Reklama

Ile traci Górnik bez Szymona Żurkowskiego?

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

17 września 2018, 11:04 • 4 min czytania 9 komentarzy

Od dłuższego czasu chuchaliśmy i dmuchaliśmy na Szymona Żurkowskiego. Ostrzegaliśmy, wręcz apelowaliśmy, by jak najszybciej uciekał z naszej ligi. Baliśmy się, że prędzej czy później jakiś boiskowy bandyta wyrządzi mu sporą krzywdę. Prób nie brakowało, zamach na jego zdrowie przeprowadzili między innymi Perez, Wasilewski, Vacek, Rieder czy Mączyński.

Ile traci Górnik bez Szymona Żurkowskiego?

Na perełkę Górnika urządzono jedno wielkie polowanie, które skończyło się tak, jak można było przewidywać. Nie zrozumcie nas źle – nie nazywamy Michała Maka boiskowym bandytą, ale faktem jest, że jego bardzo ostry faul w końcówce spotkania Górnika z Lechią spowodował, że Żurkowski wypadł z gry na dłużej.

Początkowo mówiło się o konieczności operacji, przez którą środkowy pomocnik Górnika pauzowałby co najmniej kilka miesięcy, a do gry w tym roku już by nie wrócił. Najgorsze obawy nie znalazły jednak potwierdzenia w faktach, które okazały się dla młodzieżowego reprezentanta Polski wyjątkowo łaskawe. Zamiast kilku miesięcy żmudnej rehabilitacji, zaledwie kilkutygodniowy powrót do zdrowia. Jeżeli przypuszczenia się potwierdzą, powinien być on gotowy do gry już za około dwa tygodnie.

I nietrudno oprzeć się wrażeniu, że to jeden z niewielu powodów do optymizmu dla zabrzan, którzy w obecnym sezonie notują brutalne zderzenie z rzeczywistością. Życie po życiu, w którym brakuje Wieteski, Kądziora i Kurzawy okazało się niezwykle wymagające. Na tyle, że Górnik znajduje się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej, z zaledwie siedmioma punktami na koncie. Jakkolwiek spojrzeć, średnia jednego punktu na mecz wydaje się jednak tym, na co obecnie tę drużynę maksymalnie stać. Znamienne, że Żurkowski nagle – po jednym dobrym sezonie – musiał stać się liderem zespołu. Od niego, obok Igora Angulo, wymagano najwięcej. Na niego najbardziej liczono, w nim widziano polisę ubezpieczeniową na trudne czasy. Obarczono go wielką odpowiedzialnością, mimo że dopiero za kilka dni skończy 21 lat.

Górnik Zabrze według TOTOLOTKA ma nieco mniejsze szanse na zwycięstwo w Sosnowcu niż gospodarze. Kurs na jego wygraną wynosi 3,10

Reklama

Ale trzeba powiedzieć sobie jasno – Żurkowski nie zawodził. Dość powiedzieć, że w Ekstraklasie próżno szukać zawodnika, który miałby tak wysoką średnią ocen. Co prawda pomocnika Górnika oceniamy tylko na przestrzeni pięciu spotkań (a nie ośmiu jak u znacznej części zawodników), jednak średnia 6,60 – oceny 6, 6, 8, 7, 6, ani jednej wyjściowej! – musi robić wrażenie niezależnie od okoliczności. Znamienne, że nawet w Trenczynie jako jedyny miewał przebłyski, gdy Górnik jako zespół wyglądał fatalnie.

Z innymi środkowymi pomocnikami zabrzan nawet nie ma sensu go porównywać. Matuszek gra słabo (średnia not 3,67), Ambrosiewicz jeszcze słabiej (3,17), a gdy w dwóch ostatnich kolejkach szansę otrzymał Biedrzycki, to rozegrał dwie karygodne partie. Jednak “dwójka”, druga “dwójka” i dzisiaj chyba zejście do bazy, bo wystawianie go do gry na razie wygląda jak sabotaż.

W tym kontekście strata Żurkowskiego boli jeszcze bardziej. Spójrzmy chociażby na jego ostatni mecz przed kontuzją, w piątej kolejce z Lechią. Oddał najwięcej strzałów z graczy Górnika: pięć, w tym trzy celne. Dwa z nich z dystansu, po których Dusan Kuciak musiał się mocno nagimnastykować. Ani myślał się zatrzymywać, w pewnym momencie osiągnął prędkość 33,16 km/h (szybszy był tylko Konrad Nowak – 33,28 km/h). W pokonanym dystansie ustąpił jedynie Kacprowi Michalskiemu (11,29 km do 12,43 km). Był też najczęściej faulowany (siedmiokrotnie), ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

Zresztą, gdyby nie on, zabrzanie zapewne nie mieliby na koncie żadnego zwycięstwa. Przypomnijmy, jak odwrócił losy rywalizacji z Miedzią. Był bohaterem meczu, swoją grą przykrył słabą postawę kolegów. Górnik przegrywał do przerwy 0:1, w drugiej odsłonie wyrównał, a w końcówce Żurkowski zaprosił na prezentację swoich umiejętności. Najpierw świetnie asystował Angulo, potem strzelił gola, przy okazji ośmieszając kilku rywali. Stał się bohaterem meczu, mimo że nie wykorzystał jeszcze dwóch dobrych sytuacji po kontrach.

Zagłębie Sosnowiec odniesie drugie zwycięstwo w sezonie? TOTOLOTEK wycenia taki scenariusz po kursie 2,45

Dlatego nie ma co ukrywać, trudno negować rzeczywistość – Górnik bez Żurkowskiego traci bardzo, ale to bardzo dużo jakości. Dlatego im szybciej wróci on do gry, tym lepiej dla Marcina Brosza i spółki. Na razie trzeba jakoś funkcjonować bez niego i spróbować wygrać w Sosnowcu. Miejscowe Zagłębie zaczęło dużo strzelać (pięć goli w ostatnich dwóch meczach), za to cały czas dużo traci (15 straconych bramek, nawet mając mecz mniej to najgorsza obrona w lidze). Oby to zwiastowało spotkanie z wieloma bramkami.

Reklama

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

9 komentarzy

Loading...