– Według naszych informacji na jednym z treningów Dutt chciał porozmawiać z Obraniakiem, dowiedzieć się, dlaczego od kilku tygodni jest w fatalnej formie. Nasz kadrowicz miał jednak odburknąć, że nie mają o czym rozmawiać. To dlatego w ostatnim czasie reprezentant Polski tak rzadko pojawia się na boisku w meczach Bundesligi – czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym o problemach Ludovika Obraniaka, który przestał grać w Werderze… Zapraszamy na sobotnią prasówkę.
FAKT
Spójrzmy, co dziś proponuje Fakt. „Pawela załatwił Cracovię”, czyli relacja z wczorajszego meczu. „Lech zabawił się z bezradną Wisłą”, czyli sprawozdanie z Poznania. Do tego tekst o Tito Vilanovie, ale nie ma tutaj nic, czego byście wcześniej nie czytali… Zacytujmy więc chociaż Mateusza Borka.
Czy jeśli dziś wiadomo, że półfinały i finał Euro 2020 odbędą się w Stambule, to myślicie że pewne decyzje dotyczące miast i państw nie zostały już podjęte? Wielu krytykuje Bońka, a nikt zarządu PZPN, który przecież przyjął tę decyzję prezesa jednomyślnie. Ja Bońka ani zarządu za tę decyzję nie będę potępiał, bo cieszę się, że będziemy mieć młodzieżowe mistrzostwa Europy. Komentowałem kilka razy finały mistrzostw Europy U-21 i to jest naprawdę fantastyczny turniej. Chętnie zarezerwuję te kilka tygodni 2017 roku, by na własne oczy zobaczyć przyszłe gwiazdy europejskiej piłki. I już dziś wiadomo, że zagrają w tym turnieju nasi. Czy pamiętacie, kiedy Polska ostatni raz grała w mistrzostwach Europy do lat 21? Odpowiadam: w 1994 roku, kiedy w ćwierćfinale drużyna Wiktora Stasiuka z Majdanem, Bąkiem, Hajtą, Ledwoniem, Ratajczykiem, Świerczewskim, Rząsą i Kucharskim przegrywała z późniejszym finalistą Portugalią. I dziś komuś mistrzostwa Europy U-21 w Polsce się nie podobają? Ktoś wolałby wydawać państwowe miliony w przegranej sprawie meczów grupowych Euro 2020 bez gwarancji sukcesu i udziału Polaków? Nie, dziękuję.
Stronę dalej Ludovic Obraniak powoli żegna się z Werderem Brema.
Według naszych informacji na jednym z treningów Dutt chciał porozmawiać z Obraniakiem, dowiedzieć się, dlaczego od kilku tygodni jest w fatalnej formie. Nasz kadrowicz miał jednak odburknąć, że nie mają o czym rozmawiać. To dlatego w ostatnim czasie reprezentant Polski tak rzadko pojawia się na boisku w meczach Bundesligi. Te niepokojące informacje dotarły także do selekcjonera kadry Adama Nawałki, który zapytany, czy słyszał o problemach Obraniaka, nie był zaskoczony. – Docierały do mnie takie informacje, ale nie chcę tego komentować – powiedział nam selekcjoner. Na razie nie wiadomo, czy Polak otrzyma powołanie na najbliższe spotkanie towarzyskie z Niemcami – zaplanowane na 13 maja w Hamburgu. Liczby Obraniaka są przerażające. W czterech ostatnich meczach niemieckiej ekstraklasy grał w sumie 25 minut. Dwa spotkania przesiedział na ławce rezerwowych, w jednym pojawił się tylko na dwie minuty, a jedynym celem zmiany było zyskanie na czasie.
Nie będziemy czarowali – jeśli szukacie większego kawałka lektury, to Fakt dziś trzeba odpuścić.
GAZETA WYBORCZA
Od razu zaglądamy do wydania stołecznego, bo w ogólnopolskim nie ma ani grama piłki. Czy to ostatnia prosta Legii po tytuł?
