Patricio – Cancelo, Pepe, Dias, Rui – Carvalho, Neves, Pizzi – Bernardo Silva, Andre Silva, Bruma. Takim składem Portugalia wyszła ostatnio na Włochów, tak też wygląda najbardziej prawdopodobna jedenastka na mecz z Polską. Sprawdziliśmy więc, jaką formę prezentują gracze mający zmierzyć się wieczorem na Stadionie Śląskim z biało-czerwonymi. Kto jest w sztosie, a kogo możemy przyłapać na byciu pod formą?
Rui Patricio
Liverpool, Manchester City, Chelsea, Wolverhampton. Oto cztery najlepiej broniące ekipy Premier League. Ekipa Wilków pod tym względem zaskakuje tym bardziej, że ma już przecież na swoim koncie mecz choćby z The Citizens, a więc najbardziej zabójczym atakiem w lidze angielskiej. Ale gdy spojrzeć, do jakich cudów w bramce zdolny jest Rui Patricio, to zaskoczenie ustępuje uznaniu:
Dodajmy jeszcze, że w tym momencie tylko Alisson Becker z Liverpoolu broni w Premier League na wyższej skuteczności:
1. Alisson Becker (Liverpool) – 18 obronionych strzałów, 3 puszczone gole, 85,7% skuteczności
2. Rui Patricio (Wolverhampton) – 29 obronionych strzałów, 6 puszczonych goli, 82,9% skuteczności
3. Ederson (Manchester City) – 13 obronionych strzałów, 3 puszczone gole, 81,3% skuteczności
4. Kepa Arrizabalaga (Chelsea) – 18 obronionych strzałów, 5 puszczonych goli, 78,3% skuteczności
5. Wayne Hennessey (Crystal Palace) – 27 obronionych strzałów, 9 puszczonych goli, 75,0% skuteczności
6. Joe Hart (Burnley) – 35 obronionych strzałów, 12 puszczonych goli, 74,5% skuteczności
Joao Cancelo
We wszystkich najważniejszych meczach Juventusu w tym sezonie zagrał znakomicie, termin „aklimatyzacja” jest mu zdecydowanie nieznany. Jak wskoczył do jedenastki Juve, tak natychmiast dał dużo jakości na prawej obronie. Ostatnio na wyjeździe przeciwko Udinese skończył z asystą i tytułem gracza meczu według La Gazzetta Dello Sport.
„Wydaje się być wielką stratą, że zawodnik o takiej klasie jest relegowany do boku, do pomniejszej roli prawego obrońcy, ale może lepiej być najlepszym na mniej eksponowanej pozycji niż czwartym czy piątym skrzydłowym. Asysta do Bentancura bliska perfekcji, wrzutka a’la Beckham” – czytamy.
W mecz z Polską wchodzi więc z naprawdę niezłego rozpędu.
Pepe
Doświadczenie nie do przecenienia, w Besiktasie doskonale o tym wiedzą, dlatego Pepe gra praktycznie wszystkie mecze od deski do deski – jedynym wyjątkiem było spotkanie z Partizanem, jeszcze w eliminacjach Champions League, kiedy został zdjęty na kwadrans przed końcem. Większość akcji zespołu ze Stambułu zaczyna się od niego, to on w Besiktasie wykonuje średnio najwięcej podań na mecz (61,0 w Super Lig).
Kiedy grał w Realu i częściej oglądało się go w akcji (umówmy się, z własnej woli ligi tureckiej w weekendy raczej nie odpalamy), dał się zapamiętać jako zawodnik zawsze groźny dla rywali, zwykle ze względu na nieczyste zagrywki. Z wiekiem przyszedł i rozsądek, ale reprezentant Portugalii pozostał zagrożeniem dla przeciwników. Obecnie nie polega ono jednak na zagrożeniu dla ich zdrowia, a zagrożeniu dla ich bramki. W tym sezonie Pepe w 14 meczach zdobył już bowiem 5 goli i dołożył do tego 2 asysty.
Ruben Dias
Za nienaganny występ w O Clássico z minionego weekendu wylądował w drużynie tygodnia FIFA 19. Ale stoper już wcześniej przykuwał uwagę, szczególnie jeśli chodzi o skautów z ligi angielskiej. Mówi się o zainteresowaniu Wolverhampton, wspomina się nawet o Manchesterze United, gdzie biedny Jose Mourinho jest zmuszony grać McTominay’em na środku defensywy (nie no, tak serio, to sam siebie do tego zmusza). O Diasu mówi się jako o jednym z największych rodzimych talentów biegających po portugalskich boiskach. Bardzo silny, wygrywający zdecydowaną większość pojedynków powietrznych (68% w lidze, 60% w Lidze Mistrzów), a do tego naprawdę niezły technicznie, z czego korzysta przy wyprowadzeniu piłki. Wielka przyszłość przed nim. Jedyne, do czego można się w ostatnim czasie przyczepić, to durna czerwona kartka w starciu z AEK-iem w Lidze Mistrzów. Przy prowadzeniu 2:0 na wyjeździe, w raczej niegroźnej sytuacji, sprzedał przeciwnikowi kopniaka w okolice pachy. W efekcie Orły z Lizbony musiały do samego końca drżeć o wynik.
