać, że pomocnik Lechii gra całkiem przyzwoity sezon. To znaczy: nie ma co robić z niego jakiejś nadziei polskiej piłki w środku pola, bo też wszystko rozbija się o oczekiwania. Łukasik w ubiegłych rozgrywkach wyglądał beznadziejnie, więc teraz oczekiwaliśmy jedynie solidności i ją dostajemy, czasem widząc trochę więcej. Dość powiedzieć, że w tym sezonie Łukasik pracuje u nas na średnią not 5,25, podczas gdy rok temu wykręcił mierną 4,47. Jest postęp, jakkolwiek spojrzeć.
Co do jego rywala w tym zestawieniu – można było się lekko śmiać ze Smółki, który tak cieszył się z transferu Deji, jakby dostał Busquetsa, ale pomocnik niespodziewanie nie odstaje. Poza beznadziejnym debiutem (nota 2), grał na oceny 4, 5 i 6, notując przy tym jedną asystę i jedno kluczowe podanie. Za szybko, by stwierdzić, że to będzie taki traf trenera jak z Janotą – zresztą pewnie nie będzie – ale też nie wygląda, by piłkarz miał na szkoleniowca jakieś kwity.
Mimo wszystko stawiamy na Łukasika, jest jednak lepszym piłkarzem. Punkt dla Lechii.
3:3.
JAROSŁAW KUBICKI VS MICHAŁ NALEPA
Kubicki miał wprowadzić trochę ożywienia do skostniałego środka pola Lechii i to mu się udało. Gra solidnie, obecnie z not wychodzi mu równa piątka, a też były zawodnik Zagłębia potrafi dołożyć jakiś konkret, mając w rubrykach gole, asysty i kluczowe podania po jednym plusie. Z kolei Nalepa mógł wyjechać latem z Arki, miał ofertę z Cypru, ale perspektywa współpracy ze Smółką przekonała go, by nad Bałtykiem zostać. Co więcej, u nowego szkoleniowca Nalepa dostał nową rolę. Oczywiście nie przekształcono go nagle na napastnika, wciąż odpowiada za środek pola, ale nieco inaczej. – Zawsze powtarzałem i będę mówił, że najlepiej czuję się na ósemce. Tam mogę pomóc drużynie w ofensywie, ale też w obronie. Trener ma jednak koncepcję, w której wymaga ode mnie grania zdecydowanie bardziej defensywnego. Będę to robił, jeśli ma to przynieść korzyści dla zespołu. Nie mam z tym problemu, nie muszę mieć asyst i bramek – mówił Nalepa.
Skoro więc zgodził się na taką przemianę, musiał złapać ze Smółką wspólny język. Jak wychodzi to wszystko w praniu? Michał gra równo, ale nie tak często, jak Kubicki – 658 minut do 990. Dlatego stawiamy na piłkarza Lechii, ten jest jednak pewniejszy.
4:3 dla Lechii.
PATRYK LIPSKI VS MICHAŁ JANOTA
Dwie osoby wierzyły, że projekt pod tytułem Janota w Arce może się sprawdzić. Janota i Smółka. Reszta kręciła nosami, przecież nawet ludzie w zarządzie klubu, nie byli przekonani do tego transferu i szkoleniowiec dłuższą chwilę musiał do tego ruchu ich przekonywać. Wyszło, że rację miał on, bo Janota gra naprawdę dobrze – stworzył swoim kolegom już osiem okazji bramkowych, tylko Furman ma ich więcej, bo dziewięć (za Ekstrastats). Do tego trzy gole, dwie asysty, dwa kluczowe podania, średnia nota 5,27, najlepsza w zespole z zawodników często grających.
Lipski? Długo irytował. Dawał zespołowi mało, wyglądał bezbarwnie, mogłoby go równie dobrze na boisku nie być. Zmiana przyszła, gdy do zdrowia wrócił Rafał Wolski i pomocnik wtedy zrozumiał, że czeka go długie posiedzenie na ławce, jeśli się nie ogarnie. Wygląda na to, że się ogarnął. Od meczu z Wisłą pomocnik ma trzy gole i jedną asystę. Wcześniej, przez siedem kolejek, trafił do siatki tylko raz, nie dając zespołowi żadnego ostatniego podania.