Sobotnim meczem z Zawiszą Bydgoszcz mistrzowie Polski rozpoczną rundę finałową w ekstraklasie. Brak drugiego z rzędu tytułu będzie sportową katastrofą dla klubu z Warszawy. Porównywalną do blamażu sprzed dwóch lat, kiedy prowadzona przez Macieja Skorżę drużyna na finiszu rozgrywek sensacyjnie dała się wyprzedzić Śląskowi Wrocław. Legię zgubił wtedy do bólu przesadny asekurancki styl zespołu kosztem finezyjnej gry w ofensywie, choć w tym elemencie wykonawców nie brakowało. Identycznego błędu nie popełnił następca Skorży Jan Urban. W sobotę wydaje się, że nie inaczej będzie z drużyną Henninga Berga. Warszawianie pod wodzą 45-letniego Norwega poza walkowerem z Jagiellonią Białystok jeszcze nie przegrali. Styl gry nie jest jeszcze idealny, ale Legia w tym roku jest do bólu skuteczna. Mistrzowie Polski mogą imponować grą w destrukcji, ale przy tym nie kalkulują w ofensywie. Tym bardziej że w Polsce nie mają powodów, aby obawiać się kogokolwiek.
SPORT
Okładka mocno piłkarska.
“Słowo harcerza” to felieton autorstwa Łukasza Ł»urka. Całkiem ciekawy.
To na łamach “Sportu“ Wojciech Stawowy dał słowo harcerza, że kontraktu z Cracovią nie przedłuży, nawet jeśli będą go o to prosić. W innym miejscu Miroslav Radović dobitnie podkreślał, że w reprezentacji Polski powinni grać wyłącznie piłkarze urodzeni nad Wisłą. Zbigniew Boniek z kolei w dobrej wierze zezwolił na zgłoszenie kandydatur Warszawy i Chorzowa jako miast-gospodarzy Euro 2020. A selekcjoner Adam Nawałka zapewniał, że znajdzie dla kadry wielkich wojowników, choćby miał ich szukać na zapleczu ekstraklasy. Ale polskiej, nie włoskiej. W kwietniu 2014 roku wszyscy bez zażenowania zmienili zdanie. Czy w dobrym tonie byłoby potępić ich za chybotliwość przekonań i nazwać hipokrytami? Zbyt banalne i nie do końca uzasadnione. Przez moment wydali się śmieszni, ale diametralna zmiana punktu widzenia nie musi zawsze być rozumiana jako objaw spektakularnej słabości.
Relacje i zapowiedzi ekstraklasowe, wiadomo, pomijamy. Tekst o Buchaliku, który rozmawia z Ruchem i zimowych transferach na przykładzie Murawskiego i Jeża – również… Spójrzmy natomiast, co do powiedzenia w obszernym wywiadzie miał Krzysztof Król.
Czyli dobre miejsce na początek poważniejszego grania.
– Tak, chociaż jednego mi zabrakło. Po pierwszym sezonie gry pojawiła się konkretna oferta z zagranicznego klubu – opiewała na kwotę między 250 a 300 tysięcy euro. Do tego za rozegranie w barwach nowej drużyny 10 spotkań na konto „Jagi” wpłynęłoby kolejne kilkadziesiąt tysięcy, no i jeszcze25 od następnego transferu. Jej władze mają jednak to do siebie, że czasem lubią swoim piłkarzom rzucać kłody pod nogi. Ja był jednym z nich… Jagiellonia chciała zarobić na mnie jak najwięcej, ale 30 procent sumy za mój transfer musiałaby przelać na konto Wodzisławskiej Szkoły Piłkarskiej. Ludzie z Białegostoku prosili mnie nawet, żebym przekonał prezesa szkoły do odpuszczenia – powiedzmy – 10 procent z tej kwoty. Rozmawialiśmy, ale się nie zgodził. Tak temat upadł. Szkoda tej sytuacji, bo wszyscy mogli z niej wyjść zadowoleni. A tak, nie zarobiła ani Jagiellonia, ani szkoła. Na tym przykładzie widać, że w polskiej piłce za dużo jest chyba pazerności…
No cóż, jak widać, Król zdiagnozował jeden z problemów naszego futbolu. Można i tak. Cały wywiad ciekawy i chyba momentami przepytywany znajdował się kilka metrów nad ziemią.