Mario Rui
Raphael Guerreiro dopiero wraca po kontuzji, Fabio Coentrao wobec gry już tylko w Rio Ave i zmiany pokoleniowej, jaka właśnie dokonuje się w reprezentacji Portugalii, już raczej poza selekcją. Na lewej obronie zostaje więc Rui. I nie jest to wybór ze wszech miar komfortowy. Ostatnio ważnym punktem zespołu był w Empoli. Później stracił czas w Romie, gdzie praktycznie nie odklejał się z ławki, a teraz w Napoli występuje regularnie tylko dlatego, że więzadło krzyżowe zerwał w poprzednim sezonie Faouzi Ghoulam.
Ze wszystkich regularnie grających zawodników Napoli to właśnie Rui (i jeszcze David Ospina, choć on ostatnio akurat popisał się w starciu z Sassuolo) jest najniżej oceniany. Gość niby jest wybiegany i całkiem szybki, ale poza tym ma raczej niewiele do zaoferowania. Dokładne dośrodkowania – dla bocznego obrońcy umiejętność absolutnie priorytetowa – rzadko kiedy mu wychodzą. Ewidentnie unika też pojedynków, a jeśli już w jakieś się angażuje, to przeważnie nie wychodzi z nich zwycięsko. Krótko mówiąc, jest po prostu przeciętny, więc nic dziwnego, że kibice “Azzurrich” nie mogą się doczekać powrotu Ghoulama. Jako zabezpieczenie z ławki na upartego pasuje i do Napoli, i do reprezentacji, ale jako piłkarz podstawowego składu? Sorry, ale nie.
William Carvalho
Williama Carvalho ratuje obecnie fakt, że w reprezentacji dał się poznać jako gość, na którego zawsze można liczyć. Raczej nieschodzący poniżej określonego poziomu, pewny, dający z siebie sto procent w walce o piłkę. Silny jak tur. Bo w Celcie Vigo początek ma trudny – zagrał parę meczów i bach, kontuzja. Teraz wraca do składu, ostatnio wyszedł w lidze w podstawie po raz pierwszy od 2 września, wcześniej pauzując przez trzy kolejki, a z Leganes wchodząc na samą końcówkę.
W hiszpańskich mediach można jednak już teraz przeczytać, że Kike Setien nie jest szczególnie zadowolony z Portugalczyka i że będzie szukał potencjalnego zastępcy – faworytem ma być Sander Berge z Genku, a Carvalho może w takim układzie pójść… na sprzedaż. Wszystko po to, by uwolnić fundusze na bramkostrzelnego napastnika, jakiego klubowi z Andaluzji widocznie w tym sezonie brakuje.
Ruben Neves
Zza pleców Nevesa swej szansy wygląda co prawda Danilo Pereira z Porto, ale w poprzedniej kolejce Ligi Narodów z Włochami – wobec rehabilitacji Danilo po kontuzji ścięgna Achillesa – zagrał jednak Neves. I jako że nadal jest kluczowym piłkarzem w drugiej linii Wolverhampton, trudno, by stracił miejsce w jedenastce Portugalczyków.
Nevesa świetnie charakteryzuje w dzisiejszym wywiadzie dla Weszło Sergio Krithinas z Recordu: “Jeśli miałbym wskazać sposób, który może wam przynieść sukces, to radziłbym umieścić jednego z zawodników bardzo blisko Rubena Nevesa, uniemożliwiając mu rozgrywanie, zagrywanie piłek do przodu. To nie jest typ pomocnika, który dużo biega, a jednak potrafi w odpowiednim momencie przyspieszyć grę jednym dryblingiem czy podaniem”. To pokazuje, jak istotnym trybikiem w maszynie Fernando Santosa jest Neves.
W jakiej jest dyspozycji? W świetnej. W ekipie Wolves to on odpowiada za rozdzielanie piłek i robi to naprawdę starannie, grając na niemal 85-procentowej celności dograń. Często szuka też zagrań otwierających drogę do bramki (1,5 kluczowego podania/mecz, więcej tylko Joao Moutinho – 1,6). No i, do czego zdążył przyzwyczaić, lubi spróbować kropnąć z dystansu. O jego świetnie ułożonej stopie przekonał się już w pierwszej kolejce Premier League Jordan Pickford.
