Dawno nie oglądaliśmy Rafała Wolsztyńskiego na ekstraklasowych boiskach. Zawodnik Górnika dopiero niedawno wrócił do sprawności po kontuzji, a szkoda, gdyż wejście go ligi miał naprawdę bardzo obiecujące. W ostatnim odcinku “Weszłopolskich” porozmawialiśmy z bratem Łukasza w ramach rubryki “Weszło z butami” i Rafał wypadł co najmniej przyzwoicie. A niektóre odpowiedzi wywołały niemały uśmiech na naszych twarzach.
Na głowie makaron Neymara czy fryzura Pazdana?
Chyba wolę fryzurę Pazdana. Podczas kontuzji powiedziałem sobie, że ogolę się na łyso, także poszedłbym bardziej w tę stronę.
Obóz ze Stanisławem Czerczesowem czy siatkonoga z Janem Urbanem?
Siatkonoga z Janem Urbanem.
System VAR – skandaloza czy cirkus?
Osobiście uważam, że VAR jest sprawiedliwy. Powtórki dają pewność, że sędzia podjął prawidłową decyzję. Mam nadzieję, że z upływem czasu zostanie on wprowadzony do wszelkich rozgrywek. Choć wiadomo – gdy najpierw zespół zdobywa bramkę, a następnie jest ona anulowana, zabiera to trochę radości z gry.
Gej w szatni – tak czy nie?
Myślę, że raczej nie ma szans.
A jeżeli dostałbyś ofertę z Realu Madryt i grałby tam ujawniony gej, to byś odmówił?
W tej sytuacji zgodziłbym się.
Czyli jednak przejdzie?
Zależy, jaka byłaby wysokość tego transferu! Jakby to było dwa koła brutto, to nie poszedłbym.
Musiałaby być jakaś „klauzula gejowa”?
Myślę, że gdyby Real się po mnie zgłosił, to nie miałbym z tym problemu. Jeżeli zostajemy na krajowym podwórku – byłyby ciężary.
Palec od dziewczyny Krychowiaka czy gra na Gytkjaera?
Ta sytuacja z Gytkjaerem była dość zabawna, tak więc zdecydowanie wolałbym to, niż palca od dziewczyny Krychowiaka. Napastnik Lecha rozluźnił trochę atmosferę. Potem prawie strzelił gola – jeżeli tak miałoby to skutkować, to czemu nie! (śmiech)
Czyli może ten gej by się przydał w szatni?
Nie, bez przesady.
Podróże z Mierzejewskim czy europejski średniak?
Myślę, że Adrian zrobił wymarzoną karierę, tak samo zresztą mówił. Fajnie byłoby pograć w takich klubach i zobaczyć trochę świata, ale mnie do tego jakoś nie ciągnie. Osobiście wolałbym zostać w Europie.
Rozmowy motywacyjne z kibicami – patologia czy podwójna motywacja?
Jeżeli jest to konstruktywna krytyka, to ma to sens. Jak podchodzimy do płotu, a kibice mówią w przypadku przegranej, iż nie było walki i ambicji, a gdy wygrywamy, że ambicja i walka była, nie jest to najlepsza rozmowa. Gdy normalnie rozmawiamy, o co walczymy, jakie mamy cele, jestem na tak. Kibice muszą nawiązać z piłkarzami partnerską relację.
Transfer do mistrza Polski czy mistrza Słowacji?
Zależy, kto byłby mistrzem Polski. U nas mamy większe zainteresowanie, lepsze stadiony. Wiadomo, jak skończyła się bezpośrednia rywalizacja. Wolałbym zostać na krajowym podwórku.
Telefon od Samuela Szczygielskiego czy z Urzędu Skarbowego?
Nie mam z tym problemu, zwykle o tej porze odpoczywam, także możemy porozmawiać.
Ale z Samuelem czy Urzędem Skarbowym?
Z Samuelem.
Niedziela bez handlu – zabieranie wolności czy dawanie wolności?
Z perspektywy ludzi pracujących, którzy mogą wtedy spotkać się z rodzinami, jest to dawanie wolności.
No widzisz, a ty musisz grać w niedzielę!
Nie mam z tym problemu. Robię to, co kocham.
Gołębie w miastach – sypać ziarno czy traktować miotaczem ognia?
Sypać ziarno, mi one nie przeszkadzają.
Oj Rafał, bo się nie polubimy. Masz samochód, ile razy miałeś uwaloną przez nie szybę?
No tak, kilka razy napotkałem uwaloną szybę w moim aucie – szczególnie, że mieszkam w takim miejscu, gdzie jest ich pełno.