SUPER EXPRESS
Na początek mamy tekst o tym, co dzieje się w Ekstraklasie. Czyli Lech coraz bliżej Legii, przynajmniej dopóki ta nie rozegra swojego meczu… Zacytujmy chociaż kawałeczek, bo bardzo skromny wyjdzie ten przegląd prasy.
Byłbym walnięty, gdybym oczekiwał zwycięstwa od moich piłkarzy – powiedział trener Wisły Kraków Franciszek Smuda (65 l.) przed wyjazdem na mecz z Lechem Poznań. Chciał zapewne, wzorując się na grach psychologicznych Jose Mourinho (51 l.), zdjąć presję ze swoich piłkarzy. W efekcie uszczuplił chyba jednak i tak niewielkie zasoby pewności siebie graczy Wisły, którzy musieli grać w bardzo osłabionym zestawieniu (kontuzjowani są: Bunoza, Dudka, Głowacki, Jovanović, Nalepa, Garguła oraz Chrapek) i było to widać na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka.
Na następnej stronie mamy całkiem sporą rozmowę z Henningiem Bergiem, gdzie poruszonych zostało wiele tematów.
Jeśli chodzi o Legię, to dużo się mówiło, i to niezbyt dobrze o waszym nowym nabytku, Orlando Sa. Nie jest pan zdziwiony, że Portugalczyk tak wolno się rozkręca?
– Na początku Orlando miał lekki uraz, musiał się też przestawić na trochę inny styl gry. W dodatku dobrze zaczął grać Ondrej Duda, świetnie akcje wykańczał Miro Radović. Ale Sa prezentuje się coraz lepiej. Bardzo się cieszę, że strzelił gola w Lubinie. I nie tylko że strzelił, cieszę się też, że dobrze zagrał w tym meczu. Jego forma jest coraz wyższa.
A Helio Pinto? To atut Legii czy kłopot? Ta aklimatyzacja też nie przebiega tak jak można było sobie wyobrazić…
– Pinto w ostatnich meczach pokazał się z bardzo dobrej strony. Dużo dał zespołowi. Może nie jest to zawodnik, który przedrybluje dziesięciu przeciwników, ale ma swoje walory. Jego lewa noga, dokładne podanie, strzał, na przykład z wolnego. On może Legii bardzo pomóc. Wiadomo, że nie grał tyle ile by chciał, podobnie jak kilku innych… Ale gdy wszedł na boisko, to nam pomógł.
A inny Portugalczyk, Marco Paixao ze Śląska Wrocław? Wrócicie latem do kwestii pozyskania tego piłkarza?
– Po zimowych zakupach ofensywnych piłkarzy nie sądzę, aby to było możliwe.
Do tego piłkarskie wyznania Kamila Stocha.
– Moje zainteresowanie Liverpoolem zaczęło się wraz z finałem Ligi Mistrzów 2005, wygranym przez ten zespół z Jerzym Dudkiem w bramce – mówi „Super Expressowi” Stoch. – Przypadł mi do gustu ich styl gry. Mój idol to oczywiście Steven Gerrard, bo trudno, żeby nie szanować kogoś, kto od początku współtworzy sukcesy klubu. Staram się oglądać wszystkie ich mecze. W sezonie zimowym często kolidują one z godzinami zawodów albo przejazdów, ale na szczęście są teraz liczne możliwości odtwarzania transmisji.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dziś na okładce PS Ludovic Obraniak, który powoli może się pakować.
Cytowaliśmy już fragment tekstu przy okazji Faktu, tutaj zacytujemy inny kawałek.
