Z jednej strony spora rewolucja, z drugiej – pójście za zdrowym trendem. Jedni, za sprawą charyzmatycznego Michała Probierza, przebąkują o mistrzostwie Polski, drudzy – liczą, że najgorsze już za nimi. Że zmiany, jakie zaszły w zarządzie klubu, przełożą się na boisko. Że Śląsk już nie przeszarżuje finansowo i będzie mierzył siły na zamiary.
Dojdzie dziś do starcia drużyn, które postawiły na zdrową politykę, nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości. Z czym wcześniej kojarzył wam się Śląsk, oprócz nudnej i pragmatycznej gry? Nam mniej więcej z tym obrazkiem.
Lato 2017. Wrocławianie zbroją się z gracją czołgu, który wyjeżdża na pole bitwy bez wmontowanej lufy. Wypala transfer Robaka, całkiem przyzwoicie wygląda Piech, w późniejszej fazie sezonu również Kosecki. A reszta? Miał być huragan Katrina, wyszedł szum kniei. Co najgorsze – delikatny podmuch spowodował nieodwracalne zmiany w funkcjonowaniu klubu. Z perspektywy czasu może to i dobrze, ale jeszcze niedawno nikomu we Wrocławiu nie było do śmiechu. Były prezes, Michał Bobowiec, nie owijał w bawełnę, przyznając wprost – przeszarżowaliśmy finansowo, tylko miejsce w pierwszej piątce pozwoli nam zbilansować budżet.
Ułańska szarża przyniosła nieodwracalne skutki, ale z drugiej strony sprawiła, że Śląsk przychylniejszym okiem spojrzał na towarzystwo z niższych lig. Na pierwszy rzut oka nie tak ekskluzywne, ale przecież nie każdemu do szczęścia potrzeba modelki 10/10. Tym sposobem klub ściągnął wyróżniających się graczy z zaplecza najlepszej ligi świata.
Pierwszym transferem był 21-letni pomocnik Damian Gąska. Jesteśmy bardzo ciekawi, co pokaże. Rozegrał ponad sto spotkań dla Wigier Suwałki – nie dość, że jest całkiem młody, to posiada jeszcze solidne doświadczenie w seniorskich futbolu. Radecki to wysoki, środkowy pomocnik. Swego czasu przebijał się w Jagiellonii, renesans formy przypadł na jego czas gry w Wigrach. Na tej samej pozycji występuje Łabojko, były gracz Rakowa Częstochowa, którego Marek Papszun kilka razy ustawił również na środku obrony. W ostatnim sezonie miał pewne miejsce w składzie, opuścił tylko cztery mecze. Śląsk szukał również niżej – stąd transfer architekta awansu GKS-u Jastrzębie do pierwszej ligi, napastnika Daniela Szczepana (13 goli w poprzednim sezonie). Jeżeli chodzi o transfery z niższych poziomów rozgrywkowych, do klubu trafił jeszcze Dariusz Szczerbal. Bramkarz, pewnie przede wszystkim do wzmocnienia rywalizacji na treningach.
Młodzi, zdolni Polacy stanęli w opozycji do przepłaconych gwiazdek, których – w większości – jedyną zaletą wydawał się brak naszego paszportu.
Znamienne, że Śląsk dokonał tylko jednego transferu zagranicznego. Ściągnął Farshada Ahmadzadeha. Gościa, który może okazać się całkiem solidnym wzmocnieniem. Właśnie – wzmocnieniem. Papier nie raz nas okłamywał, ale Irańczyk wygląda na nim naprawdę przyzwoicie. To dwukrotny mistrz swojego kraju z Persepolis Teheran, w zeszłym sezonie doszedł do 1/8 Azjatyckiej Ligi Mistrzów.
Ruchy wrocławian uzupełnia Wojciech Golla. Cel? Nawiązanie do czasów, kiedy odchodził z Polski. Znajdował się wówczas w gronie solidnych ligowców. Jeżeli teraz to potwierdzi, będzie ciekawym wzmocnieniem.
Jak widać – zdrowa polityka ponad wszystko. Jesteśmy niezmiernie ciekawi, jak wyjdzie to w praktyce. Tym bardziej że Śląsk mierzy się z drużyną, której trener – jak to on – na zapowiadającej sezon konferencji prasowej nie przesadzał ze zbytnią dyplomacją.
Albo wprost – miał dyplomację w dupie.
– Gramy o mistrzostwo Polski. Najłatwiej jest się asekurować. To normalne, ale trzeba stawiać przed sobą wyzwania. Mieliśmy bardzo dobrą wiosnę. Nie można się wycofywać, szukać minimalizmu – stwierdził.
Doceniamy takie postawienie sprawy, choć wiadomo – Cracovia, w obliczu odejścia Denissa Rakelsa Krzysztofa Piątka, siłą rzeczy stała się drużyną, po której trudno spodziewać się walki o końcowy triumf. Ale nawet nie o to chodzi – dobrze, że Probierz stawia przed drużyną takie cele, niech młodzi uczą się grać pod presją, a nuż przyda im się to w przyszłości. Zmierzamy do czegoś innego – Cracovia, podobnie jak Śląsk, postawiła na zdrową politykę transferową. Mówiąc prost – tabunów obcokrajowców tam nie uświadczysz.
Przyszli dwaj spadochroniarze z Sandecji, Piszczek i Danek. Ten pierwszy prawdopodobnie wyjdzie dziś na szpicy, a Probierz będzie chciał zrobić z niego nowego Piątka. Jego wiarę w tego gracza wydają się potwierdzać wypowiedzi. – To młody zawodnik, za którego zresztą płacimy, bardzo rozwojowy i tylko od niego zależy, czy będzie szedł do przodu. Spośród zawodników, którzy byli dostępni, najbardziej mi się podobał i już od dłuższego czasu go obserwowałem. Danek, dotychczas skrzydłowy, ma być alternatywą przede wszystkim na prawą obronę. Do Cracovii wrócił Budziński, przyszli Gostomski i Serafin. Oprócz nich Hiszpanie – napastnik Oliva, skrzydłowy Elady.
Proporcje zachowane, przechylone nawet na tę właściwą, polską stronę. Podobnie jak w Śląsku. Dopiero w praniu okaże się, co przyniesie rewolucja u jednych i zmiana nastawienia u drugich. Na razie nie mamy prawa się czepiać, bo wszystko – wreszcie! – jest robione z głową. Tak przynajmniej nam się wydaje.
Fot. FotoPyk