Reklama

Milik trzecim napastnikiem w Augsburgu. Nie ma po co wracać do Leverkusen?

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2014, 10:49 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nie tak to wszystko wyobrażał sobie Bayer, wypożyczając Arkadiusza Milika i nie tak to wyobrażał sobie sam Milik, przenosząc się do Augsburga. A przecież wydawało się, że plan jest jasny i całkiem realny: Leverkusen udostępnia piłkarza – i to w taki sposób, by nowemu pracodawcy opłacało się na niego stawiać – a on się uczy, ogrywa i po roku wraca. Problem jednak w tym, że zbyt wiele to Polak się nie nagrał.

Wystarczy wyciągnąć dziewięć ostatnich meczów Milika z ubiegłych dwóch miesięcy.

Freiburg – ławka
Hannover – 29 minut
Borussia M. – ławka
Schalke – 25 minut
Wolfsburg – ławka
Bayer – 19 minut
Mainz – ławka
Bayern – ławka
Hoffenheim – ławka

73 minuty, zero goli. Oto bilans Milika z ostatnich dziewięciu kolejek, choć powinien być to wynik z minionego weekendu. Niestety, trener Markus Weinzierl ma na ten temat nieco inny pogląd: w pierwszym składzie wystawia albo Saschę Moeldera, albo Raula Bobadillę i w zależności, którego z tej dwójki posadzi na ławce, tego potem wpuszcza na plac. Milik też zasiada obok trenera, ale podnosi się tylko na rozgrzewkę.

A plan był przecież zupełnie inny. Bayer, wypożyczając Milika, skonstruował umowę tak, aby chętnie na Polaka stawiano: im gra więcej, tym mniej trzeba za jego wypożyczenie zapłacić. Jakoś się Arek pokazał, w listopadzie kapitalnie wypadł na młodzieżówce (sześć goli w dwóch meczach), jednak w klubie ciągle nie mógł pójść za ciosem. Na początku roku zagrał od początku w trzech z czterech meczów, trafił nawet do siatki, choć rolę miał minimalnie ułatwioną – Bobadilla był akurat kontuzjowany.

– Nie boję się napisać, że Arek Milik – mój krajan z Tychów (podobnie zresztą jak Kuba Świerczok, Krzysiek Bizacki, Mirek Widuch czy Bartek Karwan) – ma dziś dość pewne miejsce w pierwszym składzie – stwierdził w cotygodniowym tekście na Weszło Radosław Gilewicz. Chwilę potem przyszedł mecz z Freiburgiem i problemy Milika zaczęły się na dobre. Polak nie gra, chociaż statystycznie gorszy wcale nie jest:

Milik: 619 minut, 2 gole
Moelders: 1071 minut, 2 gole
Bobadilla: 768 minut, 2 gole

Przyznajcie sami, to nie są rywale, przed którymi należałoby padać na kolana. To nie są też liczby, przed którymi ktokolwiek powinien odczuwać respekt. A mimo to Milik siedzi i patrzy, jak grają inni. Nie boimy się tego napisać, ale jeden z naszych największych talentów nie daje rady w Augsburgu. Za chwilę okaże się, że będzie musiał wracać do Leverkusen, gdzie Stefan Kiessling jest straszne mocno eksploatowany, a jego zmiennik, ściągnięty latem Eren Derdiyok nie daje żadnej wartości. Bayer, chcąc mieć konkurenta dla Kiesslinga, będzie musiał znów wybrać się na zakupy. A dla Milika znaleźć klub – taki, w którym będzie mógł więcej pograć.

Milik trzecim napastnikiem w Augsburgu. Nie ma po co wracać do Leverkusen?

Najnowsze

Anglia

Jakub Kiwior wciąż w gazie! Strzelił gola w Premier League [WIDEO]

Szymon Janczyk
3
Jakub Kiwior wciąż w gazie! Strzelił gola w Premier League [WIDEO]

Niemcy

Niemcy

To już czas na kolejny krok dla Kamila Grabary? “Nie przypuszczałem, że jest tak dobry”

Wojciech Górski
21
To już czas na kolejny krok dla Kamila Grabary? “Nie przypuszczałem, że jest tak dobry”
Anglia

Giganci poza burtą LM? Kto musi martwić się przed kolejnym sezonem?

Wojciech Górski
7
Giganci poza burtą LM? Kto musi martwić się przed kolejnym sezonem?
Ekstraklasa

Architekt Eintrachtu, likwidator Big City Herthy. Kim jest Fredi Bobić?

Michał Trela
30
Architekt Eintrachtu, likwidator Big City Herthy. Kim jest Fredi Bobić?