Reklama

Nie tylko Ronaldo. Czy mamy się kogo obawiać?

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2018, 10:06 • 8 min czytania 13 komentarzy

Ronaldo, Ronaldo, Ronaldo. Kulisy domniemanego gwałtu, docieranie do kolejnych faktów, nowe teorie, opinie prawników, opinie osób mogących coś wiedzieć, opinie wszystkich. W portugalskiej prasie – co zrozumiałe – dominuje w ostatnich dniach tylko jeden temat. 

Nie tylko Ronaldo. Czy mamy się kogo obawiać?

Szambo wylewa z wielu stron. Nieobecność na kolejnym meczu Ligi Narodów? Przygotowywanie linii obrony i uspokojenie nastrojów opinii publicznej to jedno, w Portugalii zastanawiają się, czy Ronaldo pojawi się na meczu nowego tworu europejskiej federacji jeszcze kiedykolwiek. Wrzesień, gala w Monte Carlo, ogłoszenie wyboru najlepszego piłkarza świata. Cristiano Ronaldo dowiaduje się, że nie będzie miał okazji wyjść na mównicę (czytaj – nie wygra), więc na galę nie przyjeżdża. Za werdyktem ma stać – rzekomo zdaniem piłkarza, a na pewno zdaniem wpływowego dziennikarza Tancrediego Palmeriego – mszczący się Florentino Perez. Czerwona kartka w meczu z Valencią? Kolejny element spisku i wojny wpływów, której konsekwencją jest działanie na szkodę Ronaldo. W ramach rewanżu gwiazdor Juventusu ma stwierdzić, że w Ligę Narodów nie będzie się bawił, bo po co wspierać nowy twór UEFA?

Odwrócenie uwagi od doniesień o gwałcie? Może. To jednak trochę tak, jakby na bolącego zęba stosować bicie głową w ścianę. Niby ból przenosi się na inny ośrodek i ząb staje się mniej odczuwalny, ale w ogólnym rozrachunku boli jeszcze bardziej.

I wcale nie odwraca uwagi mediów.

Prawnik Cristiano próbuje reagować na doniesienia publikując oświadczenie, w którym podważa wiarygodność zgromadzonych dowodów. Obóz gwiazdy Juventusu atakuje media argumentem, że te korzystają z dokumentów przechwyconych w wyniku ataku hakerskiego. Główni sponsorzy piłkarza, Nike i EA Sports, odcinają się od swojej twarzy reklamowej i nawet specjalnie się z tym nie kryją. Coraz ciężej uświadczyć choćby materiały promocyjne gry FIFA z Ronaldo w roli głównej.

Reklama

Portugalczyk sam poprosił o to, by nie fatygować go do Chorzowa, dzięki czemu zapewnił sobie trochę spokoju i uniknął kontaktu z dziennikarzami, którzy chcieliby drążyć temat. Choć powołanie pewnie niewiele by to zmieniło w kwestii komunikacji Ronaldo z prasą. Mamy w głowie sytuację z mundialu po meczu Portugalia – Iran. Strefa mieszana, rząd dziennikarzy czeka tylko na Ronaldo. Wielu z nich olewa innych reprezentantów, by nie stracić dobrego miejsca przy ściance w perspektywie walki o gwiazdora – wtedy jeszcze – Realu Madryt. W końcu wychodzi. Tłum się na niego rzuca. Ronaldo jednak tylko puszcza oczko dając do zrozumienia, że żadnych wywiadów, nawet króciutkich, nie będzie. Dziennikarze nie odpuszczają i wręcz żebrzą u kapitana kadry o jakiekolwiek słowo, biegną za nim całym peletonem. Ten jednak nie raczy zatrzymać się ani na moment.

Skoro po awansie z grupy Ronaldo tak olewa media, teraz też nie chciałby wystawiać się na ostrzał. A domniemania, nowe przecieki i osądy wyrastają jak grzyby po deszczu.

Mecz z Polską? Na dobę do pierwszego gwizdka ma w Portugalii jedynie status drugoplanowej ciekawostki.

Postanowiliśmy jednak podejść do sprawy ze sportowego punktu widzenia i odpowiadamy na pięć palących pytań odnośnie do formy naszych rywali.

JAK PORTUGALIA RADZI SOBIE BEZ RONALDO?