Po euforii, jaką wywołał w styczniu transfer naszego pomocnika z Girondins Bordeaux, nie ma już w Bremie śladu. Sytuacja Obraniaka przypomina jego karierę w reprezentacji Polski. Po początkowych świetnych występach i obietnicach nauki języka, po kilku tygodniach okazuje się, że ani forma, ani edukacja nie są dla Ludo najważniejsze. Zdaniem niemieckich dziennikarzy piłkarze Werderu nie przepadają za Obraniakiem, bo nie są w stanie się z nim dogadać. Pomocnik bardzo opornie podchodzi do nauki języka. Podobnie było w reprezentacji Polski. Obraniak nie dogaduje się z kolegami z zespołu, a od pewnego czasu również z trenerem. W tym przypadku jest to ewidentnie konflikt charakterów, bo Robin Dutt też nie należy do osób, które jako pierwsze schodzą innym z drogi. – Dutt to nie jest łatwy charakter. Lubi podporządkowywać sobie ludzi. Ma cały czas ten sam sztab szkoleniowy, z którym pracuje niemal od początku swojej trenerskiej kariery. Nie lubi sprzeciwu. Jego zdanie jest ostateczne. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby rzeczywiście doszło do zgrzytu między nim a Obraniakiem – powiedział nam Dariusz Pasieka, szef Szkoły Trenerów PZPN, który w 2005 roku kończył z Duttem akademię w Kolonii. Niemiec został wtedy wybrany najlepszym kursantem.
Przerzucamy kilka tematów zagranicznych, treningi Celebana w rezerwach Pogonii i oczywiście relacje z wczoraj… Zagłębie obawia się Paixao, czyli kilka słów przed starciem ze Śląskiem.
Siedem zwycięstw, osiem remisów, aż 15 porażek – oto bilans Zagłębia Lubin w ekstraklasie. Tak źle po 30 kolejkach ekstraklasy nie było z lubinianami jeszcze nigdy. Ani w połowie lat 80., kiedy miedziowi stawiali pierwsze kroki w ekstraklasie, ani w feralnym sezonie 2002/03, gdy drużyna zbudowana przez Adama Nawałkę, wtedy jeszcze trenerskiego żółtodzioba, okazała się tak słaba, że spadła z ekstraklasy. Tyle że Śląsk sam ma problemy ze zdobywaniem punktów. Pod kierownictwem Tadeusza Pawłowskiego zespół odżył, jednak skuteczność w ataku jest niska. – Słabo nam idzie strzelanie goli. Czterdzieści procent dorobku bramkowego zrobił nam jeden zawodnik, Marco Paixao – mówi trener Pawłowski. – O utrzymanie jestem spokojny. Nie gramy od przypadku do przypadku. W tym, co robią zawodnicy podczas treningów i meczów, jest powtarzalność.
Przyzwoita rozmowa z Bartoszem Bereszyńskim.
Solidnego prawego obrońcę bronią liczby, asysty, gole…
– Liczby mam beznadziejne, to fakt. Sporo ostatnio trenowałem, pracowałem nad dośrodkowaniami i podaniami. Problem polega na tym, że nie mam kiedy tego zaprezentować, bo nie gram.
Ale kiedy pan brał, też nie asystował, ani nie strzelał.
– Na początku musiałem się przyzwyczaić do nowej pozycji. Później, kiedy już w miarę nauczyłem się gry na prawej obronie, zawsze coś mi się przytrafiało i trudno było złapać rytm meczowy. Ale też nie było tak, że nie stwarzałem sobie okazji, żeby dograć piłkę do kolegów. Czasem udało mi się dobrze podać, ale kolega nie strzelił. Innym razem miałem dobrą okazję do dośrodkowania, ale źle kopnąłem. Jestem pewien, że liczby w końcu zaczną przemawiać na moją korzyść.
I do tego sobotni cykl felietonistów: Stanowski, Borek, Włodarczyk. Zacytujmy tego ostatniego.
