Piętnaście spalonych w jednym meczu. Boczni z zakwasami od machania chorągiewką po akcjach Śląska. Śląska, który strzelił dzisiaj cztery gole, a wszystkie po bezdyskusyjnych ofsajdach. Śląsk dziś był tak beznadziejny, że spaliłby rzut rożny, aut, a nawet wodę na herbatę.
Panie trenerze Pawłowski, tu chyba trzeba wrócić do powtórki z zasad gry w piłkę nożną, bo chłopaki chyba nie ogarniają zasady spalonego. Trzeba działać póki nie zaczną domagać się po trzech rogach karnego, względnie zasugerują grę lotnym bramkarzem.
Specjalnie dla pana i szatni już znaleźliśmy super materiał, wracając pamięcią do “Szansy na sukces” – taśma profesjonalna. Powinno pomóc.
Oczywiście po każdym golu – a była jeszcze stuprocentowa sytuacja wyłapana przez Putnockiego, też ze spalonego – trybuny wrzały. Reakcja zrozumiała – czytelnej powtórki brak, a trudno uwierzyć, żeby zawodnicy byli aż takimi dyletantami, niosło się więc po stadionie gromkie “sędzia chuj”.
Ale każdy kibic Śląska po powrocie wpadnie w konsternację. Jednak nie sędzia chuj, tylko piłkarze. Trójka sędziowska akurat była dzisiaj BEZBŁĘDNA. Jeden z najlepiej posędziowanych meczów w sezonie. Przecież do żadnej z tych akcji nie potrzebowali VAR-u. Wszystko wyłapali znakomicie na żywca, choć pewnie im też nie mieściło się w głowie, że można aż z taką konsekwencją palić.
Oczywiście zupełnie poważnie już teraz mówiąc, nie można odbierać zasług trójce stoperów Lecha. Orłowski, Rogne i De Marco zawsze pewnie trzymali linię, w zasadzie można by do ich ustawienia linijkę przykładać. Nie wszystko ofsajdy były dziełem ich pułapek, nie popadajmy w przesadę, czasem była to gamoniowatość napastników Śląska, ale jednak przypadku nie ma.
Przypadku nie ma także w tym, że są zgrani jak mało kto. Przecież wszyscy razem… zgrywali się w dwójce. Podkreślił to na pomeczowej konferencji Ivan Djurdjević: “Cały rok grali ze sobą w rezerwach, dzisiaj zagrali idealnie. To pokazuje wartość moich zawodników”.
Djuka jak widać szybko nie skreśla, daje drugą szansę. Dzisiaj ta polityka dała czyste konto Putnockiemu.