Lato to niełatwy okres. Żar leje się z nieba, a nie wszyscy sobie z tym radzą, zwłaszcza kiedy trzeba jeszcze pobiegać po boisku. Najlepszym potwierdzeniem tej teorii jest oczywiście nasz stary znajomy, Abdul Aziz Tetteh. Człowiek, któremu rokrocznie w lipcu zupełnie odcina prąd.
Nie żeby Tetteh w pozostałych miesiącach był jakimś aniołkiem. Ale też w te chłodniejsze miesiące chłop mimo wszystko w większym stopniu potrafi się kontrolować. Kiedy jednak słońce pali najmocniej, robi takie rzeczy, że człowiekowi robi się słabo od samego patrzenia.
W lipcu 2015 roku było tak:
W lipcu 2016 roku było tak:
W lipcu 2017 roku było tak:
A w lipcu 2018 roku, a konkretnie dziś, tak:
Można powiedzieć, że dla Tetteha to wielki pech, że liga rosyjska zdążyła ruszyć jeszcze w lipcu, i że do sierpnia zabrakło tych kilkudziesięciu godzin. Piłkarz z Ghany od gwizdka inaugurującego sezon w miarę spokojny pozostał przez niespełna 6,5 minuty, po czym stwierdził, że właściwie to czemu rywal ma mieć zdrowe nogi? Odmachnął mu się po skurwysyńsku, a po chwili mógł już ochłodzić łepetynę pod prysznicem. Co więcej, po takim faulu jest wielce prawdopodobne, że tego lata już nie zagra, więc szkodliwy wpływy upałów w tym roku już go ominie. Nie przypuszczamy bowiem, by w Rosji organ decydujący o długości przymusowej pauzy był równie upośledzony, co u nas.
A my, przypominając sobie odpały byłego lechity w ekstraklasie oraz patrząc na imponujący początek nowego sezonu w jego wykonaniu w Rosji, cieszymy się, że dłużej nie musimy się z tym bandytą użerać. Być może bez niego nasza liga nie jest mocniejsza, ale z pewnością jest w niej bezpieczniej.
Fot. FotoPyK