Ostatni mecz z Włochami (1:0) pokazał, że wcale nie musi radzić sobie źle. Z jednej strony to dla Portugalczyków dobry omen, zaliczony sprawdzian. Z drugiej, można go uznać tylko za miły wyjątek, bo w ostatnim czasie – uznajmy za miarodajny okres trzech lat do tyłu – Portugalczycy bez swojego lidera wyraźnie bledli. Wygrywali z Serbią, Norwegią, Meksykiem (ale po dogrywce), Arabią Saudyjską, Luksemburgiem, Gibraltarem czy Cyprem, ale jednocześnie tracili punkty z Chorwacją, Belgią, Tunezją, USA, Szwajcarią, Anglią czy Rosją. Bez Cristiano ewidentnie tracili rezon, a gdy już starli się z kimś naprawdę mocnym – nie było o czym gadać. Wystarczy rzucić okiem na liczby…

Reklama

Punkty z Ronaldo (ostatnie trzy lata)* – 2,16

Punkty bez Ronaldo (ostatnie trzy lata)* – 1,69

Bez zwycięstw z Luksemburgiem, Gibraltarem i Cyprem, z którymi wygrałby zapewne nawet ligowy skład, wychodzi z tego średnia 1,3 punktu na mecz.

Nawet dziecko wysnułoby zatem wniosek, że bez Ronaldo Portugalczycy mają ciężko.

*wygrana po dogrywce liczona za trzy punkty, przegrana po dogrywce za zero, wliczone mecze towarzyskie

KTÓRY PORTUGALCZYK JEST W GAZIE?

Widzimy trzy postaci, przed którymi pod nieobecność Ronaldo można czuć respekt.

Największy – przed Andre Silvą, czyli piłkarzem uważanym za największą nadzieję Portugalii przed dzisiejszym meczem. Po pierwsze dlatego, że to właśnie on zapewnił trzy punkty w meczu z Włochami. Po drugie – bo przeżywa małe piłkarskie odrodzenie. W poprzednim sezonie szło mu licho, strzelił tylko dwa gole w Serie A, stając się rozczarowaniem Milanu, który wyłożył za niego 22 miliony. Na wypożyczeniu do Sevilli już teraz przebił swój ligowy dorobek parokrotnie – obecnie ma na koncie siedem bramek, a wynik z poprzedniego sezonu wyrównał w zasadzie po pierwszych 45 minutach spędzonych na boiskach La Liga. Robi furorę do tego stopnia, że w Andaluzji na poważnie zastanawiają się nad aktywowaniem klauzuli wykupu opiewającej na 35 baniek. W Milanie pewnie przyjęliby tę wiadomość z pocałowaniem ręki.

Ale to nie tak, że Silva to ogór, który teraz nagle się ocknął. To on obok Cristiano Ronaldo był architektem awansu na rosyjski mundial, strzelając w eliminacjach dziewięć bramek (w dziesięciu meczach). Portugalczycy dysponowali wówczas wielką siłą rażenia – w czwórce najlepszych strzelców eliminacji znalazło się ich dwóch piłkarzy.

Za drugą gwiazdę naszych rywali należy uznać Bernardo Silvę. Mimo że w Manchesterze City portugalski skrzydłowy nie zawsze gra na swojej pozycji (Guardiola częściej widzi go w środku), to obecność w każdym meczu tak renomowanego klubu, zwykle od pierwszej minuty, jest chyba wystarczającą rekomendacją.

Trzeci as Portugalczyków to Joao Cancelo. Nawet jeśli wielkie kwoty wydawane przez gigantów europejskiej piłki nie robią już na nas takiego wrażenia, to i tak głupio nie doceniać 40 milionów wydanych przez Juve na prawego obrońcę. Dość powiedzieć, że na żadnego Polaka nikt nigdy takiej sumy na stół nie wyłożył.

CZY POZA ABSENCJĄ RONALDO WIDZIMY JAKIEŚ DOBRE INFORMACJE?

Tak. Przynajmniej jedną – Goncalo Guedes nie zagra przeciwko Polsce. 21-letni piłkarz Valencii uważany jest w Portugalii za następcę Cristiano Ronaldo. W tym okienku transferowym zmienił PSG na Valencię (odstępne – 40 milionów). W drużynie mistrza Francji nie dostał może zbyt wielu szans, ale w reprezentacji mocno na niego liczą i mimo problemów w klubie stał się jej ważnym ogniwem. Należy tak uważać mimo faktu, że w dwóch ostatnich meczach nie podniósł się z ławki. Miało to jednak związek z odstawieniem na boczny tor w PSG i transferem do nowego klubu w ostatnich dniach okna. Młody piłkarz – to i wahania formy.

Co najistotniejsze – Guedes nie zagra z Polską z powodu urazu, jakiego doznał w ostatnim ligowym meczu z Barceloną.

JAK WYPADA PORÓWNANIE JEDENASTEK?

Porównajmy piłkarzy pozycja po pozycji. Krótkie uzasadnienia, bez rozpisywania się.

Łukasz Fabiański > Rui Patricio 1:0

Bramkarz West Hamu, o uznanej marce w Premier League, kontra nowicjusz angielskich boisk. Fabian o klasę wyżej.