Mimo wszystko stawiamy na Janotę. Jest solidny przez dłuższy czas.
4:4.
LUKAS HARASLIN VS MACIEJ JANKOWSKI
Kolejnym przykładem, że Smółka umie trafiać do zawodników, jest Jankowski, bo prędzej spodziewalibyśmy się 20 stopni w grudniu, niż Jankowskiego strzelającego w trzech meczach z rzędu. Ten “supersnajper“ nigdy nie uzbierał więcej niż 10 goli w sezonie, a teraz przesunięty nieco na bok, wykonuje kawał dobrej roboty. Zestawiony z nim Haraslin bardziej skupia się na asystach, ma ich cztery, ale dołożył do tego dwa wywalczone rzuty karne, a poza tym gdyby jego koledzy byli skuteczniejsi, Słowak swój dorobek mógłby spokojnie podwoić. To, co on wyprawia w tym sezonie, jest momentami aż niemożliwe, rzadko widzimy bowiem w ekstraklasie takie akcje jak ta z meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, kiedy Haraslin nawinął dwóch rywali i wyłożył patelnię Kubickiemu, z której środkowy pomocnik skorzystał.
Tak więc choć doceniamy wzrost formy Jankowskiego, to wskazanie musi paść zdecydowanie na Haraslina.
5:4 dla Lechii.
FLAVIO PAIXAO VS LUKA ZARANDIA
Obaj piłkarze bywają nierówni. Z jednej strony Flavio sieknął siedem bramek, ale z drugiej wisi Lechii co najmniej parę punktów, po tym, jak nie trafiał karnych z Wisłą Płock (w słaby sposób) i Śląskiem (w żenujący). Zarandia ma podobnie, bo raz zagra niezwykle błyskotliwie, by po chwili zupełnie wtopić się w tłum. Widać to po naszych notach: 4-7-4-7-4-7, taką sinusoidę zaproponował w ostatnich kolejkach (ze Śląskiem nie grał ze względu na uraz, ale na Lechię ma być gotowy). Czyli tak: wiadomo, że ze względu na wiek więcej może w karierze osiągnąć Gruzin, ale na ten konkretny mecz wolimy Portugalczyka. Bo po prostu on sam jest konkretniejszy.
6:4 dla Lechii.
ARKA W KOŃCU OGRA LECHIĘ? KURS W TOTOLOTKU 4,0
ARTUR SOBIECH VS ALEKSANDYR KOLEW
Tak naprawdę po obu obiecywaliśmy sobie więcej. Kolew był jedną z nielicznych jasnych postaci w Sandecji, strzelić tam siedem bramek, to właściwie jakby walnąć dwa razy tyle, pamiętając męczarnie beniaminka na poziomie ekstraklasy. Wzięła go Arka i wygląda to średnio, napastnik jest jakby jeszcze bardziej klocowaty, niż był, ale nawet jeśli uznać to tylko za opinię, to fakty są już takie, że chłopak ma ledwie jedną bramkę na koncie. Sobiech? Konkrety dawał tylko dwukrotnie, z Zagłębiem, kiedy sieknął hattricka i z Wisłą, gdy wywalczył karnego. Poza tym Artur wygląda dość przeciętnie, potrafi przejść obok meczu, a jednak po gościu, który spędził tyle lat na niemieckich boiskach, oczekiwaliśmy więcej. Mimo tego wybór pada na niego, bo jednak prędzej potrafimy sobie wyobrazić strzelającego pojutrze Polaka, niż Bułgara.
7:4 dla Lechii.
*
Różnica nie jest więc bardzo wyraźna, na przykład przed derbami z sezonu 16/17 darowaliśmy sobie takie zestawienie, gdyż Lechia wygrałaby na każdej pozycji. Teraz jest to wszystko bardziej wyrównane, choć oczywiście im dalej w las, tym bardziej to biało-zieloni odskakiwali przeciwnikom. Ale skoro derby rządzą się swoimi prawami… No, ale to tylko papier – nie takie przewagi były niwelowane przez boisko.
Fot. 400mm.pl