Krystian Nowak ma dopiero 24 lata, a już przeszedł w swojej karierze tyle, że pewnie mógłby napisać całkiem ciekawą książkę, mimo że nie chodzi o wymiotowanie pod stołem czy przegranie majątku w kasynie. Gorzej, że byłoby to wspominanie kolejnych niepowodzeń, którymi naznaczone są losy tego zawodnika. Nie przeszkadza mu to w najlepsze zwiedzać Europy.
Na starcie przyjęło się, że to duży talent i już jako 18-latek zaczął regularnie występować w Ekstraklasie. Dość szybko jednak okazało się, że mowa o stoperze, który rzadko może zagwarantować solidność i niezawodność. Nowak mając 22 lata wyjeżdżał z Polski jako specjalista od spadków. Spadał z Widzewem z Ekstraklasy, rok później z tym samym klubem zleciał z I ligi, wrócił do Ekstraklasy i zaliczył spadek z Podbeskidziem, a co bardziej złośliwi dopisaliby mu jeszcze spadki z trzecioligowym rezerwami “Górali” i SMS-em Łódź w 2011 roku. Wszystko to w naprawdę krótkim czasie.
Podbeskidzie z Nowakiem w składzie w sezonie 2016/17 w 21 meczach odniosło zaledwie cztery zwycięstwa. Wystarczyło go jednak odstawić na bok, żeby w następnych ośmiu kolejkach wygrać pięć razy i dwukrotnie zremisować. Przypadek? Być może.
W każdym razie po degradacji bielszczan piłkarz ten na krajowej ziemi nie za bardzo miał już czego szukać. Chętnych na kolejny spadek nie było. Ruszył więc za granicę. Najpierw trafił do szkockiego Hearts, w którym w ostatnich latach byli też Adrian Mrowiec, Dawid Kucharski, Błażej Augustyn czy Rafał Grzelak. Nowak na debiut czekał kilka miesięcy, aż do 23 grudnia. Od tego momentu zaczął jednak grać regularnie i nawet miał swoją chwilę chwały, gdy strzelił gola w wygranym 4:1 meczu z Rangersami.
Do końca sezonu grał już regularnie, choć wyniki były raczej kiepskie. Potem wszystko wróciło do “normy”. Jesienią ubiegłego roku Nowak rozegrał zaledwie trzy ligowe spotkania i pod koniec stycznia przeszedł do greckiego Panioniosu. W tym samym okienku trafił tam Nicki Bille Nielsen. Polak kilka dni przed opuszczeniem Szkocji przeszedł zabieg artroskopii kolana. Grecy o wszystkim wiedzieli, ale liczyli, że powrót do formy zajmie mu mniej czasu. W marcu stwierdzono, że najlepiej będzie, jeśli się spokojnie przygotuje do nowego sezonu. Miesiąc później… zadebiutował w nowej drużynie meczem Pucharu Grecji z PAOK-iem, wchodząc na ostatni kwadrans. W końcówce rozgrywek łapał się do osiemnastki, ale zawsze siedział na ławce. Kolejnych występów nie było, w czerwcu doszło do rozstania.
Nowak najpierw trenował z Aberdeen, angażu jednak nie otrzymał. Dopiero teraz ogłoszono, że jego kolejnym przystankiem jest Chorwacja, a konkretnie Slaven Belupo z Koprivnicy.
✍️DONE DEAL✍️ Krystian Nowak zawodnikiem @nkslavenbelupokontrakt do 30.06.2020r. Powodzenia Krystian✊️ pic.twitter.com/IZIK334CAe
— INNfootball (@INNfootball_) 23 sierpnia 2018
Koprivnica to urokliwe 30-tysięczne miasteczko, słynące z tego, że znajduje się w nim siedziba Podravki – producenta Vegety. Można było wylądować gorzej.
Slaven Belupo to zatwardziały średniak chorwackiej ekstraklasy. W ostatnich sześciu latach w 10-zespołowej stawce kursował między szóstym a dziewiątym miejscem. Ten sezon zaczęto od dwóch punktów w trzech meczach.
Próżno szukać w tej ekipie znanych nazwisk. Jeżeli macie tu kogoś kojarzyć, to ewentualnie napastników. Matej Jelić w sezonie 2014/15 razem z Janem Kalabiską został królem strzelców słowackiej ekstraklasy w barwach MSK Żylina, ale od tego czasu nawet nie zbliżył się do tamtych chwil. Z kolei Jean-Philippe Mendy miał fajne momenty w słoweńskim Mariborze i zagrał z nim fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Wydaje się, że Nowak w takim towarzystwie ma szansę się przebić, choć… już widzimy, że jeden ze stoperów to kapitan zespołu. Ligi nie ma co lekceważyć – w rankingu UEFA znacznie wyżej niż Ekstraklasa. W praktyce to naprawdę szansa dla Nowaka. Ale jeśli i tym razem będzie klapa, wychowanek Mazura Ełk chyba będzie musiał zmienić kontynent do zwiedzania i poszukać szczęścia w jakiejś Tajlandii czy Malezji.
Fot. FotoPyk