Bartosz Bereszyński < Joao Cancelo 1:1

Bereś to duża klasa, gość ciągle idący w górę, prawdopodobnie stojący u progu dużego transferu. Portugalczyk ten transfer ma już jednak za sobą – za 40 baniek z Valencii do Juventusu, gdzie gra praktycznie wszystko.

Kamil Glik > Pepe 2:1

Jeden wciąż utrzymujący się na topie i przeżywający najlepsze lata kariery. Drugi już raczej po drugiej stronie barykady, nawet jeśli jego nazwisko jest bardziej kojarzone.

Jan Bednarek < Ruben Dias 2:2

Dias ma tę przewagę, że przynajmniej gra. Może na niższym poziomie, bo w Benfice, ale jednak od deski do deski. Bednarek na placu gry pojawił się w tym sezonie tylko dwukrotnie, a to sprawia, że właśnie o niego drżymy najbardziej.

Artur Jędrzejczyk < Mario Rui 2:3

Etatowy lewy obrońca Napoli kontra grający na boku z konieczności legionista. Nie ma co porównywać.

Grzegorz Krychowiak – William Carvalho 3:4

Jeden wraca do życia w Lokomotiwie, drugi jest świeżo po transferze za 20 milionów do Betisu. Stawiamy znak równości.

Piotr Zieliński > Pizzi 4:4

Piłkarz Napoli, zaliczający bardzo dobry start rundy, kontra 29-latek, który wprawdzie próbował lata temu sił w La Liga, ale furory nie zrobił. Werdykt jest prosty.

Rafał Kurzawa < Helder Costa 4:5

Pierwszy dopiero się przebija w średniaku Ligue 1 (i nie notuje liczb), drugi gra wszystko w średniaku Premier League, Wolverhampton (choć także nie notuje liczb).

Kamil Grosicki < Bernardo Silva 4:6

Piłkarz, którego wypychało drugoligowe Hull kontra skrzydłowy Manchesteru City. Niestety, przepaść.

Krzysztof Piątek > Renato Sanches 5:6

Rewelacja Euro 2016 wraca do gry w Bayernie, więc stawiamy, że to na niego wskaże trener Santos. Piątek jest jednak w takim gazie, że przegrałby porównanie z mało kim.

Robert Lewandowski > Andre Silva 6:6

Siedem goli w ośmiu meczach w Sevilli to rzecz jasna dobry wynik. Ale jeszcze nie na tyle dobry, by równać się z Lewym.

JAK BARDZO ZMIENIŁA SIĘ PORTUGALIA OD OSTATNIEGO MECZU Z POLSKĄ?

Spośród czternastu zawodników, którzy znaleźli się na boisku w ćwierćfinale Euro 2016, w obecnej kadrze zostało siedmiu. Wiadomo, jaka jest sytuacja z Ronaldo. Jose Fonte i Quaresma przestali być powoływani po mundialu, rocznik 1983 nie uchodzi za najbardziej perspektywiczny. Eliseu stracił miejsce w kadrze już przed Rosją, Joao Mario po powrocie z wypożyczenia do Interu nie zagrał ani minuty, Nani został sensacyjnie odpalony już przed mundialem, powołania mimo regularnej gry przestał ostatnio odbierać także Joao Moutinho.

Dla porównania, w polskiej reprezentacji znalazło się ośmiu piłkarzy, którzy wzięli udział w tamtym meczu. W obu ekipach została wymieniona niemal cała ławka rezerwowych. I tu, i tu doszło zatem do sporych zmian, choć wiele filarów wciąż stoi na swoim miejscu.

***

Czy przed meczem z Portugalią mamy się czego obawiać? Niekoniecznie. Czy bez Ronaldo przyjedzie do nas banda ogórków? Także nie. Jak na nasze, czeka nas mecz, który grający u buka zakwalifikowaliby do szufladki „no bet”. Przyjeżdża do nas zespół generalnie mocny, targany swoimi problemami, ale i mający po swojej stronie kilka atutów. Zespół będący w naszym zasięgu, ale i taki, z którym porażka nie będzie boleć jakoś szczególnie mocno.

A już na koniec – tak między nami – trochę dziwimy się temu Ronaldo, że nie chciał wbić do Chorzowa. Niby taki profesjonalista, niby wszystko na tip top, a nikt mu nie powiedział, że Grzegorz Bronowicki zakończył już karierę.

Do meczu Polska-Portugalia zostało już niewiele czasu, więc proponujemy właściwie zaopatrzyć się na wieczór w limitowane puszki Coca-Cola Zero Cukru, stylizowane na stroje naszej kadry z ostatnich lat. Tak, jest wśród nich słynny husarz!

coca_cola_weszlo1920x1343

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...