Wiadomo – nie ma grania, nie ma powołania. Ludo ledwo postawił nogę w Bremie, a już zdążył zrazić do siebie najważniejszego człowieka w klubie. Człowieka, który de facto decyduje o jego być albo nie być. Ostatnio raczej nie być, bo przepadł gdzieś na ławce rezerwowych. Zresztą przepadać potrafił też na boisku. Znikał na pełne dziewięćdziesiąt minut z produktywnego piłkarza zmieniając się w Stojanowa. Pachnie Bułgarią, lecz nic z tych rzeczy. Po prostu stał, stał i stał. Franciszek Smuda często powtarza, że ordnung musi być. Z tych niemieckich naleciałości Franza się śmiejemy, ale faktem jest, że do porządku w klubowej szatni Niemcy przywiązani są szczególnie. Jednak wyniesiona zza naszej zachodniej granicy zasada chyba nie do końca pasuje Obraniakowi, który co chwila podpala lont pod swoim siedzeniem. Na polu minowym wpadłby w pierwszą lepszą zasadzkę i wysadził się w powietrze. Problemy szukają Obraniaka. A może jest na odwrót? Może to Obraniak wystawia się, jak magnes, na silne przyciąganie kłopotów? Pewien zawodnik z długim zagranicznym stażem powiedział mi kiedyś, że francuscy piłkarze w szatni to najgorsze typy. Noszą głowę wysoko, mają swój świat i nie bardzo lubią angażować się w świat innych. Albo wyjdzie na ich, albo wcale.

ANGLIA: Giggs uśmiechnięty od ucha do ucha
Zdjęcia uśmiechniętego Giggsa atakują nas dzisiaj ze stron angielskich dzienników. Walijczyk stawia sprawę otwarcie – nie interesuje go bycie tylko czasowym trenerem United, ma zamiar walczyć o pozostanie tu na stałe. – Mam szansę pokazać na co mnie stać. Chcę wygrać pozostałe cztery mecze, a potem zobaczymy co się stanie. Chcemy awansować do Ligi Europy, to ważne dla klubu, by wieczory z europejskimi pucharami były obecne na Old Trafford i w przyszłym sezonie – przekonuje Giggs. W „The Sun” Rene Meulensteen opowiada o Moyesie: – Odszedłem z United, bo Moyes nigdy nie słuchał dobrych porad. Ani moich, ani osób, które odnosiły sukcesy w United – mówi Holender. Czyżby w ten sposób zdradzał zakulisowy konflikt na linii Ferguson – Moyes? Wielce możliwe.
HISZPANIA: Adios Tito
Hiszpańska prasa dziś zgodna jak nigdy. Zarówno katalońskie jak i madryckie dzienniki poświęcają najwięcej miejsca zmarłemu Tito Vilanovie. „Adios Tito”, „Twoja walka była dla nas lekcją” to tylko niektóre cytaty z dzisiejszej prasy. Wszyscy składają dziś hołd byłemu trenerowi , dziennikarze, trenerzy, zawodnicy. Wszyscy pracownicy Barcelony, od sprzątających przez piłkarzy po dyrektorów, przybyli dziś na Camp Nou by uhonorować Tito, zmarłego w wieku zaledwie 45 lat.
WŁOCHY:
Włosi też poświęcają sporo miejsca Tito, każda gazeta uhonorowała go dziś miejscem na okładce. Najwięcej jednak pisze się o Romie, która nie zwalnia tempa i prawda – w większości sezonów ich tegoroczne zdobycze punktowe spokojnie wystarczyłyby do mistrzostwa. Wczoraj Pjanić i spółka pokonali pewnie Milan 2:0, jest to już ich dziewiąte kolejne zwycięstwo z rzędu. „Tuttosport” cały czas z kolei żyje grą Juventusu w Lidze Europy, „Operacja Finał” to jedynka dzisiejszego wydania. Zaangażowanie pełnych sił w puchary ma być szansą Romy na dogonienie „Bianconerich”.


