A ty chcesz jeszcze im ziarno sypać!
Piątkę wrzucę i jest gitara. Niech sobie srają na auto.
Do you speak English?
Prawie wcale. Mam w planach lekcje, więc muszę zacząć robić coś w tym kierunku.
A po ślonsku ty godosz?
Moja rodzina przyjechała z Wielkopolski, więc nie mam korzeni ze Śląska. Jak chcecie tej gwary posłuchać, to zadzwońcie do Gienka Loski. Zawsze śmieję się z niego w szatni, gdy gada po śląsku.
Kogut od pana Stanisława – dobry rosołek w niedzielę czy pomidorowa w poniedziałek?
Dobry rosołek w niedzielę, ale gdy dostałem swojego, to oddałem koledze dziadka, także nie zabijałem. A brat zamienił swojego u pana Leona na takiego gotowego do zjedzenia. Myślę, że w Zabrzu powstała fajna atrakcja z tym związana.
Była jednak sytuacja, w której musieliście gonić koguta po całym parkingu.
Faktycznie, dostałem kurczaka i mój brat, zamiast wsadzić go do bagażnika, położył na tylnym siedzeniu, a że w klatce była luka, to uciekł. Goniliśmy go z bratem po całym parkingu, aż w końcu Adam Wolniewicz jakimś sposobem go złapał i oddał mi go.
Widziałeś kiedyś kurczaka, który biegał bez głowy?
Nie.
To ty jeszcze życia nie znasz.
Młody jestem, mam jeszcze czas.
Wejście do nowego klubu – po cichu czy przymilanie się jak Carlitos?
Myślę, że normalne wejście do klubu, bez wychylania się, jest najlepsze.
Wolałbyś walczyć z kurczakiem wielkości konia czy z setką koni wielkości kurczaka?
Ja pieprzę (śmiech). Z kurczakiem wielkości konia, jeżeli jest to jakakolwiek różnica.
Kara dla Peszki – sprawiedliwa czy za ostra?
Ciężko mi określić. Są odpowiedni ludzie na stanowiskach, którzy przydzielają te kary. Zawodnik musi odcierpieć za swoje.
Rocky z filmu czy Roki z Weszło?
Rocky z filmu. Widziałem wszystkie filmy po sto razy. Bardzo lubię tę serię, z bratem oglądaliśmy ją non stop.
Mielno z kuzynem czy Górnik z Trenczynem?
(śmiech) Myślę, że dobry wynik z Trenczynem. Bardziej wolałbym zrobić karierę w piłce, niż na parkiecie w Bajce!
Najbardziej przereklamowany ligowiec to…
Nie mam w głowie takiego zawodnika, który byłby przereklamowany. Każdy wychodząc na boisko, stara się, daje z siebie dużo. Mam nadzieję, że ja nim nie będę.
Najbardziej niedoceniany ligowiec to…
Myślę, że takim jest Bartek Kopacz. Nikt o nim specjalnie dużo nie mówi, a on naprawdę może osiągnąć spore rzeczy.
Największy symulant to…
Na szybko ciężko powiedzieć. Każdy gdzieś tam przyaktorzy.
Z którym sędzią na piwo?
Z Musiałem. Jeszcze nie miałem okazji się z nim spotkać na boisku, ale z opowiadań brata wynika, że jest on bardzo dobrym człowiekiem, potrafi wyluzować i wie, że jesteśmy ludźmi.
Pytanie poza programem – jak nazywa się zawodnik, który ma najlepszy stosunek goli do minut i zdobył co najmniej dwie bramki w Ekstraklasie?
To ten z Knurowa, który gra w Górniku, ma bardzo fajną żonę i dziecko, brata bliźniaka, który leczy kontuzję, a sam po podobnej wraca.
Tyle podpowiedzi, a my nadal nie wiemy, o kogo ci chodzi!
Dobrze mówię?
Rafał Wolsztyński, gol co 53 minuty. Udało się wrócić do sprawności sprzed urazu, bo one dotyczą was dość często? Jest szansa, żebyśmy zobaczyli braci Wolsztyńskich w ataku Górnika w najbliższej przyszłości?
Brat się leczy dopiero, ja też wracam do gry. Najgorszy nie jestem, na mnie też przyjdzie czas. Zobaczymy, jeżeli trener uzna, że jestem gotowy, to zagram. Będzie moment, w którym zauważy, że wrócił stary, dobry „Rafi”.
Rozmawiali Weszłopolscy
*
Cały odcinek Weszłopolskich znajdziecie poniżej.
Fot. 400mm.pl