Reklama

Cracovia chyba jednak nie powalczy o mistrzostwo

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2018, 20:56 • 4 min czytania 39 komentarzy

Ambitne plany Michała Probierza związane z nowym sezonem Ekstraklasy szybko wzięły w łeb. Jego Cracovia od startu rozgrywek prezentowała się bardzo słabo, a co gorsza kolejne spotkania nie zwiastowały szybkiej poprawy. Probierz, mimo licznych zawirowań kadrowych i dennej formy poszczególnych piłkarzy, nie stracił jednak rezonu i cały czas nastawia się na grę o wysokie cele. Mecz z Zagłębiem Lubin miał być pierwszym krokiem w stronę poprawy kiepskiej sytuacji w tabeli i czymś na wzór punktu zwrotnego. I chociaż “Pasy” wreszcie zagrały przyzwoicie, to efekt jest dokładnie taki sam, jak do tej pory. 

Cracovia chyba jednak nie powalczy o mistrzostwo

Wciąż czekająca na pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie Cracovia rozkręcała się dziś stopniowo, ale koniec końców była w swoich poczynaniach bardziej zdecydowana niż goście z Lubina. Zwodnicy w pasiastych koszulkach byli odpowiednio zmotywowani, a trener Probierz zachowujący się przy linii bocznej w wyjątkowo żywiołowy sposób (nawet, jak na siebie) skutecznie dbał o to, aby w tym aspekcie wszystko pozostało w porządku. Trzeba przyznać, że to działało, bo przed przerwą gospodarze przeważali, pozwalając Zagłębiu tylko na nieliczne wypady pod bramkę Gostomskiego.

O ile jednak Cracovia nie potrafiła wykorzystać swoich sytuacji, to Zagłębie było w tym wypadku bezwzględne. Co gorsza dla piłkarzy Probierza, jedyną bramkę goście strzelili po juniorskim błędzie Strózika, który w prosty sposób stracił piłkę na rzecz Jagiełły. Chwilę później wychowanek lubińskiego klubu obsłużył dobrym podaniem Pawłowskiego, który mierzonym strzałem z kilkunastu metrów nie dał szans Gostomskiemu. Nieco wcześniej dobrą okazję do zdobycia gola miał też Starzyński, ale jego strzał z rzutu wolnego z – jak mogło się wydawać – idealnej dla niego odległości został zablokowany przez jednego z piłkarzy ustawionych w murze.

Paradoksalnie Strózik, który straconą bramkę może zapisać na swoje konto, w pierwszej połowie był wyróżniającym się piłkarzem w szeregach krakowian. W 14. minucie powinien nawet strzelić gola, ale będąc w dobrej sytuacji przegrał pojedynek z Hładunem, a w tuż przed przerwą (i jednocześnie stratą bramki) przeprowadził efektowny rajd prawą stroną boiska, który zakończył idealnym wyłożeniem piłki do Hernandeza. Hiszpan próbował pokonać Hładuna strzałem piętą, jednak golkiper Zagłębia był w tej sytuacji na posterunku, choć tą udaną interwencją zapoczątkował całą sekwencję dziwnych zdarzeń pod bramką Zagłębia.

Zaczęło się od tego, że odbita przez Hładuna piłka znów trafiła do ustawionego z prawej strony Strózika, który jeszcze raz posłał ją w pole karne, tym razem do wbiegającego Budzińskiego. Jego strzał został jednak zablokowany, ale odbita od nogi jednego z obrońców piłką trafiła prosto do Hernandeza, który skierował ją do siatki. Autor bramki, co znamienne, nie celebrował jednak swojego trafienia, więc zapewne od razu wiedział, że coś w tej akcji było nie tak. Do podobnego wniosku doszedł sędzie Szczech, który najpierw zasygnalizował spalonego, by następnie zarządzić analizę VAR. Niestety, nie potrafimy odpowiedzieć, który fragment akcji był sprawdzany, bo całość wyglądała w ten sposób.

Reklama

Po przerwie obraz gry specjalnie nie uległ zmianie. Cracovia znów chciała jakby trochę bardziej, a Zagłębie nastawiało się przede wszystkim na to, by bramki nie stracić. Wśród gospodarzy, podobnie zresztą, jak w pierwszej połowie, szczególnie aktywny był Hernandez, który już w 52. minucie znalazł się w dobrej sytuacji po akcji Mateusza Wdowiaka, a między 74. i 76. oddał dwa bardzo groźne strzały z dystansu. W obu przypadkach lepszy od pomocnika gospodarzy był jednak Hładun, który dziś wybronił Zagłębiu trzy punkty. Delikatny błąd popełnił jedynie w samej końcówce przy wyjściu do piłki dośrodkowanej z rzutu wolnego, ale na jego szczęście Zenjow nie wykorzystał swojej okazji.

Cracovia ogólnie zaprezentowała się dziś z całkiem dobrej strony. Niewykluczone nawet, że był to najlepszy mecz zespołu Probierza w tym sezonie, choć patrząc na wynik to raczej żadne pocieszenie. Pozytywów trener Cracovii powinien szukać w w nie najgorszej (wreszcie!) postawie skrzydłowych. Jeśli uda się wycisnąć z nich jeszcze więcej, to przy tak solidnym środku pola gra „Pasów” wkrótce powinna się poprawić. Inna sprawa, że bez napastnika o zdobywanie goli wciąż będzie bardzo ciężko. Taki Piszczek nie pokazał dziś kompletnie nic i pewnie gdyby miał jakiegoś rywala do gry w pierwszym składzie, to za tydzień w ogóle nie wyszedłby na boisko. Na Kałuży powinni więc jak najszybciej rozejrzeć się za kimś, kto umie strzelać bramki. O zapowiadanym przez Probierza mistrzostwie można już raczej zapomnieć, ale z tak nikłą siłą rażenia w Cracovii mogą sobie szybko przypomnieć smak walki o utrzymanie.

Zagłębie z kolei po dwóch przegranych z rzędu wreszcie zgarnęło pełną pulę. Pod wodzą trenera Lewandowskiego lubinianie nie grają imponującej piłki, ale jakiś pomysł w tym, co prezentują na boisku mimo wszystko jest. Widać to zresztą po ich sytuacji w tabeli – dzięki dzisiejszej wygranej udało im się doszlusować do szeroko rozumianej czołówki. Czyli dokładnie tam, gdzie przed startem rozgrywek chciała być Cracovia.

[event_results 515777]

Reklama

Fot. 400mm.pl/Jakub Gruca

Najnowsze

Komentarze

39 komentarzy

Loading...