Nie przepadamy za takimi sytuacjami, ale cóż – wychodzimy z założenia, że wytykanie palcami to dość skuteczna metoda walki z tego rodzaju piłkarską – to chyba nie jest za duże słowo – patologią. Daniel Smuga z Górnika Zabrze to bardzo fajny chłopak. Przyjemnie czytało nam się te wszystkie wywiady, w których opowiadał o przebijaniu się w niższych ligach, a i na jego grę patrzyło się nie najgorzej, na tle kolegów z zespołu potrafił się wyróżnić. Tym bardziej szkoda, że ktoś taki odwala szopkę na oczach całej piłkarskiej Polski.
Bardzo ciekawie zapowiadająca się kontra w meczu z Lechem. Wynik 2-0 dla gospodarzy, jest więc poważna szansa, by pozbawić złudzeń rywala z Poznania. Smuga prowadzi piłkę na gazie, jest jeszcze na własnej połowie i co robi? Wywija orła i liczy na rzut wolny oraz kartkę dla Kostewycza.
Daniel Smuga perfekcyjnie marnuje kontratak Górnika.#Smuga#GÓRLPOpic.twitter.com/diGe6frkQi
— Filip (@f_ciucki) 5 października 2018
Danielu, co to do jasnej cholery było? Nagrodę dla najlepszego aktora na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych niedawno zgarnął Woronowicz i coś nam mówi, że i tak nie miałbyś z nim szans. Symulka na własnej połowie to oczywiście coś na swój sposób spektakularnego, ale wydaje nam się, że nawet twórcy gniotów pokroju “Trudne sprawy” nie zwrócą uwagi na twoje umiejętności. Po prostu szkoda zachodu.
A już tak na serio – jeśli Krzysztof Piątek ostatnio musiał wyskoczyć z dwóch tysięcy euro za próbę wymuszenia karnego, to zastanawiamy się, jak należałoby ukarać Smugę. Z jednej strony ewentualne powodzenie jego żenującej próby miałoby mniejszy wpływ na wynik (Kostewycz nie miał żółtej kartki), a z drugiej – czy w tych całych karach nie chodzi też trochę o to, by karać głupotę zawodników? Jeśli uznamy, że tak, to Smuga musiałby chyba rozbić świnkę-skarbonkę.
A na dodatek chłopak niejako zwieńczył tym padolino i żółtą kartką swój bardzo przeciętny występ. Miał najniższą celność podań na boisku (ledwie 47%), wygrał jedynie 4 z 13 pojedynków (najsłabiej w Górniku), wyszedł mu 1 zwód na 4, raz odebrał piłkę i 7 razy ją stracił. No wypisz, wymaluj badziewiak pełną gębą. Jeśli kiedyś zastanawialiście się, jaka jest definicja takiego gagatka, to w ostatnich kolejkach lepszego przykładu nie znajdujemy.
No to pora jeszcze sprawdzić, w jakim towarzystwie wylądował pomocnik Górnika.
Z przyjemniejszych rzeczy – w kozakach był tłok i to również za sprawą młodych Polaków, z których Smuga powinien brać przykład. Ostatecznie miejsce znaleźliśmy dla 19-letniego Sebastiana Szymańskiego, 20-letniego Sebastiana Kowalczyka i 21-letniego Szymona Żurkowskiego. O ile od dwóch panów z tego grona wymagamy już od pewnego czasu, o tyle obecność pomocnika Pogoni to pewne zaskoczenie, ale bardzo pozytywne.
Słówko o tych, którzy byli blisko, a się nie załapali, serce krwawiło nam głównie przy dwóch nazwiskach. Sporo gorzkich słów rzuciliśmy ostatnio pod adresem Mateusza Lisa z Wisły Kraków, który został jednym z bohaterów derbów Krakowa. Oby był to dla niego moment zwrotny, a nie występ, który posłuży za wytłumaczenie dla trzymania go w bramce pomimo wpadek. Druga osoba to Lukas Haraslin, który bawił się z obrońcami Zagłębia Sosnowiec. No ale niestety jedenastka z gumy nie jest, ktoś musiał wylecieć.
Fot. FotoPyK