Pizzi
Absolutnie rewelacyjny w dwumeczu z PAOK-iem Saloniki, który dał Benfice awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Niezastąpiony w lidze, gdzie był architektem jedynego gola w wygranym przez Benfikę klasyku z FC Porto. Centralna postać w linii pomocy Orłów, prawdziwy „otwieracz” defensyw rywali, a jednocześnie jego najlepszy strzelec. Najwięcej asyst w zespole, najwięcej kluczowych podań w zespole, najwyższa średnia wykonanych podań na mecz w drużynie. Nie gra w La Liga czy Premier League jak koledzy z trzyosobowej linii pomocy, ale wielce prawdopodobne, że to on sprawi naszym najwięcej kłopotu.
Bernardo Silva
W Manchesterze City pokazał już, że jest w stanie pełnić różne role. Może zagrać na pozycji Kevina De Bruyne, może zastąpić Davida Silvę, daje radę na skrzydle, choć ma zupełnie inne atrybuty niż Raheem Sterling, Riyad Mahrez czy Leroy Sane. Jego klasę potwierdza choćby to, jak mocno plan na mecz z Liverpoolem – ostatecznie zremisowany 0:0 – Pep Guardiola oparł właśnie na Portugalczyku.
“Manchester Evening News” w niedawnym artykule ryzykuje nawet tezę, że w tym roku, w ostatnich 10 miesiącach, to właśnie Bernardo Silva osiągnął najbardziej stabilną formę i nie zdarzało mu się zawieść. Nazywając go przy okazji najlepszym piłkarzem obecnego sezonu w ekipie The Citizens.
Bruma
Trudno tak naprawdę ocenić zawodnika, który nie gra. Po drugiej kolejce Bundesligi Bruma na dobre stracił miejsce w podstawowym składzie Lipska, ostatnio nie było go nawet w kadrze na mecz z Norymbergą. Nic dziwnego – w starciu z Fortuną Duesseldorf Kicker ocenił go na 5 (skala 1-6, gdzie 1 to klasa światowa, a 6 to kompromitacja).
Generalnie to świetny skrzydłowy – piekielnie szybki, dobrze dryblujący, ale trzeba powiedzieć, że padł ofiarą słabego początku sezonu Lipska, jak i taktyki preferowanej przez Ralfa Rangnicka. Emil Forsberg i Marcel Sabitzer grając na skrzydłach przebywają bowiem zdecydowanie bliżej środka niż linii bocznej, co z kolei charakteryzuje Portugalczyka. Bruma mniej od wspomnianych angażuje się też w defensywę.
Promyczek nadziei? Portugalczyk został wybrany graczem meczu z Rosenborgiem w Lidze Europy. Ale żeby powiedzieć, że to znak powrotu do dobrej dyspozycji, to jeszcze zdecydowanie za mało. Szczególnie, że chwilę później nie usiadł nawet na ławce w kolejce ligowej.
Jeśli chodzi o ofensywę naszych dzisiejszych rywali, tutaj mamy największy znak zapytania.
Andre Silva
Od momentu, w którym karierę w reprezentacji zakończył Nuno Gomes, nie było na szpicy pewniaka. Aż do teraz. We wspomnianym wcześniej wywiadzie Sergio Krithinas mówi, że jego zdaniem to snajper dla kadry na najbliższą dekadę. Jakkolwiek idzie mu w klubie, w reprezentacji zawsze dojeżdża. Świadczy o tym druga najlepsza średnia minut potrzebnych na zdobycie gola dla drużyny narodowej spośród aktywnych zawodników z co najmniej 10 trafieniami.
147 – André Silva has the second best minutes per goal ratio for Portugal among all active players (min. 10 goals), scoring every 147 minutes – only Cristiano Ronaldo has a better ratio than him (137 mins/goal). Menace. pic.twitter.com/QoFn8f7ZPv
— OptaJoao (@OptaJoao) September 10, 2018
Mało tego, o ile w Milanie Andre Silva nie zachwycał, w Sevilli wygląda po prostu wyśmienicie. Nie jest w klubie z Andaluzji szczególnie długo, a już ma na swoim koncie hat-tricka z Rayo Vallecano. Na ten moment jest drugim strzelcem La Liga, jedynie za Cristhianem Stuanim z Girony. Jest silny, jest sprytny, jest w formie.
fot. NewsPix.pl